Ten wątek zdążył się już zestarzeć. Myślę jednak, że warto go ożywić.
Na wstępie kilka wyjaśnień. Mam żonę, jest to moja pierwsza i jedyna żona, jest to też moja pierwsza i jedyna kobieta. Kocham ją bardzo, tak bardzo, że muszę się pilnować żeby to nie było za bardzo. Jesteśmy małżeństwem sześć lat, przeżyliśmy już razem strasznie ciężkie chwile. Nie mam zamiaru się z nią rozwodzić, nie myślę o powtórnym małżeństwie. Bóg wie, że piszę prawdę.
Jeśli ktoś mi wykaże, że się mylę przyjmę to. Nie zrobiłem niczego co teraz nie pozwalałoby mi zmienić zdania. Moje więc przekonania nie mają jakichś ukrytych motywów. Nie doprowadziłem do rozwodu żadnego małżeństwa, co mogłoby przeszkadzać mi teraz poznać prawdę w tym temacie i przyznać się do ewentualnego błędu.
Jestem grzesznikiem i niestety lubię mieć rację, za bardzo chciałbym być szanowany, trudno mi też często przyznać się do błędu, chciałbym stać wyżej od innych. To wszystko prawda, jednak prawdą jest też to, że pokochałem szczerze prawdę, do niej dążę i jest mi bardzo droga. W lepszych momentach mojego życia wstydzę się moich wad i, Bóg słyszy co mówię, chcę poznać prawdę.
Wiem, że występuję przeciw zdaniu wielu osób.
Piszę to wszystko nie po to by mieć rację, ale dla prawdy. Amen.
Najpierw uwaga odnośnie sposobu prowadzenia rozmowy.
Znalazłem w tym wątku kilka uwag odnoszących się do rzekomych motywów ludzi z przekonaniem o dopuszczalności rozwodów..
Jakie to uwagi? A no takie, że ci co uważają, że rozwód z przyczyny zdrady małżeńskiej jest dopuszczalny, mają niskie pobudki. Próbują pozbyć się krzyża Chrystusowego i robią sobie „furtki”.
Możliwe, że znacie swoich adwersarzy, i rzeczywiście mają takie ukryte pobudki. Wtedy może i dobrze byłoby o tym poinformować tych, co się dyskusji przyglądają. Jednak nawet wtedy głównym zadaniem i pracą powinno być wykazanie na podstawie nauki Biblii błędności takiego przekonania.
Jeśli nie znacie swych adwersarzy, to może Bóg wam objawił ich motywy. Nie wykluczam tego.
Jednak jeśli nie znacie swych oponentów i Bóg wam ich serc nie objawił, to te insynuacje co do ich motywów są przynajmniej wysoce ryzykowne. Tak ryzykowne, że człowiek który nazywa siebie uczniem Jezusa nie powinien się ich (tych insynuacji) podejmować. Insynuacje te jeśli są nieprawdziwe, wtedy są niesprawiedliwe, obraźliwe i podłe.
Ja uważam, że rozwód i powtórne małżeństwo w świetle nauki Nowego Testamentu jest możliwy. Czy i o mnie pomyślicie, że chcę uciec z wąskiej Jezusowej drogi? Że chcę więcej luzu kosztem przykazań Jezusa? Że mam coś do ukrycia?
Pokarzę wam coś. Podłych motywów można doszukiwać się wszędzie. Wszak ten kto broni tezy o nierozerwalności małżeństwa, nawet z przyczyny wszeteczeństwa, może chce sobie pogrzeszyć na boku? Może chce żeby druga strona była związana i zobowiązana do pozostaniu przy małżonku? Niewielu jest przecie tych co wytrzymają w abstynencji, więc chcąc nie chcąc, przy wszeteczniku zostanie.
Jednak takie przedstawienie motywów naszych oponentów jest wstrętne.
Żaden człowiek, który ze szczerym sercem broni prawdy która jest mniej rygorystyczna, nie musi i nie powinien czuć się zakłopotany. Jezus gdy przyszedł, podniósł nam „moralną poprzeczkę„. Jednocześnie jednak, występował przeciw niepotrzebnym ciężarom nakładanym na ludzi. W tym samym duchu postępował Paweł.
