www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So maja 18, 2024 9:53 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:28 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
Scarlett Lloyd napisał(a):
To znaczy na przykład, że nie okazujesz miłości, czyli nie miłujesz.

napisałam już, że okazuję miłość jak potrafię, i z jednej strony owieczka mi mówi, że okazywanie miłości na swój sposób nie jest złe, a z drugiej ty, twój mąż i hmm... Smok macie z tym problem i chyba uważacie, że tak być nie może i mam już mętlik w głowie bo nie wiem czy to jest w końcu dobrze czy źle.

Cytuj:
To i to, co odpisałaś Przebudzonemu każe sądzić, że traktujesz Słowo zewnętrznie - rozumem, ale nie sercem. Zamiast odpowiedzieć, co sądzisz o gniewie na Boga, podałaś encyklopedyczną definicję gniewu Bożego w Biblii i wyrecytowałaś, czym jest pokora wg. Biblii. Po prostu wiesz, co jest napisane i miałaś 24 lata na wyuczenie się tego na pamięć.

a co ja miałam mu napisać, jak zapytał "co to jest gniew Boży"? napisałm mu, co Biblia mówi na temat gniewu, a to co ja o tym sądze, to też napisałam, nie rozumiem jego pytania, i odpowiadam jak umiem, nie jestem humanistką, mam ścisły umysł i dawanie jakiś głębokich odpowiedzi zostawiam humanistom, ja wolę e=mc2, czyli konkrety(żebyś mnie znów źle nie zrozumiała)

owieczka napisał(a):
Czy możesz podać w punktach, co konkretnie przeszkadza Ci zbliżyć się do Boga?

nie, nie mogę, bo Bóg mi tego jeszcze nie pokazał

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:43 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz mar 31, 2005 5:14 pm
Posty: 910
Lokalizacja: Świnoujście
Indi napisał(a):
owieczka napisał(a):
Czy możesz podać w punktach, co konkretnie przeszkadza Ci zbliżyć się do Boga?

nie, nie mogę, bo Bóg mi tego jeszcze nie pokazał


To moze inaczej - co rozumiesz przez "zblizenie sie do Boga"?

_________________
Poznanie nadyma.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:46 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
owieczka wrote:Czy możesz podać w punktach, co konkretnie przeszkadza Ci zbliżyć się do Boga?


nie, nie mogę, bo Bóg mi tego jeszcze nie pokazał


:roll: Coś Ci przeszkadza, i będzie źle, dopóki tego nie zmienisz, ale nie możesz tego zmienić, bo Bóg Ci nie pokazał, co masz zmienić...

Strasznie to niejasne.

A mogę zadać parę pytań pomocniczych?

1. Czy mieszka w Tobie Duch Święty? Od kiedy?
2. Czy przeżyłaś chrzest Duchem- i co uważasz za chrzest Duchem Świętym?
3.Czy modlisz się do Boga dziękując Mu, uwielbiając Go( nie tylko prosząc)? Za co Mu dziękujesz?
4. Czy czujesz bliską duchową więź z braćmi i siostrami?


Może to są oczywiste oczywistości, a może szukam czegoś na ślepo...Twoje wypowiedzi są tak mało konkretne, ciągle piszesz o jakiejś bliżej nieokreślonej "posusze", którą masz też nie wiadomo, dlaczego...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:57 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 18, 2006 7:21 pm
Posty: 246
Indi... w swoim pytaniu interesowało mnie co sądzisz, czy zastanawiałaś się o gniewaniu się na Boga, a nie o gniewie Boga. To miałem na myśli. A potem w kontekście tego powiedz co sądzisz o pokorze.

Pozdrawiam

_________________
Początkiem mądrości jest bojaźń Pana
Przyp.9:10


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 9:58 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Indi, postaram się streszczać zamiast ciąć wypowiedzi na plasterki, bo Ty spodziewasz się pomocy, a nie dyskusji. Więc odniosę się do najważniejszych kwestii moim zdaniem.

