przyjaciel napisał(a):
Rozumiem ,ze choc nie odniosles sie bezposrednio do logiki mojego rozumowania we wczesniejszym poscie to nie przekonuje Cie ona? Rozumiem, ze Jeszua jest dla Ciebie, od poczecia, istota doskonala dziedziczaca po matce nature materialna (geny), lecz nie zydowska nature duchowa - zniszczone przez grzech serce.
Uwazasz Go zatem za czlowieka, ale INNEGO JUZ W CHWILII POCZECIA - DLA CIEBIE MA ON DOSKONALEGO DUCHA LUDZKIEGO JUZ OD CHWILI POCZECIA.
Przyjacielu, nie wiem doprawdy, po co komplikujesz proste rzeczy. Napisałem w poprzednim poście, że dzięki zrodzeniu z Ducha Świętego Jezus nie uległ skłonności do grzechu odziedziczonej po matce i nie musiał się ani upamiętywać, ani udoskonalać. Po prostu nie popełnił żadnego grzechu. Jezus w chwili poczęcia był Wcielonym Bogiem, więc nie mógł być identyczny jak my wszyscy. Gdyby był identyczny, byłby człowiekiem, tyle że jakimś doskonałym.
Cytuj:
Zatem patrzysz na Niego jako na JEDYNEGO CZLOWIEKA INNEGO GATUNKU - dokladnie rzecz biorac natura ludzka Jezusa jest, dla Ciebie, gatunkowo inna od zydowskiej w tamtej epoce (pod wzgledem duchowym).
Patrzę na Niego jako na Boga i Człowieka w jednej Osobie - nie jako na człowieka, który stał się Bogiem w pewnym momencie swego życia, tylko jako Boga Wcielonego od samego poczęcia. Był w pełni człowiekiem, ale jednocześnie w pełni Bogiem - dlatego nie uległ skłonności ciała, choć prawdopodobnie mógłby, gdyby chciał. Szatan chyba o tym wiedział i dlatego Go kusił.
Cytuj:
Logicznie rzecz biorac skoro ma inne serce (DOSKONALE) niz matka to matka musiala mu tego serca nie przekazac wiec musi byc NIEPOKALNIE POCZETA - wiem, ze tego nie przyjmujesz, ale Twoje rozumowanie, aby byc konsekwentne, wymaga takiego wniosku.
Nie widzę takiej zależności. Jezus był po prostu pełen Ducha w ludzkim ciele i to od poczęcia:
"A gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Marii, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, i Elżbieta napełniona została Duchem Świętym" [Łuk. 1:41]
Jezus był Królem Izraela już od urodzenia, dlatego złożono Mu hołd:
"I wszedłszy do domu, ujrzeli dziecię z Marią, matką jego, i upadłszy, oddali mu pokłon, potem otworzywszy swoje skarby, złożyli mu w darze złoto, kadzidło i mirrę" [Mat. 2:11]
Cytuj:
Wymaga to, zgodnie z Twoja logika, oderwania Jeszui od zydowskich przodkow.
Myślę, że nie wymaga. Wymaga natomiast przyjęcia, że Jezus miał ludzką matkę i Świętego Ojca. Nie chcę wdawać się w dyskusję o genach, ale Jego prawdziwe człowieczeństwo połączyło się z prawdziwą Boskością. Skłonność do zła, odziedziczona po matce, nie została wykorzystana dzięki mocy Ducha, odziedziczonej po Ojcu. Tak to widzę. To, co Ty nazywasz "złym sercem" ja określam jako "serce skłonne do złego". Do niemowląt i dzieci należy Królestwo Boże, choć dziedziczą one po rodzicach serca. Pisałem już o tym.
Cytuj:
Jezus dla Ciebie jest genetycznie Zydem, natomiast "kardiologicznie" innym gatunkiem czlowieka.
Jako czlowiek cierpi jedynie fizycznie i psychicznie, natomiast Jego duchowe wnetrze nie jest dotkniete tym cierpieniem - BO PRZECIEZ OD POCZECIA JEST DOSKONALE.
Doskonałość nie polegała na braku "ludzkiego serca", lecz na posiadaniu mocy Ducha, chroniącej to serce przed skutecznym działaniem "zakonu grzechu" osadzonego w ludzkim ciele. Łaska Boża była nad Nim od początku, a świadomość Synostwa Bożego miał już w dzieciństwie:
"A dziecię rosło i nabierało sił, było pełne mądrości, i łaska Boża była nad nim. (...) I rzekł do nich: Czemuście mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę? Lecz oni nie rozumieli tego słowa, które im mówił. I poszedł z nimi, i przyszedł do Nazaretu, i był im uległy. " [Łuk. 2:39,49-51]
Cytuj:
W jakim sensie, zatem, On jest dla Ciebie MESITES - POSREDNIKIEM ( Ga 3, 19.20; 1 Tm 2,5; Hbr 8, 6; 9,15; 12, 24) - szczegolnie 1Tm 2:5 - CZYLI PRAWDZIWYM CZLOWIEKIEM I PRAWDZIWYM BOGIEM?
Wedlug mnie ,wnioskuje z tego co piszesz, Jeszua moglby byc TYLKO posrednikiem miedzy ludzmi gatunkowo takimi jak On (majacymi czyste doskonale serca) a Bogiem , A WIEC CO NAJWYZEJ JEST POSREDNIKIEM POMIEDZY DUCHOWYMI LUDZMI Z EPOKI POZNIEJSZEJ NIZ ON, A BOGIEM - miedzy nowonarodzonymi a Bogiem, nie miedzy cielesnymi grzesznikami a Bogiem . Nie widzisz , ze takie sa konsekwencje Twojego rozumowania? Wyjasnij mi jak rozumiesz idee posrednictwa?
"Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu" [Hebr. 4:15]
A więc może z nami współczuć, mimo iż nie popełnił grzechu. Jego oparcie się skłonności do grzechu nie ujmuje Mu prawdziwości człowieczeństwa, lecz świadczy o Jego Boskości.
"Takiego to przystało nam mieć arcykapłana, świętego, niewinnego, nieskalanego, odłączonego od grzeszników i wywyższonego nad niebiosa; który nie musi codziennie, jak inni arcykapłani, składać ofiar najpierw za własne grzechy, następnie za grzechy ludu; uczynił to bowiem raz na zawsze, gdy ofiarował samego siebie. Albowiem zakon ustanawia arcykapłanami ludzi, którzy podlegają słabościom, lecz słowo przysięgi, która przyszła później niż zakon, ustanowiło Syna doskonałego na wieki" [Hebr. 7:26-28]
Słowo przysięgi [Hebr. 7:21] zapisanej później niż zakon [Ps. 110:4] ustanowiło Syna kapłanem według porządku Melchizedeka, doskonałym na wieki. W Getsemane Jezus stoczył walkę [Mat. 26:39-46] i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał [Hebr. 5:7-9]. Ojciec ustanowił Go kapłanem na mocy przysięgi (nadał Mu godność) [Hebr. 5:4-6], natomiast ogłosił Go arcykapłanem po tym, jak "osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego" [Hebr. 5:9].
Rozumiem to w ten sposób, że choć Syn Boży został ustanowiony mocą przysięgi arcykapłanem doskonałym na wieki i jako pełen Ducha od poczęcia (będąc Bogiem) miał moc, aby okazać posłuszeństwo i pozostać doskonałym, to jednak (będąc człowiekiem) otrzymał wybór i musiał stoczyć walkę o okazanie Ojcu posłuszeństwa:
" Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany" [Hebr. 5:7]
"A sam (...) padłszy na kolana, modlił się, mówiąc: Ojcze, jeśli chcesz, oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie. A ukazał mu się anioł z nieba, umacniający go. I w śmiertelnym boju jeszcze gorliwiej się modlił; i był pot jego jak krople krwi, spływające na ziemię"[Łuk. 22:41-44]
Jezus był już Synem, gdy Ojciec ustanawiał Go kapłanem według porządku Melchizedeka. Był już Synem, gdy jako dziecko chodził do Domu Ojca. Był juz Synem, gdy okazał Ojcu posłuszeństwo i cierpiał w Getsemane. Jeśli chodzi o Rzym. 1:1-4, to myślę, że popełniasz pewien błąd, kończąc odczytywanie wersetu 4 w połowie.
"Paweł, sługa Jezusa Chrystusa, powołany na apostoła, wyznaczony do zwiastowania ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach Świętych o Synu swoim, potomku Dawida według ciała, który według ducha uświęcenia został ustanowiony Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym"
Bóg zapowiedział przez proroków w Pismach ewangelię o Synu swoim [czyli o Synu Bożym], który według ciała [kata sarka] stał się z nasienia Dawida, natomiast według ducha [kata pneuma] uświęcenia został ustanowiony
Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie.
