www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Cz mar 28, 2024 11:22 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Pt paź 08, 2010 10:15 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Od 1991 roku w Ustawie o Systemie Oświaty jest zapis, który daje rodzicom taki wybór- art..16 ust. 7a. i 8. ustawy z dnia 7 września:

"7a. Na wniosek rodziców dyrektor szkoły, o której mowa w art. 14b ust. 2, może zezwolić na spełnianie przez dziecko obowiązku, o którym mowa w art. 14 ust. 3, poza przedszkolem albo oddziałem przedszkolnym oraz określić warunki jego spełniania, uwzględniając konieczność uzyskania przez dziecko przed rozpoczęciem spełniania obowiązku szkolnego opinii publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej.

8. Na wniosek rodziców dyrektor publicznej szkoły podstawowej lub gimnazjum, w obwodzie których dziecko mieszka, lub dyrektor szkoły ponadgimnazjalnej, do której dziecko uczęszcza, może zezwolić na spełnianie przez dziecko odpowiednio obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki poza szkołą oraz określa warunki jego spełniania. Dziecko spełniając odpowiednio obowiązek szkolny lub obowiązek nauki w tej formie może otrzymać świadectwo ukończenia poszczególnych klas danej szkoły lub ukończenia tej szkoły na podstawie egzaminów klasyfikacyjnych przeprowadzonych przez szkołę, której dyrektor zezwolił na taką formę spełniania obowiązku szkolnego lub nauki."


Podobnież art. 48 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej:

"1. Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania."
Z punktu widzenia prawnego Edukacja Domowa jest więc w Polsce legalna i nie została uznana za nie moralną 8)

ps.: Jeśli ktoś jeszcze nie ma swojego zdania w tym temacie, to może poczytać o ED i podzielić się wnioskami:
http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/pytania.html
http://www.edukacjadomowa.pl/faq.html

Interesuje mnie spojrzenie z różnych punktów widzenia:
- osób odrodzonych
- rodziców
- może też pracowników związanych z oświatą

Co myślicie o takiej alternatywie?

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt paź 08, 2010 8:39 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Jako osoba odrodzona i jednocześnie nauczycielka jestem jak najbardziej "za". Szkoła publiczna to miejsce, gdzie dziecko uczone jest przez ludzi o bardzo różnym systemie wartości- a nie zapominajmy, że nauczyciele nie tylko uczą, ale też wychowują. Nie podoba mi się, że moje dziecko uczą ludzie mający odmienne od mojego przekonania w sprawie moralności, skromności, poglądów dot. Boga, wiary, tolerancji, seksu itp..Jeśli pani na wdż-ecie przekazuje dzieciom( może nie wprost, ale jednak), że seks przed ślubem, jest O.K., byle się zabezpieczyć przed "niechcianą" ciążą, to ja się z takim "nauczaniem" nie zgadzam( dziecko z wdż-etu wypisałam- na szczęście mogła to zrobić). To taki bardziej oczywisty przykład, ale jest tego więcej i bardziej "subtelnie" wpajane dzieciom. Do dziś pamiętam rozmowę nauczycieli twierdzących, że nauczyciel ma być drogowskazem, ale sam nie musi iść drogą, którą poleca swoim uczniom( sprawa dotyczyła palenia papierosów i picia alkoholu oraz "okazjonalnego" upijania się.
Zachowanie dzieci i młodzieży w szkole woła o "pomstę do nieba". Mogłabym przytaczać przykłady, ale to nie o to chodzi. I jest po prostu niebezpiecznie. Po co narażać własne dziecko na takie coś? Gadka, że "nie wolno dziecka trzymać pod kloszem", jakoś mnie nie przekonuje. Ze zdziwieniem słucham argumentów rodziców pozwalających piętnastolatkom wracać o 24.00 do domu z dyskotek- "niech się uczy samodzielności, niech próbuje, jak ja go nie puszczę, to może uciec z domu". Ile ja już się natłumaczyłam moim dzieciom, dlaczego im nie wolno robić tych wszystkich rzeczy, na które inni rodzice pozwalają swoim dzieciom!