Indi napisał(a):
Cytuj:
Napisałem. I mam podobne wrażenie jak Elendil. Że szukasz pomocy pod warunkiem, że nikt nie będzie Ci radził pójść na krzyż ze swoją starą naturą.

a ja już napisała, że to nie prawda

Ja bym się na Twoim miejscu tak nie upierał. Wiemy, że jeśli cokolwiek nas od Boga oddziela, to jest po prostu grzech. Jeśli jesteś nieodrodzona, to Twoja stara natura nie pozwala Ci na relację z Bogiem. Jeśli będziesz bronić się przed porzuceniem tej natury, zamiast się od niej odwrócić, to kółko się zamknie. Nie można zjeść ciastka i nadal je mieć. Wygląda na to, że jesteś zamknięta w sobie jak w więzieniu, ale zamiast z niego wyjść szukasz usprawiedliwienia, żeby tam jeszcze posiedzieć. A jeśli to, co nazywasz swoim charakterem, introwertyzmem, "innością" jest właśnie Twoją starą naturą, którą próbujesz oswoić zamiast zabić na krzyżu?

Indi napisał(a):
Cytuj:
Z tego, co widzę, uważasz, że jesteś jaka jesteś i koniec. Niech Bóg coś z tym zrobi. A Ty będziesz "kochać po swojemu".

jestem jaka jestem, i jeśli Bóg mi nie pomoże, to faktycznie koniec, a ja będę okazywać ludziom miłość na sój sposób, tak jak potrafię.

No właśnie. Bóg zrobił już wszystko, żeby Ci pomóc. Po prostu uwierz, że On chce i może wyrwać Cię ze skorupy, do której tak już przywykłaś, że nawet nie chcesz z niej wyjść, tylko czekasz, aż Bóg zrobi to za Ciebie na siłę. Elendil i ja próbujemy Ci pokazać, że to Ty musisz podjąć pewne decyzje, a Bóg Ci pomoże. W Biblii możesz poczytać na temat sposobu okazywania miłości i przyłożyć to do swojego życia. Jeśli to zrobisz szczerze, to zobaczysz, że wiara jest czynna w miłości, a miłość przejawia się bardzo konkretnie i aktywnie w stosunku do ludzi.

Indi napisał(a):
Cytuj:
Może być i tak, że pewnych rzeczy na swój temat nie bardzo chcesz usłyszeć od Boga.

nie robię tego, a przynajmniej nie robię tego świadomie.

Drogie Dziecko, rzadko kto robi to świadomie. Oznaczałoby to jawny bunt przeciw Bogu. Większość ludzi po prostu "strząsa z siebie" sugestie, jakoby byli nie w porządku tam, gdzie oni według swego mniemania są ok. Uświadomienie sobie, że nie są, to jest właśnie wynik przekonania o grzechu.

Indi napisał(a):
Cytuj:
Możliwe, że Słowo Boże znasz i czytasz (nawet od dziecka) - problem prawdopodobnie polega na tym, że nie przykładasz go jako miary do swojego życia.

przykałdam Słowo Boże do mojego życia, tylko, że Słowo Boże mi nie mówi, bo w ogóle nie mówi o sytuacji w której ktoś oddaje Bogu życie, a On go odrzyca, albo nie chce zmieniać.

Słowo Boże mówi o człowieku przerażonym swoim własnym grzechem, swoją własną złością, swoją własną winą wobec Świętego Boga. Mówi o łzach skruchy i o bojaźni przed wieczną karą. O wołaniu o ratunek. Oddanie Bogu życia po to, żebyśmy się lepiej poczuli, bo nam coś dolega, jest egocentrycznym traktowaniem Boga jak plastra. Dlatego dobrze jest sobie zadać pytanie dlaczego właściwie oddajemy Bogu życie i od czego chcemy być zbawieni.

Napisałem "Drogie Dziecko", bo mam córkę w Twoim wieku, która przeszła przez coś podobnego i też myślała, że jest odrodzona, dopóki nie stanęła wobec prawdy o sobie. Nie gniewaj się. Modlę się o Ciebie i będę się modlił jeszcze bardziej niż dotychczas.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 10:05 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Szelko, dziękuję Ci za skuteczną próbę zrozumienia moich intencji. Nie wszystkim się chce takie próby podejmować. To jest dla mnie bardzo budujące. A o Indi trzeba się przede wszystkim modlić, do czego również zachęcam. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 10:11 pm 
Ja chyba już nie mam nic do dodania w dyskusji, ale przyszedł mi do głowy dobry fragment mówiący o pokucie i nawróceniu - oraz wskazówkach od Boga ;)

