Szukający Sceptyk napisał(a):
Jeżeli kara musi być sprawiedliwa ("odda każdemu według jego uczynków" ) to jakże może być nią wieczna męka skoro zaciągnięcie winy wprostproporcjonalne do wiecznie trwającej kary jest a priori niemożliwe; niezależnie od stopnia cierpienia. Nie da się popełnić czynu w tymczasowym świecie zasługującego na nieskończoną karę.
"Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego" [II Tes. 1:9]
"Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom. (...) I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego" [Mat. 25:41,46]
Ja widzę tutaj dwa składniki:
1. Wieczne oddzielenie od Boga, spowodowane samym faktem nie odkupionej winy i stanu duchowej śmierci, który to stan dotyczy ludzi w nieśmiertelnych ciałach, które zmartwychwstaną na sąd [Obj. 20:13]
2. Kaźń czyli wykonanie wyroku proporcjonalnego do uczynków.
Kara jako natężenie cierpienia jest współmierna do czynu. Natomiast wieczność tej kary jest spowodowana niemożnością przebywania grzesznika przed obliczem świętego Boga
ex definitione. Dlatego będzie on przebywał z dala od oblicza Bożego na zawsze - nie dlatego, że bardziej lub mniej nagrzeszył, tylko dlatego, że jest duchowo martwy.
O ile proporcjonalność kary do winy jest dla nas oczywista i zrozumiała, dlatego da się przełożyć "na nasze", o tyle odbywanie kary w wieczności jest dla nas niezrozumiałe i trudno się temu dziwić, skoro jesteśmy ograniczeni czasem. Wieczna nagroda również jest niezrozumiała, bo przecież nie można dokonać w naszym świecie czegoś tak wielkiego, żeby otrzymać nagrodę, którą będzie można cieszyć się wiecznie [Łuk. 6:35; Obj. 21:7].
Ale przyjmuję jedno i drugie, bo w sprawach, których nie mogę pojąć z definicji, pozostaje mi wierzyć Pismu, nie próbując naginać tego, co niepojęte, do mojego ograniczonego zrozumienia śmiertelnego umysłu.
SzS napisał(a):
Cytuj:
...Śmierć ... biologiczna vs będąca oddzieleniem
A którą miał na myśli Paweł z Tarsu?
"..zaiste, myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu." [2 Kor 2, 15]
Ciekawe pytanie... Paweł i jego współpracownicy są wonnością Chrystusową dla Boga wśród dających się zbawiać i wśród dających się gubić [interlinia]. W przypadku ludzi dających się zbawiać jest to woń życia w sensie łączności z Bogiem na dziś ku życiu w sensie łączności z Bogiem na zawsze (w wieczności). W przypadku ludzi dających się gubić jest to woń oddzielenia od Boga na dziś ku oddzieleniu od Boga na zawsze (w wieczności). Wydaje mi się, że chodzi tutaj o śmierć duchową w sensie oddzielenia od Boga.
Ludzie, którzy w wyniku własnych wyborów (jak przyjęcie wezwania apostołów do upamiętania i okazji do poznawania Boga) dają się zbawiać, kierują się ku Bogu i wiążą się z Nim coraz mocniej, decydując się nie tylko na przyjęcie zbawienia, ale również korzystając z Bożego ratunku [zbawiania] w różnych sytuacjach, co pozwala im zwycięsko dokończyć biegu ku życiu w niebie.
Ludzie, którzy w wyniku własnych wyborów (jak odrzucenie wezwania apostołów do upamiętania i okazji do poznawania Boga) dają się gubić, odwracają się od Boga i oddalają się od Niego coraz bardziej, nie decydując się na przyjęcie zbawienia i pozostając w stanie potępienia, ale również ulegając coraz bardziej oszustwu grzechu i coraz bardziej zatwardzając swoje serca w różnych sytuacjach, co ostatecznie skazuje ich na drugą śmierć w jeziorze ognistym.
Tak myślę na ten temat. Może jest w tym trochę mojej intuicji, dlatego nie będę się upierał. Ale kontekst mi się zgadza.
