Hipcio napisał(a):
Jeśli Bóg Ojciec jest głową Chrystusa oznacza to także, że Chrystus bez Ojca nie mógłby istnieć. Wchodzimy tu w tajemnice Trójcy Świętej, którą Paweł nam troszkę odsłania. Moim zdaniem dopuszczalne jest również rozumienie tego wersetu, że podstawą i fundamentem istoty Syna jest Ojciec.
Mesjasz czyli Chrystus jest wcieloną Osobą JHWH (jedną z trzech). Odwieczny Syn Boży zawsze był równy Ojcu, lecz uniżył się i przyjął postać człowieka, by wypełnić dobrowolnie mesjańską misję zleconą Mu przez Ojca i Jego Ducha [Iz. 48:12-16; Flp. 2:6-8 i inne]. Stwierdzenie, że "podstawą i fundamentem istoty Syna jest Ojciec" jest sprzeczne z nauczaniem Biblii o Trójjedyności Boga, który zawsze był jednościa złożoną i nigdy żadna z Osób nie istniała bez pozostałych. Dlatego Ojciec uwielbiał Syna jeszcze zanim powstał świat, a Syn istniał już na początku, czyli zanim czas został stworzony. Zresztą bezpośrednim stwórcą czasu i przestrzeni też jest Syn [Hebr. 1:8-10].
Hipcio napisał(a):
Nie wyklucza to również tego, że Ojciec góruje nad synem. Bez Ojca bowiem nie było by Syna.
Wyższość Ojca nad Synem jest czasowa i polega na takiej samej zależności jak wyższość męża nad żoną - odpowiedni fragment Pisma sam zacytowałeś na początku. Jeśli natomiast twierdzisz, że Syn miał początek, a zrodzenie drugiej Osoby Trójjedynego Boga oznacza, że kiedyś jej nie było, to wypowiadasz herezję.
Hipcio napisał(a):
Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że głowa jest wyżej a to tylko dlatego, że patrzymy na ludzkie ciało z zewnątrz, nie zastanawiamy się jak działa od wewnątrz. A Paweł potem w swej wykładni rozwija ten wątek.
Jeśli chodzi Ci o wykładnię I Kor 11:1-16, to nie ma tam żadnej wzmianki o tym, że Ojciec jest fundamentem dla Syna albo że mąż jest fundamentem dla żony. Gdzie ją widzisz?
Hipcio napisał(a):
Smoku Wawelski. Czy dobrze rozumiem, że twojego małżeństwa nie byłoby gdybyś Ty wszystkiego lub większości rzeczy w swojej Smoczycy nie zainicjował? Powiedzmy sobie szczerze żadna kobieta nie zakochuje się sama z siebie.
Czy w takim razie w pewnym sensie nie jesteś też fundamentem i podstawą waszego związku i waszej całej wierzącej rodziny, jak również i dorastających dzieci? Owszem jesteś też głową, nieprawdaż? Bóg przecież Cię do tego w swej Łasce powołuje.
Jeśli wspieramy nasze dzieci i żonę (potrafimy to) i jesteśmy dla naszej rodziny mała solidną opoką w Chrystusie, to czy nie jesteśmy dla niej też fundamentem?
Dla mnie bycie głową nie oznacza koniecznie unoszenie się gdzieś tylko wysoko nad innym. Zbyt wiele ludzi z tego powodu ucierpiało. Jezus jest nie tylko Głową ale pokazał też jak być sługą aż do śmierci a była to śmierć krzyżowa, okrutna. Bez niego nic uczynić nie możemy.
Być może bezpośrednio z etymologicznego znaczenia słowa (czyli. znaczenia pierwotnego, wynikające z budowy morfologicznej wyrazu i jego struktury słowotwórczej) to nie wynika ale zgodnie z rabinistyczną wykładnią może wynikać z czegoś innego.
Gdybym ja był fundamentem naszego małżeństwa, to pewnie dawno by już nie istniało. Proponuję nie mylić pojęć głowy, fundamentu i sługi. Fundamentem naszego domu jest Chrystus i nikt nie może założyć innego. Skałą jest Bóg i nie ma innej. Jeśli zaczniemy sobie sami definiować pojęcia, a potem twierdzić, że "w pewnym sensie" można je rozumieć tak jak nam się wydaje, to czeka nas egzegetyczna katastrofa. Dlatego proponuję odnosić się do tekstu Biblii i z tekstu wywodzić konkretne wnioski, o ile tekst na to pozwala. Jestem przeciwnikiem gier i zabaw, a także jazdy dowolnej, a szczególnie tej figurowej - to jest dobre, ale na lodowisku.
Rabinistyczną wykładnię zostawny rabinom, a sami weźmy się do Słowa Bożego. Jeśli masz ochotę na jakiekolwiek alegoryzowanie tekstu biblijnego, midrasze, remec albo sot, to najpierw ustalmy co tekst mówi w podstawowym sensie czyli p'szat. Dopiero potem możemy budować kolejne piętra znaczeń, o ile nie będą sprzeczne z tym podstawowym.
Trawestując stwierdzenie Picassa: "Jeśli ktoś się chce zabrać za malowanie kubizmu, niech się najpierw nauczy prawidłowo rysować konia".
Hipcio napisał(a):
Czy Św. Pawłowi również postawiłbyś zarzut, kiedy alogorycznie wykłada znaczenie Hagar w liście do Galatów.
Tak się składa, że Paweł wykładając znaczenie Hagar wyraźnie pisze o tym, że właśnie pokazuje alegorię. W cytowanych przez Ciebie tekstach Paweł nie czyni nawet wzmianki o tym, że właśnie dokonuje alegorii. A jeśli tekst jest zrozumiały literalnie, to szukanie w nim alegorii prowadzi bardzo często do błędnych wniosków. Pojęcia głowy i fundamentu były już dawno zdefiniowane w ST, gdy Paweł pisał o mężu jako głowie swojej żony i Ojcu jako głowie Mesjasza. Dlatego żadne alegoryzowanie nie jest tutaj potrzebne.
Hipcio napisał(a):
Z jednej strony więc Chrystus jest głową a z drugiej fundamentem
Fakt, że ta sam Osoba spełnia dwie RÓŻNE role jest najlepszym dowodem, że głowa nie jest fundamentem. Jezus jest Głową Ciała [Ef. 4:15], ale fundamentem Budowli [Ef. 2:19-22]