Jon 3:1-10
Słowo Pana tej treści powtórnie doszło Jonasza: Wstań, udaj się do Niniwy, tego wielkiego miasta, i zwiastuj mu poselstwo, które ci przekazuję.
Wtedy Jonasz wstał i udał się do Niniwy, według słowa Pana. A Niniwa była bardzo wielkim miastem, na trzy dni drogi pieszej. A Jonasz rozpoczął wędrówkę do miasta, odbywając drogę jednego dnia, i wołał tak: Jeszcze czterdzieści dni pozostaje do zburzenia Niniwy.
Wtedy obywatele Niniwy uwierzyli w Boga, ogłosili post i oblekli się we włosiennice, wielcy i mali. A gdy wieść o tym doszła do króla Niniwy, wstał ze swojego tronu, zdjął swój płaszcz i oblókł się we włosiennicę, i usiadł w popiele. Na polecenie króla i jego dostojników ogłoszono taki rozkaz: Ludzie i zwierzęta, bydło i owce niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i niech nie piją wody! Niech włożą włosiennice, zarówno ludzie jak i bydło, i niech żarliwie wołają do Boga, niech każdy zawróci ze swojej złej drogi i od bezprawia, własnoręcznie popełnionego. A może Bóg znów się użali i odstąpi od swojego gniewu, i nie zginiemy. A gdy Bóg widział ich postępowanie, że zawrócili ze swojej złej drogi, wtedy użalił się Bóg nieszczęścia, które postanowił zesłać na nich, i nie uczynił tego.


Zwróćcie uwagę na treść Jonaszowego przesłania, na reakcję Niniwy - skąd oni wiedzieli co mają zrobić? - oraz na odpowiedź Boga.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 10:35 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Cytuj:
No i te...siedem lat posuchy. NAwróciłaś się, jak piszesz, siedem lat temu. I od razu- posucha? Kiedy ja się narodziłam na nowo, to miałam taki "miesiąc miodowy z Panem"- trwało to jakieś kilka miesięcy. Byłam zakochana w Jezusie! Mogłam mówić o Nim całemu światu! Moja Biblia była cała pokolorowana- wszystko chłonęłam, podkreślałam, czytałam rano, w południe i w nocy. Mogłam uwielbiać Go godzinami, modlić się bez końca, było tak lekko, dobrze, na wszystko patrzyłam jak przez różowe okulary. Później już tak nie było- ale to doświadczenie tej pierwszej miłości pozostało, tęskni się za tym, zabiega o to. Wiesz, taki stan, kiedy człowiek w ogóle o sobie nie myśli, po prostu bycie z Panem daje radość, spełnienie, no jak w niebie! Miałaś taki czas z Panem kiedyś?

MIAŁAM!!! :D Przepraszam, że się wtrącam ale tak mi się to spodobało, że się powstrzymać nie mogłam...

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt sty 18, 2011 10:56 pm 
Smok Wawelski napisał(a):
Słowo Boże mówi o człowieku przerażonym swoim własnym grzechem, swoją własną złością, swoją własną winą wobec Świętego Boga. Mówi o łzach skruchy i o bojaźni przed wieczną karą. O wołaniu o ratunek. Oddanie Bogu życia po to, żebyśmy się lepiej poczuli, bo nam coś dolega, jest egocentrycznym traktowaniem Boga jak plastra. Dlatego dobrze jest sobie zadać pytanie dlaczego właściwie oddajemy Bogu życie i od czego chcemy być zbawieni.

No właśnie zapomniałam napisać o powodzie, dla którego oddajemy Bogu życie, bo to jest ważne. Nie można tego zrobić na zasadzie:"Boże, weź moje życie, bo ja nie potrafię żyć/bo mi nic nie wychodzi/bo mam wady, z którymi się męczę." To nie jest nawrócenie, bo nie nawracamy się ani ze złego samopoczucia, ani do menadżera, który lepiej poprowadzi nasze życie. Niestety wiem coś o tym :?
Indi napisał(a):
napisałam już, że okazuję miłość jak potrafię, i z jednej strony owieczka mi mówi, że okazywanie miłości na swój sposób nie jest złe, a z drugiej ty, twój mąż i hmm... Smok macie z tym problem i chyba uważacie, że tak być nie może i mam już mętlik w głowie bo nie wiem czy to jest w końcu dobrze czy źle.

