lis napisał(a):
Tam miałbyś okazję sobie poszaleć, Lachu. Coś czuję, że niejaki K. miałby w Tobie sprzymierzeńca w sporach. On mniej więcej twierdził, że Jezus miał ciało, jak Adam przed upadkiem, a nie podobne do naszego. Skutkowało to wnioskiem [według K.], iż ciało Jezusa było nieśmiertelne, czyste, nieskażone w żaden sposób wskutek grzechu Adama.
Cześć Lisie! Przeraziłeś mnie na wstępie. Nie przypuszczałem, że mój pogląd może wydawać się bliski powyższemu. Serio, jestem w szoku.
lis napisał(a):
Była też dyskutowana osobliwa teza niejakiej Oliwki. Ta z kolei twierdziła, że ciało Jezusa w ogóle nie było ciałem ludzkim, lecz przyszło z nieba. ...
Myślałem, że mam bnujną wyobraźnie do dziś...
lis napisał(a):
Ja myślę, że zdanie: Jezus potępił grzech w ciele - wskazuje wyraźnie na to, że miał ciało, jak my, bo był prawdziwym człowiekiem, potomkiem Ewy (...) Lecz w ciele tym grzechu nigdy nie popełnił.
OK, zgadzam się w tym twierdzeniem. Rozchodzimy się na głębszym poziomie pojmowania co to jest grzech w ciele. Moja myśl jest trudno uchwytna w pierwszym momencie, ale różni się zasadniczo od powyższych tez i.... tezy Smoka Wawelskiego! (już się boję
)
Bardzo zależy mi na wyłożeniu tej subtelnej różnicy jaka, jak sobie wyobrażam, jest w moim pojmowaniu grzechu w ciele Jezusa. Może się mylę, bo widzę, że z was są mózgowcy pierwszej wody. Ale na razie mam wrażenie, że nie zostałem zrozumiany.
Chodzi mi o to po pierwsze, że
ciała Adama i Jezusa były sobie równe. Wyciągam ten wniosek z twierdzenia, że Jezus jest ostatnim Adamem i stad, że włanie jego ciało musiało być złożone na ofiarę. Rozumiem to tak, że człowiek zgrzeszył więc ludzkie ciało musiało ponieść karę za grzech Adama. (Sprawa jest dużo głębsza, ale wydaje mi sie, że jest to prawdziwy aspekt okupu). Nie mówię tu o nieskalanym i niezłomnym duchu Jezusa, gdyż Jezus dał nam do jedzenia ciało i krew ludzką, a nie ducha ludzkiego. Kary Adama nie mogło ponieść ciało na którym już ciążył wyrok śmierci, a zatem musiało być nieskalane żadnym postępkiem cielesnym. Ofiarodawca nie mógł nigdy sprzeciwić się Duchowi Żwiętemu idąc za ciałem. Tu chyba jesteśmy jeszcze zgodni, prawda?
Dalej, wydaje mi sie, że
ciało Adama nie było nieśmiertelne, podobnie ciało Jezusa. Psalm mówi, że człowieka Bóg uczynił nieco niższym od Boskich. Rozumie, że
aniołowie zyją wiecznie, ale nie posiadaja daru nieśmiertelności, bo ma je tylk ojedyny Bóg i Jezus, będą go rónież mieli zwycięzcy. Taki stał sie właśnie Słowo - Ktoś kto istniał w postaci Boga stał się niższym od aniołów! Wyniszczył swoją Boską postać, zrezygnował ze swojej równości Bogu i pozostawił swa chwałę w Niebie przyjmując postać sługi. NIższość natury polega również na tym, że można umrzeć, czego przykłądem jest przecież śmierć Jezusa i Adama. Choć za każdym razem śmierć przyszła na skutek oddalenia się od tych ludzi Boga Ojca, a nie z powodu czynnika fizycznego.
Zatem ich życie było im dane warunkowo i gdy Adam nie spełnił warunku posłuszeństwa stracił ochronę Bożą. Gdy Jezus wziął na siebie grzech Adama też oddał ochronę Bożą i poświęcił swoje życie za nas.
Wydaje mi się, że właśnie umierajac Jezus doświadczył tego, co my doświadczamy dzięki dziedzictwu po Adamie - poznał co to jest cierpienie i męki konania, zakosztował śmierci za każdego, zakosztował skutków grzeszności, choć nie poznał smaku grzechu. w getsemani dostrzegam też jeszcze jedną rzecz. Jezus walczył tam ze swoimi skadinąd dobrymi pragnieniami (dobrymi bo Bóg je dał również Adamowi i powiedział, że "to było bardzo dobre"). Nie wiem,
czy można nazwać te pragnienia żądzami, bo słowo żądze stosuję tylko na określenie tego, co się dzieje w naszym ciele i duchu pod wpływem pragnień naszego grzesznego ciała.
Mi się wydaje, że
ciało Adama w chwili grzechu zmieniło się w jakiś sposób, gdyż powiedziano o nim, że mus się oczy otworzyły i poznał, że jest nagi. Coś się stało z jego duchem.
Odtąd nie był w stanie przeciwstawiac się tym pragnieniom, któym poddał się tylko raz. Najwyraźniej jego duch i jego wola zostały pozbawione jakiejś siły w sposób nie odrwacalny utracone.
Takie ciało maja dzieci Adama. Nie znają Boga, nie mogą nie grzeszyć, bo żyją w ciele grzechu. Przy czym nie jest to po prostu ciało posiadajace potrzeby godnew zaspokojenia, ale ciało wrogie Bogu, majace władzę nad naszym duchem. Wydaje mi się, że słowo żądze ma tu szczególny odcień słowa rządzić...
Czy to możliwe, aby Jezus miał tak uszkodzone ciało, jak my? Nie sądze. My jesteśmy skalani niedoskonałością tego typu. Nasza wola jest podda spełnianiu pragnień ciała, mu nie jesteśmy w stanie wypełnić woli Boga, ba! nie jesteśmy w stanie czynić nawet swojej woli, bo stwierdzamy, zę coś jest dobre, ale nie jesteśmy w stanie tego uczynić! Więc cóż mówić o wypełnieniu woli kogoś innego?!
Wydaje mi się, że grzesznośc ciała Jezusa polegała na tym, że jeśli
chciał miłować Boga całym sercem i duszą i siła, a bliźniego swego jak siebie samego, to musiał oddać swe życie na ocalenie wybrańców Bożych, a jego "bardzo dobre" potrzeby cielesne się temu sprzeciwiały aż do krwii. Tu widać, jak miłość do Boga może zacząć znaczyć śmiertelną nienawiść do własnego ciała. Widać tu jak niepojęta wola Boga, ta "wszelka sprawiedliwość, którą trzeba wypełnić", czyni z tego, co zostało wcześniej stworzone grzech. Widać to w śmiertelnej walce Jezusa jeszcze w Getsemani. Jezusem nie targa żadna żądza ciała, ale zwykłe pragnienie życia, instynkt samozachowawczy dany od Ojca jako dar życia.
Ale w tej szczególnej stuacji okazuje sie, że jakiekolwiek oddzielenie od pragnień Boga Ojca staje się grzechem, grzechem braku miłości. Przecież grzech to chybienie pragnieniu Ojca (niekoniecznie musi on oznaczać złamanie litery prawa, gdyż prawo streszcza się w nakazie MIŁOWANIA, którego nikt poza Bogiem nie może osądzać). Jeśli więc Bóg ma być wszystkim we wszytkim, to musi oznaczać oddanie swojej woli na spełnianie woli Boga aż do śmierci całej swojej indywidualności zawartej w ciele.