Jezus był już Synem Bożym, gdy rodził się z nasienia Dawida według ciała. Natomiast zmartwychwstanie ujawniło Jego Synostwo Boże w mocy, której nie można było widzieć przed zmartwychwstaniem. Zauważ, że podczas ziemskiej służby był moment, w którym Jezus objawił im się w mocy:
"Zaprawdę powiadam wam, że są wśród stojących tutaj tacy, którzy nie zaznają śmierci,
aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w Królestwie swoim. A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana, brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność. I został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło. (...) Gdy on jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich i oto rozległ się głos z obłoku: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, jego słuchajcie! (...) A gdy schodzili z góry, przykazał im Jezus, mówiąc:
Nikomu nie mówcie o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zostanie wskrzeszony z martwych" [Mat. 16:28-17:1-2,9]
Apostoł Piotr tak wspomina ten moment:
"Gdyż oznajmiliśmy wam
moc i powtórne przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa, nie opierając się na zręcznie zmyślonych baśniach, lecz jako naoczni świadkowie jego wielkości. Wziął On bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki go doszedł głos od Majestatu chwały: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. A my, będąc z nim na świętej górze, usłyszeliśmy ten głos, który pochodził z nieba" [II Piotra 1:16-18]
Syn Boży otrzymał wszelką władzę i moc po swoim zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu [Mat. 28:18-20]. Dlatego został ustanowiony Synem Bożym w mocy po zmartwychwstaniu. Ono nie sprawiło, że Jezus dopiero od tej chwili stał się Synem Bożym, tylko ujawniło w całej mocy Jego odwieczne Synostwo Boże. Tak to rozumiem.
Wydaje się, że tym torem poszłi również tłumacze interlinii angielskiej:
And declared (5685) to be the Son of God with power, according to the spirit of holiness, by the resurrection from the dead:
Cytuj:
My wiemy ,ze przeklenstwo zakonu nie dzialalo na Jezusa -ON WPELNIL TORE WIEC ZYL-CZY ZATEM TO NIE PRZEZ UCZYNKI TORY BOG GO USWIECIL-HAGIOSUNES-I UCZYNIL SYNEM BOGA-CZY NIE PRZEZ UCZYNKI TORY (JAKO JEDYNY,WYJATKOWY ,SWIETY)ZOSTAL USPRAWIEDLIWIONY (STAL SIE SPRAWIEDLIWY) PRZED BOGIEM ?
Gdyby Jezus potrzebował usprawiedliwienia, to oznaczałoby, że jest niesprawiedliwy. Czyli, że jest grzesznikiem. A to nie jest prawda. Zgadzam się, że Jezus wypełnił Torę. Nie zgadzam się, że dopiero po lub dzięki wypełnieniu Tory stał się Synem Bożym. Przeciwnie, On wypełnił Torę dlatego, że był Synem Bożym. Różnimy się w ocenie przyczyn i skutków.
Jan Chrzciciel powiedział na samym początku służby Jezusa, że On jest Synem Bożym:
"To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja. I ja go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem, chrząc wodą, aby był objawiony Izraelowi. Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim. I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym. A ja widziałem to i
złożyłem świadectwo, że ten jest Synem Bożym" [Jan 1:30-34]
Natanael był jednym z pierowszych uczniów. Powiedział do Jezusa:
"Mistrzu!
Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela" [Jan 1:49]
Czy Jezus zaprzeczył? Czy próbował tłumaczyć Natanaelowi, że stanie się Synem Bożym dopiero, gdy wypełni Torę i zmartwychwstanie?
"A Jezus odpowiadając, rzekł do niego: Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci, iż cię widziałem pod figowym drzewem? Ujrzysz większe rzeczy niż to. Powiedział też do niego: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego" [Jan 1:50-51]
Jezus zapytał uczniów, za kogo Go uważają:
"On im mówi: A wy za kogo mnie uważacie? A odpowiadając Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus,
Syn Boga żywego" [Mat. 16:15-15]
Czy Jezus zaprzeczył? Czy powiedział, że On dopiero BĘDZIE Synem Boga Żywego? Nie:
"A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie" [Mat. 16:17]
Przyjacielu, teoria o tym, że Jezus stał się Synem Bożym dopiero po zmartwychwstaniu, nie wytrzymuje krytyki w świetle Pisma.