www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Pn cze 16, 2025 6:56 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 2:46 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Ani_isza napisala:

Cytuj:
Następne: czy można "założyć", że Bóg będzie współdziałał ku dobremu i w tym temacie, czy Rzym. 8:28 jest tylko o uświęceniu? Chodzi mi o to, czy takie użycie tego wersetu nie jest już nadużyciem co do kontekstu?


Dla mnie nie jest naduzyciem. "Chwytam sie" tego wersetu w wielu sferach mojego zycia. Malzenskiej rowniez.

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 3:15 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Cytuj:
To właśnie ''szukanie wpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości'' powinno być naczelnym stanem serca chrześcijanina,i tego powinniśmy uczyć młodych.
Dalej czytamy ''...a wszystko inne będzie wam dodane'',czyli żona czy mąż również.Nie czytamy tam,żeby szukać żony,czy męża,tylko królestwa Bożego.O całą resztę chce się zatroszczyć Bóg sam.Bo to On wie najlepiej czego i kiedy nam potrzeba.

Ale nie ma już obietnicy, że Bóg objawi przez osobiste poznanie, znak, proroctwo, słowo TO, CO PLANUJE NAM DODAĆ I CZAS W JAKIM TO UCZYNI. Fajnie, że to dodajesz, że można je mieć, ale nie jest to gwarantowany standard i brak objawienia, osobistego poznania, słowa znaku nie jest warunkiem "BYĆ ALBO NIE BYĆ" razem.
Cytuj:
Chrześcijanin,który twierdzi,że musi mieć żonę TERAZ ,albo zapomniał o tym wezwaniu Chrystusowym,albo ma pełne wejrzenie w Boży plan,co do swojego życia i wie,że Bóg chce mu dać żonę właśnie TERAZ.

A co z tymi chrześcijanami, którzy twierdzą, że MOGĄ, bo w-g nich mają do tego niezbędne minimum?
Cytuj:
Ja zostawiałem czasem (bo tylko czasem mnie było na to stać) to wszystko inne Bogu i w ten sposób dostałem od Pana żonę,samochód i kolejne,dwa mieszkania a potem dom,4 dzieci,pieniądze na wykupienie domu,remonty,itp.Nigdy nie mieliśmy oszczędności więcej niż 2000,a jednak obracaliśmy sporymi sumami w naszej rodzinie,tylko dlatego,ze wierzyliśmy w te słowa Jezusa.
Wracając do małżeństwa,to właśnie chcę przekazywać młodym i do takiej postawy ich zachęcać.
Dla mnie jest to pewien standard,a wszelkie inne postawy,częste wśród wierzących,są tylko mniejszym,czy większym odejściem od tego standardu.

Cytuj:
Nie sposób więc głoszę,tylko zabieganie o czyste serce.

To dobrze, że "nie sposób głosisz,tylko zabieganie o czyste serce". Wiesz czuję ulgę, bo przez moment znów miałam wrażenie, że napisałeś to co wyżej pogrubiłam. I że jest to standard jakiego nauczasz młodych i należy mierzyć wszystko inne jako odchylenie od standardu.
Bo co, jeśli ktoś nie otrzyma po ślubie materialnego błogosławieństwa? Absurd byłby z tego, gdyby tym mierzyć "osobisty procent szukania Królestwa Bożego" nie uważasz?
Bo ja właśnie takiego standardu nie widzę sprecyzowanego w Piśmie, ale dobrze, że i Ty nie twierdzisz, że taki standard jest w Piśmie. Bo zdaje się że miarą podobania się Bogu nie jest obfitość błogosławieństw, zdrowia, posiadanie samochodu, czy nawet obracania jakąś sumą pieniędzy. Fajnie, że to wyjaśniasz.
Cytuj:
Znalezienie żony,czy męża,to po prostu rzecz,wobec królestwa Bożego,wtórna.I tego trzeba młodych uczyć.
A wtórna,wcale nie znaczy,byle jaka,nie istotna,błaha czy zła.

