Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
...
Np. Pismo święte w 1 kor 7,11 określa stan kobiety, która odeszła od męża jako niezamężna. W tym fragmencie Pisma znajdujemy potwierdzenie, że taka możliwość jest. Separacja (chociaż jest zupełnie innym słowem) oznacza rozdzielenie.
W tym momencie dokonujesz kompletnej nadinterpretacji Pisma. Spójrzmy na tekst:
"Tym zaś, którzy żyją w stanie małżeńskim, nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby opuściła,
niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi" [I Kor. 7:10-11]
W tym miejscu nie interpretuję Pisma, skąd więc wziął się Twój zarzut o nadinterpretację? Przecież stan kobiety, która odeszła od męża jest tutaj określony wprost:
niezamężna. Więc nie jest to ani mój wniosek, ani interpretacja. Dlaczego więc taki zarzut? Jest napisane wyraźnie:
niech pozostanie niezamężna.
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli Twoim zdaniem "niezamężna" w tym fragmencie oznacza "nie pozostająca w przymierzu małżeńskim ze swoim mężem", to mam pytanie: Z JAKIM MĘŻEM MA SIĘ POJEDNAĆ, SKORO NIE MA JUŻ MĘŻA?
Słowo "niezamężna" w tym fragmencie rozumiem
niezamężna, czyli dokładnie tak jak jest napisane.
Słowo to jest dostatecznie jasne i nie myślę by wymagało specjalnej interpretacji czy tłumaczenia. Tworzenie super interpretacji (czy domysłów w stylu „co autor przez to rozumie?”, lub „co dla mnie to słowo oznacza” itp...) po prostu nie interesuje mnie.
W tym fragmencie kobieta, określona jako
niezamężna może pojednać się z mężem od którego odeszła, albo pozostać w stanie jako niezamężna. Według mnie zamiast snuć domysły w stylu co dla mnie oznacza słowo „niezamężna” w tym fragmencie, lepiej jest przeczytać definicję tego słowa w jakimkolwiek słowniku.
W tym wypadku kobieta jest określona jako
niezamężna, ponieważ nie pozostaje w małżeństwie (bo odeszła od męża).
Faktycznie nie ma męża, bo żyje bez męża.
Jednak w przymierzu małżeńskim, kapitalną (zasadniczą) rolę odgrywa czystość i nawet jeżeli kobieta faktycznie nie pozostaje w małżeństwie, to nie oznacza to, że złamała to przymierze, ponieważ złamanie przymierza małżeńskiego może nastąpić przez cudzołóstwo, a rozwód nie zawsze jest złamaniem przymierza małżeńskiego (tak wiem z Pisma).
Smok Wawelski napisał(a):
"Pozostawanie niezamężną" jest po to, żeby się pojednać z własnym mężem. Czyli żona, która opuściła męża nie powinna poraz kolejny wstępować w związek małżeński, ale POJEDNAĆ SIĘ Z MĘŻEM. Po to jest separacja w przeciwieństwie do rozwodu.
Z tym się nie zgadzam. W tym fragmencie Pismo nie odpowiada wprost na pytanie dlaczego kobieta ma pozostać niezamężną, ale mówi, żeby pozostała niezamężną (albo pojednała się).
Pojednanie jest jedną z dwóch opcji. Natomiast cechą charakterystyczną jednej i drugiej opcji jest to, że kobieta pozostaje w czystości. Dlatego moim zdaniem, w chrześcijańskim małżeństwie "pozostawanie niezamężną" jest po to, by kobieta nie opuszczała męża dla innego mężczyzny, a także by nie jednała się z innym mężczyzną, czyli by pozostawała w czystości, ze względu na chrześcijańskiego męża, którego opuściła. Bo dla chrześcijańskiego męża czystość kobiety (szczególnie chrześcijańskiej żony, która odeszła) może być warunkiem koniecznym do pojednania. Jednak bez względu na to czy pojednanie będzie miało miejsce czy nie będzie miało miejsca, czystość chrześcijańskiej kobiety jest istotna (i to wiem także z innych fragmentów z Pisma).
