Niestety, tak...
Diabeł ma radochę. Nie dość, że udało mu się zwieść tych wierzących, to jeszcze są oni zgorszeniem dla reszty, która na wszelki wypadek "wylewa dziecko z kąpielą', rezygnując z wszelkich duchowych darów, jakie ma dla nas Pan...
Zabrakło mądrych, ugruntowanych w Słowie nauczycieli i pastorów.
Kiedy jeszcze jeżdziłam po całej Polsce w poszukiwaniu swojego miejsca, w każdym zborze, który odwiedziam, nauczycielem bądż pastorem
( najczęściej jednym i drugim) był jakiś młody człowiek po paru zaledwie latach od nawrócenia( albo i to nie). Młodość, buta, brak doświadczenia i przekonanie, że już się dobrze zna Słowo( bo czytało się je wiele razy- a to jednak nie to samo, co je poznawać) dało takie a nie inne owoce.
Czasem zastanawiam się, czemu tyle pastorów tak gładko przełknęło naukę z zachodu i myślę, że akcentowanie autorytetu pastora chyba się tak do tego przyczyniło...Ktoś, kto chce przewodzić innym jest chyba bardziej narażony na to, że wpadnie w pychę i zechce mieć władzę nad innymi.A ta nauka przygotywywała świetny grunt pod taką postawę...
Bo te "cuda" "manifestacje" to było tak na podpuchę. Żeby zainteresować, podekscytować. Przyciągnąć tłumy. Właściwa indoktrynacja odbywała się później i stopniowo- a jej celem było całkowite uzależnienie jednostki od zboru i panującego w nim pastora.
A efekty...? Albo uzależnieni kompletnie od swego zboru( pastora) wierzący, niepotrafiący już samodzilenie myśleć, albo zranieni ludzie, z któych wielu odrzuca w ogóle możliwość funkcjonowania w darach Ducha.