www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Śr cze 18, 2025 3:20 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 136 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 26, 2006 4:01 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Jesli ktoś kocha Boga z całego serca i ma Ducha Świętego, to autentyczne poruszenie Boże na pewno go nie ominie. Jeśli coś jest rzeczywistym Bożym poruszeniem, to Bóg przekona o tym każdego, kto zna głos Pasterza. :)

Autentyczne poruszenie widać po autentycznych owocach - pragnieniu świętości, modlitwy i podobania się Bogu. Czyli szukaniu najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a także radowania się z imion zapisanych w niebie, a nie z tego, że demony są nam posłuszne. Znaki i cuda są dodatkiem i przejawem Bożej łaski, a nie "gwoździem programu". Ale jeśli to poruszenie ma polegać na błękitnych obłokach wędrujących po sali, epileptycznych drgawakach podnieconych tłumów albo leżeniu tłumu pokotem bez widocznych i trwałych zmian w życiu ludzi, to szkoda czasu.

Spotkałem się już z lękiem przed tym, że "przebudzenie nas ominie". Lęk był większy niż zdrowy rozsądek, a zdrowe nauczanie Słowa Bożego położono na ołtarzu "przebudzenia". W takich sytuacjach ludzie rozsądni i znający Pisma są pierwsi na celowniku, bo nie idą na plewy. Słyszałem już o masowych wykluczeniach członków zboru za to, że nie chcieli podpisywać nowych przymierzy i brać udziału w programie "40 Dni Celu", który jest gotową receptą na przebudzenie. Na szczęście to było w Stanach.

Cytuj:
slyszalam jak pewien brat straszyl pewna osobe, ktora wyrazala swe watpliwosci w tej kwestii, zeby uwazala i nie odrzucala poruszenia Ducha (rzekomego), bo moze jej sie cos przypadkiem stac... jakas choroba, wypadek... No bo niby zasmuca Ducha Swietego i grzeszy przeciwko Niemu... Mnie zapachnialo czarami.

Mnie też. A podobno dzieci Boże są powołane, żeby błogosławić, a nie przeklinać, to w dodatku współbraci...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz paź 26, 2006 8:21 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Smok Wawelski napisał(a):
Sam bym się nie wikłał w jakieś szczegóły "listy grzechów ku śmierci" gdyby nie fakt, że takie podejście może mieć złe reperkusje w normalnym życiu wierzących. Życie w ciągłym stresie, że mogę popełnić jeden z nieznanych mi "trefnych" grzechów i Pan mnie zabije, a moja rodzina zostanie bez ojca... nie, to wykończyłoby każdego normalnego człowieka.


Rozumiem, że Twój swobodny styl to swoista "licentia poetica", ale zauważ proszę, że ja w swoich postach nie pisałem o konsekwencjach w przypadku człowieka wierzącego, który nie jest świadom popełnionego czynu, kwalifikowanego jako grzech ku śmierci.

Nie zgadzam się z Tobą w niektórych kwestiach, ale nie odwzajemnię się stwierdzeniem, że Twoje zrozumienie jest sprzeczne z nauczaniem apostolskim. W moim przekonaniu, istnieje zasadnicza różnica pomiędzy grzechem przeciwko Duchowi Świętemu a grzechem ku śmierci. Pierwszy dotyczy kategorii ludzi niewierzących, drugi - wierzących.

Cytuj:
Jezus mówi o ludziach, którzy z pełną świadomością odrzucili Go jako Mesjasza, zasłaniając się żądaniami kolejnych znaków i stosując tłumaczenia, które nawet z punktu widzenia logiki są bezsensowne ("jak może szatan szatana wypędzać?" [Mar. 3:23]), byle tylko nie uwierzyć, że oto Mesjasz stoi pośród nich. Marek relacjonuje to samo wydarzenie, tylko trochę krócej.

Łukasz relacjonuje wypowiedź Jezusa na temat obłudy takiej jaką przejawiali faryzeusze (którzy Go odrzucili) [12:1-3], potem mówi o strachu przed ludźmi i o bluźnierstwie (znieważeniu) Ducha Świętego, które jest związane z zaparciem się Syna Człowieczego. I tutaj dochodzimy do "chrześcijańskiej" części zagadnienia. Apostoł Jan pisze o tym, że odrodzony człowiek może popełnić grzech śmiertelny.


Zgadzam się z Twoją interpretacją dotyczącą przywołanych fragmentów z Ewangelii, ale dlaczego utożsamiasz winę odrzucających Mesjasza faryzeuszy z grzechem ku śmierci wierzącego, wspomnianym w pouczeniu Jana? Twoim zdaniem wspólna jest postawa serc, tj. zatwardziałość. W moim przekonaniu, istotnie, zarówno człowiek niezbawiony, jak i zbawiony może ulec zatwardzeniu wobec Boga, ale ich pozycja jest zgoła różna. Konsekwencją bluźnierstwa wobec Ducha Św. jest nieprzyjęcie zbawienia i wiecznie potępienie. Konsekwencją grzechu ku śmierci nie jest rzecz jasna utracenie życia wiecznego, ale osądzenie przez Boga i wcześniejsza fizyczna śmierć.
Jeśli założyć, idąc twoim tokiem, że wierzący popełnia grzech przeciwko Duchowi Św., to jak wyobrażasz sobie jego sytuację w przyszłości wiecznej? Być może upamięta się przed trybunałem Chrystusa, ale ponieważ popełnił grzech, który nie zostanie odpuszczony ani w tym wieku, ani w przyszłym, zostanie pod jego piętnem w wieczności. Przyznasz, że nie jest to możliwe.

Pozwój sobie zasugerować taką oto interpretację - grzech przeciwko Duchowi Św. wyrażający się w postawie serca i deklaracji wypowiedzianej słowami jest w istocie grzechem niewiary, odrzucenia znawczego dzieła Chrystusa (jak wolą niektórzy Mesjasza). Jest to jedyny grzech, który nie zostanie odpuszczony. Jest tak dlatego, że to przez wiarę przyjmujemy odpuszczenie win. Kto uwierzył, ten przyjął odpuszczenie grzechów. Ilu? Wszystkich! Jakich? Każdego! Ten, kto uwierzył, nie popełnił i juz nie popełni takiego grzechu, jak grzech przeciwko Duchowi Św. Natomiast ktoś, kto nie uwierzył, w Bożych oczach będzie winny w istocie jednego grzechu - grzechu niewiary w ofiarę Jego Syna.

Bluźnierstwo przeciwko Duchowi Św. nie jest w rzeczywistości jedynie zniewagą, obrażeniem Osoby Ducha, ale odrzuceniem jego funkcji, tj. możliwości przekonania człowieka o grzechu, sprawiedliwości i sądzie.

Stwierdziłeś:
Cytuj:
Apostoł Jan pisze o tym, że odrodzony człowiek może popełnić grzech śmiertelny


Apostoł Jan pisze, że odrodzony człowiek może popełnić grzech ku śmierci. Czy jest różnica? Moim zdaniem jest. Każdy popełniony grzech w swej naturze jest śmiertelny. Nawet zakładając hipotetycznie sytuację, gdybyśmy nie popełnili ani jednego grzechu, bylibyśmy w Bożych oczach nadal grzesznikami. Ten sam apostoł Jan przekazał:
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy Temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota" (Jn 5,24).

