www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pt mar 29, 2024 12:18 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 150 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz sie 31, 2017 8:26 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 15, 2016 11:51 am
Posty: 61
wujcio napisał(a):
A z kim zawarłeś umowę ?... No chyba, że zawarłeś umowę z kimś kto jest nad szefem, a on o takich rzeczach nie wie, i nie wyraża na takie zachowanie zgody.
To jest międzynarodowa korporacja. Tutaj władza jest kaskadowa. Mój bezpośredni przełożony bierze pełną odpowiedzialność za swoje decyzje. I wie na ile może sobie pozwolić. Podam przykład: ostatnio manager przyniósł prywatną rzecz do naprawienia i poprosił abyśmy to jemu zrobili.
Jeszcze jedna sprawa. Kto pracuje w korporacji przemysłowej wie, ile wyrzuca się rzeczy bardzo przydatnych. Na przykład meble biurowe, stoły i krzesła. Jeśli jedno krzesło ma uszkodzone oparcie, a inne siedzisko, oba idą na złom. My je naprawiamy i za zgodą kierownika/managera możemy je wywieźć. Ja tak kilka stołów i krzeseł zawiozłem do naszego zboru. Oczywiście na wszystko był dokument podpisany przez mojego managera, który należało przedstawić na bramie wyjazdowej.

_________________
I powiedział do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, będzie żył. (Ewangelia Jana 11:25)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt wrz 01, 2017 8:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt cze 17, 2014 1:33 pm
Posty: 50
Jeżeli robisz to w świetle, jawnie, nie okradasz zakładu i wykonywana przez Ciebie praca na tym nie cierpi, to jest ok. Tak samo jeżeli chodzi o złomowane meble/wyposażenie. Według twojego opisu i moim zdaniem, jest to czyste.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt wrz 01, 2017 8:34 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Renegat napisał(a):
To jest międzynarodowa korporacja. Tutaj władza jest kaskadowa. Mój bezpośredni przełożony bierze pełną odpowiedzialność za swoje decyzje. I wie na ile może sobie pozwolić. Podam przykład: ostatnio manager przyniósł prywatną rzecz do naprawienia i poprosił abyśmy to jemu zrobili.
Pytanie brzmi, czy szef twojego szefa zezwala twojemu szefowi na to co robi 8) Bo to, że manager przyniósł prywatną rzecz do naprawienia, to niestety nie pozwala na odpowiedź, czy to co robił było zgodne z umową.
Żeby nie było tak, że twój szef w coś cię "wciąga" nawet nieświadomie.


Ostatnio edytowano Pn wrz 04, 2017 9:03 pm przez wujcio, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn wrz 04, 2017 6:58 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Renegacie, a czy pytałeś się o to wszystko Pana Boga?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 05, 2017 2:55 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 15, 2016 11:51 am
Posty: 61
Smok Wawelski napisał(a):
Renegacie, a czy pytałeś się o to wszystko Pana Boga?
Tak. I mam spokój sumienia. Wręcz uważam, że krzesła i stoły były wyrzucane w czasie, kiedy akurat były potrzebne w naszym nowym zborze. I jeszcze raz chcę wyraźnie zaznaczyć, że było to robione za zgodą przełożonego. Do tego uważam, że zagospodarowanie ( nie chodzi o zarobienie) rzeczy, które są przeznaczone do zniszczenia, a mogą komuś posłużyć i do tego firma na tym zaoszczędzi, ponieważ musiałaby za to zniszczenie zapłacić, jest jak najbardziej prawidłowym odruchem. Owszem była kwestia, którą rozsądzałem w sumieniu i pytałem starszych zboru, a która nie dawała mi spokoju. Była to sprawa, bardzo ogólnie określając, deputatu bhp. Dostaję go co miesiąc, ale jest tego zbyt dużo i nie jestem w stanie go spożytkować w firmie. Dlatego brałem do domu i rozdawałem potrzebującym. Nie sprzedawałem. Ale w pewnym momencie Pan mi pokazał, że nie mogę tak czynić, ponieważ dostaję go tylko do użytku wewnętrznego. Od tego momentu przestałem korzystać z tego deputatu.
Podam jeszcze jeden przykład zagospodarowania odpadów. Dwaj moi współpracownicy mają zgodę na wywożenie palet, których każdego dnia jest kilka. Normalnie firma powinna zapłacić za utylizację. A tak firma zaoszczędzi i chłopaki maja ciepło w domach.

_________________
I powiedział do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, będzie żył. (Ewangelia Jana 11:25)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 05, 2017 4:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 15, 2016 4:30 pm
Posty: 449
Renegacie, z tego co piszesz, wszystko zdaje się być jasne. Zatem (z czystej ciekawości się zastanawiam) dlaczego poruszyłeś temat?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt mar 15, 2019 5:23 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Czy wierzący człowiek może brać udział w strajku...? U nas w szkole będzie referendum w tej sprawie. Szczerze mówiąc, mam ochotę strajkować.Mam dość tego, co w Polsce wyczynia się ze szkołami....


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn mar 18, 2019 10:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
To jest chyba jeden z takich dylematów, na które nie znajdziemy w Biblii odpowiedzi wprost. Prawo państwowe zezwala na strajk w określonych przepisami warunkach. Za czasów biblijnych nie istniały związki zawodowe. Z tego puntu widzenia jeśli protest ma charakter pokojowy i nie stanowi złamania prawa państwowego raczej nie ma problemu.

Z moralnego punktu widzenia to jest raczej chyba problem przykładania ręki do czegoś, co jest wyrazem zbiorowej frustracji ludzi ze świata i atmosfera pewnie święta nie jest. A mamy być święci. Nie mamy napisane na czole "ja się z wami zgadzam co do zasady, ale nie co do waszej postawy". Ja bym nie brał w tym udziału, ale jestem otwarty na dyskusję i nie potępiłbym kogoś, kto się na taki krok decyduje.

Twojej frustracji się nie dziwię. Zapytaj się Pana, co z tym zrobić.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 8:24 am 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Cytuj:
Twojej frustracji się nie dziwię. Zapytaj się Pana, co z tym zrobić.


Pytam. O wszystko. I nie mam żadnej odpowiedzi (stąd moje błagalne prośby na tym forum od czasu do czasu - o jakąś usługę proroczą. Ale na to już nie liczę, wiem, że i tak nikt nie odpowie).

Modlę się. Poszczę. Siedzę w ciszy. Wołam w niebo. Czytam Biblię. I NIC. Mam natłok myśli w głowie, ale nie mam żadnego przekonania, że któraś z nich jest akurat od Pana. Kiedyś myślałam, że tak, że mam jakieś przekonania i są one od Niego. Ale życie to zweryfikowało. Nie mogło być coś od Niego, skoro przynosi frustrację, niepokój i ogólnie nie ma błogosławieństwa.

Gdyby tak ktoś jeszcze mi powiedział, J A K usłyszeć od Niego odpowiedź. Ale tego też nikt mi nie powie.
Staram się być szczera i jestem wytrwała w dążeniu do prawdy. Zaczynam myśleć, że cale to gadanie o prorokach i odpowiedziach od Boga to jakieś bajki. W każdym razie- u mnie to nie działa. Może dary naprawdę ustały...?I trzeba polegać jedynie na tym, co napisane i na własnym rozsądku? Nie wiem.
Jak na razie- jak długo jestem wierząca- nie spotkałam żadnego proroka, nie usłyszałam nic, co na pewno byłoby od Pana ( a nie były to moje pobożne życzenia), i nikt nie potrafi mi pomóc (widocznie wszyscy mają tak samo jak ja, tylko nie chcą się do tego przyznać).

Ale dziękuję za odpowiedź.

Abstrahując od tego, co powyżej- dlaczego frustracja miałaby być uczuciem potępionym przez Boga? Pojawia się wtedy, kiedy coś jest męczące i powtarzalne, jak te niekończące się szkolne reformy. Odczuwam ją tak samo, jak ludzie ze świata. Jestem zmęczona warunkami pracy i traktowaniem naszej grupy zawodowej w taki a nie inny sposób. To, że odczuwam tę frustrację, to grzech? Mam cierpliwie znosić upokorzenia, dawać się wykorzystywać, i pracować ponad siły...?
Jeśli tak....Chcę być Bogu posłuszna, ale czasem mam wrażenie, że wymagania są tak wysokie, że nie daję sobie już rady. W zasadzie zaczynam to postrzegać tak, że są tylko wymagania i nic więcej.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 11:50 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr gru 15, 2010 5:19 pm
Posty: 89
Owieczko,

Dużo się o Ciebie modliłam ,chciałam dla ciebie Bożej odpowiedzi ,ale jedynie co Bóg dał mi zrozumieć ,to że sługa nie idzie jeśli nie zostanie posłany.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 12:41 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Owieczka napisał(a):
dlaczego frustracja miałaby być uczuciem potępionym przez Boga? Pojawia się wtedy, kiedy coś jest męczące i powtarzalne, jak te niekończące się szkolne reformy. Odczuwam ją tak samo, jak ludzie ze świata. Jestem zmęczona warunkami pracy i traktowaniem naszej grupy zawodowej w taki a nie inny sposób. To, że odczuwam tę frustrację, to grzech? Mam cierpliwie znosić upokorzenia, dawać się wykorzystywać, i pracować ponad siły...?
Nie, frustracja nie jest grzechem. Psalmiści dają wyraz swoich frustracji, wylewając serca przed Bogiem. Problem raczej w tym, co się z tą frustracją robi i w jakim stylu. Ludzie ze świata robią to w taki sposób, że stawanie z nimi ramię w ramię często powoduje nasze upodobnienie się do nich. I to jest problem.

A poza tym, to skończyły się czasy, kiedy do proroka chodziło się tak jak do Izajasza czy Ezechiela, którzy praktycznie byli pośrednikami do Boga. Takie "namaszczone posługi" w Nowym Przymierzu są o tyle zbędne, że każdy odrodzony człowiek ma Ducha Bożego, który go prowadzi i mówi. Istnieją oczywiście sytuacje, w których przyjdzie taki prorok i coś powie (jak Agabus), ale to nie powinno być moim zdaniem nasze główne źródło prowadzenia - żebyś nie wpadła w mentalność "chrześcijańskiego chodzenia do wróżki".

Nie słyszysz odpowiedzi. Przez dłuższy czas. Gdyby Bóg chciał, to by już kogoś do Ciebie posłał. Dary nie ustały, bo tak stoi w Biblii. Ale my nie powinniśmy polegać na prorokach.

Może zmień myślenie i zacznij pytać, dlaczego sama nie słyszysz? Może Bóg mówi do Ciebie coś, czego nie chcesz za bardzo usłyszeć? Ja nic nie sugeruję, tylko zachęcam Cię do innego spojrzenia na tę sprawę. I modlimy się o Ciebie. To masz na pewno.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 5:06 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Wiem, że dzisiaj nie chodzimy do proroków jak w czasach ST. Niemniej, jeśli od 20 lat na żadnego nie trafiłam, to chyba mogę mieć wątpliwości (pomijając opowiadania o nich). Ale to może taki okres posuchy.
Niby co takiego miałby chcieć powiedzieć mi Bóg, a czego nie chcę usłyszeć?

Cytuj:
Nie słyszysz odpowiedzi. Przez dłuższy czas.


Nigdy nie słyszałam. Oszukiwałam się. Nie słyszałam wtedy, kiedy rzucałam dom rodzinny przez wiarę.Ani wtedy, kiedy jechałam przez pół Polski (bo wydawało się nam z mężem, że tak kazał nam Bóg- gotowi byliśmy poświęcić wszystko). Ani wtedy, kiedy rozpaczliwie szukałam zborów i dołączałam do kolejnych (za każdym razem się modliłam, i za każdym razem trafiałam do jakichś sekt). Ani wtedy,kiedy walczyłam za córkę, poszcząc i wołając w niebo o jej zbawienie (walka przegrana).
Byłam odważna i zdeterminowana. Szukałam prawdy i walczyłam o nią. Zostałam sama (i z Internetem, bo jedyna opcja to pisanie na tym forum albo skypowe nabożeństwa na odległość).

Ale dobrze. Nie prosimy o usługę proroczą, bo chociaż dary nie przeminęły,to nam ma wystarczyć osobiste prowadzenie przez Ducha Świętego. A jeśli nie odbieramy woli Bożej ani wskazówek od Boga, to najwyraźniej to...nasza wina. Widocznie nie słyszymy (jesteśmy w grzechach, mamy złą postawę, nie słuchamy dobrych rad).

Jestem zmęczona.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 6:32 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 13, 2010 8:08 am
Posty: 36
Owieczka napisał(a):
Nigdy nie słyszałam. Oszukiwałam się. Nie słyszałam wtedy, kiedy rzucałam dom rodzinny przez wiarę.Ani wtedy, kiedy jechałam przez pół Polski (bo wydawało się nam z mężem, że tak kazał nam Bóg- gotowi byliśmy poświęcić wszystko). Ani wtedy, kiedy rozpaczliwie szukałam zborów i dołączałam do kolejnych (za każdym razem się modliłam, i za każdym razem trafiałam do jakichś sekt). Ani wtedy,kiedy walczyłam za córkę, poszcząc i wołając w niebo o jej zbawienie (walka przegrana).
Byłam odważna i zdeterminowana. Szukałam prawdy i walczyłam o nią. Zostałam sama (i z Internetem, bo jedyna opcja to pisanie na tym forum albo skypowe nabożeństwa na odległość).

Ale dobrze. Nie prosimy o usługę proroczą, bo chociaż dary nie przeminęły,to nam ma wystarczyć osobiste prowadzenie przez Ducha Świętego. A jeśli nie odbieramy woli Bożej ani wskazówek od Boga, to najwyraźniej to...nasza wina. Widocznie nie słyszymy (jesteśmy w grzechach, mamy złą postawę, nie słuchamy dobrych rad).

Jestem zmęczona.


No cóż, ja na Twoim miejscu bym się cieszył, że nigdy nie usłyszałem głosu Boga. Bo problem jest wtedy,. kiedy usłyszysz a jednak nie posłuchasz.

Wielu Polaków, wielu moich znajomych usłyszało głos Boga - czy to w swoim sercu czy przez usługę prorocką. I niestety nie posłuchało.
Mógłbym podać osobiście wiele przykładów z tego co widziałem u innych i u mnie.
Np. pewna siostra była w desperacji bo zakochała się w jakimś bracie który wkrótce potem oświadczył się innej siostrze i z nią się wkrótce ożenił. Postanowiła wyjść za mąż za niewierzącego, który pracował w Niemczech. Postanowiła sobie to w sercu, ale nikomu o tym nie powiedziała. I pewnej niedzieli na nabożeństwie poprosiła mnie i innego brata o modlitwę z nałożeniem rąk. Kiedy zaczęliśmy się o nią modlić, brat dostał słowo prorockie i powiedział do niej: Tak mówi Pan: Nie pójdziesz tu i tu i nie zrobisz tego, bo Ja jestem Pan. Objawienie to było tak potężne, że siostra upadła z wrażenia i tylko zdążyła zapytać: Bracie F..., skąd o tym wiesz? Przecież ja nikomu o tym nie mówiłam...\


I co dalej?
Niestety, siostra pomimo tego prorockiego ostrzeżenia wyszła za mąż za niewierzącego i odeszła od zboru. Po kilku latach powiedziała ze smutkiem: Powiedzcie siostrom w zborze, aby nigdy nie wychodziły za niewierzącego ...
I co dalej? Nic. Żyje bez Boga, jest po rozwodzie.

Inny, jeszcze gorszy przykład.
Mój brat miał słowo od Pana, że musi iść wieczorem (luty, około godziny 20) do pewnej siostry. Ponieważ był jeszcze uczniem w szkole średniej, matka go nie puściła bo czegoś tam nie zrobił. Z całą stanowczością zagroziła mu. Mając w pamięci przykazanie posłuszeństwa rodzicom pozostał w domu, ale czuł, że coś bardzo złego się stanie. Tak samo ja i moja żona poczuliśmy, że coś bardzo złego się stanie.
Jednak nie bardzo wiedzieliśmy co mamy robić. Słowo Pana nam się objawiło, ale my nie wiedzieliśmy jak należy postępować ze słowem Pana. Odczuliśmy więc tylko wielki smutek w sercach i mieliśmy świadomość bliżej nieokreślonej tragedii. Ale z tym poszliśmy spać sądząc, że może to nasze przewrażliwienie, etc.

Nad ranem okazało się, że ona zaczadziła się w łazience. mama zaniepokojona jej długą nieobecnością po północy weszła do łazienki by zobaczyć trupa swojej córki.

Mój brat miał przez trzy lata głębokie poczucie winy, które go paraliżowało. Został do niego uwolniony jedną modlitwą. Dosłownie.

Znam inne, gorsze przypadki nieposłuszeństwa i jawnej rebelii wobec słowa Pana. Niektórzy świadomie się zbuntowali i wybrali ten świat i jego przyjemności. Inni z kolei pozwolili, aby słowo zagłuszyły chwasty. Wielu ludzi którzy głosili kiedyś Słowo odeszło od Pana i żyje w świecie z drugą, albo trzecią żoną i kochanką, albo w więzieniu za ciężkie przestępstwa, albo wyjechali zagranicę etc.
I Bóg będzie się od nich domagał sprawozdania za to, że sprzeciwili się Jego słowom. Z pełną świadomością odrzucili Słowo Pana i odeszli do świata. mam tu na myśli głównie wieli zielonoświątkowców z ZKE z przebudzenia z lat 80tych, ale także z 90tych.

Z kolei niewielu znam takich, co trwają przy słowie Pana po 20 latach. Co ciekawe, wszyscy są kalwinistami. Żaden znany mi arminianin nie wytrwał w Słowie Pana po 20 latach. Być może nacisk kalwiński na "rozkoszuj się Panem" ma tu coś do rzeczy.

I najważniejsze: Nigdy nie pogardzaj Biblią i spisanym słowem. To jest podstawa. Zawsze i wszędzie.


Ostatnio edytowano Wt mar 19, 2019 7:02 pm przez Turretin, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 6:42 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr lip 16, 2008 2:02 pm
Posty: 1952
Turretin- znowu opowiastki o tym, jak to siostra i brat coś tam, jak wspaniale prorocy działali. Ty mi nie opowiadaj. Jak coś wyprorokujesz, to może uwierzę.
W ten złoty kalwinizm też nie wierzę. Poznałam kalwinistów. Różni byli. W niektórych grama Boga nie widziałam, tylko gadali. Jak ktoś idealizuje jakąś grupę wyznaniową, to już mi się wszystkie lampki alarmowe w głowie zapalają. Bez daru proroczego.

Cytuj:
I najważniejsze: Nigdy nie pogardzaj Biblią i spisanym słowem. To jest podstawa. Zawsze i wszędzie.


A gdzie ja pogardzam Słowem Bożym? Aha- może i mam wątpliwości co do tego, czy dzisiaj w ogóle są jacyś prorocy czy ludzie "obdarowani proroczo". Ale trwam w Bogu. A nie jestem kalwinistką. I nie zamierzam nią zostać.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt mar 19, 2019 7:18 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt kwi 13, 2010 8:08 am
Posty: 36
Prorokowałem, ale nie tobie. I tak mi nie uwierzono, ale wyśmiewano się ze mnie. Ale po latach przeproszono przez trzecie osoby.
Proroctwo nie zapobiegło tragedii, bo osoba nie uwierzyła w proroctwo.

To bardzo często spotykany motyw. Modlisz się i pościsz za ludzi, przychodzi Słowo Pana i je ogłaszasz ludziom, a oni i tak nie wierzą i robią swoje. Dokładnie tak samo jak w przypadku Jeremiasza i Żydów po zburzeniu Jerozolimy.
A w kalwinizm tez nie musisz wierzyć ani kalwinistką być. Wierz Biblii i naśladuj apostołów, albo ewangelistów czy chociażby reformatorów. Chociażby Kalwina. Spróbuj żyć jak Kalwin żył, ciekawe na ile ci się to uda. Czy uda ci się prowadzić doskonale uporządkowany tryb życia, być nienagannie schludną, pracowitą, nie marnować ani minuty w ciągu dnia ale całkowicie poświęcać się pracy i wypełnianiu rozlicznych obowiązków? Plus modlitwa, zgromadzenia i troska o zbory? Bo jak mówią: wyżej Kalwina nie podskoczysz.

Czy Pan budzi cię w nocy i przez sen wskazuje o co masz się modlić? Albo z jakiego grzechu masz pokutować i co zmienić w swoim życiu? Bo przecież Słowo mówi, że Pan swoich poucza we śnie.

Poza tym Pan przemawia zawsze do tych, co się wstawiają za innych i stoją w wyłomie.
Usługujesz w zborze i wstawiasz się codziennie i regularnie za innych? Jeśli tak, to Pan do ciebie przemówi prędzej czy póniej.
Pierwszą oznaką łaski jest cierpliwość.

A co do pogardzania słowem: pogardzasz Słowem wtedy, kiedy nie zadowalasz się nim i nie rozkoszujesz się nim.
Słowo jest tak doskonałe, że właściwe przyjęcie Słowa to nabożna cześć i radowanie oraz rozkoszowanie się niem.
Pierwsi chrześcijanie spotykali się na zgromadzeniach aby utwierdzać się w słowie i umacniać w postanowieniach, że będą postępować tak, jak mówi Słowo. Postępowali tak jak Dawid w Psalmie 119. W dzisiejszych czasach bardzo rzadko spotkać można ludzi którzy z taką czcią odnoszą się do Słowa i autentycznie je szanują i radują się nim. Zniecierpliwienie nie jest oznaką trwania w łasce i rozkoszowania się Panem.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 150 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL