Syn Marnotrawny napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Powodem jest najczęściej niechęć do zapłacenia ceny odejścia od krk,
Smoku jaka to jest cena, którą płacą ci odchodzący? Przecież płacenie ceny jest zawsze konieczne przy wychodzeniu "z czegoś" gdy się zmierza "do czegoś". Cenę odrzucenia zapewne płacą i protestanci decydujący się na zwrot do katolicyzmu.
Rozmawiamy o płaceniu ceny związanej z NOWYM NARODZENIEM:
"Czy myślicie, że przyszedłem, by dać ziemi pokój? Bynajmniej, powiadam wam, raczej rozdwojenie. Odtąd bowiem pięciu w jednym domu będzie poróżnionych; trzej z dwoma, a dwaj z trzema; będą poróżnieni ojciec z synem, a syn z ojcem, matka z córką, a córka z matką, teściowa ze swą synową, a synowa z teściową" [Łuk. 12:51-53]"Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie posłał" [Jan 15:18-21]To jest cena, jaką płacą odchodzący z krk. Ze strony ludzi nieodrodzonych narażają się na bardziej lub mniej otwartą niechęć, ostracyzm, a w skrajnych sytuacjach na otwarte prześladowania. Odrodzeni ludzie nie traktują w ten sposób tych, którzy odchodzą od Boga, tylko się za nich modlą. A przejście osób nieodrodzonych "na katolicyzm" nie ma żadnego znaczenia, boi tak pozostaja potępieni, dopóki nie narodzą się na nowo z Ducha Świętego.
Syn napisał(a):
Zapwene gdyby Twoje dzieci zechciały zostać buddystami też zapłaciłyby swoją cenę
Mylisz się, Synu. Modliłbym się za nich wytrwale, ale nie byłoby mowy ani o nienawiści, ani o społecznym ostracyzmie. Podam prosty przykład. Syn jednej z rodziny w naszej społeczności postanowił zostać okultystą i zaangażował się w to bardzo poważnie, z przejawami realnej mocy włącznie. Nie został wyrzucony z domu, rodzice się go nie wyrzekli, a my modliliśmy się za niego wytrwale przez prawie 2 lata. Tego lata został uwolniony od demonicznego związania, przyjął Jezusa jako Pana, narodził się na nowo i pragnie się ochrzcić.
Syn napisał(a):
Czy to aby nie jest tak, że płatność ceny to nie ich wybór ale to MY kazemy im tę cenę płacić, przez odwracanie się od nich i potępianie ich wyboru?
WY tak. Bo jesteście nieodrodzeni. MY cierpimy, próbujemy tłumaczyć, ale jeśli dorosły człowiek dokonuje wyboru odejścia od Boga, to pozostaje nam się modlić, perswadować, ale nie odwracać się od nich. Jako dzieci Boże ufamy, że Bóg ma moc zmienić człowieka i przyprowadzić go do upamiętania w odpowiedzi na nasze prośby. Potępianie wyboru nie oznacza potępienia człowieka. Jezus przyszedł zbawić ludzi, których wybory są godne potępienia.
"A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli" [II Tym. 2:24-26]