Męski wzorzec... Chyba większość rodziców nie zauważa, kiedy tak naprawdę ich dzieci dorastają i gdy przychodzi właściwy czas, zamiast ukształtować dorosłego człowieka, wziąć się do porządnej relacji z dzieckiem, mądrze pokazać na czym to wszystko polega [nie tylko życie z Bogiem, ale życie w ogóle], traktują swoje dzieci ciągle... jak dzieci. A potem już zupełnie wyrastają z dzieciństwa, nie otrzymawszy tak naprawdę wychowania, mimo to wymaga się wtedy od nich dorosłych postaw. Rodzice chyba nie wiedzą, że dorastanie dotyczy także ich sposobu wychowania, który musi się zmieniać w czasie, kłaść większy nacisk na nowe rzeczy. Młodzi ludzie w wieku od 13 do powiedzmy 18 lat, ani nie są dziećmi, ani dorosłymi, a zazwyczaj traktuje się ich albo jak jednym albo jak drugich wyrządzając tym szkodę. W nauczaniu drogi Pańskiej przekłada się to chyba na to, że albo się im głosi zinfantylizowaną ewangelię, z którą w głowie pójdą potem w świat, albo wymaga się od nich rozumienia wszystkiego, nie wiadomo jakiej dojrzałości, odpowiedzialności za swoje życie duchowe (choć to chyba rzadziej albo później, kiedy już jest za późno).
Sam dzieci nie mam, a nawet jak będę miał to takie problemy odnoszą się do dalekiej przyszłości
ale piszę z punktu widzenia świeżego produktu wychowania. Wiem, że dla chłopca strasznie ważny jest ojciec o prawdziwym autorytecie (jak Radek pisał - nie z "urzędu"), ojciec wzór, poważny, ale bliski, sprawdzony, który nie będzie ośmieszał i wytykał, kiedy się zrobi głupotę, tylko pomoże się z niej pozbierać i nauczyć na podstawie błędów. Bardziej przewodnik, nauczyciel samodzielnego myślenia, niż ktoś kto próbuje wychować syna na dorosłego mężczyznę, usiłując jednocześnie zachować jakąś swoją nad nim władzę. Z resztą to chyba znajduje poparcie w Biblii. Człowiek rozwija się w relacji z osobą, która reprezentuje sobą coś więcej niż on sam - czy to w relacji z Bogiem, czy w Kościele młodsi utrzymując relacje ze starszymi, czy w domu dzieci z rodzicami (albo też ze starszym rodzeństwem). Niestety mężczyźni nie palą się do relacji z innymi, raczej jak sparaliżowani zostawiają to innym, czyli kobietom, co w praktyce oznacza właśnie, że jeśli w domach istnieje jakiś wzór dorosłego człowieka, to jest to dorosła kobieta. Chciałoby się od ojców, starszych w wierze czerpać doświadczenie, mądrość, a tu lipa. Nikt nie jest doskonały, dlatego musimy stawać się doskonali, jak Ojciec nasz doskonały jest w niebie.
Owieczko, a co do podziału na kobiety i mężczyzn to może stąd się to wzięło:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Babiniec#W_synagogach Byłaby to nie pierwsza i (obserwując trendy) nie ostatnia rzecz zapożyczona stamtąd.