Kilka uwag odnośnie „klauzuli mateuszowej”
W wątku tym panuje chyba zgoda co do tego, że fragment ten mówi o odprawieniu żony i wzięciu innej. Przyczyna tego może być wg tekstu, tylko wszeteczeństwo - gr porneia.
Zgoda panuje też co do tego, że jest to grzech seksualny.
Grzechów seksualnych jest wiele, i tak niezgoda panuje w kwestii tego co Jezus uznawał za dostateczny powód odprawienia żony i wzięcia innej.
Czy jest to szerszy wachlarz grzechów obejmujących również cudzołóstwo?
Czy może jest to tylko (również szeroko rozumiany) grzech seksualny, ale odnoszący się tylko do okresu z przed małżeństwa.
-Z jednej strony jest interpretacja dopuszczająca odprawienie żony i wzięcie innej w przypadku szeroko rozumianego grzechu seksualnego, w tym i cudzołóstwa.
-Z drugiej strony jest interpretacja dopuszczająca odprawienie żony i wzięcie innej w przypadku szeroko rozumianego grzechu seksualnego ale popełnionego przed małżeństwem.
Być może ew Mateusza nie była napisana w języku greckim, jednak w tym języku mamy najstarsze zachowane jej kopie.
Czy porneia/wszeteczeństwo mogą popełnić tylko osoby niezamężne?
---Słowo porneia pojawia się w kontekście Małżeństwa:
„Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg.”
(Heb 13:4)
---Innym, dziwnym poniekąd, argumentem na to, że wszeteczeństwo- grecka porneia, dotyczy tylko ludzi wolnych jest wypowiedź Jezusa dotycząca właśnie małżeństwa! I to jest dziwne.
Dwa razy w księdze Mateusza, ewangelista ten (i tylko on), w związku z wypowiedzią Jezusa odnośnie dopuszczalności rozwodów, przytacza słowa Nauczyciela „z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa (porneia)”. W tych wypowiedziach mowa jest o małżeństwie właśnie.
---Sprawa siódmego rozdziału listu do Koryntian
Dowodem na to, że wszeteczeństwo dotyczy ludzi wolnych i tylko ich miałaby być wypowiedź Pawła z listu do Koryntian:
„jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa (porneias) , niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża.”
(1Kor 7:2)
Przyjmijmy na chwile potoczne rozumienie słów niechaj każdy ma swoją żonę/ swojego męża jako
Niech każdy się ożeni/ każda wyjdzie za mąż.
Istotnie oznaczałoby to, że Paweł mówi tutaj do ludzi wolnych, jednak twierdzenie, że grzech wszeteczeństwa dotyczy tylko ich, byłoby nadużyciem.
Jak to często bywa, wystarczy sięgnąć do kontekstu by przekonać się, że zaraz w dalszych słowach Pawła jest:
„Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona. Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej.”
(1Kor 3-5)
Paweł argumenty swej wypowiedzi oparł o przestrogę ”ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa (porneias)...” i rozsądnym jest uznać, że przestroga ta dotyczy zarówno wypowiedzi z wiersza drugiego jak i wypowiedzi z wierszy po nim następujących.
Jeśli siadam do tego tekstu bez założeń, bez niechęci do pewnych wniosków odczytuję właśnie to, aby wolni się pobierali a małżonkowie ze sobą współżyli bo inaczej w ich życiu pojawi się niebezpieczeństwo grzechu wszeteczeństwa, zarówno w życiu ludzi wolnych jak i w małżeństwie.
Kto uważny zauważy jeszcze coś.
Rozdział siódmy zaczyna się od rozważenia sprawy celibatu.
Paweł ustosunkowuje się do problemu Koryntian:
„A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety”
Rzecz dotyczy abstynencji seksualnej. Koryntianie zastanawiali się chyba czy przez to nie będą bardziej duchowi.
Dalej następuje wypowiedź wierszy 2-7, w których to Paweł miałby odnosić się najpierw do ludzi wolnych (wiersz drugi), potem do ludzi w związku małżeńskim (wiersze od 3 do 7). Po czym następuje wiersz ósmy:
„A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom:...”?!