Generalnie- szkoła to niebezpieczne miejsce, gdzie dziecko w przyspieszonym tempie uczy się chamstwa, walki o swoje, poznaje, jest poddawane ocenie-nie zawsze sprawiedliwej, zmuszane do wykonywania różnych rzeczy wbrew swojej woli; miejsce, w którym nie ma miejsca na samodzielne myślenie, rozwijanie twórczego myślenia; miejsce, w którym nauczyciele przemęczeni durną biurokracją nie są w stanie dobrze zająć się dziećmi( również ze względu na zbyt dużą ilość dzieci, którymi się opiekują i marne warunki w szkole). Dziecko może się czuć jak pyłek w tłumie- niewidoczne, nieważne, przeganiane z kąta w kąt, wykorzystywane od czasu do czasu do udziału w "projektach i programach". A na lekcjach nie może się uczyć, bo Jasiu ma ADHD, Kaziu to bandyta, Marcysia jest upośledzona umysłowo i pani najwięcej czasu poświęca właśnie tym "trudnym" dzieciom, bo musi "indywidualizować pracę uczniów"( taki wynalazek fajny), zatem siłą rzeczy ktoś na tym cierpi, bo pani jest jedna, a uczniów dwudziestu kilku...a czasu mało.

W domu dziecko uczyłoby się we własnym tempie, pod opieką kochającej mamy/taty, w ciszy...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 09, 2010 8:32 am 
Offline

Dołączył(a): Pt sie 28, 2009 9:17 pm
Posty: 118
Lokalizacja: Polska środkowo-wschodnia
Taki artykuł który rzuca trochę światła:
http://www.sfora.pl/Nauczyciele-nienawi ... iow-a23856

"Nauczyciele nienawidzą szkoły i swoich uczniów

nauczyciel | stres | szkoła | praca | niechęć | zmęczenie | pedagog

To ludzie
zgorzkniali i wypaleni.

"Mamo nie chcę do szkoły! Strasznie się tam czuję, dzieci
się ze mnie nabijają. Nauczyciele mnie nie lubią... Musisz synku tam iść, jesteś dyrektorem" - ten stary dowcip jak ulał pasuje do nastrojów nauczycieli wracających po wakacjach na lekcje - donosi "Gazeta Wyborcza".

TYSIĄCE NAUCZYCIELI PÓJDĄ NA BRUK>>

Wyniki
sondażu wśród nauczycieli nie pozostawiają złudzeń: nasze dzieci uczą zgorzkniali, niezadowoleni z życia i wypaleni zawodowo ludzie. 20 proc. twierdzi, że czuje się zmęczona zanim jeszcze pójdzie do pracy
, a 14 proc. jedynie chce przetrwać lekcje i jak najszybciej wyjść ze szkoły.

Co czwarty nauczyciel martwi się, że źle dzieje się w oświacie, co piąty boi się kolejnych reform edukacji - wylicza gazeta.

TAK NAUCZYCIELKI NISZCZĄ PSYCHIKĘ CHŁOPCÓW. ZOBACZ>>

Spokój deklaruje jedynie 15 proc. polskich
belfrów, a pracą cieszy się zaledwie co dziesiąty. Tych niezadowolonych jednak wciąż przybywa. Frustrują ich przede wszystkim ciągłe zmiany, reformy systemu
oświaty i oczywiście zarobki."

http://www.edukacjadomowa.piasta.pl/zjazd2.html
Temat b. rozwojowy i uważam,że bardzo potrzebny zwłaszcza dla wierzących. Niestety oprócz problemów natury prawnej, głównym wrogiem edukacji domowej jest zwykły brak czasu(są też inne-np. lenistwo) . Dobrze by było przeorganizować tak życie zawodowe, aby mieć czas dla dziecka, bo to jest bardzo ważna "inwestycja" życiowa.Plusem jest tu zorganizowanie rodziców z danego rejonu o podobnych poglądach na życie a najlepiej zaprzyjaźnionych ze sobą.
Pozdrawiam !


