Witaj, Amigo
Pablo napisał(a):
Zastanawia mnie raczej inna kwestia jak np. wykładnia (idąc dalej nawet głeboka egzegeza) tekstów prorockich mówiacych o "Rzesztce Izraela" (...)
Resztka Izraela jest po prostu... resztką Izraela. Bóg zawsze zostawiał sobie resztkę według wyboru łaski i do tej resztki należał Paweł jako Izraelita z pokolenia Beniamina [Rzym. 11:1-5], a także pozostali apostołowie. Resztka Izraela razem z odrodzonymi poganami (czyli nie-izraelitami) tworzą Ciało Mesjasza. Pozostali Żydzi ulegli zatwardziałości, ale do pewnego czasu i po to, żeby Ewangelia poszła do pogan (nie-Żydów) [Rzym. 11:28-32]. Są proroctwa mówiące o Izraelu i są proroctwa mówiące o poganach. Przebudzenie masowe będzie w Izraelu pod koniec Wielkiego Ucisku, kiedy nawróci się Jakub [Rzym. 11:25-27], a na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalemu zostanie wylany duch łaski i błagania i zobaczą, kogo przebodli [Zach. 12:10]. Wtedy dom Dawida i mieszkańcy Jeruzalemu będą mieli źródło otwarte do oczyszczenia z grzechu i nieczystości [Zach. 13:1] i wypełni się proroctwo Mojżesza z V Mojż. 30:1-6. Natomiast wcześniej, podczas Wielkiego Ucisku, nawrócą się ogromne rzesze ludzi z wielu narodów [Obj. 7:9-17].
Cytuj:
(...) oraz pewnej tendencji jeśli chodzi konsekwentne naśladowanie Zbawiciela. Kiedy był na Ziemi (w ciele) "tłumy" masowo organizowały się wokój Niego, w momentach manifestowania się "Bozej Mocy" (cudowne spektakularne osiągnięcia takie jak np. nakarmienie tysiecy osób itp). Zastanawie mnie, że np. dzisiaj podobne doświadczenie mogłoby wpłynąć na tzw. masowe przebudzenie.
Oczywiście. Ludzie pragną MOCY. Dlatego tłumy podążały za Jezusem, żeby coś dostać i doświadczyć cudów. Dzisiaj również mamy przejawy mocy, ale mało kto zadaje sobie pytanie o jej rzeczywiste pochodzenie i owoc poddania się tej mocy. Taki drobiazg: Jezus
nigdy nie robił kolekty przy okazji dokonywania cudów i
nigdy nie obiecywał bogactw materialnych tym, którzy chcieli cuda oglądać. Sam nie miał gdzie głowy skłonić, nie mówiąc już o własnym rydwanie czy odrzutowcu. Ale kto by chciał o tym myśleć, kiedy manifesuje się MOC i ona w dodatku DZIAŁA?
Cytuj:
Zauważmy jednak pewną prawidłowość, że w momencie ukrzyżowania Zbawiciela pozostała garstka ludzi gotowych być blisko Niego. I analogicznie można by się zastanowić jak by to wyglądało dzisiaj, gdyby trzeba było określić radykalnie swoje stanowisko wiary nie bacząc na skrajnie niebezpieczne i trudne okoliczności. Jak w takich warunkach wyglądałoby przebudzenie, jak by wyglądały nasze, moja i Twoja Smoku Wawelski postawa wobez posłuszeństwa.
Jeśli jesteśmy gotowi zapłacić CENĘ UCZNIOSTWA w sprawach pomniejszych, to ufam, że otrzymalibyćmy ŁASKĘ wytrwania w sytuacjach skrajnie niebezpiecznych. Zauważ, że większość uczniów odeszła już wtedy, gdy zaczęła się TWARDA MOWA [Jan 6:60-66]. Gdy przyszło do Krzyża, zostało kilka osób. Tak jest i dzisiaj - cuda tak, twarda mowa już nie. Papu i kasa tak, ale o krzyżu porozmawiamy innym razem. Dlatego wielkie przebudzenie jest kojarzone z nadejściem Ery Mesjańskiej i ludzie chętnie ulegają fałszywym propozycjom fałszywych proroków zapowiadających KRÓLESTWO TERAZ.
Cytuj:
To co mnie martwi też w definiowaniu przebudzenia. To taka ludzka skłonność do naśladowania Pana Jezusa w jego atrybutach (Boskich), fascynacja ponadnaturalnymi możliwościami jako gwarantów i podstaw dla przebudzenia. Fascynacja zaś Krzyżem schodzi gdzieś na tor darszy, stając się takim suplementem, albo tłem przebudzenia. Ja raczej ostrożny jestem jeśli chodzi o globalizowanie, też w kont. przebudzenia. Stąd też powracam myslami do "Wędrówki Pielgrzyma" vide: "wąska i ciasna brama" na początku wędrówki (mała przepustowość takiej bramy).
Zauważ, ze Pan Jezus mówil o cisanej bramie i wąskiej drodze prowadzącej do Królestwa Bożego, którą kroczy
niewielu [Mat. 7:14]. Natomiast
wielu idzie drogą przestronną i wygodną, wiodącą na zatracenie [Mat. 7:13]. O ile rozumiem Pisma, to się nie zmieniło.
Teraz jest moda na nauczanie, że mamy drogę przestronną, na której nawet głupi nie zbłądzi, a zwierz drapieżny po niej nie będzie chodził [Iz. 35:8-10]. Tyle tylko, że ono jest stosowane do Kościoła dzisiaj, a mówi o Izraelu pielgrzymującym na Syjon w Erze Mesjańskiej. Na razie zwierz chodzi wokoło i patrzy, kogo by pochłonąć, nawijając mu na uszy makaron o nietykalności i "taniej łasce" [I Piotra 5:8].
Cytuj:
Tak naprawdę nasze definiowanie przebudzenia wynika i jest w pewnym sensie efektem (konsekwencja) wyznawanej i praktykowanej teologii: 1. "teologii chwały" 2. "bądź teologii krzyża". Dla mnie osobiście jeden i drugi teologiczny wątek ma znaczenie.
Problem polega na tym, że bez krzyża nie ma chwały. Jeśli nie staniemy się podobni do Pana w Jego śmierci, to nie doznamy mocy Jego zmartwychwstania [Flp. 3:10-11]. Tutaj właściwie nie ma "albo-albo". Ziarno musi najpierw obumrzeć, żeby potem wydać owoc, a nie odwrotnie [Jan 12:24-25]. Jeśli "teologia chwały" jest cichym usprawiedliwieniem umiłowania doczesnego życia i uniknięcia krzyża, to biada zwiedzionym w ten sposób.
Cytuj:
Jedni więc czekaja na masowe przebudzenia (przebudzone miasta) inni zaś widzą to inaczej. Ważne jest zaś to, ze Pan Bóg ma plan własny i będzie go sukcesywnie wprowadzal w życie. Zaś interpretacja proroctw Apokalipsy - cóż jak sam wiesz na przestrzeni tylko ostatnich 2 wieków kazdy wykłada jak chce, trudno nawet nad tym dziś deliberować, choć oczywiście mam świadomość, ze od początku istnienia Kościoła skłonność do "wiedzy (gr. gnosis)" była czymś co pojawiało się tu i ówdzie w kręgach kościelnych, wygasało zaś w okresach prześladowań (chociaż pierwsze IV wieki historii Kościoła) pozdrawiam, życze miłych refleksji nad przebudzeniem
Tak, Bóg ma własny plan i objawił go w Pismach. W Obj. 1:3 czytamy, że błogosławieni są ci, którzy czytają słowa Apokalipsy (przecież po to zostały napisane!), którzy słuchają słów proroctwa i zachowują to, co w nim jest napisane. Nie przypuszczam, żeby sam Bóg nakłaniał kogokolwiek do niezdrowej fascynacji "wiedzą".
Przebudzone miasta będą w Erze Mesjańskiej, kiedy to cała Ziemia będzie pełna poznania Pana po tym, jak wyleje się gniew Boga i Baranka [Obj. 6:19] i Pan Jezus jako Święty przyjdzie z Temanu i góry Paran w wielkiej chwale [Hab. 3:3-5] . W wielu zborach śpiewa się pieśni takie jak ta:
{Panie świat ujrzy Cię E H7
I napełni się poznaniem chwały Twej A E
Tak jak ocean pełen jest wód.} /2x A E fis H7
Wśród narodów lud Twój Panie jest sztandarem, fis H A E
By głosić wciąż Królestwa Twego chwałę. fis H A E
Twój lud nie wstydzi się wyznawać Imię Twe, A H E cis H Cis
Cały wszechświat pełen chwały Twojej jest.
Ciekaw jestem, o czym myślą zborownicy śpiewając te słowa? Bo mnie kiedyś dawano do zrozumienia, że to jest o wielkim przebudzeniu właśnie, kiedy to Kościół będzie sztandarem na całej Ziemi... a wystarczyłoby przeczytać Iz. 11:1-16.
Uważam, że osobisty rozwój duchowy w Chrystusie wcale nie wyklucza się z poznawaniem Pisma, a nawet jest z nim ściśle związany. Może gdyby w Kościele (zwłaszcza w kręgach charyzmatycznych) było więcej systematycznego wykładu żywego Słowa w Duchu Świętym (co jest jak najbardziej możliwe, a nawet wskazane) a mniej manipulacji emocjami, to nie obiecywano by tylu gruszek na tylu wierzbach?