Przecież w wierszu drugim miał już na ten temat się wypowiedzieć.
Czyż nie dopiero teraz zajmuje się ludźmi wolnymi, a wszystkie wcześniejsze słowa dotyczyły małżonków, łącznie z wierszem drugim?
„jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa (porneias) , niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża.”
(1Kor 7:2)
Moja znajomość greki jest niestety pobieżna, nie mam zresztą dostępu do materiałów źródłowych aby osobiście badać niektóre sprawy. Muszę więc skorzystać z pracy innych ludzi.
W „Komentarzu historyczno kulturowym do Nowego Testamentu” autorstwa Craig'a S. Keener'a, we fragmencie odnoszącym się do drugiego wiersza, siódmego rozdziału, pierwszego listu do Koryntian, można przeczytać:
„Słowa „niech każdy ma” to grecki idiom, który oznacza „niech każdy utrzymuje kontakty seksualne”
Tak rozumiejąc wiersz drugi, cała wypowiedź Pawła układa się w spójną i logiczną całość, gdzie wiersz drugi odnosi się do małżonków, i to w ich życiu Paweł widzi zagrożenie wszeteczeństwem.
Sprawę ludzi niezamężnych omawia dopiero od wiersza ósmego.
Jeszcze raz. Jeśli prawdą jest, że zwrot niech każdy ma jest greckim idiomem, wtedy wypowiedź Pawła jest bardziej logiczna. Paweł sprawę ludzi niezamężnych omawia raz, dopiero w wierszu ósmym. Nie powtarza się.
---Trzeba jeszcze wspomnieć o Septuagincie. Ten grecki przekład Starego Testamentu, którego używali również pisarze Nowego Testamentu, wiele razy przypisuje grzech wszeteczeństwa (porneia) żonie. Przytoczę jeden przykład, choć jest ich więcej:
kai eipen kurios pros me en tais hmerais iwsia tou basilews eides a epoihsen moi h katoikia tou israhl eporeuqhsan epi pan oros uyhlon kai upokatw pantos xulou alswdous kai eporneusan ekei
W tłumaczeniu „warszawskim” brzmi to tak:
W czasach króla Jozjasza rzekł Pan do mnie: Czy widziałeś, co uczyniła odstępna żona, Izrael? Chodziła na każdą wysoką górę i pod każde zielone drzewo i tam oddawała się nierządowi (eporneusan).
Jer 3:6
Czy istnieje hebrajskie/aramejskie słowo które dotyczy grzechu seksualnego z przed małżeństwa?
Może więc jest tak, że choć w grece mamy słowo porneia, to Jezus mówiący przecież po hebrajsku/aramejsku użył słowa które dotyczy grzechu seksualnego z przed małżeństwa, a w grece słowa takiego nie ma więc użyto najbardziej podobnego?
Oto dwa kluczowe pytania:
-Czy jest słowo w języku hebrajskim, które oznaczałoby grzech seksualny małżonki z przed małżeństwa?
Z tego co wiem to nie ma, ale otwarty jestem na pouczenia.
-Czy jest słowo w języku hebrajskim które oznaczałoby grzech seksualny ludzi wolnych i tylko ich?
Nie mam wiedzy w tym temacie.
Według mojego stanu wiedzy o faktach i sposobie rozumowania, tylko pozytywna odpowiedź na to pytanie daje możliwość dalszego dociekania tego, czy w tym miejscu chodzi o grzech seksualny żony przed ślubem.
Tekst ST o który pytali faryzeusze.
„Jeżeli ktoś pojmie kobietę za żonę, a potem zdarzy się, że ona nie znajdzie upodobania w jego oczach, gdyż on odkrył w niej coś odrażającego, to wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu.”
(Pwt 24:1)
Oczywiste jest chyba, że „coś odrażającego” nie mogło być jakimś poważnym grzechem żony, jak cudzołóstwo czy wszeteczeństwo przed ślubem, bo coś takiego karane było śmiercią.
Tutaj chodzi o coś mniej poważnego.