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 09, 2010 6:12 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
iszq napisał(a):
Temat b. rozwojowy i uważam,że bardzo potrzebny zwłaszcza dla wierzących. Niestety oprócz problemów natury prawnej, głównym wrogiem edukacji domowej jest zwykły brak czasu(są też inne-np. lenistwo) . Dobrze by było przeorganizować tak życie zawodowe, aby mieć czas dla dziecka, bo to jest bardzo ważna "inwestycja" życiowa.Plusem jest tu zorganizowanie rodziców z danego rejonu o podobnych poglądach na życie a najlepiej zaprzyjaźnionych ze sobą.
Pozdrawiam !
Problemów natury prawnej na razie nie ma tak wiele i da się je "przeżyć". A na każdym poziomie kształcenia obowiązuje "podstawa programowa". Łatwiejsze wydaje się to zwłaszcza jak wie się od kiedy tak naprawdę istnieje powszechny obowiązek szkolny, który traktujemy jak dobro naturalne, podporządkowując się często sytuacjom, którym można się przeciwstawiać [niektórzy rodzice się przeciwstawiają nawet w szkołach masowych], a przynajmniej są do tego podstawy prawne w Polsce [jeszcze...]. A także, które przepisy [ np. z tych ratyfikowanych przez Polskę] dają rodzicom podstawy do decydowania i w których sprawach. Dobre opracowanie historycznych i prawnych podstaw dla potrzebujących wiedzy [Paweł Bartosik]:
http://www.eid.edu.pl/archiwum/2009,261 ... ,2150.html

Gorzej z przeorganizowaniem życia i/lub myślenia. Fajny jest tradycyjny model rodziny, ale może nie jest możliwy dla każdego i zawsze. Fajnie jest mieć taką pracę, żeby wystarczyła jedna pensja i poprzestanie na minimum potrzebnym do egzystowania; albo żeby praca przynajmniej jednego z rodziców pozwalała na postawienie za priorytet edukowania dziecka w domu [mniejszy wymiar godzin, praca zdalna, w rodzinnej firmie, itp.].
Mnie zaintrygowało stanowisko jednej z osób Edukującej Domowo od kilku lat:
http://forum.gazeta.pl/forum/w,33,51397 ... zkoly.html
Nie jestem zwolenniczką przehumanizowywania i przepsychologizowywania tego, co można w prosty i zdrowy sposób wynieść z Biblii na temat wychowywania, kształcenia, uczenia dzieci znajomości Pism, konsekwencji, szacunku, pracowitości i odpowiedzialności. Ale świadomość swojej roli i wpływu na dziecko jako rodzica godna refleksji.

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 09, 2010 8:15 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Oj, a ja uczę dzieci grać na fletach...i widzę w tym sens...

Ale generalnie zgadzam się z tym komentarzem. Szkoła- w takiej formie, jak teraz to bardzo zły pomysł. I uderzyła mnie taka myśl: zwolennicy masowego kształcenia twierdzą, że szkoła uspołecznia i przygotowuje do życia. A przecież prawdą jest, że my, jako ludzie dorośli sami wybieramy środowisko, w którym chcemy przebywać! A szkoła zmusza dzieci i młodzież do kontaktowania się z takimi ludźmi, z jakimi sam, z własnej woli prawdopodobnie by się wcale nie kontaktowali, ba..rodzice by na to im nie pozwalali. I to się w szkole nazywa "integracja" :roll:
To, co ta Pani pisała o rodzicach( Ani o tym wspominała)...no, fakt. Tak to wszystko jest interpretowane, że rodzic faktycznie jest traktowany z dużą podejrzliwością i posądzany o nieudolność i złe intencje...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 09, 2010 9:31 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Iszq pisał o organizowaniu się rodziców z danego rejonu o podobnych poglądach na życie a najlepiej zaprzyjaźnionych ze sobą.
Znacie wierzących biblijnie, którzy mają na to czas i ochotę?
Nie znam wielu wierzących biblijnie, a co dopiero takich, z którymi miała bym swobodę w zachowaniu prawa do swoich przekonań i pochodzenia.