Jak potrafisz czyli w ogóle, bo nie potrafisz? Co robisz, żeby tą miłość okazać? Czekasz aż ktoś Cię poprosi o coś? Pytam na podstawie tego Twojego krótkiego streszczenia:
Cytuj:
to nie jest tak, ja te wszytskie rzeczy robię, o ile mam możliwość, ale nie podchodzę do ludzi, nie pytam co tam u nich, nie interesuję się ich problemami(a wszytsko dlatego, że nie wiem jak o to wszystko pytać i o tym rozmawiać), poprostu sama nigdy nie wychodzę z inicjatywą, jeśli ktoś mnie poprosi, to nie ma problemu, ale sama nie potrafię.

Nie odpowiadam za poglądy Owieczki, ale ja uważam, że kochanie kogoś "na swój sposób" to nie miłość tylko egoizm, ponieważ to osoba kochającego ogranicza i determinuje okazywanie miłości. Czyli znowu "ja" jestem ważniejsza od drugiej osoby. Ale nie masz żadnego obowiązku przejmować się tym, co uważam. Nie zależy mi na racji, tylko na pomocy, a jeśli nie pomagam, to już się wyłączam.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 8:13 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Nie odpowiadam za poglądy Owieczki, ale ja uważam, że kochanie kogoś "na swój sposób" to nie miłość tylko egoizm, ponieważ to osoba kochającego ogranicza i determinuje okazywanie miłości


Zostałam źle zrozumiana. Indi napisała, że nie potrafi innych kochać, ponieważ jest małomówna. Odpisałam, że miłość można okazywać na różne sposoby, niekoniecznie rozmawiając, jeśli ktoś jest małomówny, ma trudności z zaczęciem rozmowy, to może mieć "uszy do słuchania", może pomagać w każdy inny sposób. Osoby głuchonieme też mogą okazywać miłość, mimo że w ogóle nie mówią. Ale oczywiście trzeba być otwartym na potrzeby innych i nie robić tylko tego, co mi wygodne i czego ja chcę. Chodziło mi tylko o tę inicjatywę i małomówność- do okazywania miłości gadatliwość i inicjatywa z rozpoczynaniem rozmowy nie są tak koniecznie potrzebne i można być gadatliwym, mieć inicjatywę i wcale ludziom miłości nie okazywać.

Jak tak czytam ten wątek, to się zaczynam martwić o własną córkę... :? Nie wiem, czy w ogóle człowiek jest w stanie( oprócz modlitwy, zakładając, że ktoś już zna ewangelię) zrobić, aby pomóc przyjść do Boga...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 8:18 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 14, 2011 11:52 am
Posty: 41
itur napisał(a):
To moze inaczej - co rozumiesz przez "zblizenie sie do Boga"?

chodzi mi o to, żeby móc słyszeć Jego głos, przeżywać Słowo, doświadczać Jego miłości, żebym mogła odpoczywać w Bożej obecności i cieszyć się przebywaniem z nim, żeby modlitwa była dla mnie czymś tak naturalnym jak oddychanie, żebym mogła być przesiąknięta Jego naturą, była przez Niego prowadzona i znała Jego wolę, względem mojego życia.

owieczka napisał(a):
1. Czy mieszka w Tobie Duch Święty? Od kiedy?

gdybym to wiedziała, to bym wiedziała, czy jestem narodzona na nowo czy nie, przez wiele lat uważałam, że tak, a teraz nie jestem tego pewna

Cytuj:
2. Czy przeżyłaś chrzest Duchem- i co uważasz za chrzest Duchem Świętym?

już napisałam, nie zostałam nigdy napełniona DŚ, gdyby to się stało, to bym nie miała wątpliwości, czy jestem narodzona na nowo, chrzest DŚ zwykle wiąże się z otrzymaniem jakiegoś charyzmatu.
Cytuj:
3.Czy modlisz się do Boga dziękując Mu, uwielbiając Go( nie tylko prosząc)? Za co Mu dziękujesz?

modlę się dziękując i uwielbiając Boga, to jest właściwie najważniejsza część modlitwy dla mnie, dziękuję za to jaki Bóg jest i za to co robi w moim życiu i innych, za to co kiedyś robił, za innych ludzi i to co robią.
Cytuj:
4. Czy czujesz bliską duchową więź z braćmi i siostrami?

czucie, hmm... nie czuję się od nich jakaś inna, czy oddzielona, ale nie czuję nic szczegtólnego co mogłabym nazwać duchową więzią.