Też tak uważam.
Jak więc Ci, co już podjęli decyzję o narzeczeństwie mają w praktyczny sposób przygotować się do roli małżonków, budować swój związek? Czy można określić do czego odnieść opuszczenie rodziców?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 4:36 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
w kontekscie lasu i liści, to tylko suche drzewa stale nie mają liści. A takie nadają się do wycięcia :?

Myślę, że każda odrodzona osoba zawierająca małżeństwo, szuka Bożej woli, chce wiedzieć, że to co robi podoba sie Bogu. Nie neguję, ani też nie wynikało to z wpisów Ani- Iszy, że ktoś może mieć takie szczególne prowadzenie Ducha Św. w tej sprawie o jakim pisał Adam.
Pisałam, że nie jest to normą i w dalszym ciągu nie wynika mi to z Pisma.

Temat uzdrowienia można by w razie potrzeby wyizolować jako osobny wątek, aby tu nie zaśmiecac.

Przytaczałam pewne warunki, które , mysle, że dobrze, aby były spełnione, Adam zresztą dopisał kilka równie istotnych.

Nie wiem, czy obserwujecie to samo, ale wielu jest ludzi wierzących tak duchowych, że "na ziemi zostały tylko ich buty". Tymczsaem, ja widzę w Biblii, że jej zalecenia są bardzo praktyczne.
Dlatego sadzę,że to co pisała Ani- Isza o Psalmie 127 i Rzymian 8:28
odnosi sie do błogosławienia działań podejmowanych.

Osobista odpowiedzialność jest dla mnie jednym z warunków określania dorosłości. Dlatego lepiej jest, by młodzi ludzie byli rzeczywiście samodzielni przed zawarciem małżeństwa, by czekalo na nich miejsce zamieszkania.
Uwazam również, że dobrze jest, by zdążyli ze sobą na wiele istotnych tematów porozmawiać w okresie narzeczeństwa.

Do takich tematów na pewno zalicza się czas posiadania dzieci, sposób podziału obowiązków ( tu niestety niechlubną norma jest przekazanie tej dziedziny niemal całej żonie, a "duchowy mąż" zajęty jest służbą) i wiele innych.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 5:07 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Rozumiem Adamie.
Nie szukaj zony.Właśnie.Czasem jesteś tak zajety szukaniem,że nie masz czasu sie zakochać.
Bóg daje nam wolność w wyborze męża,żony.Byle wierzący.
Jeśli prosimy Go to w odpowiednim czasie przyjdzie zakochanie.
Dobrze,jeżeli Bóg potwierdzi ten związek.Dobrze też jeśli młodzi ludzie wyrażą swoje oczekiwanie wobec męża żony.
Z moich obserwacji....baaardzo długich wynika,że związki rozpadaja się ponieważ małżonkowie mieli całkowicie odmienne oczekiwania wobec siebie i wobes samego małżeństwa.
Jak to napisała Salamandrus..tylko buty na ziemi zostały.Zbyt duchowi czasami jesteśmy żeby rozmawiać o tak przyziemnych sprawach jak swoje oczekiwania.Inna sprawa to umiejetność zrezygnowania ze swoich oczekiwań.
:wink:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 6:19 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
salamandrus napisał(a):
Osobista odpowiedzialność jest dla mnie jednym z warunków określania dorosłości. Dlatego lepiej jest, by młodzi ludzie byli rzeczywiście samodzielni przed zawarciem małżeństwa, by czekalo na nich miejsce zamieszkania.
Uwazam również, że dobrze jest, by zdążyli ze sobą na wiele istotnych tematów porozmawiać w okresie narzeczeństwa.