Rozwód jest formalną separacją, ponieważ jest rozdzieleniem małżeństwa (także jeśli nie ma listu rozwodowego).
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Opuszczenie męża (żony) będzie miało w domyśle pojednanie z mężem tylko wtedy, kiedy opuszczenie to nie będzie miało kontekstu współżycia z kimś innym (czyli złamanie przymierza małżeńskiego).
Ale Paweł tego nie napisał. Niestety, wymyśliłeś to sam.
Wojtek napisał(a):
Jeśli zaś opuszczenie męża (żony) będzie niosło ze sobą współżycie z kimś innym, to z pewnością o takim opuszczeniu nie będzie można powiedzieć, że „ma w domyśle pojednanie z współmałżonkiem”. Będzie można za to powiedzieć że ma w domyśle pojednanie z kimś innym niż współmałźonek.
Tego również Paweł nie napisał.
Nie powoływałem się tutaj na Pawła, ani nie twierdziłem, że wprost tak napisał. Dlaczego więc tak to atakujesz? Zresztą Paweł napisał znacznie mocniej, a mianowicie by nawet nie przestawać z wszetecznikami ani z nimi nie jadać (1kor 5, 9-10).
Dlatego uważam, że akt wszeteczeństwa lub cudzołóstwa (opuszczenie męża dla innego mężczyzny) nie ma w domyśle pojednania, ale raczej rozdział.
I dziwne jest, że to atakujesz.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Fragment Ef. 4:32 obejmuje szerszy zakres niż małżeństwo. Słowa te dotyczą odpuszczenia win między chrześcijanami, ale nie dotyczą w każdym przypadku pojednania cielesnego (męża i żony) .
A CZY MĄŻ I ŻONA NIE SĄ CHRZEŚCIJANAMI?
Po prostu odpuszczenie win nie jest jednoznaczne z (cielesnym) pojednaniem męża i żony.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Tak samo np. mąż może przebaczyć cudzołożnej żonie, ale nie jednać się z nią cieleśnie, ponieważ kobieta ta połączyła się w jedno ciało z innym mężczyzną i w tym drugim widzi swojego męża.
Chłopie (przepraszam za wyrażenie), czy Ty proponujesz jakąś FIKCJĘ? "Białe małżeństwo"? Co to właściwie ma być, jeśli mąż przebacza żonie, pozostaje jej mężem, ale "NIE JEDNA SIĘ Z NIĄ CIELEŚNIE"? To jakiś koszmar... Wojtku, chyba się zapętliłeś...
Czy nie rozumiesz, że to nie jest fikcja, ani żadne białe małżeństwo? Jeśli kobieta jest połączona z innym mężczyzną (bo tak chciała), to jak (były) mąż miałby się z nią jednać? Do pojednania
potrzeba zgody dwóch stron. Natomiast przebaczenie winowajcy, nie wymaga pojednania dwóch stron. Może być aktem tylko jednej strony.
Zresztą mąż może już nie chcieć wstępować w związek z kobietą, która stała się jednym ciałem z innym mężczyzną. Może jej przebaczyć i wcale to nie oznacza „białego małżeństwa” czy fikcji.
Małżeństwo to wyłączny związek z jednym mężczyzną. To żaden koszmar, ani fikcja. Koszmarem raczej jest związek zamężnej kobiety z wieloma mężczyznami.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Właśnie. Przenosząc Nowe Przymierze z Bogiem na relację przymierza małżeńskiego, otrzymamy według tego to, że przymierze małżeńskie kończy się gdy żona odpadnie od męża.
Wojtku, ŚMIERĆ TO JEST ŚMIERĆ.
"Żona związana jest tak długo, dopóki żyje jej mąż; a jeśli mąż umrze, wolno jej wyjść za mąż za kogo chce, byle w Panu" [I Kor. 7:39]
Przecież napisałeś że
Cytuj:
Nowe Przymierze z Bogiem kończy się tylko w przypadku śmierci duchowej małżonka, czyli odpadnięcia od Boga.
Odniosłem się do tego fragmentu.
Sam piszesz i wyjaśniasz co to jest śmierć (że jest to odpadnięcie od Boga).