Myślę, że pewien kłopot może sprawiać fakt, że w języku greckim istnieje tylko jedno (inaczej niz w przypadku życia czy miłości) słowo określające śmierć. A zakres pojęciowy jest dość bogaty. Może się mylę, ale śmierć w 1 Jn 5,16-17 jest śmiercią fizyczną, a nie śmiercią duszy, czy wieczną śmiercią. Taką właśnie przedwczesną śmiercią fizyczną zostali osądzeni i Ananiasz wraz z Safirą, i niektórzy spośród Koryntian, i Mojżesz, Aron, Miariam wraz z całym niemal ludem Izraela. Gdy Paweł wspomina tych ostatnich powiada:
"A to stało się dla nas wzorem [scl. 'wzorami'], ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali" (1 Kor 10,6)
oraz
"A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresów wieków. A tak kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. Dotąd nie przyszło na was pokuszenie, które by przekraczało siły ludzkie; lecz Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść" (1 Kor 10, 11-13).

Napisałeś, że Bóg nie podał listy grzechów ku śmierci. Rozumuję, że nadal mówimy o śmierci fizycznej czy, by użyć określenia użytego przez Ciebie, biologicznej. Podanie takiej listy czy katalogu byłoby niczym innym, jak uczynieniem zeń prawa. W takim przypadku każdy, kto popełnił ów grzech, musiałby być osądzony przez Boga w taki sam sposób. To znaczy poddany następującej rychło śmierci. Czy czytajac Biblię mamy na to potwierdzenie. Rzecz jasna, że nie.

W moim przekonaniu chodzi tu nie o prawo, ale o zasadę postępowania Boga wobec Jego dzieci. Zasada ta jest suwerenna, a jej zakres nie został określony w Słowie. Jako ojciec, przypuszczam, wychowujesz swe dzieci nie według prawa, ale według zasad.

Zauważ, Ty sam stwierdziłeś, uznając w swej interpretacji za kluczowy czynnik zatwardziałość serca:
Cytuj:
Moment przejścia "granicy zatwardziałości" jest znany wyłącznie Bogu, a my możemy go rozpoznać wyłącznie po objawach.

A zatem, jeśli granica ta jest tak płynna, to nie czyń mi zarzutu, że nie podaję zakresu grzechu ku śmierci.

Pozdrawiam Cię bracie serdecznie.
Może kiedyś uda nam się spotkać i bezpośrednio udzielić sobie nawzajem
z duchowego daru łaski. Doceniam Twoją znajomość i zrozumienie Słowa.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 27, 2006 4:09 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Zgadzam się z Twoją interpretacją dotyczącą przywołanych fragmentów z Ewangelii, ale dlaczego utożsamiasz winę odrzucających Mesjasza faryzeuszy z grzechem ku śmierci wierzącego, wspomnianym w pouczeniu Jana?

Dlatego, że w Mat. 12:31 Jezus grzech przeciwko Duchowi Świętemu Jezus utożsamia z bluźnierstwem, czyli znieważeniem Ducha łaski. I o tym mówi Hebr. 10:26 oraz Hebr. 6:4. W Mat. 12:32 Jezus mówi, że można również mówić przeciwko Duchowi tak, jak czynili to faryzeusze. Dlatego pisałem o chrześcijańskiej i niechrześcijańskiej stronie zagadnienia.

Cytuj:
Twoim zdaniem wspólna jest postawa serc, tj. zatwardziałość. W moim przekonaniu, istotnie, zarówno człowiek niezbawiony, jak i zbawiony może ulec zatwardzeniu wobec Boga, ale ich pozycja jest zgoła różna. Konsekwencją bluźnierstwa wobec Ducha Św. jest nieprzyjęcie zbawienia i wiecznie potępienie. Konsekwencją grzechu ku śmierci nie jest rzecz jasna utracenie życia wiecznego, ale osądzenie przez Boga i wcześniejsza fizyczna śmierć.

Tak, wspólnym mianownikiem jest zatwardziałość serca. W przypadku niewierzącego, który wie, że Jezus jest Mesjaszem [Zbawicielem], a mimo to odrzuca zbawienie (a faryzeusze wiedzieli, o czym pisałem), konsekwencją jest wieczne potępienie bez zaznania zbawienia. W przypadku znieważenia Ducha łaski przez człowieka zbawionego [Hebr. 10:29] jest utrata zbawienia i wieczna śmierć (pisałem powyżej, więc nie chcę powtarzać szczegółów). Dlatego znieważenie Ducha łaski jest grzechem ku śmierci wiecznej, o której pisze Jakub w Jak. 5:19-20 i Jan w I Jana 5:16-17. Nie ma potrzeby rozdzielać tego nauczania i tworzyć bliżej nieokreślonego, osobnego pojęcia "grzechu ku śmierci".

Cytuj:
Jeśli założyć, idąc twoim tokiem, że wierzący popełnia grzech przeciwko Duchowi Św., to jak wyobrażasz sobie jego sytuację w przyszłości wiecznej? Być może upamięta się przed trybunałem Chrystusa, ale ponieważ popełnił grzech, który nie zostanie odpuszczony ani w tym wieku, ani w przyszłym, zostanie pod jego piętnem w wieczności. Przyznasz, że nie jest to możliwe.

Nie widzę problemu. Hebr. 10:26-31 wyraźnie mówi, co się dzieje z człowiekiem, który znieważ Ducha łaski w wyniku trwania w świadomym [dobrowolnym] grzechu i przekroczenia granicy zatwardziałości. Czeka go "straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który będzie trawił przeciwników" - ten, kto odpadł od Boga staje się Jego przeciwnikiem i będzie sądzony razem z innymi przeciwnikami Boga. Przeciwnicy Boga nie staną przed trybunałem Chrystusowym, tylko będą czekać w hadesie na Sąd Ostateczny.

Cytuj:
Ten, kto uwierzył, nie popełnił i juz nie popełni takiego grzechu, jak grzech przeciwko Duchowi Św.

Przeczytaj uważnie Hebr. 6:4-6 i 10:26-31. Obydwa teksty dotyczą ludzi zbawionych, a nie niezbawionych. Jak. 5:19-20 również dotyczy zbawionych. Gdyby ten, kto uwierzył, nie mógł już popełnić grzechu przeciwko Duchowi w sensie znieważenia Ducha łaski, to takie teksty byłyby zupełnie bez sensu. Pismo wyraźnie ostrzega zbawionych przed trwaniem w świadomym grzechu, co może się skończyć wymazaniem z Księgi Żywota [Obj. 3:5]. Wszystkie te fragmenty są spójne i przedstwaiają jedno nauczanie.

Cytuj:
Natomiast ktoś, kto nie uwierzył, w Bożych oczach będzie winny w istocie jednego grzechu - grzechu niewiary w ofiarę Jego Syna.

Biorąc pod uwagę kontekst Mat. 12:22-34 i fakt, że Jezus mówi w tym fragmencie do faryzeuszy, wyrażnie widać, że przypisuje im bluźnierstwo i mówienie przeciwko Duchowi Świętemu. Oni wiedzieli, że mają do czynienia z Mesjaszem (o czym już wyżej pisałem), a mimo to odrzucili Go.

Cytuj:
Apostoł Jan pisze, że odrodzony człowiek może popełnić grzech ku śmierci. Czy jest różnica? Moim zdaniem jest. Każdy popełniony grzech w swej naturze jest śmiertelny. Nawet zakładając hipotetycznie sytuację, gdybyśmy nie popełnili ani jednego grzechu, bylibyśmy w Bożych oczach nadal grzesznikami. Ten sam apostoł Jan przekazał: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy Temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota" (Jn 5,24).

