Nie chciałbym na siłę ciągnąć tematu, bo jest już chyba wystarczająco szeroko omówiony, ALE napisze coś ze względu na ewentualne osoby czytające, ale nie uczestniczące w samej dyskusji.
thomson napisał(a):
jakby istniała siostra, że tak powiem negatywnie nastawiona do tematu, mogłaby powiedzieć: "ja nie modlę się na nabożeństwach, bo się np. wstydzę, a ten werset odnosi się tylko do modlących i dlatego nie nakrywam głowy". I jeśli będziemy trzymali się samych tych wersetów, to faktycznie taka siostra miałaby rację, ja nie byłbym w stanie jej biblijnie uzasadnić, że nie ma racji bez używania takich sformułowań: ja myślę tak..., u nas w zborze..., moja żona to robi tak...
Oczywiście praktyka mojej żony czy kogokolwiek innego w tej kwestii nie jest argumentem, tylko przykładem konkretnego postępowania zgodnego z jej rozumieniem idei modlitwy wspólnoty jako Ciała Chrystusa. To po pierwsze.
Po drugie, "siostra negatywnie nastawiona do tematu", która nie modli się na nabożeństwach (bo się wstydzi), powinna moim zdaniem usłyszeć 3 pytania: 1) Co ona w ogóle rozumie pod pojęciem "modlitwa"? ; 2) jak rozumie modlitwę całej wspólnoty, w której wszyscy są członkami jeni drugich? i 3) po co przychodzi na nabożeństwo, skoro się nie modli?
thomson napisał(a):
Byłem członkiem w takim zborze baptystycznym, gdzie było nauczanie, że jak jedna osoba się modli to trzeba jej słuchać, nie można się wtedy modlić głośno albo cicho, tylko trzeba słuchać co ona mówi, bo należy na jej modlitwę odpowiedzieć: amen - powoływano się przy tym na 1 Kor. 14:16
„Bo jeżeli wysławiasz Boga w duchu, jakże zwykły wierny, który jest obecny, może rzec na twoje dziękczynienie: Amen, skoro nie rozumie, co mówisz?”
i w takim zborze, te osoby, które się głośno i publicznie nie modliły, to faktycznie i osobiście się nie modliły /ewentualnie można jedynie powiedzieć, że uczestniczyły w modlitwie Kościoła/.
Z całym szacunkiem, ale chyba ktoś nie zrozumiał I Kor. 14:15 w jego kontekście. Przecież Paweł mówi o językach, które powinny być tłumaczone, jeśli ktoś modli się publicznie (czyli "w zborze"), a "zwykli wierni" to są osoby nie mające pojęcia o charyzmatach i dlatego narażone na dezorientację w takim przypadku. Ten tekst NIE MÓWI o tym, że należy siedzieć cicho, kiedy ktoś inny się modli po polsku, żeby móc go dokładnie zrozumieć.
No i wreszcie ostatnia sprawa: jeśli ktoś uczestniczy w modlitwie Kościoła będąc jedno duchem ze wspólnotą, która się modli, to jako członek tego Ciała modli się, czy się nie modli?
Parafrazując biblijny werset można chyba powiedzieć, że w omawianych przez Ciebie przypadkach ktoś usiłuje przecedzać komara tylko po to, żeby nie zauważyć ogromnego wielbłąda, który przed nim stoi i patrzy mu w oczy...