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Ja rozumiem tak, że przez akt cudzołóstwa, żona niejako umiera dla swojego męża (jako kobieta i żona), ponieważ łączy się w jedno ciało z innym mężczyzną. I to ten inny mężczyzna pojednał się (w jedno ciało) z kobietą, która była cudzą żoną. Świadomy i dobrowolny akt cudzołóstwa jest właśnie dobitnym świadectwem twardego serca i w przynajmniej w niektórych przypadkach prowadzi do trwałego związku z innym mężczyzną.
Sam chyba zdajesz sobie sprawę, że nie masz tutaj racji - dlatego używasz słowa NIEJAKO. Pismo mówi o śmierci biologicznej (a nie o śmierci "niejakiej") jako jedynym powodzie rozwiązania małżeństwa dwojga chrześcijan. To jest chyba jasne?
Słowo NIEJAKO użyłem by podkreślić, że jest to śmierć w znaczeniu jakie ty używasz.
Sam napisałeś, że
Cytuj:
Nowe Przymierze z Bogiem kończy się tylko w przypadku śmierci duchowej małżonka, czyli odpadnięcia od Boga.
i dlatego tak napisałem.
Smok Wawelski napisał(a):
Pismo mówi o śmierci biologicznej (a nie o śmierci "niejakiej") jako jedynym powodzie rozwiązania małżeństwa dwojga chrześcijan. To jest chyba jasne?
Nowy Testament nie mówi wprost o „rozwiązaniu małżeństwa”. Sam jednak przyznajesz w powyższym zdaniu, że rozwiązanie małżeństwa dwojga chrześcijan jest możliwe.
A teraz zwróć uwagę,
że Pismo bezwzględnie nie dopuszcza, pod żadnym pozorem wszeteczeństwa i cudzołóstwa w małżeństwie dwojga wierzących (chrześcijan). Nawet śmierć, która jest w stanie rozwiązać małżeństwo, nie jest furtką dla chrześcijan do wszeteczeństwa i cudzołóstwa.
Więc oczywiste jest, że nie ma sankcji prawnych do rozwiązania małżeństwa dwojga chrześcijan. Ale są natomiast sankcje prawne odnośnie wszeteczeństwa i cudzołóstwa (1kor 5, 11-13; 1kor 6,9).
Po prostu takie rzeczy jak wszeteczeństwo i cudzołóstwo są niedopuszczalne w chrześcijańskim małżeństwie (1kor 5,9; 1kor 5,11; 1kor 6,9; 1Tes 4,3; Hebr 13,4; 2P 2,14). Nie istnieją. A jeśli pojawiają się to wymagają sądu (1kor 5,13). Zdaję sobie sprawę, że są to słowa raczej niewygodne i nie wprawiają w zachwyt, ale taka jest nauka Pisma i Nowego Testamentu, jeśli chodzi o destrukcyjne czynniki rozbijające małżeństwa i prowadzące do rozwodów.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
A jednak najbardziej chyba potępianym grzechem był właśnie akt zdrady (czego dopuścił się Judasz Iskariot )(Łuk 6,16; Mk 14, 21
To niczego z Twojej strony nie dowodzi jeśli chodzi o Nowe Przymierze jako wzór relacji małżeńskich.
Nie miałem zamiaru tutaj nic udawadniać. Sam pisałeś, że akt zdrady nie jest odpadnięciem od Boga.
Zwróciłem jedynie uwagę, że przez akt zdrady Juda Iskariot właśnie odpadł od Boga. I rozegrało się to wkrótce po ogłoszeniu przez Pana Jezusa Nowego Przymierza.
Smok Wawelski napisał(a):
Niestety, moje podejrzenia nie są bezpodstawne. Gdyby chodziło o cudzołóstwo, byłoby napisane "cudzołóstwo". Nie widzę utożsamiania cudzołóstwa z wszeteczeństwem w tekstach Nowego Testamentu. "zawieranie się jednego w drugim" jest manipulacją potrzebną do tego, żeby cudzołóstwo UTOŻSAMIĆ z wszeteczeństwem. Paweł pisze wyraźnie, żeby się pobierać ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa:
Nie wiem jak to Ci wytłumaczyć. Wciąż zarzucasz mi, że utożsamiam te pojęcia. Nie utożsamiam, ale twierdzę, że wszeteczeństwo zamężnej kobiety jest cudzołóstwem.