Właśnie o to chodzi, że każdy grzech zbawionego człowieka jest przykryty krwią Jezusa i dlatego dla tych, którzy są w Chrystusie, nie ma już potepienia [Rzym. 8:1]. Jeślibyśmy zgrzeszyli (czyli popełnili jakiś grzech), mamy Orędownika u Ojca - Chrystusa, który jest ubłaganiem za grzechy nasze [I Jana 2:1-2]. Dlatego pojedynczy grzech nie sprowadza potępienia na zbawionego. Natomiast znalezienie się poza Chrystusem owszem [Gal. 5:4]. Stąd wniosek, że grzech ku śmierci musi być związany z odłączeniem się od Chrystusa czyli odpadnięciem od Boga, a to jest wynikiem zatwardziałego trwania w grzechu, a nie popełnienia jakiegoś konkretnego grzechu.

Natomiast grzech ku śmierci biologicznej jest czystą teorią, bo nie wiemy, jaki grzech należałoby popełnić, żeby Bóg nas biologicznie zabił. Widzę, że to widzisz i rozumiesz. Nigdzie nie są takie grzechy wymienione. Jeśli I Jana 5:16-17 mówi o tym, żeby nie modlić się o kogoś, kto popełnił "grzech ku śmierci biologicznej", to brat chcący się modlić wstawienniczo musiałby wiedzieć, jakie grzechy są "ku śmierci biologicznej", a jakie nie. Ponadto, fragment ten mówi o jednym grzechu, a nie o wielu grzechach: "wszak jest grzech ku śmierci, nie co do tego [grzechu] mówię, aby prosił" [I Jana 5:16 interlinia]. Myślę, że I Jana 5:16-17 jest elementem całego nauczania o grzechu ku śmierci wiecznej, czyli o znieważeniu Ducha łaski, które jest zawarte między innymi w podanych przeze mnie powyżej wersetach.

Jest jeden fragment [I Kor. 11:29-32], który mówi o sądzie Bożym w postaci choroby lub nawet "zaśnięcia" zbawionych (czyli ich śmierci biologicznej, ale określenie "zasnął" oznacza najczęściej "umarł w Chrystusie", a nie w stanie potępienia - patrz I Kor. 15:6,18,20; I Tes. 4:15-18 i inne). Dlatego mogę się zgodzić, że Bóg sądzi wierzących i czasem powołuje ich do siebie, co nie oznacza, że wraz ze światem zostaną potępieni [I Kor. 11:32]. Przypuszczam, że taki sąd spotkał właśnie Ananiasza i Safirę - gdyby ich grzech był "grzechem ku śmierci biologicznej", a taka byłaby zasada postępowania Boga wobec Jego dzieci, to współcześni chrześcijanie, którzy przywłaszczają sobie pieniądze obiecane Bogu, padaliby martwi jak muchy, i to w wielkich ilościach. A tak się przecież nie dzieje. Należy zatem odróżnić suwerenny Boży sąd od "grzechu ku śmierci".

Cytuj:
W moim przekonaniu chodzi tu nie o prawo, ale o zasadę postępowania Boga wobec Jego dzieci. Zasada ta jest suwerenna, a jej zakres nie został określony w Słowie. Jako ojciec, przypuszczam, wychowujesz swe dzieci nie według prawa, ale według zasad.

Zgadzam się, ale zasady wychowania mają to do siebie, że są wszystkim znane i konsekwentnie przestrzegane. Ja nie wychowuję moich dzieci według jakichś tajemniczych, ale suwerennych zasad, które nigdzie nie zostały określone. To byłaby tyrania, a nie wychowanie.

Cytuj:
Zauważ, Ty sam stwierdziłeś, uznając w swej interpretacji za kluczowy czynnik zatwardziałość serca:
Smok napisał(a):
Moment przejścia "granicy zatwardziałości" jest znany wyłącznie Bogu, a my możemy go rozpoznać wyłącznie po objawach.

A zatem, jeśli granica ta jest tak płynna, to nie czyń mi zarzutu, że nie podaję zakresu grzechu ku śmierci.

I tutaj bylibyśmy się zgodzili, gdybyś zauważył, że to, co Ty nazywasz "grzechem ku śmierci [biologicznej]", w istocie odnosi się do suwerennego sądu Bożego nad osobą zbawioną, który może skutkować śmiercią biologiczną, czyli "zaśnięciem". Sąd ten nie jest jednak wynikiem jednorazowego popełnienia jakiegoś grzechu z bliżej nieokreślonej "listy grzechów ku śmierci". Nawet niegodne spożywanie Wieczerzy jest związane ze stanem serca i trwaniem w grzechu bez upamiętania niż z jednorazowym popełnieniem konkretnego grzechu z "listy". Ponieważ miłosierdzie góruje nad sądem [Jak. 2:13], Bóg najpierw ostrzega i walczy o człowieka w swoim miłosierdziu, a jeśli wszystko zawiedzie, to potem dopiero z konieczności wymierza sąd.

Objawem popełnienia grzechu przeciwko Duchowi Świętemu w sensie "przekroczenia granicy" jest moim zdaniem brak chęci i możliwości upamiętania [Hebr. 6:4-6]. Objawem sądu Bożego może być śmierć osoby odrodzonej. Jedno i drugie możeby rozpoznać po skutkach. Gdyby jednak istniał "grzech ku śmierci biologicznej", to albo musiałby zostać podany, żeby bracia wiedzieli, o co nie wolno im się modlić, albo tekst dotyczyłby zakazu modlitwy za osobę, która juz umarła w wyniku popełnienia tego grzechu. A to byłoby bez sensu.

Pozdrawiam serdecznie


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pt paź 27, 2006 9:50 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Myślę, że nasza dyskusja mogłaby się swobodnie toczyć dalej z nie mniejszą intensywnością niż dotychczas. Zastanawiam się jednak, czy służyłaby praktycznemu zbudowaniu osób wierzących czy poszukujących, które zaglądają na to forum. Mam świadomość, że nie prowadzimy prywatnej dyskusji, ale komunikujemy się pośrednio z wieloma osobami. To zobowiązuje nie tylko do pewnej dyscypliny przekazu, ale również troski o współwierzących. Troska ta powinna wyrażać się zachętą do podążania za Panem, a czasem ostrzeżeniem, gdy jest to konieczne. Korci mnie, aby ustosunkować się do wielu Twoich stwierdzeń, które ja postrzegam inaczej. Ale w konsekwencji prowadziłoby to do powstawania kolejnych wzajemnych glos do glos.

Aby nieco uporządkować dyskurs, stwierdzę, że różnimy się niestety w kwestii zasadniczej odnoszącej się do istoty zbawienia. W moim przekonaniu jest ono wiecznym zbawieniem, a nie "tymczasowym". Wydawało mi się, czytając Twoje wcześniejsze posty, że i Ty, tak to widzisz. Napisałeś jednakże:
Cytuj:
W przypadku znieważenia Ducha łaski przez człowieka zbawionego [Hebr. 10:29] jest utrata zbawienia i wieczna śmierć


Aż trudno mi odnieść się do tego. Czy rzeczwiście uważasz, ze prawne, a zwłaszcza organiczne zbawienie, dokonane przez Chrystusa ma tak małe znaczenie, że może je przekreślić ludzka zatwardziałość serca? Jakaż moc tkwi w ludzkim sercu, skoro może ono pokrzyżować Boży zamiar i skuteczność ofiary Jego Syna?

