Grazyna napisał(a):
A jeśli baba ma jest nieco bardziej pewna siebie, nieco bardziej odważna, nieco bardziej pomysłowa...i jakoś to się jej w ręce pcha, bo nie potrafi poczekać, aż ktoś wreszcie przejmie inicjatywę..? (to już tak hipotetycznie).
Hmm, hipotetycznie, powiadasz...

No cóż, Ewa była odważna i pomysłowa. Sara też taka była. A jak przyszło co do czego, to Ewa zrzuciła winę na węża, a Sara na męża. A konsekwencje są dalekosiężne. Czekanie jest czasem trudniejsze od działania. Ale owoc cierpliwości bywa błogosławiony - moja Smoczyca coś o tym wie. Kiedyś z trudem wyhamowała i pozwoliła się wyprzedzić. I wbrew jej obawom posuwamy się do przodu, tylko już we właściwym porządku. A ona mówi, że odkąd wskoczyła na swoje miejsce, to ma mniej stresu.
Cytuj:
Co mają robić baby, które muszą mocno dla siebie "umierać", ze wszystkiego rezygnować, bo inaczej będą zawsze przed chłopem z pół kroku... A w końcu nie wypada, żeby szyja przed głową szła, bo skrzywienia kręgosłupa można dostać...

Zaraz, a kto Tobie powiedział, że jesteś szyją? Koleżanki w pracy, telewizja czy Słowo Boże? Bo że jesteś pomocą to w Piśmie wyczytałem. I temperament i pomysłowość są w tej roli bardzo przydatne. A może spróbuj najpierw umrzeć dla swojej "szyjowatości", a potem będzie z górki?
Cytuj:
A z tymi pieczeniami...to chyba jednak za małe ognisko...
Ognisko może być małe. Za to Bóg jest wielki.