Zamiast dopatrywać się manipulacji, sprawdź proszę w słowniku co oznacza cudzołóstwo i co oznacza wszeteczeństwo, a przekonasz się...
Wszeteczeństwo obejmuje bezprawne współżycie cielesne (pozamałżeńskie) bez względu na stan stron podejmujących to współżycie. Natomiast cudzołóstwo dotyczy bezprawnego współżycia cielesnego (pozamałżeńskiego) gdy jedną ze stron jest zamężna kobieta (żona innego mężczyzny).
To nie jest żadna manipulacja. To są definicje. Chyba, że dla Ciebie białe jest czarne, więc z takiej perspektywy nazwanie białego białym jest manipulacją. Ale jest to postawa fałszywa.
Smok Wawelski napisał(a):
Pweł dobrze wie, o czym pisze. Wszeteczeństwo grozi osobom niezamężnym i nieżonatym i dlatego ze względu na takie niebezpieczeństwo należy się po prostu pobierać. Czyli wszeteczeństwo nie dotyczy małżeństwa. Dlatego nie należy utożsamiać cudzołóstwa z wszeteczeństwem po to, żeby udowodnić swoją tezę.
Rada apostoła Pawła by
się pobierać ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa,
nie implikuje tego, że wszeteczeństwo jest wyłączną cechą stanu pozamałżeńskiego. Twój wniosek, że wseteczeństwo nie dotyczy małżeństwa jest fałszywy.
Inaczej ludzie będący w stanie małżeńskiem byliby całkowicie wolni od niebezpieczeństwa niemoralności seksualnej, czyli od grzechów przeciwko ciału.
A wiadomo przecież, że cudzołóstwo może być niemoralnością seksualną i być grzechem przeciw ciału.
Związek małżeński to dobra odpowiedź na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa. To wiem z Pisma.
Natomiast dla ludzi będących w związku małżeńskim odpowiedzią na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa jest całkowite zablokowanie możliwości współźycia pozamałżeńskiego (czyli pożądliwości pozamałżeńskiej) bo ono jest nie tylko wszeteczeństwem, ale może być także cudzołóstwem.
Cudzołóstwo i wszeteczeństwo nie są pojęciami wykluczającymi się, chociaż nie są tożsame.
Czy nie rozumiesz tego? A może nie chcesz zrozumieć?
Czyż wszeteczeństwo zamężnej kobiety nie jest cudzołóstwem?
Ja nie mam wątpliwości co do Pawła, ale do tego co ty piszesz. Wszeteczeństwo grozi zarówno niezamężnym (nieżonatym) jak i pozostającym w stanie małżeńskim.
Inaczej cudzołóstwo nie byłoby grzechem przeciw ciału. A tak nie jest. Cudzołóstwo to nie tylko grzech przeciw ciału, ale jest ono grzechem przeciw przymierzu małżeńskiemu i to odróżnia cudzołóstwo od wszeteczeństwa. Bo cudzołóstwo zawiera się we wszeteczeństwie (jeśli dotyczy współżycia), ale nie na odwrót, więc nie pisz, że utożsamiam oba pojęcia. Chyba, że nie rozumiesz słowa „tożsamość”.
Smok Wawelski napisał(a):
Paweł napisał do Koryntian wszystko, co powinni wiedzieć w sprawach małżeńskich ZANIM JESZCZE EWANGELIA MATEUSZA ZOSTAŁA SPISANA. I List do Koryntian powstał w latach 55-56, a Ewangelia Mateusza co najmniej 10 lat później. Czyli czytając list Pawła Koryntianie nie mieli jeszcze pojęcia o tym, że Pan Jezus mówił kiedykolwiek o jakimkolwiek "wyjątku wszeteczeństwa". Gdyby taki wyjątek istniał i dotyczył Kościoła, Paweł z pewnością napisałby o nim, skoro pisał o rozwodach i o separacji. Ty ZAKŁADASZ, że Koryntianie czytając listy Pawłowe znali już Ewangelię Mateusza i dlatego Paweł nie musiał o tym wyjątku pisać. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Twoje założenie jest... całkowicie bezpodstawne i nieudowodnione właśnie. Próbujesz argumentować "z milczenia" czyli "z powietrza", że twoja teza MOGŁA BYĆ poparta, ale nie widać, żeby była. I komu tutaj brakuje dowodów?
