Stawianie baniek nie ma żadnego medycznego uzasadnienia. Jak dotąd nie znaleziono żadnych dowodów na ich skuteczność.
Bańki stawia się przy chorobach, w których przesilenie i tak samoczynnie następuje po kilku dniach, więc jak tu stwierdzić, że jest ono na 100% skutkiem baniek a nie właśnie naturalnego przesilenia.
To dokładnie tak samo, jak w przypadku homeopatii.
Ale nie o tym chciałem.
Co sadzicie o często odruchowym "na zdrowie" kiedy ktoś kichnie?
Jak dla mnie, to bezsensowny zwyczaj. Nigdy go nie lubiłem. czuję się zażenowany, kiedy ktoś mi tak mówi. Nauczyłem się nawet kichać bezdźwięcznie.
Teraz wiem skąd się wziął.
Powstał bardzo dawno temu, kiedy kichanie było zapowiedzią choroby, która mogła okazać się początkiem czegoś poważnego, grożącego śmiercią.
Mówiąc "na zdrowie" zamykało się jakby drogę chorobie. Znaczy to mniej więcej tyle co "żeby to kichnięcie nie było na chorobę, tylko na zdrowie".
Dokładnie to samo robią pijący. Mówią "na zdrowie" wychylając kielicha szkodzącego zdrowiu alkoholu. Zwyczajne czary, choć oswojone i codzienne.
Smutno mi się raz zrobiło na nabożeństwie, kiedy brat usługujący słowem zareagował odruchowym "na zdrowie" w reakcji na kichnięcie z sali. Wplótł to płynnie w kazanie, nawet bez przecinka.
Potęga odruchów?
