Jarturze, odniosę się po kolei do wszystkich ostatnich postów w jednym.
jartur napisał(a):
mam tylko jedno pytanie czy wy się coś nauczyliście z tego co do tej pory napisaliście..? bo ja już wyniosłem odpowiednia naukę i w ten sposób skończę to moje skromne pytanie o malowanie się jeśli w innych tematach będziecie zachowywać się podobnie to nie warto się przekonywać intelektualnie, bo na razie pierwsze spotkanie z wami daje smętny obraz (Smoku to akurat nie do ciebie), owszem błyskotliwie i sprawnie posługujecie się Słowem Bożym, ale nie można być jak karabin maszynowy, który szuka tylko celu, aby wypluć swoją amunicje, trochę miłości i podejścia do ludzi trzeba mieć, pokazać Chrystusa a nie swoje umiejętności
Uważam, że nie jest w porządku takie stawianie sprawy, że Twój punkt widzenia i poglądy są duchowe i budujące, a punkt widzenia adwersarzy i ich poglądy są intelektualne i mniej budujące. Sam próbowałeś pokazać swoje umiejętności cytując Słowo Boże, ale moim zdaniem wyrwałeś je z kontekstu i zacytowałeś przekład nie oddający myśli zawartej w oryginale. Musimy się odwoływać do punktu odniesienia, a nie do własnych przekonań, bo one nie są punktem odniesienia - nawet jeśli uważamy, że pochodzą od Ducha Świętego.
Cytuj:
To Duch Święty przekonuje co przystoi a co nie i każdy z nas jak mówi Pismo zdawać będzie sprawę z każdego nieużytecznego słowa, warto o tym pomyśleć, ja staram się to czynić, bo znajomość Boga to nie tylko wiedza i intelektualne poznanie.
i nigdy nie myślcie że zawsze macie racje(mówię to też do siebie), bo jak Duch Święty głębiej będzie wprowadzać w słowo to będziecie używać tych samych wersetów, ale co innego mówić, bo zmienią się doświadczenia i Bóg z wami przerabiać będzie co innego
Jeśli Duch Święty przekonuje co jest dobre, a co nie, to niech wszystkie strony dyskusji pozwolą Mu działać. Nie zakładaj, że inni nie są szczerzy albo że nie są wprowadzani głębiej w Słowo. Skąd wiesz, że to z Tobą Duch przerobił więcej niż z innymi? Nie żebym się obrażał i proszę, nie traktuj tej wypowiedzi jako zaczepki, ale raczej jako zachętę do wzajemnej otwartości.
Cytuj:
chcesz powiedzieć że biblia gdańska jest niebiblijna ..?
Nie. Chcę powiedzieć, że przekład to tylko przekład i że najlepiej korzystać z oryginału lub interlinii, która jest najbliższa oryginałowi. Tylko oryginał Pism jest natchniony.
Cytuj:
skąd wiesz jakie mam poglądy Smoku..?
Swoje poglądy na temat wyłożyłeś wcześniej. A przekład BG do nich pasuje. I ja się nie dziwię, że go wybrałeś, bo "do Ciebie przemawia" - pytanie tylko, czy on do Ciebie przemawia dlatego, że zgadza się z Twoimi założeniami? Bo przekład BT lub Warszawsko-Praski już tak do Ciebie nie przemawiają...
Cytuj:
adam i ewa byli nadzy nie potrzebowali się upiększać żyli w bliskości z Bogiem i On sam był dla nich najważniejszy..wydaje mi sie że jak ktoś chce podobać się Bogu to odstawia na bok to co lubi ten świat i nie potrzebuje żadnej tezy tylko żyje z Bogiem
Przepraszam, ale to są wyłącznie Twoje poglądy, nie poparte żadnym fragmentem Pisma. Wolałbym, żebyś odnosił sie do Słowa Bożego, niż do własnych poglądów. Masz pewne założenia i do nich dostosowujesz swoje wyobrażenia na temat Ewy i Edenu. I argumentujesz z milczenia Biblii.
Cytuj:
Smoku ..piękno i estetyka to jest piękna i estetyczna sprawa kocham piękno gór, lasów, morza i w ogóle wszystko mi się podoba a i ja podobać się chce memu Stwórcy, to że o coś zapytałem nie oznacza że od razu to są moje poglądy.. no bez przesady. przecież bycie na forum nie polega na tym żeby przyjść na ulice prostą z listą wersetów i poprawnych według siebie przekładów i i kruszymy kopie tak ..?
NIE ODPOWIEDZIAŁEŚ NA MOJE PYTANIA. Chciałbym, żebyś na nie odpowiedział, choćby jak najkrócej. Dlaczego przyozdobiona kobieta ma się Bogu nie podobać, skoro sam Bóg pisze o tym, że przyozdobił swoją oblubienicę? Przecież to jest czytelne porównanie.