Tutaj wmówiasz mi (w żywe oczy) jakieś wymyślone przez siebie założenia. Ale to nie jest prawdziwe z Twojej strony, ponieważ ja takich założeń w tym temacie nie podawałem. Nie osądzam i nie wypowiadam się na temat:
o czym Paweł musiał lub nie musiał pisać.
Wyraziłem i wyrażam wątpliwość w stosunku do tego co ty przedstawiłeś, a mianowicie, że „
Koryntianie nie wiedzieli nic o słowach Pana Jezusa dotyczących oddalenia żony” , a które my znamy z Mat 19. Uznałem to za bezpodstawne i to nie jest jakaś szczególna teza. Nawet jeśli przyjmie się, że obecny tekst ew. Mateusza został zredagowany 10 lat po napisaniu listu Pawła, to nie stanowi to podstawy do twierdzenia, że Koryntianie o słowach tych nie słyszeli. Słowa Pana Jezusa były wypowiedziane zanim Koryntianom była głoszona ewangelia więc są podstawy do tego, że słyszeli o tych słowach Pana Jezusa. Tym bardziej, że słowa te trafiły później do kanonu Nowego Testamentu. Ja się nie upieram i nie głoszę żadnych wymyślonych założeń w tej sprawie. Napisałem tylko, że Koryntianie mogli słyszeć o tych słowach, ponieważ ewangelia była im głoszona. Dlaczego więc podważasz to?
Ja zakładam, że Koryntianie poznali Pełną Ewangelię, bo wierzę, że taka była im głoszona.
Właśnie Twoje twierdzenie, że Koryntianie nie znali słów Pana Jezusa jest bezpodstawne, ponieważ Pan Jezus wygłosił te słowa
zanim Koryntianom była głoszona ewangelia. Dlaczego więc przekręcasz?
Ja przecież tylko stwierdziłem (w przeciwieństwie do tego co napisałeś), że Koryntianie mogli słyszeć o konkretnych słowach Pana Jezusa, (bo Pan Jezus głosił ewangelię wcześniej)
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
A Duch Święty uznał, że jest potrzeba by Ewangelia była taka jaka jest. Jeśli to bezwzględnie uznajemy, to nie możemy z tej Ewangelii nic ujmować, ani posądzać apostoła, że coś ujął, bo nie było to akurat potrzebne.
Nikt nie ujmuje niczego z Ewangelii. Nie próbuj takich metod dyskusji, bo są nieuczciwe.
Dlaczego przypisujesz mi nieuczciwe metody dyskusji? Sam przecież napisałeś i chcesz udowodnić, że pewne słowa Pana Jezusa zostały pominięte, gdy Koryntianom była głoszona Ewangelia.
Ja napisałem, że posądzanie o to apostołów jest bezpodstawne.
Moim zdaniem (i nie jest to żadne założenie) myślę, że Koryntianie mieli przekazane więcej niż jest w kanonie Pisma, ponieważ apostołowie byli świadkami słów Pana Jezusa.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtku, twierdzę, że WIDZISZ TO, CO CHCESZ ZOBACZYĆ. Paweł pisze o rozwodach, pisze o wyjątku w małżeństwach mieszanych i pomija tak ważny wyjątek, jakim byłby "powód wszeteczeństwa"? I to w rozdziale napisanym specjalnie o małżeństwie, separacji i rozwodach?
To jest Twój niesprawiedliwy i krzywdzący osąd. Ja chcę przyjmować słowa Pana Jezusa tak jak zostały napisane i to nie jest w porządku z Twojej strony, że atakujesz to.
Smok Wawelski napisał(a):
Naprawdę szczerze uważasz, że Paweł "zapomniał" o tym problemie, powołując się na to, co Pan powiedział odnośnie małżeństwa?
Jestem przekonany, że Paweł niczego nie zapomniał i niczego nie pominął i że wszystkie słowa są ważne. W 7 rozdziale pierwszego listu do Koryntian Paweł odpowiada na konkretne tematy, które Koryntianie poruszyli w liście do Apostoła.
Zuchwalstwem jest twierdzenie, że apostoł Paweł nic więcej Koryntianom nie przekazał na ten temat, i że nie przekazał im konkretnych słów Pana Jezusa. Skąd to wiesz?
Zresztą nawet opierając się na tym fragmencie nie miałbym śmiałości twierdzić, że apostoł Paweł pominął
Słowa Pana Jezusa dotyczące wszeteczeństwa.
Zauważ, że kilka linijek wcześniej w rozdziale 6 apostoł Paweł zakwalifikował wszeteczników i cudzołożników jako niesprawiedliwych czyli tych, którzy nie odziedziczą Królestwa Bożego. A tacy właśnie są poganie, a nie chrześcijanie.
Cytuj:
"Tym zaś, którzy żyją w stanie małżeńskim, nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby opuściła, niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi" [I Kor. 7:10-11]
To są słowa do małżeńskiej pary chrześcijan, do tych, którzy wchodzą do Królestwa Bożego, a nie do pogan którzy (niekiedy?) oddają się niesprawiedliwości, wszeteczeństwu i cudzołóstwu.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Gdyby cudzołóstwo (cudzołóstwa) nie było złamaniem przymierza małżeńskiego, to wtedy za złamanie przymierza zawartego przez Małżonka (Pana Boga) z Jego żoną (Izrael) możnaby obciążyć Pana Boga. A wiemy (jest napisane), że to przymierze zostało złamane poprzez cudzołóstwo (cudzołóstwa) żony. Więc mamy tutaj dobitny przykład z Pisma, że cudzołóstwo (cudzołóstwa) są w stanie złamać przymierze małżeńskie. Chyba, że Pismo nie jest dla kogoś podstawą, ale dla mnie jest.
Wojtku, bądź konsekwentny. Jeśli podstawą dla rozwiązywania kwestii małżeńskich i wzorcem jest Stare Przymierze, to DLACZEGO NIE PROPONUJESZ UKAMIENOWANIA ZA CUDZOŁÓSTWO? Przecież to rozwiązywałoby problem śmierci jednego ze współmałżonków. Tam, gdzie jest Ci to wygodne, powołujesz się na Stare Przymierze, które nas już nie dotyczy i nie jest małżeństwem między Chrystusem a Kościołem, a zatem nie jest dla nas wzorcem relacji małżeńskich.
To jest nieprawdziwy i niesprawiedliwy zarzut z Twojej strony. Powołałem się
nie na przepis z Prawa, ale na postawę Pana Boga. Małżeństwo Pana Boga było zawarte nie na podstwawie Starego Przymierza, ale prawa dotyczącego małżeństwa, ponieważ jest jedno prawo małżeńskie. Zostało ono dane przez Pana Boga, niezależne od Przymierza, ponieważ małżeństwo było ustanowione wcześniej. Potwierdził to Pan Jezus w 19 rozdziale ew. Mateusza. Prawo małżeńskie nie jest zależne od konkretnych stron zawierających związek małżeński i to ono jest wzorcem relacji małżeńskich. Jeżeli Pan Bóg był (jest) w związku małżeńskim to jest On dla mnie wzorem (wzorcem) ponieważ wiem, że w każdej okoliczności był i będzie zgodny ze wzorcem relacji małżeńskich.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Nie kwestionuję, że wszeteczeństwo i cudzłóstwo to inne słowa. Jednak w swoim znaczeniu nie wykluczają się, ale nakładają się na siebie. Widać to wyraźnie w tekście Pisma, gdzie słowo pornea czasami przedstawiane jest jako akt cudzołóstwa. Nie wiem dlaczego tak to atakujesz.