Niewłaściwie interpretujesz fragmenty Listu do Hebrajczyków, które mówią o sądzie nad upadłymi wierzącymi, a nie o ich wiecznym potępieniu. Aby nie rozwijać tego wątku, przywołam jedynie cytat:
"Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z Nim umarliśmy, z Nim też żyć będziemy; Jeśli z Nim wytrwamy, z Nim tez królować będziemy; Jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze; Jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem Samego Siebie zaprzeć się nie może". (2 Tym 2,11-13).

Może dla Ciebie grzech, który prowadzi ku śmierci jest czystą teorią, ale dla mnie nie. Dokładnie wiadomo, jaki grzech popełnili Ananiasz i Safira, na czym polegał upadek Koryntian i co było powodem przedwczesnej śmierci Mojżesza, a także ludu Izraela. Czy Paweł przywołując dzieje Izraela na pustyni, nie powiedział, że jest to dla nas wzorem ostrzegającym. Wymienił przy tym dokładnie listę ich przewinień (1 Kor 10,6-11).

Cytuj:
a taka byłaby zasada postępowania Boga wobec Jego dzieci, to współcześni chrześcijanie, którzy przywłaszczają sobie pieniądze obiecane Bogu, padaliby martwi jak muchy, i to w wielkich ilościach. A tak się przecież nie dzieje.


Sam sobie odpowiedziałeś. Aż mi się nie chce odpisywać na podobne wynurzenia pozbawione sensu i szacunku wobec postępowania Boga i losu Jego dzieci. Ale cóż taki styl...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So paź 28, 2006 4:33 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Praktyczny wymiar naszej rozmowy istnieje i posałem o nim. Polega on na ewentualnym i nieuzasadnionym lęku wierzących przed popełnieniem bliżej niesprecyzowanego grzechu, za który zostaliby zabici fizycznie przez Boga w ramach bliżej niezdefiniowanej "zasady suwerennej", której w Biblii nie znajdujemy.

marius napisał(a):
Aby nieco uporządkować dyskurs, stwierdzę, że różnimy się niestety w kwestii zasadniczej odnoszącej się do istoty zbawienia. W moim przekonaniu jest ono wiecznym zbawieniem, a nie "tymczasowym".

Różnimy się, ale nie w kwestii istoty zbawienia, tylko w kwestii "utracalności zbawienia". Ja nie wierzę w zbawienie "tymczasowe", lecz zauważam, że to my nie jesteśmy jeszcze wieczni, mamy ciała, w których mieszka cielesność i mamy wolną wolę do życia w grzechu, do zasmucania i gaszenia Ducha Świętego, do cielesnego życia w grzechu, do wypadnięcia z łaski, do odłączenia się od Chrystusa i do zaparcia się Go. Zbawienie musimy utrzymać i nie pozwolić go sobie odebrać aż do momentu, gdy jako zwycięzcy wejdziemy w wieczność [II Piotra 1:11], czyli biegu dokonamy i wiarę zachowamy [II Tym. 4:7]. Wypowiadałem się już wielokrotnie na temat możliwości i warunków odpadnięcia od Boga w przypadku tych, którzy raz zostali oświeceni, zakosztowali daru niebiańskiego i stali si uczestnikami Ducha Świętego, a także zakosztowali Słowa Bożego i cudownych mocy wieku przyszłego [Hebr. 6:4-6]. Nie chciałbym powielać wątków, bo szkoda na to miejsca na serwerze.

Widzę, że Twoja definicja "grzechu ku śmierci" jest pochodną wiary w "nieutracalność zbawienia" (dokładniej: w niemożność odrzucenia razu uzyskanego daru zbawienia w żadnych warunkach). Po prostu, skoro założenie jest niewzruszone, to trzeba szukać jakiegoś logicznego wniosku. Dlatego "grzech ku śmierci" definiujesz tak, żeby uciec od skojarzenia go z grzechem przeciwko Duchowi Świętemu. Wiara w "nieutracalność zbawienia" może (ale nie musi) stanowić licencję na grzeszne życie (bo przecież odpaść już nie można). Ponieważ nie musi, osobiście nie traktuję tego nauczania jako herezji, a narodzeni na nowo z Ducha "nieutracalni" są dla mnie braćmi.

Cytuj:
Czy rzeczwiście uważasz, ze prawne, a zwłaszcza organiczne zbawienie, dokonane przez Chrystusa ma tak małe znaczenie, że może je przekreślić ludzka zatwardziałość serca? Jakaż moc tkwi w ludzkim sercu, skoro może ono pokrzyżować Boży zamiar i skuteczność ofiary Jego Syna?

Dar charakteryzuje się tym, że można go odrzucić, bo nie niesie z sobą zniewolenia. Cielesność nadal w zbawionych ludziach istnieje [Rzym. 7:15-23]. Mamy wybór i moc do dokonywania prawidłowych wyborów, ale nadal mamy wolność do dokonywania nieprawidłowych wyborów. Dlatego Paweł ostrzega:

"Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie, ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie" [Rzym. 8:13]

Werset ten, skierowany do biologicznie żywych Rzymian, dotyczy życia duchowego i śmierci duchowej, podobnie jak ostrzeżenie skierowane przez Jakuba o możliwości duchowej śmierci brata, który zszedł z drogi prawdy i wstąpił na drogę grzechu [Jak. 5:19-20]. Takich ostrzeżeń, skierowanych do Kościoła, jest mnóstwo. Byłyby one nieporozumieniem, gdyby duchowa śmierć osoby zbawionej była niemozliwa.

Cytuj:
Niewłaściwie interpretujesz fragmenty Listu do Hebrajczyków, które mówią o sądzie nad upadłymi wierzącymi, a nie o ich wiecznym potępieniu.

Nie widzę w Biblii jakiegoś osobnego sądu dla upadłych wierzących. Natomiast widzę, że ci, którzy otrzymawszy poznanie prawdy rozmyślnie (dosł. "dobrowolnie") grzeszą, będą trawieni przez ogień przeznaczony dla przeciwników Boga [Hebr. 10:26-27]. Wierzący, którzy popełniają grzechy (a wszyscy je popełniamy), są oczyszczani krwią ofiary Chrystusowej, która chroni ich od wiecznego potepienia. Wierzących, którzy świadomie grzeszą i przekraczają granicę, poza którą nie chcą i nie mogą już pokutować [Hebr. 6:4-6], nie można już odnowić, ponieważ ponownie krzyżują Syna Bożego i znieważają Ducha łaski. Dlatego nie ma juz dla nich ofiary za grzechy [Hebr. 10:26-28].

Cytuj:
"Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z Nim umarliśmy, z Nim też żyć będziemy; Jeśli z Nim wytrwamy, z Nim tez królować będziemy; Jeśli się go zaprzemy, i On się nas zaprze; Jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem Samego Siebie zaprzeć się nie może". (2 Tym 2,11-13).

Wytłuściłem słowa, których sam nie zauważyłeś. Wytrwanie w Nim i nie zaparcie się Go są warunkami królowania z Nim i nie zaparcia się nas przez Niego [przed Ojcem]. Werset 13 mówi o wierności na codzień. Oto ten sam fragment w oryginale:

"Godne wiary słowo: Jeśli bowiem razem umarliśmy, razem żyć będziemy; jeśli znosimy, razem królować będziemy; jeśli odrzucimy, i On odrzuci nas; jeśli jesteśmy niewierni, On wiernym pozostaje" [interlinia]

Wierność na codzień we wszystkich sprawach to jedno, a odrzucenie Pana w zatwardziałości serca poprzez wstąpienie na drogę świadomego grzechu, to inna sprawa, i to może skończyć się odrzuceniem Chrystusa. Wtedy On odrzuci nas. Co jest literalnie napisane w tym miejscu.