Ktoś kładłby [nam jak nam-ale dziecku] do głowy swoje historyczne rozumienie, że w kościele nie ma Żyda i Greka, albo zafiksowany grzechem pierworodnym zmierzał do przyjęcia przez moje dziecko "pana jezusa do serduszka"...albo twierdził, że Polak ma się modlić po Polsku [nasze dzieci modlą się po hebrajsku, bo uczę je trochę i poprzez praktyczne zastosowanie]. Jak każdy mamy swoje normy i nam w domu wiele nie przeszkadza, a nawet celowo wywołujemy pewne sprawy, ale poza domem i kościołem "cywilizowanie" na różnych płaszczyznach przebiega nadal intensywnie w miejscach kojarzonych jako chrześcijańskie. Wolę też, żeby moje dziecko znało pieśni "chrześcijańskie" oparte na Biblii i bez nadużyć na kontekście, a nie historycznie tradycyjnie chrześcijańskie. Już lepsze są o przyrodzie i zjawiskach w nich, zachowaniach względem innych, takie dydaktyczno-refleksyjne. Muzyka jako przedmiot też nie jest wolna od światopoglądów nauczyciela. Nie mówiąc już o "j. polskim", wychowaniu fizycznym, sztuce.

Jak porozglądałam się trochę, to o ile dobrze widze, ideą wspólną może być chyba tylko sama forma edukacji domowej [wzajemna pomoc w obszarach jak organizować sobie i dziecku pracę, ewentualnie współedukowanie z innymi jak ktoś jest mocniejszy w jakiejś dziedzinie]. Nie wiem jak umawiają się ze sobą te osoby, a wiem o takich sposobach, ale zastanawia mnie czy jest miejsce na wzajemny szacunek dla siebie i świadomość że treści poznawcze można podawać bez wplatania w to własnego światopoglądu, co już jest tym nośnikiem treści które nie są neutralne, żeby też podawać przyczynowo-skutkowe zależności, a nie np. "wyczarowywać" małym dzieciom pewne fakty/treści dla łatwizny... Jak zaufać takiej grupie osób jeśli spotkania są też na zasadzie "wymian" w nauczaniu. Ja np. nie chcę, żeby moje dziecko stykało się z niektórymi zwyczajami i tradycjami jako praktykami utożsamiającymi je kulturowo z chrześcijaństwem niebiblijnym. Jako ciekawostką owszem, ale bez nacisku ideologicznego. Nie zaufała bym w tej kwestii chrześcijanom-protestanckim-historycznie, chrześcijanom-charyzmatycznym, bo kultura/grupa niosąca treści chrześcijańskie nie równa się dla mnie od razu z biblijnymi :mrgreen: No i jak to rozwiązać wtedy? Nie widzę możliwości na grupy wymiany w nauczaniu, chyba, że znam kogoś osobiście wraz z jego poglądami - nie ma wiele takich osób do których miała bym zaufanie w tej kwestii. Trzeba wtedy być zdanym na samego siebie w kwestii wartości, zasad wychowania i światopoglądu [taka jest też idea home schooling'u, że rodzic "ma prawo" i pierwszeństwo do tego osobiście]. Chyba, że ktoś ma taką kulturę osobistą, że potrafi pewne rzeczy dostrzec u siebie i nad nimi zapanować, oszczędzając innym.
Jak pracowałam, to bardzo się tu pilnowałam ze zwykłego szacunku do innych. Ale ja miałam kontakt z uczniami także poza jednostką dydaktyczną i rozmawiać to one zawsze chciały, podobnie i rodzice, więc jak ktoś z rodziców chciał o czymś głębszym pogadać to ewangelię usłyszał, podobnie współpracownicy. A przynajmniej komunikat zwrotny, jeśli odwoływał się celowo do wartości chrześcijańskich, że jak on je rozpoznaje i według jakich priorytetów określa coś chrześcijańskim, bo zdewaluował się ten termin i odszedł od nauki Chrystusa [zostając raczej humanistyczno-humanitarnym niż chrześcijańkim].