No ale teraz właśnie młodzież rzadko myśli o małżeństwie, bo chcą wcześniej mieć wszystko poukładane i pewne.
Myśmy, pobierając się, nie mieli żadnych oszczędności,szans na mieszkanie a jedynie pracę. Potem, jak Pan rozwiązał róg obfitości, to przez parę lat zadziwiał nas swoją troską.Od tamtej pory wiemy, że Bóg jest Bogiem zaopatrującym, bo doświadczyliśmy Go w tym. Zresztą, to jest jedno z imion Boga. Ani_isza,jak to brzmi?
Nie jest złą rzeczą myśleć przyszłościowo,oszczędzać,zabiegać o sprawy wspólnego życia,ale też nie można popadać w tym w przesadę, bo gdzie miejsce na nauczenie się czegoś o Bogu poprzez doświadczanie go?
Nie do końca zgodzę się, że lepiej jak młodzi sobie wcześniej wszystko przygotują.Czy nie lepiej,jak nauczą się ufać Panu?
Wejście w samodzielność i dorosłość, to doskonała okazja do takiej nauki.
Rozmawialiśmy z żoną bardzo dużo przed ślubem o wspólnej przyszłości. Więcej w tym jednak było zabawy,żartów i śmiechu, niż poważnego podejścia. I bardzo dobrze, bo inaczej ten najpiękniejszy czas byłby niezbyt ciekawym wspomnieniem. Poza tym,można sobie planować, a i tak będzie jak będzie. Ja planowania nie znoszę.
Podział ról przed ślubem? A skąd oni mają wiedzieć, kto w czym się sprawdzi? Niejeden facet nie powinien dotykać kasy domowej,a nie jedna kobieta garów. To wychodzi w trakcie. Wcześniejsze ustalanie takich spraw doprowadzi tylko do późniejszych spięć.
Nie wymagajmy od młodych poważnego planowania przyszłości.Choć teraz jestem nudnym i marudnym starym prykiem,to bardziej popieram u narzeczonych żywiołowość, młodzieńczą wiarę i porywy serca, niż rozsądek, planowanie i powagę, choć to pozytywne cechy.
Myśmy byli wtedy bardzo beztroscy (w przeciwieństwie do naszych rodziców) i ja to pamiętam. Krzywda się nam nie stała żadna.
patrząc wiec z punktu widzenia rodzica nie wolno nam zapominać jacyśmy wtedy byli. :wink:

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 6:35 pm 
Offline

Dołączył(a): N maja 08, 2005 5:17 pm
Posty: 595
Lokalizacja: Katowice
kristina napisał(a):
.
Dobrze,jeżeli Bóg potwierdzi ten związek.Dobrze też jeśli młodzi ludzie wyrażą swoje oczekiwanie wobec męża żony.
:wink:

Chodzi ci o wyrażenie tego przed Bogiem, tak?
Ja potraktowałem to dość poważnie.Do tego stopnia, że zrobiłem listę opisującą cechy i wygląd tej, na którą czekam. 8) ,nie mając wcale na myśli konkretnej siostry.
Bóg dał mi w mojej żonie o wiele więcej,niż tam było. Pewne , wtedy ważne cechy, zupełnie się później zdewaluowały, a innych,nie mniej ważnych wcale nie wziąłem pod uwagę. W tym wieku trudno wiedzieć,co jest ważne,a co nie, w małżeństwie.
Tak naprawdę,to dla chłopaka (no..., może dla większości) na pierwszym miejscu jest jej wygląd, i tutaj to już sobie pozwoliłem zajść daleko.A co...
Pan dał mi żonę naprawdę piękną.moją mamę zatkało, jak ją zobaczyła.I wielu znajomych również. To zrozumiałe,biorąc pod uwagę moją urodę,raczej nie nachalną. :)

_________________
adam


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 6:45 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Pięknie napisałaś Kristino,
rezygnowanie z własnych oczekiwań, to zawsze wybór wolnej woli. Ani- Isza napisala wcześniej, że widziała swojego przyszłego męża w różnych sytuacjach, wiedziała, że będzie chciała dla niego rezygnować.

Taka dojrzałość nie rośnie jednego dnia i nie jest charakterystyczna dla młodego wieku. Kształtuje się wtedy, gdy uczymy się odpowiedzialności na codzień.
My rodzice mamy często skłonność do ochraniania naszych dzieci przed przykrymi konsekwencjami ich zachowań, przed trudną, żmudną pracą.

Młody wiek ma to do siebie, że często chce wszystkigo szybko, uciekając od kwestii mniej przyjemnych.

