Ewa Maja napisał(a):
Naszym obowiązkiem jest pielęgnować w komorze własną świętość a nie w zborze cudzą. Każdy sam zda sprawę z własnego życia przed Panem. A kto miłuje bliźniego ten zakon wypełnił. Dlatego jeśli widzę że siostra lub brat żyje w grzechu to z miłości właśnie napomnę go
To prawda - że obowiązkiem pielęgnować własną świętość i każdy zda sam za siebie sprawę - między innymi zda też sprawę z tego, jaki miał stosunek do grzechu, do zboru, do zborowników, co zrobił, żeby naprawić błędy, albo też czego nie zrobił, chociaż mógł zrobić itp. - z tego wszystkiego każdy zda sprawę i takie zasłanianie się troską o własną świętość najpierw, nic nikomu nie pomoże w usprawiedliwieniu grzechu zaniedbania o świętość zborową, czy świętość najbliższych sióstr i braci.
Bo niestety rzeczywistość tak się ma, że powszechna letniość i obojętność na kondycje zborową i raczej brak jakiekolwiek świętości, właśnie w ten sposób zawsze bywa tłumaczona - że najpierw o własną mamy się troskać itp. - no i wygląda to wszystko tak... jak wygląda... Jasne, że zdamy z tego sprawę, każdy za siebie, ale nie ma co się cieszyć, moim zdaniem... On/ona zda za siebie, a mi przyjdzie zdać sprawę za siebie - i modle się bym nie była "znaleziona naga". Zrobić niewiele co mogę, ale modle się i próbuje, a nie zasłaniam się hasłami o "najpierw od siebie".... ciężko jest...
Co do opisanej sytuacji - skoro ta siostra rozwiodła się nie z "własnego widzimisie" jak piszesz, to wasz pastor wyrządził krzywdę zarówno tej siostrze, tak i zborowi, no i sobie oczywiście... Postępować należy tak jak zaleca Słowo Boże, a nie udawać bardziej świętego od tego co jest napisane... Ale takie sytuacje są dość powszechne. Przykro.