lis napisał(a):
In vitro, stricte, to sposób na połączenie jaja i plemnika, prowadzący do rozmnażania. Bóg nadal pozostaje Panem dawcą życia, bo to On zaprojektował komórki rozrodcze i dał im 'potencjał' ku życiu i rozwojowi.
Jak Paweł pisał "wszystko wolno..." Ale pytanie jak daleko możemy się posunąć w ingerencji w życie [In Vitro, klonowanie, transgenika- tylko dlatego, że wiemy jak- mamy to robić?]
lis napisał(a):
Jeżeli małżonkowie współżyją z zamiarem poczęcia dziecka, to jest to również ich 'widzimisię'.
Myślę, że nie do końca. Bóg stworzył człowieka, a jego rozmnażanie się było i jest częścią Bożego planu. Poza tym, jeśli owe "widzimisię" jest połączone z modlitwą [prośbą o dziecko] to w odpowiedzi może zaowocować poczęciem, lub też nie.
Czy jeśli NIE [bo np. Bóg ma akurat inny plan dla nas] to czy człowiek [chrześcijanin] powinien/może dążyć do osiągnięcia celu wszelkimi sposobami, które oferuje świat- rozwój nauki.
ani_isza napisał(a):
Nie wiem na jakiej podstawie TEN fragm. przekonuje cię o tym, że jest proceder. Bo ja podałam go w kontekście chęci posiadania czegoś wykraczającego poza podstawowe potrzeby/możliwości.
I wcale się nie dziwię, że nie wiesz bo ja miewam niekiedy problemy z precyzyjnym wyrażaniem się
Dokładnie miałem właśnie na myśli, że korzystanie z owej metody, klasyfikuję jako chęć posiadania czegoś wykraczając poza podstawowe potrzeby/możliwości.
ani_isza napisał(a):
Jest jeszcze jedna sprawa: czy potrzeba macierzyństwa u odrodzonej kobiety ma tu jakieś znaczenie? Czy też może potrzeba nie jest naturalna, tylko sterowana świadomością gorszego postrzegania jej przez otoczenie?
Myślę, że potrzeba macierzyństwa zarówno u kobiety odrodzonej jak i nie odrodzonej jest zupełnie naturalna [jak i potrzeba ojcostwa]
ani_isza napisał(a):
Czy onanizm jest też grzechem? Bo jeżeli jest, to czy mężczyzna, który ma dostarczyć nasienie do badania, albo do wewnątrzustrojowego podania swojej żonie [bo tylko tak może ono trafić w pobliże kom. jajowej i zapłodnić ją] też grzeszy, bo się np. onanizuje w tym momencie?
Pomijając kwestię marnowania nasienia, co jest grzechem [bo w tym przypadku nasienie wykorzystamy do zapłodnienia], onanizm u mężczyzny jest zawsze jednoznaczny/połączony z pożądaniem i fantazjami erotycznymi. Więc np. kiedy onanizujący się mężczyzna myśli i pożąda w tym czasie żonie sąsiada- cudzołoży. Jeśli obiektem fantazji pozostanie własna żona- grzechu nie widzę.
ani_isza napisał(a):
Jeszcze kilka spraw mnie osobiście zastanawia przy takim wyrokowaniu. Bo rozumiem, że można mieć swoje przekonania ZA i PRZECIW korzystaniu z takiej metody poczęcia. Np. z powodu dużo większego ryzyka uszkodzeń i obciążeń genetycznych [chociaż w klinikach wykonuje się taką wstępną diagnostykę]. Ale... Uprzedmiotowienie embriona? Zdaje sie że to o to Ci chodzi Marcusie?
Tak, uprzedmiotowienie embriona jest jednym z kilku głównych punktów , które wpływają na moje nowo powstające przekonanie przeciw korzystaniu z tej metody poczęcia.
Smok Wawelski napisał(a):
Tylko, że gdyby wyciągnąć z tego wniosek, że człowiek nie może wspomagać przekazywania życia metodami sztucznymi, to musielibyśmy konsekwentnie uznać, że człowiek nie powinien również ratować lub podtrzymywać życia metodami sztucznymi. Czyli chrześcijanie nie powinni pracować jako anestezjolodzy czy transplantolodzy na przykład. Jeśli jakieś rozumowanie prowadzi w konsekwencji do absurdu, to dobrze byłoby się nad nim zastanowić.
A dlaczego prowadzi do absurdu?
Czy ratowanie zagrożonego życia za pomocą dostępnego sprzętu, nie jest jednak czym innym niż działanie różnymi metodami ku jego stworzeniu?
Mnie się wydaje, że to nie to samo, no ale być może jestem w błędzie...