Iszq widzę problemy we wprowadzeniu w życie Twojego pomysłu.
Chyba, że - jak pisałam - wspierają się na wzajem sami rodzice tylko w tym jak doskonalić ED. A dzieci w tym czasie mają swobodny czas na zawieranie znajomości w większej grupie.
Znacie takie rodziny, którym zaufalibyście?
ps.: Najwięcej jest chyba popularyzatorów i praktyków ED w środowiskach katolickich.

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N paź 10, 2010 9:16 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Znacie takie rodziny, którym zaufalibyście?


No, tu faktycznie byłby problem...Niby znam wiele chrześcijańskich rodzin, ale...swoich dzieci bym im nie powierzyła. Z różnych względów. Ale zdaje się, że dyskusja mnie trochę przerasta, przepraszam, że się wcinałam. :? Poprzestanę na czytaniu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N paź 10, 2010 10:37 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Wcinaj się jak najwięcej Siostro :D
Masz dzieci, pracujesz w oświacie i widzisz wpływ wychowawczych oddziaływań na Twoje dzieci. Dla mnie to cenne.

Ja się dzielę szczerze swoimi odczuciami w tym temacie, mam refleksje o jakich parę razy pisałam przy okazji rozważania poglądów "chrześcijan różnych odmian" i dlatego zakładam, że przy obcowaniu bliższym i na tym, edukacyjnym gruncie będzie to samo.

Chyba nie da się uniknąć trochę bardziej emocjonalnego tonu w sprawie osobistej [dotyczącej własnych dzieci], ale mamy takie czasy w Polsce, że jeszcze można mieć alternatywę dla szkolnictwa masowego [w Niemczech jest polityka pruska w tym temacie, podobnie dzieje się w Szwecji, żeby wprowadzić model niemiecki w oświacie].
Nie każdego stać na czesne w prywatnej szkole [gdzie także wpływ, udział i poszanowanie prywatnych poglądów rodzica są dyskusyjne i kupuje się całą filozofię towarzyszącą szkole niepublicznej]. Chyba, że można skorzystać z chętnej postawy Dyrektora [że pozwala na zapisanie dziecka do siebie i określa tylko warunki klasyfikowania go do następnej klasy bez np. ingerencji w narzucanie podręcznika, co miesięczne lub co semestralne testy]. Edukacja Domowa jest najtańsza i nie ma wymagań, żeby rodzic był z wykształcenia nauczycielem. Jak chce i może to na wyższych poziomach może zatrudnić edukatora, albo zebrać się większą grupą na opłacenie nauczyciela - wtedy można myślę pertraktować z takim nauczycielem i stawiać warunki.

Bardziej bała bym się takich osób, które mają w tym względzie jakieś "wyznaniowe tabu", że jak ktoś chce porozmawiać o pewnych sprawach i je ustalić, to już brak mu miłości itp., itd.
Jak oddajemy dzieci do szkoły masowej, to co najwyżej drepczemy od nauczyciela do nauczyciela przy okazji incydentów rażących [czary, joga, topienie marzanny, andrzejki - o ćwiczeniach wizualizacyjnych rodzice nawet nie wiedzą, praktyki okołowielkanocne czy spotkania wigilijne też różnie są odbierane przez rodziców, bo przecież i w domu to bywa]. I jakoś "wszyscy żyją i są zdrowi".

