Witaj Łowco,
Jeśli można prosić, to na początek przedstaw się ładnie w wątku do tego przeznaczonym:
viewtopic.php?f=10&t=12&p=43956#p43956Na Twoim miejscu po prostu w ogóle darowałbym sobie rozkładanie na czynniki pierwsze wypowiedzi Jezusa dotyczących przepisów Prawa Mojżeszowego o rozwodach nałożonych Żydom pod Starym Przymierzem, którzy mieli zatwardziałe serca. To Cię uwolni od problemów ewentualnych różnic w manuskryptach, ponieważ cała sprawa Ciebie ani mnie po prostu nie dotyczy.
My jesteśmy w sytuacji podobnej do Koryntian i na długo po zawarciu Nowego Przymierza, a nie w sytuacji Żydów sprzed zawarcia Nowego Przymierza. My nie mamy problemów z decyzją, czy w przypadku listów rozwodowych przyjąć nauczanie rabina Hillela czy rabina Szammaja. A o to przecież chodziło faryzeuszom pragnącym kusić Pana.
My mamy proste i czytelne nauczanie apostoła Pawła, skierowane do Koryntian zanim jeszcze powstały Ewangelie. Uważam, że ono jest na tyle jasne i czytelne, że nie powinno być problemu z jego zrozumieniem. Paweł, który otrzymał od samego Pana pełne objawienie, w ogóle nie napisał do nich o żadnych "wyjątkach wszeteczeństwa" i Koryntianie mieli się trzymać nauczania Pawłowego. To nam się wydaje, że skoro my przeczytaliśmy już NT do końca, to Koryntianie też. A to jest nieprawda. W związku z tym nauczanie Pawła dotyczące małżeństwa i rozwodu wystarczało Koryntianom przez jakieś 20-25 lat. Czy uważasz, że Paweł zostawiłby ich bez "wyjątku wszeteczeństwa", żeby grzeszyli? Bo ja nie.
Paweł pisze o innym wyjątku, czyli wyjątku Pawłowym. I tutaj dochodzi czasem do przegięcia w drugą stronę. Jeśli nieodrodzony współmałżonek chce się rozwieść, niech się rozwiedzie. Wówczas wierzący współmałżonek jest wolny, bo do pokoju powołał nas Bóg. Najśmieszniejsze jest to, że ci sami ludzie, którzy wyraz "choridzo" w Mat. 19:6 tłumaczą jako "rozwód" i mówią (słusznie zresztą), że "rozwód [choridzo] jest niedopuszczalny" (strona pierwsza nauczania z Wejherowa) TEN SAM WYRAZ w I Kor. 7:15 tłumaczą "choridzo" już nie jako "rozwód" lecz jako "separację" i dodają: "Ponownie widzimy przyzwolenie na separację, ale nie na rozwód, umożliwiający ponowne małżeństwo".
Bądźmy szczerzy: Jeśli w Mat. 19:6 mamy "rozwód", to w I Kor. 7:15 też powinniśmy mieć "rozwód", ponieważ kontekst nie pozwala na dowolne traktowanie znaczeń w zależności od tego, co nam pasuje do z góry założonej teorii, którą wpisujemy w tekst. W dodatku trzeba podejść do tekstu również rozsądnie i zauważyć, że niewierzący był związany prawem rzymskim, które dopuszczało rozwody, a nie "połowiczne rozwody", w wyniku których jedna strona jest wolna, a druga nie.
Moim zdaniem, traktowanie "przywileju Pawłowego" w taki sposób, że de facto strona wierząca nie jest wolna (choć Paweł pisze, że do wolności Bóg nas powołał) jest podobne do nakładania ludziom brzemion, których się samemu nie tknie palcem. "Przyzwolenie na separację, ale nie na powtórne małżeństwo" jest wcześniej, w wypowiedzi skierowanej do małżeństw, w których oboje współmałżonkowie są odrodzeni [I Kor. 7:10-11] w sposób jasny i nie budzący żadnych wątpliwości. Gdyby w przywileju Pawłowym chodziło o to samo, byłoby napisane "niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna". Ale nie jest, bo chodzi o inna sytuację.
Z całym szacunkiem i miłością do braci z Wejherowa uważam, że nie powinniśmy powtarzać błędów faryzeuszy i uczonych w piśmie.