Przebudzony75 napisał(a):
Indi... w swoim pytaniu interesowało mnie co sądzisz, czy zastanawiałaś się o gniewaniu się na Boga, a nie o gniewie Boga. To miałem na myśli. A potem w kontekście tego powiedz co sądzisz o pokorze.

przepraszam, nie doczytałam tego "na" między gniew a Bóg, nie gniewam się na Boga, jeśli o to ci chodzi, i nie wiem co miałabym na ten temat sądzić, a pokora, wiesz, ja w ogóle nie rozumiem tego "co sądzić" a co można sądzić o oczywistych rzeczach, no są, no mają być, albo ich być nie powinno, nie wiem co mam ci napisać.

Smok Wawelski napisał(a):
Ja bym się na Twoim miejscu tak nie upierał. Wiemy, że jeśli cokolwiek nas od Boga oddziela, to jest po prostu grzech. Jeśli jesteś nieodrodzona, to Twoja stara natura nie pozwala Ci na relację z Bogiem. Jeśli będziesz bronić się przed porzuceniem tej natury, zamiast się od niej odwrócić, to kółko się zamknie. Nie można zjeść ciastka i nadal je mieć. Wygląda na to, że jesteś zamknięta w sobie jak w więzieniu, ale zamiast z niego wyjść szukasz usprawiedliwienia, żeby tam jeszcze posiedzieć. A jeśli to, co nazywasz swoim charakterem, introwertyzmem, "innością" jest właśnie Twoją starą naturą, którą próbujesz oswoić zamiast zabić na krzyżu?

ok, więc, tak, jeśli cokolwiek robię, to robię to nieświadomie, jeśli bronię się, przed porzuceniem starej natury, to robię to nieświadomie, jeśli próbuję oswoić swoją starą naturę, to robię to nieświadomie, ale na pewno nie szukam usprawiedliwienia, więc jeśli robię to wszystko nieświadomie, to Bóg musi mi to pokazać, bo inaczej ja tego nie zobaczę i nic z tym nie będę mogła zrobić, na tyle na ile jestem tego świadoma chcę porzucić swoją starą naturę i żyć nowym życiem, ale nie wiem jak mam to zrobić.

Cytuj:
No właśnie. Bóg zrobił już wszystko, żeby Ci pomóc. Po prostu uwierz, że On chce i może wyrwać Cię ze skorupy, do której tak już przywykłaś, że nawet nie chcesz z niej wyjść, tylko czekasz, aż Bóg zrobi to za Ciebie na siłę. Elendil i ja próbujemy Ci pokazać, że to Ty musisz podjąć pewne decyzje, a Bóg Ci pomoże.

po pierwsze, ja wierzę, wierzę że Bóg wszystko może i że chce mnie wyrwać, ale On tego nie robi, mimo tego że wierze,
po drugie, chcę wyjść z tej skorupy ale nie wiem jak,
po trzecie, nie wiem jakie konkretnie decyzje mam podjąć, żeby to się stało.

Cytuj:
Drogie Dziecko, rzadko kto robi to świadomie. Oznaczałoby to jawny bunt przeciw Bogu. Większość ludzi po prostu "strząsa z siebie" sugestie, jakoby byli nie w porządku tam, gdzie oni według swego mniemania są ok. Uświadomienie sobie, że nie są, to jest właśnie wynik przekonania o grzechu.

no więc właśnie Bóg musi mi to uświadomić, bo ja nie jestem w stanie uświadomić sobie czegoś, czego nie widzę, nie czuję, czy cokolwiek, mam to wziąć na wiarę? że wierzę, żę Bóg mi coś mówi, wierzę, że ja to nieświadomie odrzucam? Bo co mam niby zrobić?

Cytuj:
O wołaniu o ratunek. Oddanie Bogu życia po to, żebyśmy się lepiej poczuli, bo nam coś dolega, jest egocentrycznym traktowaniem Boga jak plastra. Dlatego dobrze jest sobie zadać pytanie dlaczego właściwie oddajemy Bogu życie i od czego chcemy być zbawieni.

ok, więc ja chcę oddać Bogu życie bo Go kocham, bo chcę żyć na Jego chwałę, służyć mu a potem żyć z nim wiecznie w niebie, ale poza tym chcę żeby mnie uwolnił od mojej grzesznej natury, przemieniał mnie na swój obraz, pomagał mi, dawał poczucie bezpieczeństwa i nadzieję, prowadził mnie, zmieniał, oczyszczał, doświadczał i wszystko co z tym związane, czy to jest złe?