Jk poczytałam o ED, to widzę, że trzeba mieć to bardziej przemyślane i zazwyczaj nie decydują się na to rodzice nieświadomi sytuacji panującej w szkołach masowych, są wśród nich nauczyciele i pedagodzy [wcale nie zgorzkniali, a frustracja wynika raczej ze związanych rąk], więc twierdzenie, że to tylko idealiści robiący dziecku krzywdę jest co najmniej zastanawiająca. Bo główne zarzuty "przeciw" ED to właśnie uniemożliwianie dziecku "socjalizacji i uspołecznienia" w grupie rówieśniczej. Napatrzyłam się na te "uspołecznianie i socjalizację" w praktyce i takiej nie życzyłabym sobie dla dziecka. Jak rodzic sam nie wpoi dziecku wartości dla niego ważnych, jak sam nie żyje tymi wartościami - to nie ma co liczyć na wyręczające wychowawczo dobro państwowych idei czy harcerstwa.
Grupę można dziecku zapewnić, mniej przypadkowo i mniej totalitarnie. Wszystkie moje koleżanki nauczycielki zawsze ze swoimi dziećmi pracowały dodatkowo w domu, poza szkołą masową, żeby treści uporządkować, utrwalić, czasami dopiero wyjaśnić. Robi tak też wielu rodziców nie nauczycieli, których dzieci w szkołach masowych pod kontrolą nauczycieli często tracą czas nie wiadomo na co. A pracować same muszą i tak potem do wieczora, jeśli chcą coś umieć. Podwójna praca, gdzie i tak rodzic jest edukatorem w praktyce...bo system to wymusza.
Mnie zachęca idea ED pomimo trudności i większego wysiłku jaki spoczywa na rodzicach, kosztem niższego standardu życia [jak tylko długo da sie utrzymać z jednej pensji].

Wiecie, że są Dyrektorzy prywatnych szkół, którzy potrafią rozmawiać z rodzicami z innych wyznań i dają im wolność w sprawach światopoglądu, nie pobierają od zapisujących do nich dziecko do ED czesnego i dodatkowo są chętni do oferowania pomocy ze swojej strony na bieżąco w czasie roku szkolnego?
Pomysł na dodatkowe dofinansowanie swoich szkół mają z pracy własnej [szkoła z pokojami noclegowymi dla zielonych szkół, czy zimowisk, szkoleń dla nauczycieli], ze współpracy z gminą, z funduszy europejskich i darowizn.

Większa jest dzisiaj w Polsce szansa dla biblijnie wierzących rodziców jeśli mogą+chcą edukować domowo w takiej formie. Zastanawiam się nad świeckim charakterem tej metody/idei z której można czerpać dla siebie.

Czy myślicie, że jest ona niebiblijna sama w sobie?
Albo na ile szkodliwa dla dziecka?
Czy powszechny obowiązek szkolny jest bardziej biblijny?

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N paź 10, 2010 10:56 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Temat rzeczywiście jest ważny i rozwojowy. W Stanach szkoły publiczne są w takim stanie moralnym i na takim poziomie, że rodzice chrześcijańscy w większości przypadków decydują się na nauczanie dzieci w domach. Nasze (smocze) dzieci skończyły już edukację szkolną i na własne oczy widzieliśmy presję wywieraną przez środowisko, a także bezradność wobec systemu nauczania.

Nie wiem, czy właściwie rozumuję, ale być może dałoby się organizować nauczanie dzieci w domach przez niewielkie grupy rodziców, które byłyby w stanie "dogadać się" w sprawach drugorzędnych różnic na tyle, żeby dać w nich sobie nawzajem, a przede wszystkim dzieciom wolność? Idea zaproponowana przez iszqa ma sens, ale ten problem, o którym w odpowiedzi pisze Ani_Isza musieliby najpierw przemodlić i przedyskutować sami rodzice. Kto wie, może przy okazji wyszłoby to na zdrowie samemu Kościołowi?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz paź 21, 2010 12:11 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt lip 22, 2005 8:08 am
Posty: 105
Bardzo fajny i dla mnie nowy temat (dzięki). Na razie zgłębiam wiedzę i jestem coraz bardziej na TAK. Jeszcze muszę przekonać żonę i może kogoś ze społeczności.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 23, 2010 6:01 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Tylko jak długo można uczyć dziecko w domu? A co jak już wyjdzie spod tego klosza? Lepiej się odnajdzie w otaczającym go świecie? Może najlepiej od razu zamknąć się w jakimś kibucu albo do Amiszy dołączyć...? :roll:

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 23, 2010 8:12 pm 
Zdaje się, że większość ludzkości wychowała się i uczyła się w domu - i chyba jakoś potem żyli. "Klosz" to można zrobić i wtedy, gdy dziecko chodzi do szkoły. Każdy dobry system można zepsuć (nawet edukację domową), ale nie każdy zły system da się naprawić (np. edukację publiczną). Więc trzeba wybrać.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So paź 23, 2010 8:15 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Z praktyki.....w naszym zborze są dzieci nauczane indywidualnie przez rodziców.Trudne początki bo na egzaminy trzeba było do Warszawy jeździć.Ale dzieci nie były wcale pod kloszem.Miały kontakt z rówieśnikami na podwórku,na zajęciach"dodatkowych".Teraz mamy chrześcijańską podstawówkę i bardzo zalezy nam na gimnazjum bo gimnazja są jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc.Ja nie chciałabym żeby moje wnuki chodziły do szkół powszechnych.Jeszcze może do liceum gdzie młodziez jest już bardziej ugruntowana i mniej podatna na presję rówieśników.Oczywiście jeśli to ugruntowanie wyniesie z normalnego,wierzącego domu gdzie poświęcono im czas,miłość.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N paź 24, 2010 12:48 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Gabi napisał(a):
Tylko jak długo można uczyć dziecko w domu?
Ustawa to reguluje. Wystarczy doczytać. Od strony rodziny pozostają niezmiennie:
możliwości lub chęci rodziców [bo nie każda rodzina MOŻE lub nie każda rodzina CHCE ponieść trud] oraz chęć dziecka, brak jego woli jest też zobowiązujący w świetle przepisów regulujących.
Ustawodawca nawet nie stawia przed rodzicami wymagań naukowych w tym temacie. Ja mogę założyć, że jeżeli rodzic na jakimś etapie edukację posiadł, to ją posiadł, ma i będzie mógł ją przekazać sugerując się wsparciem metodycznym, dostępnym w każdej księgarni. Jeżeli zarzucimy rodzicowi [posiadającemu np. maturę], że nie posiada on tej wiedzy, którą poświadczają stosowne świadectwa, to chyba podważamy też tym samym skuteczność nauczania naszego systemu oraz wartość tej jego matury.
Można też pracować, a zlecić zatrudnionemu edukatorowi na naszych warunkach edukowanie [bez np. ideologizowania].
Gabi napisał(a):
A co jak już wyjdzie spod tego klosza?

W którym miejscu jest klosz i czego dotyczy?
Gabi napisał(a):
Lepiej się odnajdzie w otaczającym go świecie?

