Nie mam zbyt wiele czasu na pisanie, ale może dorzucę swoje 12 groszy.
Obecnie studiuję architekturę, i zawód ten jest połączeniem zarówno rzemiosła jak i sztuki... z domieszką humanizmu i tak dalej... Powiem szczerze, że na początku w ogóle nie potrafiłem się w tym wszystkim jako chrześcijanin odnaleźć... Z jednej strony pragnąłem być dobrym w swoim zawodzie, z drugiej wiedziałem, że aby to osiągnąć musiałbym poświęcać naprawdę wiele czasu na przeróżne zajęcia związane ze sztuką, rozwojem wyobraźni, percepcji, postrzegania różnych rzeczy itd... W praktyce prowadziło to na początku do dwóch skrajności - albo za bardzo się w to wszystko angażowałem i duchowo letniałem, albo szedłem w drugą stronę i olewałem szkołę, przez co miałem później pewne braki...
Powiem szczerze, że nie wiedziałem jak mam rozwiązać tą sytuację, aż pewnego dnia postanowiłem zrobić coś najprostszego - po prostu poprosiłem Boga aby On sprawił we mnie te wszystkie rzeczy, których musiałbym uczyć się w praktyce... czyli aby obdarował mnie wyobraźnią, percepcją przestrzenną, wyczuciem itd, w skrócie - wszystkim co jest wymagane do twórczości artystycznej, ale z drugiej strony wymaga "paplania się" w rzeczach tego świata. I wiecie co - Bóg wysłuchał mojej modlitwy, z biegiem czasu zauważyłem że przy minimalnym nakładzie sił, zaczęły się we mnie rozwijać i kształtować te wszystkie rzeczy, o których pisałem wcześniej... zamiast spędzać godziny na tworzeniu, rozmyślaniu nad "dziełami" architektonicznymi, po prostu modlę się do mego Pana aby On dawał mi swe inspiracje, aby pobudzał mego ducha, wyobraźnie, i błogosławił mą pracę. I tak się dzieje :) obecnie pracuję w biurze architektonicznym i dobrze sobie radzę, razem z kolegą mieliśmy wyróżnienie w konkursie, inny mój projekt był umieszczony w lokalnej gazecie... Nie piszę tego w celu chwalenia się, ale na świadectwo tego, że Pan naprawdę jest w stanie zrobić wiele w naszym życiu, jeśli chcemy przede wszystkim podobać się Jemu... nawet jeśli jesteśmy na stałe związani ze sztuką.
Jeśli chodzi o artystyczny narcyzm, to raczej nie popadam w taką skrajność, ponieważ wiem, że to co mam pochodzi od Pana i głupotą by było przypisywanie sobie uzyskanych osiągnięć... Dla mnie osobiście projektowanie, tworzenie, sprawia po prostu radość. Jeśli uda mi się stworzyć coś co dobrego jakościowo, służącego dobru innych ludzi, to czuję się szczęśliwy... nawet jeśli nie jest to dobro duchowe...
Wiem że może jestem w sytuacji innej niż malarz czy piosenkarz, ale z doświadczenia widzę, że da się! połączyć sztukę, artystyczność z życiem chrześcijańskim. Trzeba po prostu zaufać Bogu, że On wie o naszej sytuacji, o naszym życiu, i że to On zna najlepsze rozwiązanie.
Pozdrawiam wszystkich tworzących! ;)
_________________ Mat 6;33
|