Cytuj:
Napisałem "Drogie Dziecko", bo mam córkę w Twoim wieku, która przeszła przez coś podobnego i też myślała, że jest odrodzona, dopóki nie stanęła wobec prawdy o sobie. Nie gniewaj się.

nie gniewam się, czemu miałabym się gniewać, to "Drogie Dziecko" zupełnie mie nie przeszkadza, miłe to jest właściwie

i dziękuję za modlitwy wszystkim

Cytuj:
Nie odpowiadam za poglądy Owieczki, ale ja uważam, że kochanie kogoś "na swój sposób" to nie miłość tylko egoizm, ponieważ to osoba kochającego ogranicza i determinuje okazywanie miłości. Czyli znowu "ja" jestem ważniejsza od drugiej osoby. Ale nie masz żadnego obowiązku przejmować się tym, co uważam. Nie zależy mi na racji, tylko na pomocy, a jeśli nie pomagam, to już się wyłączam.

wiesz ja nie pomagam ludziom z własnej inicjatywy, bo nie mam z ludźmi bliższych relacji, trudno jest pomagać komuś, kogo się nie zna, i nie wie jakie ma potrzeby,

_________________
Moim szczęściem jest być blisko Boga


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 10:17 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 20, 2009 11:11 am
Posty: 527
Lokalizacja: Białystok
Jeśli mogę coś wnieść do dyskusji :)

Paweł napisał do Koryntian poniższe słowa, które dotyczą moim zdaniem każdego wierzącego, na pewno też tych, którzy mają wątpliwości, czy Chrystus w nich mieszka. To może pomóc w zbadaniu, czy jest się osobą narodzoną na nowo (zachęcam do przeczytania szerszego kontekstu).

Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli. (2 list do Koryntian 13:5, Biblia Warszawska)

Droga Indi. Jeśli mogłabyś podać jeden podstawowy powód, dla którego jest ci potrzebny Jezus Chrystus, to będę wdzięczny.

Pozdrawiam Cię serdecznie.

_________________
"Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą KU ZBAWIENIU każdego, kto wierzy" Rzym. 1:16; www.kuzbawieniu.pl


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 11:48 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Indi, coraz bardziej widzę, że Ty po prostu teoretycznie wszystko wiesz. Masz "prawidłowy zestaw poglądów", ale on nie powoduje nowego narodzenia. Nowe narodzenie odbywa się w sercu człowieka uznającego swój grzeszny stan i wołającego o zbawienie do Boga. Tutaj jest niezbędne autentyczne poczucie winy przed Bogiem, o którym pisałem w poprzednim poście. Twoja skłonność do grzechu sprawia, że popełniasz konkretne grzechy i dopóki nie narodzisz się na nowo, gniew Boży ciąży na Tobie. Nie chcę Ci konkretnej winy wmawiać, bo przekonanie o grzechu to jest rola Ducha Świętego. Ale "oddzielenie od starej natury" to nie jest teologiczny termin, tylko autentyczne przeżycie spowodowane autentycznym poczuciem winy. Dotyczącym konkretnych grzechów popełnionych przeciwko Bogu i ludziom. I taka szczera rozmowa z Bogiem z uznaniem własnej winy, wyznaniem konkretnych grzechów, a jeśli kogoś skrzywdziłaś, pojawi się pragnienie "oddania mu w czwórnasób" (jak u Zebedeusza) jest jeszcze przed Tobą moim zdaniem.

Indi napisał(a):
ok, więc ja chcę oddać Bogu życie bo Go kocham, bo chcę żyć na Jego chwałę, służyć mu a potem żyć z nim wiecznie w niebie, ale poza tym chcę żeby mnie uwolnił od mojej grzesznej natury, przemieniał mnie na swój obraz, pomagał mi, dawał poczucie bezpieczeństwa i nadzieję, prowadził mnie, zmieniał, oczyszczał, doświadczał i wszystko co z tym związane, czy to jest złe?

