www.ulicaprosta.net
http://forum.ulicaprosta.net/

syndrom odrzucenia
http://forum.ulicaprosta.net/viewtopic.php?f=8&t=813
Strona 1 z 1

Autor:  Owieczka [ Cz paź 02, 2008 5:43 pm ]
Tytuł:  syndrom odrzucenia

Są ludzie, którzy po kilku latach bycia poza jakimkolwiek kościołem nie potrafią odnaleźć się w społecznościach. Mają syndrom odrzucenia, są podejrzliwi, niezbyt łatwo się zaprzyjaźniają. Problem istnieje, i nie bardzo wiadomo , jak im pomóc. Mają za sobą przykre przejścia( nadużycia ze strony pastora, brak relacji i troski ze strony braci i sióstr, inne). Zauważyłam, że czesto takie osoby po jakimś czasie( gdy próbują się gdzieś zaaklimatyzować) w końcu odchodzą. Albo oczekują zbyt dużego zaintereoswania swoją osobą, albo czują się źle pośród ludzi
( szczególnie dotyczy to osób dojrzałych, mających już pewne nawyki).
Istnieją więc nadal- jako wolne elektrony, produkt chorych społeczności i systemów.
Czasem trudno o cierpliwość wobec nich. Ludzie po prostu od nich stronią, bo to zadna przyjemność przebywać pośród takich osób "po przejsciach".
Z drugiej strony...
Jak im pomóc? Co i jak mówić?

Autor:  jartur [ Cz paź 02, 2008 6:26 pm ]
Tytuł: 

Najlepiej tworzyć takie społeczności w których będą ludzie po przejściach u mnie tak jest :)

Autor:  Owieczka [ So paź 04, 2008 8:09 am ]
Tytuł: 

Są ludzie, którzy- wykluczeni z jednego zboru- znajdują "wsparcie i zrozumienie" w innym zborze( innej denominacji np.). Jak się na to zapatrujecie? Czy to normalne, że jedni ewangeliczni wykluczają ( i jakoś to na pewno uzasadniają), a inni "przygarniają" wykluczonych...? Czy tak powinno być?

Autor:  Orion [ So paź 04, 2008 9:24 am ]
Tytuł: 

To jest trudny temat. Wszystko zależy od powodu, z jakiego dana osoba została wykluczona. Jeżeli powodem było trwanie w grzechu czy na ten przykład głoszenie zwiedzeń i fałszywych nauk, to przyjęcie takich ludzi w innym zborze oznaczałoby akceptację dla ich postępowania.
Inaczej ma się sprawa np. w przypadku różnic doktrynalnych. Na przykład osoba wykluczona ze zboru niecharyzmatycznego za mówienie językami zostałaby przygarnięta przez jakiś charyzmatyczny zbór, to jest IMHO w porządku.Tak samo na przykład osoba wykluczona z któregoś ze zborów ewangelickich (uznających chrzest niemowląt) za ochrzczenie się w sposób biblijny powinna się odnaleźć np. u baptystów czy innych ewangelicznych (uznających biblijną formę chrztu)...
Moim zdaniem jest to temat, dla którego nie da się ustalić jakichś sztywnych zasad i reguł -każdy przypadek wymaga indywidualnego podejścia..

Autor:  Owieczka [ So paź 04, 2008 1:42 pm ]
Tytuł: 

No, różnice doktrynalne...rozumiem. Ale jeśli ktoś wylatuje ze zboru dlatego, że akceptował parę bez ślubu....? A w innym zborze i jego, i tę parę przyjmują, "bo wszystkich nalezy kochać i nikogo nie wolno odrzucać"? Albo jeśli ktoś odchodzi, bo nie może pogodzić się z myślą, że pastor prosił go,aby śpiewał więcej pieśni ze "Spiewnika Pielgrzyma" aniżeli "worschipów"...? A w innym , młodym "rozwijającym się" zborze go przyjmują i rozumieją jego "ból"...? Albo jeśli jakiś brat ma nową żonę( "starą" , z którą ślub brał już jako człowiek wierzący, porzucił dla tej "nowej") i wyklucza się go z jednego zboru, a durgi zbor go z radością przyjmuje, bo "gdzież oni mają pójść, ktoś musi ich zaakceptować"?

Różne rzeczy moje oczy widziały...

Autor:  Syn Marnotrawny [ So paź 04, 2008 1:54 pm ]
Tytuł: 

Owoce doktrynalnej partyzantki z "sola" myślura ;)

Swoją drogą co w tym złego, że każdy może sobie w religijnym markecie kupić coś dla siebie?