Dlaczego nie podajesz konkretnych wersetów, w których "widać to wyraźnie"? W tekście Pisma widać wyraźnie, że wyrazy "porneia" [wszeteczeństwo] i "moicheia" [cudzołóstwo] są wymieniane OBOK SIEBIE JAKO OSOBNE GRZECHY. Proszę bardzo:
"Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli,
wszeteczeństwa [porneia], kradzieże, morderstwa,
cudzołóstwo [moicheia], chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota" [Mar. 7:21-22]
To że cudzołóstwo jest obok wszeteczeństwa nie znaczy, że są to pojęcia wykluczające się. Definicja wszeteczeństwa i cudzołóstwa pokazuje, że wszeteczeństwo swym znaczeniem obejmuje cudzołóstwo. Czyżbyś uważał, że cudzołóstwo jest prawowitym współżyciem? Więc napisz wprost. Bo w definicji wszeteczeństwa czytam, że jest to bezprawne współżycie. Tak jak definiuje to Pismo (grzech przeciw ciału).
Zresztą np. w zestawieniu widzę „złość” i „zawiść”, które chociaż są obok siebie nie wykluczają się i mają podobne znaczenie.
Smok Wawelski napisał(a):
NIGDZIE w tekście NT porneia nie jest nazywana "cudzołóstwem". Możesz sam sprawdzić:
.
Napisałem, że
słowo pornea może być czasami przedstawiane jako określenie aktu cudzołóstwa.
Np 1 Kor 5,1
„Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego.”
Zamężna kobieta żyje z innym mężczyzną (z synem jej męża). Jest to cudzołóstwo (współżycie zamężnej kobiety z innym mężczyzną niż jej mąż), a użyte jest słowo
wszeteczeństwo i to
wielkie wszeteczeństwo, ponieważ jest to
cudzołóstwo z żoną ojca.
(Myślę, że między poganami zdarzały się takie wszeteczeństwa gdy ktoś współżył z cudzą żoną, ale nie zdarzało się takie wszeteczeństwo, że ktoś współżył z żoną swego ojca.)
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Nie kwestionuję, że Mateusz używał właściwych wyrazów. Słowo pornea jest słowem, które obejmuje swym znaczeniem niemoralność seksualną, nie tylko cudzołóstwo, ale słowo te obejmuje cudzołóstwo w swym znaczeniu (bo cudzołożne współżycie jest niemoralnością seksualną).
Mam nadzieję, że jesteś w stanie pokazać mi takie teksty, które potwierdzają Twoją teorię. Na razie widzę w Piśmie coś wręcz przeciwnego.
Możesz widzieć coś wręcz przeciwnego, więc napisz wprost co widzisz. Ja widzę, że cudzołożne współżycie jest niemoralnością seksualną. Czy widzisz, że cudzołóstwo jest seksualnie moralne? Napisz wprost. Bo jeżeli uważasz to za niemoralność seksualną, to właśnie tym jest
pornea. Zobacz w jakim kolwiek słowniku.
Zresztą pismo wskazuje to jeszcze dosadniej, że każde grzeszenie przeciw ciału to pornea (1kor 6:18 ).
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Jeżeli dla Ciebie Pismo nie jest podstawą to napisz to wprost, a napewno będę Twoją postawę szanować i respektować. Ale jeśli Pismo stanowi tą podstawę, (a na tym forum oczekiwał bym tego), to dlaczego przykład z Pisma uważasz za pływanie i coś nie zdrowego? Dlaczego postawa Pana Boga z trzeciego rozdziału Jeremiasza miała by być tematem tabu? Przecież fragment ten dotyczy małżeństwa Pana Boga, a także jest w nim mowa o konkretnym rozwodzie. Dlaczego więc mamy decydować które fragmenty są zdrowe, a które powinny być tabu? (na które powoływanie się miało by być politycznie (doktrynalnie) nie poprawne, i traktowane jako czytanie od tyłu?).
Jeremiasz pisze o Starym Przymierzu, które zakończyło się listem rozwodowym ze względu na grzech Izraela. Pokaż mi list rozwodowy w przypadku Nowego Przymierza, w którym my pozostajemy. Jeśli chcesz brać Pismo jako podstawę, to nie bierz z Pisma tylko tego, co Ci pasuje.
Jeremiasz pisze o związku małżeskim Pana Boga z żoną Izrael. Małżeństwo jako forma przymierza zostało ustanowione wcześniej. I nawet jeżeli to konkretne Przymierze (stare) zostało uznane za przedawnione, nie oznacza to, że ogólne cechy małżeństwa (przymierza małżeńskiego) zostały zmienione.
Potwierdził to sam Pan Jezus, kiedy tłumaczył istotę małżeństwa w Mat 19. Pan Jezus nauczając o małżeństwie nauczał jak było na początku. Czyli istota i prawa dotyczące małżeństwa nie zmieniły się. Pan Bóg będąc w związku małżeńskim postępował i postępuje w zgodzie z tym co ustanowił, w zgodzie ze standardami małżeńskimi, które nie ulegają zmienie. Nawet jeśli Mojżesz pozwolił na obniżenie standardów małżeńskich (ze względu na zatwardziałość serca), to Pan Bóg w swoim małżeństwie kierował się i kieruje się standardami ustanowionymi od początku czyli najwyższymi. Zuchwalstwem byłoby twierdzić inaczej. Ja nie powołuje się na przepisy starego Przymierza, ale na postawę Pana Boga w małżeństwie. Proszę zrozum to i nie wysuwaj bezsensownych i niesprawiedliwych oskarżeń.
Smok Wawelski napisał(a):
Wojtek napisał(a):
Przecież sam zgodziłeś się z tym (dosłownie nie zaprzeczyłeś), że cudzołóstwo wymaga nawrócenia. A nawrócenie to między innymi to, że wszystko staje się nowe. Stare przemija. A więc przymierze staje się „Nowe”. Ale by stało się „Nowe” to uprzednio musi być zawarte i ratyfikowane, ponieważ przymierze, które nie jest zawarte i ratyfikowane nie ma mocy prawnej dla dwóch stron.
Ale czy my za każdym razem, gdy zgrzeszymy, zawieramy z Bogiem kolejny raz przymierze? Ile razy zawierasz Nowe Przymierze z Bogiem? Za każdym razem po tym, jak pokutujesz? Coś mi się wydaje, że czegoś nie rozumiesz...
Cudzołóstwo nie jest każdym grzechem. Jest czymś znacznie poważniejszym. Jest połączeniem się w jedno z obcym partnerem, wbrew uprzednio zawartemu przymierzu. Jest więc odwróceniem od męża i połączeniem z kimś innym. Pojednanie w tym przypadku wymaga nawrócenia, ponownej oceny i przewartościowania (ratyfikacji) obu związków, ponieważ nie sposób żyć z dwoma mężami.
Smok Wawelski napisał(a):
Rozumiem, że masz dobre chęci i nie chcesz, żeby ludzie cudzołożyli (ja też nie chcę), ale Twoja propozycja jest nie do przyjęcia z punktu widzenia Biblii. A postulat życia z własną żoną bez współżycia jest już przekroczeniem granic nie tylko Biblii, ale nawet zdrowego rozsądku. Uważam, że Twoje lekarstwo nikomu nie pomoże, w wielu osobom może zaszkodzić. Dlatego muszę przeciwko niemu występować.
Nie chodzi tutaj o moje chęci. To nie jest istotne czy chce tak czy inaczej, ale istotne jest jak Pismo odnosi się do cudzołóstwa i wszeteczeństwa, czyli do rzeczy rujnujących małzeństwo i prowadzących w niejednym przypadku do rozwodów. A właśnie dokładnie taki jest ten temat. Ja żadnych postulatów nie wysuwam.
Postulat życia z własną żoną bez współżycia wypłynął od Ciebie w formie pomówienia mnie o rzeczy, których ani nie napisałełm, ani nie przeszły mi nawet przez myśl. Proszę pokaż gdzie to napisałem. Inaczej oznaczać to może, że prowadzisz jakąś nieuczciwą i nieszczerą grę.
Postulat życia z własną żoną bez współżycia z nią jest mi obcy i nie zgadzam się z nim. To nie jest mój postulat, ale Twój wymysł.