I tego dotyczy wypowiedź „ze względu na zatwardziałość waszych serc...”
- Ze względu na zatwardziałość serc, przykazanie Starego Testamentu pozwalało na odprawienie żony z błahszych powodów niż cudzołóstwo i współżycie przed ślubem.
- Jezus mówi, że odprawić żonę i wziąć inną można tylko ze względu na wszeteczeństwo.
Takie jest nowe, pełniejsze, właściwsze, przykazanie Jezusa. Nawet jeśli przez to opowiada się w jakiś sposób za interpretacją szkoły Szammaja, jest to interpretacja nowa, głębsza niż przykazanie ST.
Jezus mówiąc, że żonę odprawić można tylko z przyczyny wszeteczeństwa, nie podaje tu właściwego sposobu rozumienia tego starotestamentowego przykazania. Mówi wyraźnie, że to starotestamentowe przykazanie zostało dane ze względu na zatwardziałość serc ludzkich.
Wszeteczeństwo, cudzołóstwo karane było śmiercią, Jezus o tym wiedział. Próbując wmówić faryzeuszom, że coś odrażającego oznaczało wszeteczeństwo czyż nie naraziłby się na kompromitację?
Jezus formułując swoje przykazanie „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa (porneia) , i poślubił inną, cudzołoży, .”(Mt 19:9) formułuje je nie na podstawie przykazania z Pwt 24:1, ale wbrew jemu, a na podstawie fragmentu z Rdz 2:24.
Jezus odnosi się do samej idei małżeństwa, sięga aż do stworzenia, pokazuje sens i istotę tych Bożych więzi. Wykazuje, że przykazanie z Pwt 24:1 było złem koniecznym, ze względu na nieodrodzone serca ludzi.
Faryzeusze pytają Jezusa o interpretację „czegoś odrażającego”. Znali widać jego poglądy na temat nierozerwalności małżeństwa. Wygłaszając publicznie tę naukę, że małżeństwo jest nierozerwalne z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, zraziłby do siebie rzesze prominentnych osób.
Wiedza historyczna o dwóch szkołach Szammaja i Hiliela, bardzo dobrze pasuje jako kontekst tej dysputy Jezusa i Faryzeuszy. Chcieli zmusić Jezusa do opowiedzenia się za jednym ze sposobów interpretacji. Tym sposobem naraziłby się drugiej grupie.
Jezus dał odpowiedź o wiele surowszą niż proponowały zarówno szkoła Szammaja jak i Hiliela.
To nie jedyny przykład takiej próby zapędzenia Jezusa w „kozi róg”. Innym razem zapytają go o podatek dla Cezara.
Jeszcze raz podkreślam.
Przykazanie Jezusa: „Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa (porneia) , i poślubił inną, cudzołoży, .” (Mt 19:9) - jest czymś nowym dla znających tylko literę prawa Faryzeuszy. Jezus nie próbuje pokazać jak należy rozumieć przykazanie Pwt 24:1. Pokazuje, że przykazanie to było złem koniecznym, a Boża wola jest inna, co można było poznać po Bożej wypowiedzi z Rdz 2:24.
To co Bóg dopuszczał z racji zatwardziałości serca nieodrodzonego to:
-wielożeństwo
-zrywanie więzów małżeńskich z przyczyny znalezienia w żonie czegoś odrażającego.
Dla Izraelitów o nieodrodzonych sercach pozostaje przykazanie z Pwt 24:1, dla chrystian, ludzi o odrodzonych sercach, czy to z Izraela, czy z pogan jest przykazanie z Mt 19:9
Świadomość tego, że można ostatecznie zerwać więzi małżeńskie powinna budzić wielką ostrożność w małżonkach. To tak jak w kwestii zbawienia - zbawienie swoje ze drżeniem sprawujcie, bo można je utracić tak o małżeństwo swoje dbajcie i bądźcie ostrożni, bo możecie je zniszczyć.
Poprzez niewłaściwe pojmowanie tej sprawy nakłada się na ludzi nie tylko niepotrzebne i niewymagane przez Boga brzemię, ale stawia się ich w bardzo niebezpiecznej sytuacji dla ich wiary.
|