Autor:  Orion [ So paź 04, 2008 3:39 pm ]
Tytuł: 

Owieczka:
Odwołując się do twoich przykładów:
akceptacja pary bez ślubu - ani ta para, ani osoba ją akceptująca nie powinni zostać przygarnięci w innym zborze (trwanie w grzechu)
człowiek który jako wierzący rozwiódł się zw swoją żoną i poślubił inną -jw
Natomiast, jeśli chodzi o spór o pieśni - jeśli komuś nie odpowiadają tradycyjne hymny ze ŚP to IMHO normalka,że znajdzie dla siebie miejsce w innym zborze, preferującym bardziej żywiołową, worshipową muzykę...

Autor:  Owieczka [ N paź 05, 2008 7:40 am ]
Tytuł: 

Syn Marnotrawny napisał(a):
Owoce doktrynalnej partyzantki z "sola" myślura ;)

Swoją drogą co w tym złego, że każdy może sobie w religijnym markecie kupić coś dla siebie?

Bo kościół to nie market...a przynajmniej nie powinien nim być...

A tak w ogóle- powiedzmy, że taki brat z nową żoną zaczyna dostrzegać, że źle zrobił. Chce pokutować. Tylko...jak? Rzucić nową żonę? Wrócić do "starej"...? Ale jak, skoro ona ma "nowego męża"?
Może się rozstać z drugą żoną, ona od niego odejść- ale wtedy , jeśli chcą żyć w zgodzie ze Słowem, musielby pozostać bezżenni( celibat...do śmierci małżonka...).Jeśli zaś zdecydują się trwać w tym stanie, w jakim są- to czy mogą zostać przyjęci do zboru...?( załóżmy, że żałują tego, co zrobili). Ale...trwają w cudzołóstwie, jakby nie było...a Biblia mówi" nie łudźcie się[..]cudzołoznicy Królestwa Bożego nie odziedziczą"..

Tak się zastanawiam, bo wiele zborów przjmuje takich ludzi, bo "żałowali wcześniejszej decyzji".

Autor:  salamandrus [ N paź 05, 2008 9:36 am ]
Tytuł: 

To barszo trudna sytuacja (jeżeli męączyzna chce szczerze pokutowac) , mniej skomplikowane są opisywane w wątku małżeństwo i rozwód. Zasada " nie szkodzic", o której pisze Smok jest najlepsza, w tej sytuacji jednak widac, jak poważne konsekwencje niesie grzech, konsekwencje, których cofnąc się nie da.
Z innej jednak strony, Bog przyznaje się do szczerej pokuty.

Autor:  Owieczka [ N paź 05, 2008 10:27 am ]
Tytuł: 

No, ale na czym ma owa szczera pokuta polegać...?(w tym wypadku)

Autor:  Smok Wawelski [ N paź 05, 2008 3:03 pm ]
Tytuł: 

Sorry, Owieczko, ale co te sprawy rozwodowe i pokuta mają wspólnego z tematem wątku? Wydaje mi się, że te przypadki omawialiśmy w wątku dotyczącym powtórnego małżeństwa. Wykluczenie z jakiegoś zboru, które ma rzeczywiste podstawy biblijne dające podstawy do wykluczenia, powinno moim zdaniem pozostawać w mocy w każdym innym zborze, natomiast zbór mający przyjmować (lub nie przyjmować) powinien w takiej sytuacji skonsultować się ze zborem, z który wykluczył i zorientować się, co myślą na ten temat starsi tego zboru. Odpowiedzialność za przyjęcie do zboru osób żyjących w grzechu ciąży na starszyźnie zboru przyjmującego, a ewentualne negatywne konsekwencje, polegające na "zakwaszeniu zaczynu", poniesie cały zbór. Takie jest moje zdanie.

Jeśli chodzi o "syndrom odrzucenia", to rzeczywiście ludzie długo pozostający poza społecznością mają z czasem coraz większe problemy z odnalezieniem się w JAKIEJKOLWIEK społeczności. Nie powinno to jednak prowadzić do nienormalnego traktowania takich osób, choćby one ze względu na swoje przejścia wymagały, żeby wszystko kręciło się wokół nich. Myślę, że wystarczy z jednej strony (zbór) normalność czyli miłość wzajemna okazywana wszystkim w zborze, w którym każdy ma jakieś problemy i musimy znosić się nawzajem, a z drugiej strony (osoba z syndromem) - świadomość, że nie ma jednoosobowych kościołów, a każdy z nas musi świadomie zgodzić się na pewne ograniczenia wynikające z członkostwa w jakiejkolwiek społeczności.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
https://www.phpbb.com/