ilyad napisał(a):
Mam pytanie głównie do wierzących w Piekło:
Chrystus UMARŁ za nas, grzeszników by nas ocalić przed nadchodzącym Bożym gniewem (1 Tym. 1:10), przez co karę NALEŻNĄ NAM za grzechy WZIĄŁ NA SIEBIE - to rozumiem. Skoro jednak karą za nasze grzechy gdybyśmy nie uwierzyli miałoby być WIECZNE ŚWIADOME CIERPIENIE w Gehennie, to jak tu możemy mówić o SPRAWIEDLIWEJ KARZE jaka dokanała się na Chrystusie za nas ? Innymi słowy:
KARA ŚMIERCI wydaje się być NIEWSPÓŁMIERNIE NIŻSZA niż kara WIECZNYCH CIERPIEŃ.
Co o tym myślicie ? Mile widziana opinia ArielaXV i Smoka.

Chyba źle stawiasz sprawę. Bóg od samego początku odpuszczał grzechy człowiekowi na podstawie krwawej ofiary, ponieważ karą za grzech jest śmierć [I Mojż. 2:17]. W związku z tym Bóg przyjmował ofiarę zastępczą, lecz musiała zostać wylana krew:
"życie ciała jest we krwi, a Ja dałem wam ją do użytku na ołtarzu, abyście dokonywali nią przebłagania za dusze wasze, gdyż to krew dokonuje przebłagania za życie" [III Mojż. 17:11]
Krew dokonuje przebłagania za dusze, ponieważ krew dokonuje przebłagania za życie. Nigdzie nie czytamy o tym, żeby ofiara miała wiecznie świadomie cierpieć w piekle po to, by odkupić winy człowieka. Jeśli chodzi o doskonałą ofiarę Chrystusa, to jej skuteczność jest związana z wylaniem krwi i ofiarowaniem ciała:
"Lecz Chrystus, który się zjawił jako arcykapłan dóbr przyszłych, wszedł przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany, to jest nie z tego stworzonego świata pochodzący, wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia. Bo
jeśli krew kozłów i wołów oraz popiół z jałowicy przez pokropienie uświęcają skalanych i przywracają cielesną czystość, o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu. I dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy
poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne" [Hebr. 9:11-15]
"Tedy rzekłem: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją, o Boże, jak napisano o mnie w zwoju księgi. Najpierw mówi: Nie chciałeś i nie upodobałeś sobie ofiar krwawych i darów, i całopaleń, i ofiar za grzechy, które przecież bywają składane według zakonu; potem powiada: Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją. Znosi więc pierwsze, aby ustanowić drugie; mocą tej woli jesteśmy uświęceni
przez ofiarowanie ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze" [Hebr. 10:8-10]
Dlatego nasze odkupienie dokonało się na Krzyżu Golgoty, a nie w piekle:
"On także jest Głową Ciała, Kościoła; On jest początkiem, pierworodnym z umarłych, aby we wszystkim był pierwszy, ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim zamieszkała cała pełnia boskości i żeby przez niego wszystko, co jest na ziemi i na niebie,
pojednało się z nim dzięki przywróceniu pokoju przez krew krzyża jego. I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe były, teraz
pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć" [Kol. 1:18-22]
Chrystus poniósł nasze grzechy na ciele swoim na krzyż, a nie do piekła, a uleczyły nas z nieprawości Jego rany, a nie Jego wieczne męki:
"On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo, abyśmy, obumarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli; jego sińce uleczyły was" [I Piotra 2:24]
Wzięcie na siebie naszych grzechów przez Jezusa nie spowodowało Jego grzeszności, bo nie mogło. Natomiast karą za nasze grzechy była Jego śmierć i wzięcie na siebie przekleństwa spadającego na wszystkich grzeszników:
"On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą" [II Kor. 5:21]
"Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem, gdyż napisano: Przeklęty każdy, który zawisł na drzewie" [Gal. 3:13]
Jako wcielony Syn Boży i jedna z Osób Trójjedynego Boga Jezus mógł zostać "zraniony w piętę" [I Mojż. 3:15], ale "z definicji" nie mógł zostać duchowo zabity w sensie wiecznego oddzielenia od Boga. Przyjęcie na siebie przekleństwa grzeszników mogło mieć efekt "zewnętrzny" i prawdopodobnie stało się to właśnie na krzyżu, gdy Jezus zawołał: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" [Mat. 27:46], ale do szeolu Jezus poszedł w duchu jako zwycięzca, a nie jako potępieniec [I Piotra 3:18-19; Ef. 4:8-10]. Jego ofiara w pełni dokonana na Krzyżu została przyjęta i na jej podstawie dokonał wiecznego odkupienia. Tyle można wywnioskować z Pism.
Spekulacje na podstawie tego, czego Słowo Boże NIE MÓWI, są bardzo niebezpieczne. Twierdzenie, że Jezus mógłby cierpieć za nas w piekle w stanie wiecznego oddalenia od Boga, musi mieć u podstaw założenie, że On jednak nie jest Osobą Boga tylko jakimś stworzeniem, które można od Boga oddzielić. Dalej, twierdzenie, że skoro Jezus nie cierpi za nas wiecznie, to piekło nie jest wiecze, jest co najmniej nieprecyzyjne, bo Jezus nie cierpiał za nas w piekle ani przez moment. Należałoby zatem stwierdzić konsekwentnie, że piekła w sensie kary w ogólne nie ma, bo Jezus nie cierpiał w piekle w ogóle. Jeśli nie ma piekła, to od czego mamy być zbawieni? Od nicości? I czemu Pismo mówi o sądzie, osądzeniu według uczynków, włożeniu uczynków na głowy grzeszników, o karze? Nie chcę wracać do starych dyskusji, które już prowadziliśmy tutaj. Chodzi mi o to, żeby pokazać właśnie to, że dobrze jest trzymać się zasady: "Jeśli Pismo mówi, my mówimy. Jeśli Pismo milczy, my milczymy." Inaczej możemy zrobić sobie krzywdę i na własne życzenie znaleźć się na bezdrożach błędu.
Muszę zaufać Pismu w tych sprawach i nie kierować się własnym poczuciem sprawiedliwości, bo to nie ja układałem plan zbawienia i nie został ułożony po to, żeby zaspokoić moje poczucie sprawiedliwości. Jeśli stosownie do własnego poczucia sprawiedliwości zacznę redefiniować pojęcia po to, żeby całość Bożego planu, szczegóły dotyczące Bożej natury i innych spraw niepojmowalnych dla mnie stały się zrozumiałe umysłem ludzkim, to biada mi, bo uniósłbym się w pysze i odrzuciłbym ostrzeżenie Pisma:
"Szukajcie Pana, dopóki można Go znaleźć, wzywajcie go, dopóki jest blisko! Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu! Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze" [Iz. 55:6-9]
Nie wiem, czy dobrze odczytałem intencje Twojego pytania. Jeśli nie, to postaraj się doprecyzować pytanie, a ja doprecyzuję odpowiedź.