Do czegoś musimy sie odnosić, skoro już wymieniamy poglądy. Możemy i chcemy robić to w sposób budujący, kulturalny i na poziomie. A także (a właściwie przede wszystkim) w dobrej, chrześcijańskiej atmosferze. Nie znasz osobiście Ani_Iszy ani mnie i zgadzam się, że ważniejsze jest to, jak żyjemy a nie jaką wiedze posiadamy. Tylko po co włączać taki argument do dyskusji? Po to, żeby dać do zrozumienia, że Ty żyjesz lepiej? Skąd wiesz, że ci, którzy posiadają jakąś biblijną wiedzę nie żyją co najmniej tak blisko Boga jak Ty? Wiedza nie jest zaprzeczeniem duchowego wzrostu, bo sam Bóg wzywa, żeby się uczyć i nabywać mądrości.
Z naszej dotychczasowej dyskusji wnioskuję, że przytoczone przez Ciebie poglądy na temat makijażu i ozdabiania się przez wierzące kobiety (nieważne, czy są to Twoje poglądy czy nie) są bardziej zbliżone do gnozy i nakładania jarzma na innych niż do rzeczywistego nauczania Pisma. Nie chcę Cię urazić, ale w niektórych społecznościach panuje mentalność talmudyczna: "Jeżeli kobieta w ogóle przestanie sie malować i ozdabiać, to z pewnością nie będzie przesadzać w makijażu i ozdabianiu i w ten sposób będzie dodatkowo chroniona przed grzechem". Dokładnie taką samą metodę zastosowali rabini, dodając do Pisma przepisy i nauki ludzkie w dobrej wierze, ale ze złym skutkiem.
Przytoczę wypowiedź Ani_Iszy, która mogłaby być tutaj początkiem rzeczywiście budującej rozmowy, w której doszlibyśmy do jakichś konkretnych, praktycznych i zgodnych z nauczaniem Pisma wniosków:
Ani_Isza napisał(a):
Ustalajmy, rozmawiajmy i nauczajmy się. Nawet jeśli chodzi o malowanie, czy ubiór. Róbmy to w oparciu o zasady podane przez Pismo, a przez apostołów wyłożone jako nakaz dla społeczności wierzących.
W temacie malowania się potrzbniejsze byłoby zastanowienie się nad granicami skromności dzisiej [gdy świat zniósł dla człowieka wszystkie granice]. Podobnie jeśli chodzi o ubiór jakim się wierzące kobiety prezentują [nie chodzi mi o prezentację tylko dla oczu męża, ale głównie tę "publiczną"].
Głęboki dekolt budzi niesmak, ale i przyprawia o upadek. Podobnie z noszeniem damskiej odzieży [czy to spodnie, czy spódnica]. Sukienka też potrafi być tak opięta jak obcisłe gacie i też jest niesmaczna gdy pojawia się w zgromadzeniu. Młodsze kobiety, też mężatki mogą zostać pouczone przez starsze o tym co jest niestosowne, jeżeli same nie mają tej wrażliwości wyćwiczonej. Malowania się też to dotyczy.
Co zrobić, jeżeli nie przyjmą pouczeń pomimo wyłożenia biblijnego powodów DLACZEGO JEST COS NIESTOSOWNYM?
Jaka jest tu rola mężów [własnych], jeżeli nie reagują oni i nie "doglądają jako przewodnicy swojego własnego domostwa"? Napomnieć można na osobności. Można uczyć córki już w domu, ale przychodzi czas że same się chcą zaprezentować... Po to zalecenia dla wspólnot i granice, żeby je zastosować na swój współczesny czas istnienia, zgodnie z nauką całego Pisma.
Nakrywanie się do modlitwy nie jest tu dyskutowane i nie dotyczy zasad stosowności i skromności, czy umiaru w zdobieniu siebie. Ale długość kiecki, lub rozcięcia bocznego już tak, podobnie jak te dekolty, czy gołe brzuchy. Nad córką obowiązek sprawuje ojciec, po zamążpójściu mąż, nad samotną inne starsze siostry i/lub starsi, którzy swoją własną trzodę [domową] skutecznie pasą.
Ta sprawa nie daje "wolności i swobody" w Piśmie, a często występuje jako zły zwyczaj. Masz zupełną rację w tym aspekcie tematu. Tutaj chętnie dowiadziałabym się więcej o praktyce i problemach, jak sobie radzić, jak opanować i oponować.
Wydaje mi się, że w tej dyskusji "bardziej tędy droga". A Wam?