Adamie,
faktycznie jest dzisiaj w świecie trend do związków bez zobowiązań. Ale ja nie o takim podejściu myślę, bo rozumiem narzeczeństwo już jako zobowiązanie.
O obowiązkach nie pisałam w kwestii jakiś podziałów, tylko o analizowaniu Słowa Bożego i przenoszeniu go na praktykę codziennego życia.

Cytuj:
Nie wymagajmy od młodych poważnego planowania przyszłości.Choć teraz jestem nudnym i marudnym starym prykiem,to bardziej popieram u narzeczonych żywiołowość, młodzieńczą wiarę i porywy serca, niż rozsądek, planowanie i powagę, choć to pozytywne cechy


Może obydwoje jesteście odpowiedzialnymi ludźmi. Ja nie zamierzam nikomu odbierać radości, taka powinna być z definicji, cechy o których pszesz są mlodym ludziom przypisane, piszę o tym, co nie jest w tym wieku normą, a pozwoli wspólnej łodzi uniknąć niejednej mielizny. :lol:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Śr kwi 29, 2009 7:38 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Niezupełnie Adamie.Jasne ,że przed Bogiem wyciągniemy czasem liste i lecimy jaka to ma byz nasza zona czy też mąż.
Piszę raczej o młodych ludziach,którzy pokochali się i chcą się pobrać.
Rzadko rozmawiaja o swoich oczekiwaniach względem siebie.O swoich "wizjach" małżeństwa.
Poryw serca jest wspaniały ale warto też chcieć się poznać,otworzyc sie i powiedzieć wybrankowi czego sie od niego oczekuje jako męża ojca.Wiem,ze to przyziemne ale często młodzi ludzie lecą " przez wiarę".czyli jakos to będzie.
No i będzie.Rozczarowanie,codzienność i jakoś coraz trudniej z oczekiwań zrezygnować.
Pobrać sie to nie problem.Problem żyć dobrze w małżeństwie i zdać sobie sprawę,że emocje będą rózniste ale DECYZJA zapadła.
I,że zrobie wszystko aby nasze małżeństwo było dobre i Bogu i nam miłe..
Jestem mężatką 31 lat i zdarzało mi się wiele razy funkcjonować w małżeństwie tylko "DECYZJĄ" bo emocje były okropne.I wydało owoc.Bozy owoc.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz kwi 30, 2009 7:52 am 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Kristinko!

Mądrze piszesz!

Pozdrawiam!
Gabi

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz kwi 30, 2009 9:15 am 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Gabi :D ze mnie już też stary pryk.I tak jak Adama cieszy mnie zywiołowość ,miłość ,wiara.Ale trzeba młodym mówić,ze małżeństwo to jedność na całe życie.
I decyzja na całe życie.I że jak będzie zle to Bóg pomoże i przeprowadzi.
W moim zyciu i małżeństwie Bóg dokonał tylu cudów :D .
Ale decyzja o jedności małżeństwa należała do mnie.
I niech młodzi wiedzą,że radość ,wiara,namiętność pielegnowana może trwać całe małżeństwo.Jeśli tylko nie jesteśmy jak fala morska
:wink:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Cz kwi 30, 2009 11:12 am 
Od czasu do czasu przeglądam to forum, nie pisuję, ale ten jeden raz powstrzymać się nie mogę. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się to wszystko co i jak pisze Adam. Może nie tylko dlatego tak mi się podoba, że jest mi bliskie, i że też już jestem stary pryk. Podoba mi się, bo widzę w tym dużo życia, optymizmu, słowiańskiej duszy, ale przede wszystkim Boga i zwykłej prostej ufności człowieczej. Gdybym był młodym chrześcijaninem, w stanie przedmałżeńskim, bardzo by mnie pewnie zachęciły teksty Adama.


Góra
  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn maja 04, 2009 12:52 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 04, 2007 1:25 pm
Posty: 1505
Lokalizacja: Silesia
Dobrze, że ADAM tak mądrze naprowadził temat na fakt, że on i jego narzeczona mieli już pracę. Jak słusznie zauważył to ogromnie dużo znaczy w sytuacji, gdy para chce się odłączyć od rodziców. 23 lata temu trudno było o mieszkanie, fakt, ale dzisiaj zawsze można coś wynająć. Fajnie jest też tak sobie powspominać "ogólnie radosny nastrój przedślubny" [bo jakiż miałby być inny?].
Myślę, że wtedy [przed śłubem] jeszcze jest szansa na wiele, potem MUSI JAKOŚ BYĆ pomimo rozczarowań - jak wspomniała Kristina:
Kristina napisał(a):
Rzadko rozmawiaja o swoich oczekiwaniach względem siebie.O swoich "wizjach" małżeństwa.
Poryw serca jest wspaniały ale warto też chcieć się poznać,otworzyc sie i powiedzieć wybrankowi czego sie od niego oczekuje jako męża ojca.Wiem,ze to przyziemne ale często młodzi ludzie lecą " przez wiarę".czyli jakos to będzie.
No i będzie.Rozczarowanie,codzienność i jakoś coraz trudniej z oczekiwań zrezygnować.

A potem jest np. tak, że ON ma służbę, szkołę chrześcijańską, nauczania i prowadzenia grup itp, a ONA ma jego dzieci i "być dla niego wsparciem", a wcale nie dostała od Boga takiego charyzmatu do służby [tylko od męża]. A miało być TEZ "zawsze wszystko razem", i że będzie się TEŻ o nią troszczył i pielęgnował...
Temat zszedł na autorytet w rodzinie. Myśmy byli ofiarami humanistycznego i feministycznego nauczania w tym temacie. Ale jak się chce uczciwie stanąć przed Bogiem, to nie da się udawać, że "nie ma tematu" z nakrywaniem się jako widocznym znakiem uznania autorytetu męża.
Tak sobie myślę, że w sprawie uległości, to chyba niezbyt zdrowo jest w sytuacji, gdy mieszka się u rodziców. W jaki Boży sposób "panna młoda" przechodzi wtedy spod autorytetu ojca pod autorytet męża?
A dodatkowo jeszcze jeżeli młodzi po ślubie są uzależnieni finansowo od rodziców? Skoro to nie mąż decyduje o losie żony, tylko nadal rodzice [i o sprawach bytowych jej męża też]?
Chyba inaczej też jest, gdy młodzi są powołani do służby i mają za to utrzymanie, a inaczej gdy nadal utrzymują ich rodzice. Wtedy nie zmienia się wiele w ich sytuacji oprócz faktu, że "legalnie rozpoczynają pożycie"? Jak myślicie?
Tak sobie gdybam. Gabi wspominała o swoich doświadczeniach mieszkaniowych i spieszeniu się ze ślubem - dzięki Gabi!
Nie chodzi mi o czasową konieczność finansowego pomagania młodym, ale o taką beztroską i bezmyślną postawę młodych ludzi już na starcie - że "jakoś to będzie".
Dlatego też pytałam o ten fragm. z Rzym. 8:28, bo jest taka zwiedziona nauka w kościele, żeby to oraz np. wyrwany z kontekstu fragm.: "dosyć masz gdy masz łaskę moją" wprowadzać jako obietnice, o tym, że JHWH sam się o wszystko zatroszczy - bez kiwnięcia palcem ze strony wierzących. Aż dziwi mnie, że nie widzą sprzeczności w nauczaniu, że można Bogu stawiać tu jakieś warunki i np. przedstawiać listę pożądanych cech wybranka/-ki, bo to przecież JHWH ma się SAM zatroszczyć o WSZYSTKO, ale ja się mogę nie znać na niuansach zwiedzeń 8) [sama swego czasu dałam się uwieść takiemu nauczaniu i 5 lat się modliłam o "listę cech pożądanych u przyszłego" i nic, aż zrozumiałam swoją postawę pełną pychy wobec Boga, pokutowałam i przeprosiłam BOGA za to].
Widzę w Piśmie odwrotną naukę, że JHWH może błogosławić naszym wyborom, decyzjom, a zwłaszcza pracy naszych rąk. Bo w NT jest nauczanie, że mamy z własnej pracy się utrzymywać i z tej pracy wspierać innych [usługujących nam pasterzy, pracę misyjną, "potrzebujących braci Mesjasza w-g ciała", bardziej potrzebujących braci w kościele]. Dla mnie to jest "po Bożemu", ale może bardziej doświadczeni coś wtrącą.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn maja 04, 2009 4:26 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 12, 2008 3:41 pm
Posty: 194
Zastanawiam się, czy to nie jest przypadkiem temat na osobny wątek, ale ponieważ ma związek z praktycznym zastosowaniem Biblii w zawieraniu małżeństw, dodam kilka słów:

otóż od kilku lat jestem nauczycielką w gimnazjum i liceum. Obserwuję w szkole i poza nią (również w zborach, choć tam już długo nie byłam)pewien charakterystyczny trend wśród młodych ludzi (nie wszystkich. niemniej bardzo zdecydowanej większości). Jest to brak nawyku do rzetelnej pracy.
Garstka spośród nich w poważny sposób pomaga w domach, pracuje by mieć fundusze itp.

To ma niestety swoje przełożenie na zachowanie młodzieży wierzącej. Czesto dużo tam słów, "bardzo duchowo", ale odzwierciedlenia w szarej rzeczywistości poprzez codzienną pracę brak.

Sama mam czworo dzieci. Najstarszą uczyłam tego od początku. Wyrosła na odpowiedzialną osobę. Zawierając małżeństwo obydwoje kryteria o których pisałam spełnili (były ICH założeniem). Nie uszczupliło to ich radości, entuzjazmu itp.

Wiele lat słuchałam "nauczań" opartych na wyrwanych z kontekstu cytatach biblijnych, pseudoduchowości, taniej łasce itp. i ponoszę tego konsekwencje. Dzisiaj stwierdzam, ze Biblia jest bardzo, bardzo praktyczna i o takich podstawowych sprawach mówi.

Małzeństwo zawierają ludzie dorośli, po czym to ma być rozpoznawalne?
Czy są odpowiedzialni, czy potrafią pracować.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Pn maja 04, 2009 5:42 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Ej,Salamandrus.Dobrze piszesz.Problem rzetelnej pracy chrześcijan.
Juz od dawna,dawna o tym piszę,mówię.
Jak młodzi ludzi maja umieć rzetelnie pracować jak starzy tego nie nauczą?
To taka powszechna rzecz w zborach.....zaczynanie od ...... strony.
Najpierw nauczmy młodych rzetelnie pracować a potem Pan Jezus powierzy nam rzeczy większe.
Ale u nas na abarot.Większość jest zbyt duchowa aby cięzko na chleb pracować.No jakże to?Pan zaspokoi potrzeby.Po co praca?
Ewangelię trzeba głosić a nie do pracy chodzić.
I czym my się różnimy od świata?
Teorią? :cry:


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
 Tytuł:
PostNapisane: Wt maja 05, 2009 8:18 am 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Witajcie!

Wychowałam się przy niepracującej mamie i ta niestety wielu rzeczy mnie nie nauczyła ale za to bardzo rozpieściła a że dość wcześnie wyszłam za mąż to niewiele miałam czasu aby się ciężkiej pracy nauczyć ale Pan dał łaskę i siłę. Po ślubie nie mogliśmy zbytnio liczyć na pomoc finansową rodziny (a dziś to dość powszechne) więc na wszystko musieliśmy zarabiać pracą własnych rąk. Przez wiele lat nie mieliśmy żadnych oszczędności (a dzis to dość powszechne). Mąż pracował na trzy zmiany a ja choć jeszcze na studiach również musiałam iść do pracy. Wynajmowaliśmy mieszkanie z mrówkami :wink: , spłacaliśmy raty za nasze pierwsze małe autko, które było mi niezbędne do pracy, jedliśmy chleb z dżemem lub mortadelą i cieszyliśmy że jesteśmy "na swoim" :D .

Pozdrawiam wszystkich stanu wolnego!

Gabi

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL