Cytuj:
Wychodzi więc, że twórczo stosować potrafi nie tylko katolik ale prawosławny i protestant.
Pamiętajmy,że katolik,prawosławny i protestant to są pewne skróty pojęciowe,które automatycznie nie oznaczają chrześcijanina..
Dla mnie każdy spod tych szyldów,kto tworzy jakieś nowe czy kultywuje stare i bezsensowne tradycje powinien się zastanowić dlaczego mu to potrzebne.
Ja widzę tu kilka motywów.
1.Bo wszyscy tak robią,no to się nie będę wyłamywał.-Czyli dzieci,rodzina,sąsiedzi czy media kreują jego rzeczywistość.Pęd stadny.Zero myślenia samodzielnego.
2.Bo to takie miłe i ładne.-To mnie zawsze rozbraja najbardziej.Miłych i ładnych zwyczajów jest z pogaństwa jeszcze wiele do zaadoptowania,więc do dzieła!Np.święta na cześć boga Siwy.Można to dla spokoju sumienia przerobić na modłę ''chrześcijańską''i spoko.
3.Bo w tym czasie zbliżamy się do Boga.-Tu też ręce opadają.Ale można to zrozumieć,bo takim uzasadnieniem swiąt posługuję się ludzie,którzy tak naprawdę na co dzień Bogiem się nie za bardzo przejmują i Go poprostu nie znają.Mają więc w pewnym sensie prawo do takiego myślenia o Bogu,że Jego to cieszy.
Przy tym punkcie chciałbym zatrzymać się na dłużej,o ma podłoże niby duchowe.
Zacznijmy od ustalenia co oznacza samo słowo ''święto''.
Jest to szczególny czas bliskości sacrum w życiu swiętującego.Czas naprawiania krzywd,przebaczania i jednania się po to,by stanąć przed ''świetością'' w czystości.W przypadku chrześcijan tą świętością jest Bóg.
Czy jednak prawdziwy chrześcijanin powinien tak rozumieć sprawę zbliżania się do Boga?Napewno nie.Jest to podejście czysto religijne(dla mnie słowo ''religia'' ma jednoznacznie negatywne znaczenie).
Wygląda na to,że człowiek tak rozumiejący Boga nie ma z nim na codzień zbyt wiele do czynienia,więc potrzebuje świąt jako uspokajaczy sumienia.
Chrystus zamieszkał w naszych sercach.Dotyczy to jednak tylko tych,którzy Go tam świadomie zaprosili.Chrystusa nie da się włożyć komuś do serca bez jego wiedzy i zgody.
To nie jest tylko gołosłowny i piękny frazes.To jest RZECZYWISTOŚĆ każdego chrześcijanina.
Czy więc ten,który ma Chrystusa w swoim sercu może być jeszcze bliżej Niego poprzez czynienie jakichś rzeczy zewnętrznych???
Napewno nie!Więc żadne święta prawdziwie narodzonemu na nowo chrześcijaninowi nie pomogą w przyblżeniu się do Pana.
Ktoś,kto nie ma w swoim sercu Chrystusa nijak się w ten sposób do Niego nie przybliży,choćby pękł.
Tak więc ani jadnemu ,ani drugiemu święta tak naprawdę nic nie dają.Ot,zwykła psychomanipulacja czyniona na samym sobie.
Dlaczego wiec ludzie tak do nich pędzą?Bo choć na te kilka dni w roku chcą się poczuć lepsi i usprawiedliwieni.Bo zrobili coś,co w ich mniemaniu powinno zadowolić Boga.
Wiemy co Pan myślał o świętach obchodzonych w Izraelu,kiedy ludzie czynili tylko formy zewnętrzne,a nie szła za tym przemiana ich wnętrz.Przeczytajmy Amosa 5,21-24,a najlepiej cały ten rozdział.
Wszelakie świeta nie mają żadnej mocy sprawczej,by czynić ludzi lepszymi i wszyscy o tym doskonale wiedzą,a jednak udają,że tak jest.
Żadna rzecz zewnętrzna,a taką są święta i toważyszące im akcesoria,nie może zmienić wnętrza człowieka!Kto uważa,że jest inaczej czyni Boga kłamcą.
Ludzie lubują się w świętach,bo przez chwilę poczują się lepiej.A co z resztą roku?
Kto ma Chrystusa w sercu,ma Go codziennie i tak blisko,że bliżej się nie da!I nie potrzebuje cieni rzeczy przyszłych,by się weselić czy przebaczyć,czy pojednać.
Ja tam nie chcę czekać na takie okazje.Nie kalają mnie te wszystkie akcesoria i zwyczaje,jakkolwiek nie biorę w nich udziału.Nie chcę brać udziału w czymś,co nie ma żadnej wartości ale uczestnicy tej wartości się tam na siłę doszukują.
Cytuj:
To raczej ty przesadzasz jesli chodzi o siłę tej machiny...
Teraz ludzie "wiedzą swoje" i gadanie jakiegoś tam starszego pana w czarnej kapocie ich już nie interesuje..
Tak więc sam przyznajesz,Hubertoku,że kler starcił już autorytet.Dlaczego tak się stało?Ano m.inn. dlatego,że nie ostrzegali,że nie ganili,że nie pilnowali owiec i nie głosili prawdy.
A cała ta obecna komercja wokół świąt,jakkolwiek faktycznie nie do końca wspierana przez KK,to jednak jest owocem takiej a nie innej postawy reprezentowanej przez kler wobec świąt.
Najlepiej jest teraz,kiedy to wszystko zaszło za daleko,zwalić winę na szaraczków.Ale ja sam pamiętam,że za komuny,kiedy ten cały cyrk nie był tak widoczny na ulicach i w mediach,to właśnie w kościołach to wszystko było kultywowanne i nakręcane przez księży.A teraz poczuli się dotknięci,bo stracili monopol na to wszystko.
Dlaczego wiec kościół nic nie robi,by to powstrzymać?Dlaczego kler podąża w tym wszystkim krok za ludem zamiast stać z przodu i hamować?Nie wierzę w to,żeby nikt nie posłuchał.Poprostu sami nie wiedzą co z tym zrobić i nie mają argumentów.Ich poznanie Pana jest na takim samym poziomie.
Nie mam tu na myśli poznania teologicznego,bo to,jak widać na niewiele się zda w konfrontacji z wolą ludu.Chodzi mi o poznanie sercem..
Ktoś,kto nie ma Chrystusa w sercu,kto sie nie narodził na nowo,nie ma nic do powiedzenia ludowi poza pustymi frazesami wyuczonymi w seminariach i ceremoniami bez znaczenia,które to znaczenie próbują nadać im na siłę poprzez magiczne zabiegi i niezrozumiałe dla ludzi wyjaśnienia.
To powyższe dotyczy w takie samej mierze każdego protestanckiego pastora,jeśli karmi swoje owieczki tradycjami i powierzchownym chrześcijaństwem i ze świąt czyni czas zbliżania się do Boga.