No to chyba sie rozumiemy Arturze, a w tym co napisałem powyżej ani później jako małe rozwinięcie, którego podsumowaniem było stwierdzenie o socjalnym, to własnie nic innego jak to co napisał Salomon. Zreszta jak zauwazyłem Bóg podobnie obdarza w darach i nie nałozy więcej na kogoś niz potrzeba, a wręcz przeciwnie da więcej tego co uspokoi umocni i pomoze. Jedynie my sie moze czasem a moze częsciej, wyrywamy ambitnie
Powracając do tematu, który jednak nie może sie zamykac tylko do samego siebie, bo róznie mozna wtedy powiedzieć nie tylko o pracy Chrzescijankach ale i Chrześcijanach, którzy są w stanie udowadniać wbrew temu co Salomon napisał i że nie chcą więcej, ani mniej, lecz spróbój im to zabrać. Wtedy okazuje sie czasem, że to tak nie jest jak mówia i ich tak nie znaczy tak i budowali na tym co osiągneli, a wtedy w sercu nie ma Boga a jest człowiek.
Do tego wszystkiego moge dopisac słowa Jana Chrzciciela: Ja musze maleć On wzrastać. I to by było podsumowanie tego czy Chrześcijanaka ma szukac swojego fundamentu w pracy zarobkowej i w szefowaniu, natomiast nic nie mam do tego jesli chrześcijanka jest szefową w jakiejs firmie i w tej samej firmie ja bym pracował i inni uwazający sie za wierzacych.
Bo to tak samo rozumiem jak w czasach Rzymu byłbym niewolnikiem który uwierzył, i moja pani też i kazałbym jej mnie uwolnic, bo to teraz ja jestem szefem to mi może jedynie pogadać.
Natomiast wierzę ze w tamtych czasach (bo nie mam wiedzy na ten temat) zdarzało się że z uwagi na przyjęcie Pana że niejeden właściciel uwalniał niewolników i to nie tylko tych którzy uwierzyli.
Co ciału to ciału, a co Bogu to Bogu. Łączenie wiary z dobrobytem nie ma sensu. Bo i tam gdzie sa prześladowania ludzie garną sie do Pana o wiele mocniej niz tam gdzie sa syci. Dówód jest na tym forum

:"Człowiek z nieba". Choc nie tylko taki.
Hej)))