O jakie odnalezienie się w otaczającym świecie chodzi - czy o umiejętności praktyczne i samoobsługowe, czy o upodobnienie się do tego świata przeciw JHWH?
Jeśli chodzi o te pierwsze, to podstawa programowa uwzględnia te czynności, a sposób realizacji treści programowych można realizować w praktyce bez ograniczeń [grupę też można dobrać i to na zasadzie większej kontroli obyczajowej].
Jeśli chodzi o to drugie, to jak przyjdzie świadomy grzech w życiu dziecka i umrze duchowo, to samo będzie musiało się opowiedzieć po czyjej stronie chce stać.
Albo będzie pokutować, nawróci się do JHWH i narodzi się na nowo z Ducha Świętego, albo jako martwy duchowo grzesznik trafi ostatecznie do piekła. Innych opcji i odmian w Biblii nie ma. Wbrew naukom ludzkim przeciwnym do JHWH.
Gabi napisał(a):
Może najlepiej od razu zamknąć się w jakimś kibucu albo do Amiszy dołączyć...? :roll:
Jakoś ustawodawca o to się nie martwił. Zapis w ustawie jest raczej potraktowany jako praktyczna możliwość WYBORU FORMY realizacji praw dla obywateli płacących podatki [i dostosowanie tego do ratyfikowanej Konwencji Praw Człowieka]. Subtelną aluzję do mnie o zamknięciu w kibucu pominę uśmiechem :mrgreen: Proszę napisz, jeśli możesz dlaczego naturalniejszy jest cesarski "pruski powszechny obowiazek szkolny" mający zaledwie ok. 200 lat i mający u podstaw indoktrynację społeczeństwa do celów państwowych [czy na zasadzie analogi podatki=dzieci=> i należą się cesarzowi?] - a którego machinę systemowo-ideologiczną próbowało bezskutecznie rozczłonkować mnostwo anty-pedagogów. Z ich dorobku dziś każe się czerpać garściami nauczycielom w ramach innowacji na jednostce lekcyjnej. Są szkolenia, warsztaty dla nauczycieli, żeby uatrakcyjnić i ułatwiac uczniom proces kształcenia. Ale jakoś zapomina się, że oni walczyli... z systemem powszechności, z ideologizacją. A u nas proszę system i ideologizacje ma się nieźle. A jak pomyśleć, że to alternatywa w sposobie realizacji konstytucyjnego "prawa dziecka do kształcenia" i jakby miało za tym iść "prawo rodzica do wychowywania w zgodzie z własnym światopoglądem" to kibuc i Amisze. Ustawa jest mniej sekciarska w myśleniu, dzięki Bogu. Chociaż może i ta swoboda zostać zabrana polskim rodzinom przy następnej poprawce. Świat ku lepszemu nie zmierza, i można się w nim nie odnaleźć, nawet jak nam ktoś próbuje prać mózg od najmłodszych lat dziecięcych 8)

_________________
5775
"Ilu więc nas jest doskonałych, tak myślmy. A jeśli o czymś inaczej myślicie, i to wam Bóg objawi. Jednak w tym, do czego doszliśmy postępujmy według jednej miary i to samo myślmy"(Flp 3:15-16 Uwspółcześniona BG, wyd. Wrota Nadziei)
Welcome to Elijahnet!
"NA WIEKI JHWH SŁOWO TWOJE TRWALE ZASIADŁO W NIEBIOSACH" [interlinia Ps.119:89]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: N paź 24, 2010 10:24 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
No, muszę powiedzieć, że Ani ma rację. Szkoła rzeczywiście j e s t miejscem indoktrynacji i kształtuje postawy dzieci i młodzieży na modłę tego świata.
Rozumiem też obawy Gabi, w sensie tego "klosza". Tyle, że w szkole dziecko m u s i przebywać z elementem chamskim, głupim, agresywnym itd..- i radzić sobie z takimi postawami. Jako dorosły mogłoby po prostu unikać takich "znajomości". Ten element na ogół nie pójdzie do pracy, a zachowania agresywne( kopanie, plucie, wyzywanie itp.) pośród dorosłych są hamowane w miejscach pracy czy innym publicznych- stąd dorosły nie musi się z tym zmagać tak, jak dziecko w szkole. Zatem po co dziecku taka "szkoła życia", skoro w dorosłym życiu może skutecznie uniknąć tak przykrych sytuacji? No, chyba że chcemy, aby nasze dziecko w przyszłości pracowało jako strażnik więzienny, resocjalizowało więźniów, było psychologami ulicy i takie tam. Wtedy może te doświadczenia na coś by im się przydały...

A kontakty z rówieśnikami przecież może mieć poza szkołą, żeby uczyć się pewnych "społecznych zachowań". Tyle, że rodzice mają wtedy wpływ na to, z kim to dziecko będzie się zadawało. Posyłając je do szkoły publicznej nie ma takiego wpływu. W zasadzie- na nic tam nie ma wpływu, mimo szumnych deklaracji ministerstwa...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL