Owieczka napisał(a):
Tak, rozmawiałam z ojcem i dzieckiem- wtedy w ogóle niczego nie można się dowiedzieć. Ojciec twierdzi, że nad życie kocha dziecko i nie ma lepszego ojca od niego. Chłopak mówi swoje- tyle, że przy ojcu już nie tak swobodnie. Ludzie w tych swoich kłamstwach zapędzają się tak daleko i są tak swobodni, brzmią naprawdę bardzo pewne siebie i żadna tak konfrontacja nie przeszkadza im dalej brnąć w te kłamstwa. Żeby cokolwiek komukolwiek udowodnić, trzeba mieć twarde dowody. A tych nie miałam.
Jeżeli mamy do czynienia z notorycznym znęcaniem się nad dzieckiem to mnie troszkę dziwi, że chłopak mówi "swoje" przy ojcu bez większych obaw, chyba, że się mylę i wyraźnie było widać strach w jego oczach? Z drugiej strony bardzo mnie dziwią słowa jego taty, który twierdzi, że "nie ma lepszego ojca od niego"
Z twojej inicjatywy chłopak był badany u psychologa i psychiatry ze względu na trudności wychowawcze, które sprawiał i normalnym jest, że należy być ostrożnym aby nie ufać dziecku na same jego słowo.
Czytałem o przypadku dziecka, które obwiniło ojca o znęcanie się zaraz po tym jak wpadło w kłopoty za złe zachowanie w szkole. To była zwykła manipulacja, aby odwrócić uwagę od skupienia się na nim, nie ważne, że kosztem rodzica. Nie polecam poniższej strony i nie zgadzam się z wieloma poradami, podaje jedynie jako referencje do podanego przypadku.
https://www.psychologytoday.com/gb/blog ... e-my-storyZ tego co piszesz to nie było jednoznacznych dowodów na to, że dziecko jest maltretowane.
Owieczka napisał(a):
Tylko- co z tym biciem...?Dzisiaj nie wolno na głos powiedzieć, że dopuszcza się bicie jako metodę wychowawczą. Nauczyciel ma iść z duchem czasu. Jeśli ktoś mnie zapyta wprost, co o tym sądzę...? Jeśli powiem, co naprawdę myślę, to nawet dodanie owych "obwarowań", o których wspominał Smok nic mi nie da. Z drugiej strony- mówić niezgodnie z własnym sumieniem, żeby uniknąć nieprzyjemności...? Z "trzeciej strony"- kto nie jest wierny w małym...itd....
W Słowie Bożym mamy wyraźną wskazówkę aby być roztropnym jak węże lecz niewinnym jak gołębie gdy wkraczamy w grono wilków. [Mt 10:16-18] Musimy być ostrożni co, komu i kiedy mówimy.
Z drugiej strony w Polsce jako oficjalnie "wierzącym" kraju odpowiedź, że Biblia zaleca karcenie nieposłusznego dziecka nie powinna wywołać wiele kontrowersji. Oczywiście karcenie nie jest katowaniem i tą różnice warto zaznaczyć.
Owieczka napisał(a):
W świetle obowiązujących przepisów rodzicom nie wolno tknąć własnych dzieci, nawet słynny klaps może się dla nich skończyć przesłuchaniem w sądzie, jeśli ktoś na nich doniesie.
Owieczko masz może dostęp do obowiązujących przepisów, które zabraniają dać "klapsa" dziecku w celach wychowawczych? Nie każda "przemoc" jest znęcaniem się. Gdy dziecko chce skoczyć z dachu a rodzic siłą go z niego zdejmie to paranoją byłoby oskarżenia ojca o przemoc. Gdy dziecko chce się wyrywać podczas zabiegu u dentysty a rodzic przytrzymuje je siłą nie ma mowy o przemocy.
Oczywiście przysłowiowy klaps może okazać się znęcaniem gdy rodzic nie kieruje się dobrem dziecka lecz po prostu chce się wyżyć lecz Ci rodzice, którzy kierują się troską o własne dzieci nie czynią tego z chęcią lecz jako ostateczność gdy wszystkie inne środki wychowawcze nie pomogą. Ile razu można mówić małemu 3-4 letniemu dziecku, że nie wolno rzucać zabawkami w siostrę czy brata lub wchodzić na parapet na 4 piętrze. Osobiście znam przypadek chłopaka, który jako mały chłopczyk wlazł na parapet i wypadł z okna. Dzięki Bogu przeżył.
Jestem ciekawy czy istnieje polskie prawo zabraniające dania klapsa w celach wychowawczych.