Cytuj:
Może dla Ciebie grzech, który prowadzi ku śmierci jest czystą teorią, ale dla mnie nie. Dokładnie wiadomo, jaki grzech popełnili Ananiasz i Safira, na czym polegał upadek Koryntian i co było powodem przedwczesnej śmierci Mojżesza, a także ludu Izraela. Czy Paweł przywołując dzieje Izraela na pustyni, nie powiedział, że jest to dla nas wzorem ostrzegającym. Wymienił przy tym dokładnie listę ich przewinień (1 Kor 10,6-11).

Mariusie, jest taka zasada, która mówi, że jeśli jakaś teoria przeczy sprawdzalnej rzeczywistości, to należy odrzucić teorię. Ani grzech Ananiasza i Safiry, ani grzech Koryntian, ani przykłady podane przez Pawła w I Kor 10:6-11 (pożądanie złych rzeczy, szemranie, bałwochwalstwo, wszeteczeństwo, kuszenie Pana) nie prowadzą dzisiaj do biologicznej śmierci chrześcijan, a według Twojej teorii mielibyśmy naprawdę straszne ilości trupów w wielu kościołach. Nie istnieje zatem żadna zasada, wedle której Bóg zabija wierzących, którzy popełniają grzechy z tajnej listy "grzechów ku śmierci biologicznej". Owszem, Bóg czasami dokonuje sądu, ale nie zabija każdego, kto popełni grzech z tej listy, lecz ostrzega, ponieważ miłosierdzie góruje nad sądem. Grzechy te mogą natomiast prowadzić do zatwardziałości serca i śmierci duchowej czyli odpadnięcia od Boga i przed tym ostrzegają apostołowie w wielu miejscach, a także sam Pan Jezus:

"Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę. Lecz masz w Sardes kilka osób, które nie skalały swoich szat, więc chodzić będą ze mną w szatach białych, dlatego że są godni. Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów" [Obj. 3:3-6]


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So paź 28, 2006 7:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 15, 2005 7:24 pm
Posty: 1321
Zwycięzca zostanie przyobleczony w szaty białe, i nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami. [Ap 3]

Niech będą wymazani z księgi życia, A ze sprawiedliwymi niech nie będą zapisani! [Ps 69]

Teraz, racz odpuścić ich grzech, lecz jeżeli nie, to wymaż mnie ze swojej księgi, którą napisałeś [Ex 32]



Zwolennicy nieutracalności zbawienia - zasłaniając się hasłem: wieczne zbawienie - próbują zniewalić Pana Boga, czynić Go zakładnikiem ludzkiej zdrady i podłości. Tak jakby Ten, który z własnej woli założył księgę życia i własnoręcznie dokonuje w niej wpisów - nie mógł z niej ich usunąć. A gdzie jest napisane, że nie może tego uczynić? Czyżby zapieczony grzesznik mógł grzeszyć bezkarnie i do woli, bo swego czasu przyjął Jezusa i wpisano jego imię do księgi życia, a związany słowem wierności Bóg nie może zdeklarowanego zdrajcy wymazać z księgi życia - choć ten samowolnie, dobrowolnie i ochotnie od życia wiecznego już dawno się odciął?

Rzeczywiście, głupota próbuje wystawić na pośmiewisko wiarę chrześcijan. Oby bezskutecznie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn paź 30, 2006 6:20 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt cze 21, 2005 6:51 pm
Posty: 273
1J 5:16 Bg "Jeźliby kto widział brata swego grzeszącego grzechem nie na śmierć, niechże się modli za nim, a da mu Bóg żywot, to jest grzeszącym nie na śmierć. Jestci grzech na śmierć; nie za tym, mówię, aby się kto modlił."
1J 5:17 Bg "Wszelka niesprawiedliwość jest grzech; ale jest grzech nie na śmierć."

Zastanawiam sie i pytam:
Czy ,aby tu ,nie o "grzech judaszowy" chodzi?

Judasz wydal Jezusa na smierc ,a pozniej nie mogl wytrzymac tego co z nim sie dzialo i popelnil samobojstwo.
Zatem ,czy nie nalezy wziac takiej wersji pod uwage ,przy rozpatrywaniu tych slow Jana?
Czy w centrum jego "ostrzezenia antymodlitewnego" nie lezy wlasnie zdrada wybranych przez wybranych ,ktorej konsekwencja byla smierc tych pierwszych?
Czy Jan nie o tym wlasnie tutaj pisze?
Wszak byl to juz czas ,ze wielu braci pod wplywem naciskow SZATANA ,tak jak wczesniej Judasz ,wyrzekalo sie swojej wiary i niestety wydawalo na smierc swietych.
Moze w tym tkwi JAKIS WIELKI I NIEODWRACALNY CIEZAR -GRZECH ZA KTORY MODLIC SIE NAM NIE WOLNO ,GDYZ CZLOWIEK, ZDRAJCA BRACI PODLEGA JUZ TYLKO BOSKIEJ JURYSDYKCJI?
Jan moze zatem pisac o tych-BRACIACH-ktorzy wydali braci na smierc ,aby to za nich sie nie modlic , oni juz wkroczyli na droge Judasza i ida prosto w ramiona smierci -byc moze tez samobojczej?

Nastepny werset o trwaniu w grzechu:<Wiemy, iż wszelki, który się z Boga narodził, nie grzeszy(NIE TRWA W GRZECHU); ale który się narodził z Boga, zachowuje samego siebie, a on złośnik nie dotyka się go.[1 J 5:18]> ,BYLBY ZATEM WSKAZANIEM CO NALEZY CZYNIC ,ABY NIE POPELNIC "GRZECHU NA SMIERC"-NALEZY NIE TRWAC W GRZECHU-"NIESPRAWIEDLIWOSCI"-TAK JAK JUDASZ TRWAL I SZATAN ZNALAZL DOSTEP DO JEGO ZNISZCZONEGO SERCA.
Kto bowiem trwa w grzechu "POSPOLITYM"(tym ktory Jan nazywa niesprawiedliwoscia) ,A JEST UCZNIEM CHRYSTUSA ,ten naraza sie na OPETANIE OSOBISCIE PRZEZ SZATANA I POPROWADZENIE PRZEZ NIEGO DO USMIERCANIA BRACI.
Ten werset -18-mozna tez przetlumaczyc tak:
Wiemy, iż wszelki, który się z Boga narodził, nie trwa w grzechu ,lecz
ze Zrodzony z Boga(JEZUS) strzeze go i zły się go nie dotyka”


Odnoszac to do Judasza widzimy ,ze JEZUS("Zrodzony z Boga") NIE MOGL GO CHRONIC ,GDYZ JUDASZ TRWAL W GRZECHU I ZLY GO DOTKNAL!
To samo dzialo sie pozniej ,w czasach apostolskich z "nasladowcami" Judasza ,dzis dzieje sie mniej ,ale zapewne znow nadejda takie czasy ,ze bedzie sie tak niestety dzialo:
BEDA LUDZIE ,KTORYCH NAWET JEZUS NIE UCHRONI PRZED ZLYM ,COZ DOPIERO NASZA LUDZKA MODLITWA-BO ONI WYBIORA TRWANIE W GRZECHU I W KONSEKWENCJI WIELU BRACI DOPROWADZA DO SMIERCI.
Jan moim zdaniem mowi:
ZOSTAWCIE TAKICH ZDRAJCOW BOGU!

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 06, 2006 9:54 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Smok Wawelski napisał(a):
Objawem popełnienia grzechu przeciwko Duchowi Świętemu w sensie "przekroczenia granicy" jest moim zdaniem brak chęci i możliwości upamiętania [Hebr. 6:4-6].


Czy mógłbyś podzielić się swym doświadczeniem w kwestii powstrzymania się od modlitwy o wierzącego, który popełnił grzech ku śmierci?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 07, 2006 10:05 am 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
Ludziom, którzy mało otrzymali mozna wiele wybaczyć, zaś od tych którzy otrzymali wiele wymaga sie więcej. Dlatego jedyny grzech który jest niewybaczalny i prowadzi do smierci tyczy sie przede wszystkim tych, za których drugi raz Jezus nie umrze. Myslę że stąd tyle napomnień, aby jesli ktos raz przyjął Chrystusa, to nie odpadł od Niego, w przeciwnym razie czeka go Sąd ale już bez łaski, a jesli bez łaski to marny jego koniec.

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 07, 2006 11:28 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Objawem popełnienia grzechu przeciwko Duchowi Świętemu w sensie "przekroczenia granicy" jest moim zdaniem brak chęci i możliwości upamiętania [Hebr. 6:4-6].

Czy mógłbyś podzielić się swym doświadczeniem w kwestii powstrzymania się od modlitwy o wierzącego, który popełnił grzech ku śmierci?

Dzięki Bogu, sam takich doświadczeń nie mam. I nikomu nie życzę. Czasem Duch Święty mówił mi, żeby się o kogoś nie modlić, ale nie w kontekście jego odpadnięcia od wiary.

Ale, że popełnienie grzechu ku śmierci wiąże się z odpadnięciem od Pana, można przeczytać choćby w II Liście Piotra 2:1-22, gdzie czytamy o ludziach, którzy kiedyś poznali Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa [2:20] i drogę sprawiedliwości [2:21], wyzwolili się od brudów świada [2:20], a potem na powrót uwikłali się w grzech [2:20], zapierają się Pana, który ich odkupił [2:1], opuszczają drogę prostą [2:15], trwają w grzechu [2:13,14,19], hańbią drogę prawdy [2:2] i w dodatku pociągają za sobą innych [2:2], wykorzystując ich [2:3] poprzez zmyślone opowieści [2:3], fałszywe proroctwa [2:1] i fałszywe nauczanie [2:1].

Dlatego mimo, że najwyraźniej doświadczyli kiedyś zbawienia, to wyrok potępienia na nich zapadł i zguba ich nie drzemie [2:3], zostaną jako bezbożni zachowani na sąd celem ukarania [2:9], poniosą karę za nieprawość [2:13], czeka ich przeznaczony najciemniejszy mrok [2:17], stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni [2:20] i lepiej byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania [2:21].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 07, 2006 12:26 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Czy mógłbyś mi napisać, jak długo jesteś wierzącym?

Pozdrawiam Cię w Panu
Mariusz


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 07, 2006 1:06 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Czy mógłbyś mi napisać, jak długo jesteś wierzącym?

Niedawno minęła 17 rocznica moich nowych narodzin. Ale jak zapewne wiesz, liczy się nie tyle sam czas, co wypróbowanie i dojrzałość w Panu. Znam wierzących, którzy po 20 latach wciąż chodzą w duchowych krótkich spodenkach i takich, którzy po 10 latach są już doświadczonymi pracownikami w Winnicy.

Gdybyś chciał pogadać osobiście, to śmiało wal na priva. :D

Pozdrawiam Cię również


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: So lis 11, 2006 8:50 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 18, 2005 6:29 pm
Posty: 818
Lokalizacja:
W temacie Chrzest z Ducha i wody
Smok napisał:
Cytuj:
Można tylko zadać pytania, o ile bardziej Bóg mógłby używać gorliwych nieochrzczonych Duchem, gdyby zostali ochrzczeni, i jak pokażą się przed Trybunałem Chrystusowym ci, którzy zostali ochrzczeni Duchem, a potem przestali z Nim współpracować...


Tu własnie widze jedyny grzech przeciwko Duchowi Świętemu, jak i mądrość Boga że daje zarówno swoim wybranym jak i tym którzy maja zostac potepieni i w ogniu unicestwieni.

_________________
Jarek


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 14, 2006 7:53 pm 
Offline

Dołączył(a): So paź 14, 2006 10:29 pm
Posty: 114
Cytuj:
jest taka zasada, która mówi, że jeśli jakaś teoria przeczy sprawdzalnej rzeczywistości, to należy odrzucić teorię.


Zasada jest słuszna, zatem warto odnosić ją do konkretnego wymaru. Napisałeś, że mimo długiego okresu życia w wierze nie zdarzył Ci się żaden przypadek zaniechania modlitwy wstawienniczej o kogoś, kto popełnił grzech ku śmierci. Przyjmuję to wyjaśnienie. Czy to jednak możliwe, abyś nie spotkał żadnego wierzącego, który popadł w zatwardziałość serca i trwa w ustawicznym, świadomym grzechu? Rozumiem z Twojej wypowiedzi, że nie spotkałeś. Czy na tej podstawie można wysnuć jakieś ostateczne wnioski - nie sądzę. Ale warto przynajmniej być otwartym i dopuszczać możliwość ewolucji swych poglądów czy też zrozumienia Pisma.

Cytuj:
Widzę, że Twoja definicja "grzechu ku śmierci" jest pochodną wiary w "nieutracalność zbawienia" (dokładniej: w niemożność odrzucenia razu uzyskanego daru zbawienia w żadnych warunkach). Po prostu, skoro założenie jest niewzruszone, to trzeba szukać jakiegoś logicznego wniosku. Dlatego "grzech ku śmierci" definiujesz tak, żeby uciec od skojarzenia go z grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.


Posługując się taką argumentacją musisz odnosić ją także do własnych wypowiedzi. Per analogiam wniosek brzmiałby: "Twoja definicja "grzechu ku śmierci" jest pochodną wiary w "utracalność zbawienia". Po prostu, skoro założenie jest niewzruszone, to trzeba szukać jakiegoś logicznego wniosku". Myślę, że to dostrzegasz. Uważam, że takie argumentowanie, poprzez przypisywanie interlokutorowi określego stanowiska, które determinuje jego przekonania, nie jest zasadne.

Cytuj:
Praktyczny wymiar naszej rozmowy istnieje i posałem o nim. Polega on na ewentualnym i nieuzasadnionym lęku wierzących przed popełnieniem bliżej niesprecyzowanego grzechu, za który zostaliby zabici fizycznie przez Boga w ramach bliżej niezdefiniowanej "zasady suwerennej", której w Biblii nie znajdujemy.


Z całą pewnością Bóg osądza wierzących poprzez skrócenie ich dni - zgodziłeś się z tym, pisząc o sytuacji Koryntian. Jestem przekonany, że Bóg nie dokonuje tego bez wcześniejszych napomnień. Nie ma zatem obawy, że jakikolwiek wierzący musi żyć w strachu przed niezdefiniowanym grzechem. Wróćmy jednak do przykładu Mojżesza, Aarona i Miriam. Z całą pewnością nie zmarli oni przed wkroczeniem do Ziemi Obietnicy z powodu zatrwadziałości przed Bogiem. Choć dożyli sytego wieku, nie weszli do ziemi, która została przeznaczona Izraelowi.
Choć nie trwali w świadomym, dobrowolnym grzechu, z powodu niewiary nie stali się fizycznie dziedzicami nowej ziemi.

Mam wrażenie, że nie rozumieniemy się pisząc o zasadzie postępowania Boga.
Cytuj:
Zgadzam się, ale zasady wychowania mają to do siebie, że są wszystkim znane i konsekwentnie przestrzegane. Ja nie wychowuję moich dzieci według jakichś tajemniczych, ale suwerennych zasad, które nigdzie nie zostały określone. To byłaby tyrania, a nie wychowanie.


Posługując się obrazem ze stosunków ludzkich, można zauważyć, że ojciec nie definiuje nakazów i zakazów wypisując je literalnie i umieszczając w widocznym miejscu. Spodziewam się, że i Ty tak nie postępiłeś. Myślę raczej, że komunikujesz się ze swoimi dziećmi poprzez osobiste relacje. Co więcej, wraz z ich wiekiem zmieniasz zakres praw i obowiązków. Czy Twoje podejście do nich nie jest elastyczne i uzależnione od ich charakteru i dyspozycji? Z całą pewnością, tak.
Czy Bóg postępuje wobec nas, wierzących, w inny sposób? Czy nie wychowuje nas stosownie do naszego wzrostu i dojrzałości?
Brak zapisanych w Słowie reguł postępowania nie oznacza przecież, że Bóg wychowuje według "jakichś tajemniczych zasad, które nigdzie nie zostały określone" (cytat). A że wychowuje według zasad, to musisz przyznać. A zatem, jakich zasad? Czy nie jest to prawo Ducha, działające bez literalnego zapisu.

Cytuj:
Gdyby jednak istniał "grzech ku śmierci biologicznej", to albo musiałby zostać podany, żeby bracia wiedzieli, o co nie wolno im się modlić,


Chyba nie chcesz zakwestionować faktu, że ludzie wierzący opisani na kartach Biblii, mogli zostać osądzeni przez Boga wcześniejszą śmiercią?

Istnieje bardzo klarowny przykład zapisany w Listach do Koryntian - brata, który trwał we wszeteczeństwie. Jego przypadek możemy uznać za klasyczny przykład braku upamiętania. Paweł powinien publicznie uznać, że nie należy modlić się za takiego, ponieważ trwa w świadomym grzechu. Konsekwencją jego wyboru, czy raczej braku wyboru, jeśli przekroczył "granicę upamiętania", powinno być wieczne potępienie takiej osoby. Tymczasem apostoł nakazał "oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański" [1 Kor 5,5]. Nie ma tu mowy o wiecznym potępieniu, tego, który nie chce się upamiętać. Co więcej, następnie Paweł, po dokonanym upamiętaniu tegoż wierzącego, mówi o przyjęciu brata do społeczności świętych [2 Kor 2, 5-11]. Może nie przekroczył "granicy upamiętania, za której nie ma juz powrotu? Tylko skąd wiedział o tym Paweł, bo chyba nie z osobistego objawienia. A może Paweł uznał, że skoro brat ów upamiętał się, oznacza to, że nie popełnił grzechu ku śmierci? Tylko, że rozumując w ten sposób nigdy nie będziemy wiedzieć, czy ktoś popełnił grzech ku śmierci, tj. - jak założyłeś - grzech ustawiczny. Nie wiedziąc o tym, będziemy albo modlić się na daremno, bądź zaniechamy wstawiennictwa uznając, że nie ma juz możliwości upamiętania.

Cytuj:
Dar charakteryzuje się tym, że można go odrzucić, bo nie niesie z sobą zniewolenia


Tak, każdy dar można odrzucić, ale nie dar życia, zwłaszcza wiecznego. Nie sugeruję, abyś pouczył swe dzieci o możliwości odrzucenia Twojego ojcostwa i zamienienia na inne. O zniewoleniu przez dar Boży się nie wypowiadam. Znam i uznaję nauczanie o zachowywaniu zbawienia. A także naukę o "utracalności zbawienia" (to nie to samo), sam podzielałem ją przez wiele lat, ale dziś widzę to inaczej. Dlatego też spoglądam na prowadzone spory w tej kwestii ze zrozumieniem, ale i z dystansem. Mam nadzieję, że nie odpłyniemy w rozważaniach o grzechu ku śmierci daleko od wątku zasadniczego tj. grzechu przeciwko Duchowi Św.

Pozdrawiam

P.S. Czy odebrałeś moją wiadomość prywatną?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 14, 2006 9:20 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
marius napisał(a):
Zasada jest słuszna, zatem warto odnosić ją do konkretnego wymaru. Napisałeś, że mimo długiego okresu życia w wierze nie zdarzył Ci się żaden przypadek zaniechania modlitwy wstawienniczej o kogoś, kto popełnił grzech ku śmierci. Przyjmuję to wyjaśnienie. Czy to jednak możliwe, abyś nie spotkał żadnego wierzącego, który popadł w zatwardziałość serca i trwa w ustawicznym, świadomym grzechu? Rozumiem z Twojej wypowiedzi, że nie spotkałeś. Czy na tej podstawie można wysnuć jakieś ostateczne wnioski - nie sądzę. Ale warto przynajmniej być otwartym i dopuszczać możliwość ewolucji swych poglądów czy też zrozumienia Pisma.

Spotkałem wielu wierzących, którzy popadli w zatwardziałość serca i trwają w ustawicznym grzechu. Pytałeś o to, czy Bóg kazał mi zaniechać modlitwy o kogokolwiek. Nie kazał. Rozumiem, że jest dla nich jeszcze szansa, bo przecież tylko Bóg zna serce każdego z nas [Hebr. 4:12]. Czasem może nam się wydawać "według ciała", że ktoś jest już "po drugiej stronie", a on po wielu latach jednak wraca na drogi Pańskie. Oczywiście, dopuszczam możliwość ewolucji moich poglądów.

Cytuj:
Posługując się taką argumentacją musisz odnosić ją także do własnych wypowiedzi. Per analogiam wniosek brzmiałby: "Twoja definicja "grzechu ku śmierci" jest pochodną wiary w "utracalność zbawienia". Po prostu, skoro założenie jest niewzruszone, to trzeba szukać jakiegoś logicznego wniosku". Myślę, że to dostrzegasz. Uważam, że takie argumentowanie, poprzez przypisywanie interlokutorowi określego stanowiska, które determinuje jego przekonania, nie jest zasadne.

Moje przekonanie wynika z konkretnych tekstów Pisma, mówiących o odpadnięciu odrodzonego człowieka od Boga [Hebr. 6:4-6], o możliwości trwania odrodzonego człowieka w dobrowolnym grzechu [Hebr. 10:26-31], o ludziach, którzy poznali Pana i potem popadają w stan gorszy od poprzedniego [II Piotra 2:1-22], o ratowaniu brata, który zboczył z drogi i jego dusza jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie [Jak. 5:19-20], o możliwości wymazania imienia odrodzonego człowieka z księgi żywota [Obj. 3:5] i wielu innych. Pomijanie ich lub próba zmiany ich prostego znaczenia musi mieć jakiś konkretny powód, i jak sądzę jest nim założenie, że odrodzony człowiek nie może utracić (na własne życzenie, a nie przez przypadek) darowanego mu zbawienia. Tak to widzę.

Cytuj:
Z całą pewnością Bóg osądza wierzących poprzez skrócenie ich dni - zgodziłeś się z tym, pisząc o sytuacji Koryntian. Jestem przekonany, że Bóg nie dokonuje tego bez wcześniejszych napomnień. Nie ma zatem obawy, że jakikolwiek wierzący musi żyć w strachu przed niezdefiniowanym grzechem.

Czyli zgadzasz się, że grzech ku smierci nie polega na jednorazowym popełnieniu jakiegoś grzechu z listy grzechów ku śmierci. A zatem jednak mamy do czynienia z trwaniem w świadomym grzechu pomimo Bożych ostrzeżeń.

Cytuj:
Wróćmy jednak do przykładu Mojżesza, Aarona i Miriam. Z całą pewnością nie zmarli oni przed wkroczeniem do Ziemi Obietnicy z powodu zatrwadziałości przed Bogiem. Choć dożyli sytego wieku, nie weszli do ziemi, która została przeznaczona Izraelowi. Choć nie trwali w świadomym, dobrowolnym grzechu, z powodu niewiary nie stali się fizycznie dziedzicami nowej ziemi.

Paweł w I Kor. 10:1-11 podaje ostrzeżenie dla wierzących i wymienia przykłady śmierci wielu tysięcy Izraelitów przed wejściem do Ziemi Obiecanej. To jest dla nas ostrzeżenie, żebyśmy nie poginęli z ręki niszczyciela. Hebr. 3:7-19 mówi o tym samym i ostrzega:

"Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku" [Hebr. 3:12-14]

Mojżesz, Aaron i Miriam zostali osądzeni przez Boga za nieposłuszeństwo, ale nie oznacza to, że każdy z nas zostanie osądzony tak jak Mojżesz, Aaron i Miriam. Paweł nie odwołuje się do ich przykładu, tylko do tych, którzy kusili Pana i od wężów poginęli [I Kor. 10:9].

Cytuj:
Czy Bóg postępuje wobec nas, wierzących, w inny sposób? Czy nie wychowuje nas stosownie do naszego wzrostu i dojrzałości?
Brak zapisanych w Słowie reguł postępowania nie oznacza przecież, że Bóg wychowuje według "jakichś tajemniczych zasad, które nigdzie nie zostały określone" (cytat). A że wychowuje według zasad, to musisz przyznać. A zatem, jakich zasad? Czy nie jest to prawo Ducha, działające bez literalnego zapisu.

Zasady mają to do siebie, że są jawne i stałe. Owszem, zakres ich zastosowania może się zmieniać, ale nie zmienia to faktu, że wyraźne reguły pozwalają dzieciom lepiej znaleźć się wobec moich oczekiwań. Co więcej, ja sam powinienem tych reguł przestrzegać. Dlatego zasady rządzące naszym domem są im znane.

Cytuj:
Chyba nie chcesz zakwestionować faktu, że ludzie wierzący opisani na kartach Biblii, mogli zostać osądzeni przez Boga wcześniejszą śmiercią?

Nie, tego nie kwestionuję. Kwestionuję ideę jednorazowego popełnienia grzechu, który miałby spowodować śmierć.

Cytuj:
Istnieje bardzo klarowny przykład zapisany w Listach do Koryntian - brata, który trwał we wszeteczeństwie. Jego przypadek możemy uznać za klasyczny przykład braku upamiętania. Paweł powinien publicznie uznać, że nie należy modlić się za takiego, ponieważ trwa w świadomym grzechu. Konsekwencją jego wyboru, czy raczej braku wyboru, jeśli przekroczył "granicę upamiętania", powinno być wieczne potępienie takiej osoby. Tymczasem apostoł nakazał "oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański" [1 Kor 5,5]. Nie ma tu mowy o wiecznym potępieniu, tego, który nie chce się upamiętać. Co więcej, następnie Paweł, po dokonanym upamiętaniu tegoż wierzącego, mówi o przyjęciu brata do społeczności świętych [2 Kor 2, 5-11]. Może nie przekroczył "granicy upamiętania, za której nie ma juz powrotu"? Tylko skąd wiedział o tym Paweł, bo chyba nie z osobistego objawienia. A może Paweł uznał, że skoro brat ów upamiętał się, oznacza to, że nie popełnił grzechu ku śmierci? Tylko, że rozumując w ten sposób nigdy nie będziemy wiedzieć, czy ktoś popełnił grzech ku śmierci, tj. - jak założyłeś - grzech ustawiczny. Nie wiedziąc o tym, będziemy albo modlić się na daremno, bądź zaniechamy wstawiennictwa uznając, że nie ma juz możliwości upamiętania.

Przypadek, który opisujesz, dotyczy wykluczenia ze społeczności i jak sam zauważyłeś, służy ku upamiętaniu grzesznika, a nie ku jego śmierci. Najwyraźniej brat ten nie przekroczył granicy zatwardziałości - gdyby ją przekroczył, to nie można by go było przywieść ponownie do upamiętania [Hebr. 6:4-6].

Wytłuściłem dwa Twoje zdania, które rzuciły mi się w oczy. Dlaczego uważasz, że wiedza na temat stanu serca danej osoby nie mogła zostać osobiście objawiona Pawłowi i nie może zostać osobiście objawiona każdemu wierzącemu?

Cytuj:
Tak, każdy dar można odrzucić, ale nie dar życia, zwłaszcza wiecznego. Nie sugeruję, abyś pouczył swe dzieci o możliwości odrzucenia Twojego ojcostwa i zamienienia na inne. O zniewoleniu przez dar Boży się nie wypowiadam. Znam i uznaję nauczanie o zachowywaniu zbawienia. A także naukę o "utracalności zbawienia" (to nie to samo), sam podzielałem ją przez wiele lat, ale dziś widzę to inaczej. Dlatego też spoglądam na prowadzone spory w tej kwestii ze zrozumieniem, ale i z dystansem. Mam nadzieję, że nie odpłyniemy w rozważaniach o grzechu ku śmierci daleko od wątku zasadniczego tj. grzechu przeciwko Duchowi Św.

Jeśli zbawienie jest darem, a Bóg ostrzega przed odpadnięciem od Niego, a nawet mówi, że niektórzy Galacjanie najpierw otrzymali Ducha Świętego, a potem zaistniało realne zagrożenie, że wypadną z łaski i odłączą się od Chrystusa [Gal. 5:4] i jeśli Paweł mówi, ze gotów byłby za swoich braci Żydów zostać odłączonym od Chrystusa [Rzym. 9:3], to oznacza, że dla odrodzonego człowieka istnieje realna możliwość wejścia w stan, w którym nie będzie już w Chrystusie. A potępienia nie ma tylko dla tych, którzy są w Chrystusie [Rzym. 8:1].

Niestety, nasze podejście do kwesti możliwości utraty (lub dokładniej odrzucenia) raz uzyskanego zbawienia mocno rzutuje (bo chyba musi) na interpretację grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Mam wrażenie, że moja interpretacja jest spójna z nauczaniem o braku możliwości odpuszczenia tego grzechu. A przecież albo wszystkie nasze grzechy są odpuszczone i wtedy jesteśmy zbawieni, albo nie są i wtedy nie jesteśmy zbawieni. I sprawa nie dotyczy wyłącznie osób, które nigdy się jeszcze nie odrodziły. Wszak znieważenie Ducha łaski i podeptanie krwi przymierza, przez którą ktoś raz został już uświęcony, musi dotyczyć człowieka odrodzonego [Hebr. 10:29].

Cytuj:
P.S. Czy odebrałeś moją wiadomość prywatną?

Niestety, nie doszła. Proszę, spróbuj na pysiak1963@tlen.pl

Pozdrawiam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 136 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL