lis napisał(a):
Można powiedzieć, że Rz14 nie mówi o wymyślaniu nowych świąt, ale nie mówi również o zabranianiu świętowania nowych świąt, bo jedynym kryterium oceny, o którym pisał tutaj Paweł jest:
czy wyróżniony dzień jest przestrzegany dla Pana - jeśli jest, to każdy ma prawo pozostać przy swoim zdaniu, jaki dzień święci, a jaki nie.
Lisie, przecież to, co piszesz jest całkowicie nielogiczne. Pawel pisze o
istniejących dniach przestrzeganych dla Pana - on nawet nie mówi tutaj o świętach! Ale nawet, gdyby chodziło mu o święta, to przecież tekst odnosi sie do już istniejącej sytuacji, a nie do dni czy świąt, których jeszcze nie obchodzono, bo nikt czegoś takiego nie wymyślił. Kontekst Listu do Rzymian mówi o problemach między Żydami i poganami w Kościele, co wyraźnie widać w końcówce myśli o wzajemnym przyjmowaniu się [Rzym. 15:7-12]. O tym już pisałem i to jest chyba w wątku o Rzym 14.
lis napisał(a):
Gdyby była mowa tylko o świętach nakazanych w Torze, to powyższe Pawłowe kryterium oceny byłoby bez sensu, wszak wiadomo, że święta Tory były i miały być przestrzegane dla Pana. To z pewnością było zrozumiałe zarówno dla żydowskich braci, jak i nieżydowskich braci i nie mogło rodzić kontrowersji. Paweł pisał o czymś więcej, niż tylko o świętach Tory.
Nie zgadzam się. Przecież i dzisiaj wierzący z pogan mają często pretensje do obrzezanych braci, że przestrzegają żydowskich świąt i nazywają to "wracaniem pod zakon", nawet jeśli ci żydowscy bracia przestrzegają świąt dla Pana a nie z legalistycznego posłuszeństwa literze Pisma. Tak samo było we wczesnym Kościele, gdzie jednym i drugim trudno było dać sobie nawzajem wolność w tym temacie. Stąd tyle nauczania na ten temat - i w Liście do Rzymian, i w Liście do Efezjan, i w Liście do Kolosan i w innych miejscach. Legaliści nie przestrzegali świąt Tory dla Pana, bo Panem jest Jezus, a oni w Niego nie wierzyli. Natomiast odrodzeni Żydzi "służyli ojczystemu Bogu zgodnie z tą drogą, którą [faryzeusze] nazywali sektą, wierząc we wszystko, co jest napisane w zakonie i u proroków" [Dz. Ap. 24:14]. Drogą tą była Droga Pańska czyli Droga Jezusa [Dz. Ap. 9:2; 18:25; 19:9,23; 22:4; 24:22]. W Rzym. 14 "dla Pana" oznacza "dla Jezusa", co widać choćby w wersetach 4,8-9. Przestrzeganie świąt dla Pana Jezusa nie było i nadal nie jest oczywiste, choć powinno.
lis napisał(a):
Natomiast martwią mnie zdania, które odczytuję jako zarzuty o dopisywaniu do Słowa Bożego, a padły z twoich ust Smoku: ""Tradycja chrześcijańska" polega na dodawaniu do Słowa Bożego nauk ludzkich i przekazywaniu ich dalej. Dokładnie tak samo, jak tradycja starszych w Izraelu. Jeśli coś weszło do tradycji chrześcijańskiej, to wcale nie oznacza, że jest zdrowe."
Zgoda, ale nie wszystko co jest tradycją chrześcijańską musi być od razu zgubne, grzeszne i sprzeciwiać się Bogu. Sądzę, że o tym w szczególności nauczał Paweł w Rz14, wolności w wyborze świąt dla Pana oraz wyborze diety.
Chyba nadal nie rozumiesz moich intencji. Ja nie zarzucam grzechu braciom obchodzącym BN. Dziwię się tylko, że biorą udział w czymś, co jest fatalną tradycją, ponieważ zrodziło się w wyniku nieposłuszeństwa Kościoła Słowu Bożemu i oficjalnej legitymizacji (a nawet dorobienia pseudo-biblijnej ideologii) działań, których Kościół powinien się wstydzić.
Każde święto Pana zostało dokładnie wyznaczone z dokładną datą. Słowo Boże nie podaje daty narodzin Jezusa, a przecież Bóg zna przyszłość. Myślę, że z podobnych powodów nigdy nie znaleziono ciała Mojżesza, choć wiadomo, gdzie i kiedy umarł. Jedynym świętem, do obchodzenia którego Pismo zachęca cały Kościół, jest Pascha [I Kor. 5:7-8]. Odrodzeni Żydzi obchodzą dla Pana święta, które są dla Izraela według ciała ustawą wieczystą. Ale pamiętajmy, że cały Talmud i większość tradycji katolickiej to są przepisy ludzkie, których Biblia "nie zakazuje" dodane do Słowa Bożego i przekazywane jako tradycja. Efekty znamy aż za dobrze. Moje pytanie brzmi: Po co "podpinać się" pod coś takiego? Przecież Jezus żyje, a tradycja Bożonarodzeniowa umieszcza Go w żłóbku i "Bóg się rodzi" - w ten sposób wpisuje się w pogańską ideę cyklicznego odrodzenia wszystkiego z Mesjaszem włącznie. Oczywiście, można "przebrać się za pszczółkę" i udawać, że my obchodzimy coś, do czego się nie przyznajemy. Tylko PO CO?