Przebudzony75 napisał(a):
No i macie rację. Ale Smoku... Powiedz mi jak to jest, że Ty zrodzony z Ducha mówisz, że jest Trójca, a Ja, który z Ducha też zrodzony nie zgadzam się z tym poglądem? Umiesz to wytłumaczyć? W czym Twoim zdaniem jest "problem"? Skąd ta różnica zdań?
To w ogóle nie jest problem "Trójcy" i zawiłości z nią związanych. To jest problem tożsamości Jezusa, w którego wierzymy i Ducha, z którego jesteśmy zrodzeni. Te dwie rzeczy - zbawienie przez Jezusa i odrodzenie w Duchu - są fundamentalne dla całego chrześcijaństwa. Dlatego ja się wcale nie dziwię, że właśnie one są przez diabła najbardziej atakowane od samego początku chrześcijaństwa.
Czasami jest tak, że po wyjaśnieniu sobie pewnych rzeczy problem znika. Spotkałem się z tym, że ktoś odrzucał naukę o Trójjedynym Bogu ponieważ nie wierzył... że Syn jest Ojcem. Czyli tak naprawdę odrzucał zupełnie coś innego, niż myślał, że odrzuca. Są ludzie, którzy uwierzyli w prostocie serca w Jezusa, zawołali do Niego jako do Boga, narodzili się na nowo, a dopiero kiedyś później spotkali jakichś "specjalistów" zajmujących się w życiu głównie roztrząsaniem problemu Trójcy i oni mu skomplikowali to, co od początku było takie proste. I działało! Czy taki człowiek jest narodzony na nowo? Tak. Wierzy aktualnie w Trójcę? Twierdzi, że nie. Nie jest człowiekiem, który naucza herezji, lecz padł ofiarą ludzi głoszących innego Jezusa niż ten, którego kiedyś osobiście poznał i twierdzących często przy okazji, że Duch, który go zrodził, jest tylko jakąś energią. Ale najczęściej życie takiego człowieka zaczyna krążyć wokół udowadniania całemu światu, że Trójca nie istnieje. Czy tak ma wyglądac życie odrodzonego człowieka? Myślę, że nie.
Wiem jedno: że ten Jezus, którego znam, i któremu kiedyś wyznałem "Pan mój i Bóg mój", i w którego imieniu demony wychodzą z opętanych ludzi, walczy o swoje owce aż do końca. Nasze koleje losu są czasem bardzo różne i nie znam ani Ciebie, ani Twoich szczegółowych poglądów w sprawie Trójcy. Pouczony przez naszego drogiego Przyjaciela dopuszczam możliwość, że nawet osoby bardzo zaangażowane w publiczne zwalczanie Boskości Jezusa mogą kiedyś otrzymać objawienie od Ducha, do którego intelektualne przesłanki mogą być jedynie wstępem, ale ostatecznie go nie zastąpią. Tak jak najpotężniejsza nawet wiedza nie zastąpi prostego, dziecięcego kroku wiary.
"Bo któż z ludzi wie, kim jest człowiek, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest? Tak samo kim jest Bóg, nikt nie poznał, tylko Duch Boży. A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę. Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać" [II Kor. 2:11-14]
Szanuję wszystkich, modlę się za niektórych, przykrości nikomu wyrządzać nie chcę, ale takie mam przekonanie.
Bogdan B. napisał(a):
Bo tak naprawdę dziś można być przeciwnikiem jakiejś zasady wiary dotyczącej nauki o Bogu Trójjedynym, a za 50 lat obudzić się i dowiedzieć się, że jest się zwolennikiem mimo woli..., a żeby było śmieszniej dzieje się to pod stałą opieką Ducha Świętego"
Głęboka myśli, Bogdanie B. z krakowskiego grodu. Głęboka myśl.

arielxv napisał(a):
Mieczykami, to można walczyć ze Smokami
Hmm... z mieczykiem na Smoka... bo ja wiem, czy to odpowiedni kaliber? A poza tym, kto mieczykiem wojuje, od mieczyka ginie.