Indi, to są wyrecytowane biblijne prawdy, których nauczyłaś się i o których wiesz. Nie wiem, na czy polega Twoja miłość do Boga. Czytam w Piśmie, czym ona się objawia i na czym polega. Ty również czytasz. Porównaj to, co czytasz w Piśmie z tym, co jest w Twoim życiu.

Indi napisał(a):
(...) ja nie pomagam ludziom z własnej inicjatywy, bo nie mam z ludźmi bliższych relacji, trudno jest pomagać komuś, kogo się nie zna, i nie wie jakie ma potrzeby,

A skąd się bierze pragnienie bliższych relacji z ludźmi? Widzisz, ja kiedyś musiałem przyznać, że kogoś NIE KOCHAM. Dotarło do mnie, że nie ma żadnych konkretnych objawów mojej miłości nie dlatego, że ja "kocham po swojemu", że jestem taki czy owaki. Prawda była bardzo prosta. Pokutowałem i Bóg mnie zmienił. Ale najpierw musiałem przestać się chować po krzakach, tłumaczyć się charakterem moich przodków, psychologicznym nazewnictwem jakiejś "choroby" itd.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 11:49 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Owieczka napisał(a):
Odpisałam, że miłość można okazywać na różne sposoby, niekoniecznie rozmawiając, jeśli ktoś jest małomówny, ma trudności z zaczęciem rozmowy, to może mieć "uszy do słuchania", może pomagać w każdy inny sposób. Osoby głuchonieme też mogą okazywać miłość, mimo że w ogóle nie mówią. Ale oczywiście trzeba być otwartym na potrzeby innych i nie robić tylko tego, co mi wygodne i czego ja chcę. Chodziło mi tylko o tę inicjatywę i małomówność - do okazywania miłości gadatliwość i inicjatywa z rozpoczynaniem rozmowy nie są tak koniecznie potrzebne i można być gadatliwym, mieć inicjatywę i wcale ludziom miłości nie okazywać.

8) No właśnie, Owieczko - niemowa może być pozbawiony możliwości mówienia, ale wszyscy wokół będą wiedzieli, że miłuje, bo po prostu to będzie widać (nawet niekoniecznie słychać). Miłujmy czynem, a nie słowem [I Jana 3:18]. Jeśli nie ma czynów miłości, to wiara nie jest czynna w miłości [Gal. 5:6]. Jeśli nie ma skutków, to nie było przyczyny. I nic nie pomoże, jeśli ktokolwiek z nas będzie próbował uciekać od nazywania rzeczy po imieniu.

Owieczka napisał(a):
Jak tak czytam ten wątek, to się zaczynam martwić o własną córkę... :? Nie wiem, czy w ogóle człowiek jest w stanie (oprócz modlitwy, zakładając, że ktoś już zna ewangelię) zrobić, aby pomóc przyjść do Boga...

Twoja córka będzie kiedyś musiała sama stanąć przed Bogiem i wyznać Mu swoje grzechy w pełni świadomości, że jest oddzielona od Boga [Rzym. 7:9-10]. Nic wielkiego nie będzie musiała "robić" - a do Ciebie (jak i do nas wszystkich jako rodziców) będzie należało to, żeby jej w tym nie przeszkadzać. Ani własnym anty-świadectwem, ani na przykład wpajaniem dziecku przekonania, że jest odrodzone, kiedy fakty temu przeczą. To się w rodzinach chrześcijańskich zdarza niestety. I kiedy pewność zbawienia zderza się z brakiem owoców, zaczyna się problem. No, bo przeciez dziecko "oddało kiedyś życie Jezusowi"...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sty 19, 2011 12:56 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Pewność zbawienia to nie jakieś tam wspomnienie wyklepanej kiedyś modlitwy Smoku.
Nawiązuję do mojej poprzedniej wypowiedzi.
Pewnośc zbawienia to wolnośc od swoich uczynków i zabiegów ,to odpoczynek w wierze,to pewność,ze NIC nie odłaczy mnie od miłości Chrystusa.
To jeszcze wdzięcznośc i bojaźń Boża.
Nie ma nic NIC wspólnego z fałszywym poczuciem bezpieczeństwa..
To jeszcze brakn panicznego strachu przed upadkei i jednocześnie niechęc do grzechu i wielka chęc i radośc podobania się Bogu.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 122 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL