Smok Wawelski napisał(a):
"Tak więc, bracia moi, starajcie się gorliwie o dar prorokowania i językami mówić nie zabraniajcie; a wszystko niech się odbywa godnie i w porządku" [I Kor. 14:39-40]
Zabranianie usługiwania darami i brak starania o dary (w ramach nauczania podanego przez Pawła w kontekście) można nazwać działaniem wbrew nauce apostolskiej.
Może i masz rację. Ale warto zastanowić się, z czego owo zabranianie wynika. Włożenie wysiłku w to, by zrozumieć drugą stronę, sprawi, że będziemy mniej krytyczni i skłonni do szybkiego osądzania, czy ktoś jest duchowy czy nie (nie odnoszę tego do Ciebie, Smoku - nie posądzam Cię o krytycyzm
)
Uważanie przeczytałem sobie cały temat i wynotowałem kilka fragmentów, na które chciałbym zwrócić uwagę.
Owieczka napisał(a):
W zborach niecharyzmatycznych zabrania się modlitwy językami i mówi, że pochodzi od diabła( nawet, jeśli oficjalnie nikt tak nie stwierdzi).
Zbór zborowi nie równy. Nie generalizujmy. Nie we wszystkich zborach niecharyzmatycznych zabrania się mówić językami na zgromadzeniach z tego powodu, że "pochodzą od diabła". Bardzo często wynika to z chęci zachowania porządku (1Kor.14). Znam zbory niecharyzmatyczne, które nie mają nic przeciw mówieniu językami, a jednak bardzo mocno przestrzegają zasady, że podczas wspólnych zgromadzeń nie wolno mówić językami, ponieważ nie mam ich tłumaczenia.
Co więcej, sam obecnie jestem w zborze charyzmatycznym (zielonoświątkowym), który też raczej pilnuje tej zasady i na nabożeństwach nie usłyszysz głośniej modlitwy językami (zdarza się co prawda czasem usłyszeć szept - ale to wyjątki).
Owieczka napisał(a):
I Kor. 14.Będę się modlił duchem, będę się modlił rozumem. Będę śpiewał duchem, będę śpiewał i rozumem".
Cytowany przez Owieczkę fragment 14 warto rozważyć w kontekście:
"Bo jeźlibym się modlił obcym językiem, modlić się będzie mój duch; ale rozum mój jest bez pożytku.Cóż tedy jest? Będę się modlił duchem, będę się też modlił i wyrozumieniem; będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i wyrozumieniem. Bo jeźlibyś błogosławił duchem, jakoż ten, który jest z pocztu prostaków, na twoje dziękowanie rzecze Amen, ponieważ nie wie, co mówisz? Bo choć ty wprawdzie dobrze dziękujesz, ale się drugi nie buduje. Dziękuję Bogu mojemu, iż więcej, niż wy wszyscy, językami mówię. A wszakże we zborze wolę pięć słów zrozumiale przemówić, abym i drugich nauczył, niżeli dziesięć tysięcy słów językiem obcym." (Biblia Gdańska)
Często cytuje się słowa Pawła "będę się modlił duchem, będę też modlił się rozumem" jako uzasadnienie do tzw. cichej modlitwy w innych językach na zgromadzeniu. Dzięki takiemu wybiegowi "wilk jest syty i owca cała"
Zachowane jest nauczanie Pawła, by nie modlić się na językach gdy nie ma tłumaczenia, a jednocześnie wszyscy, którzy chcą modlą się "po cichu".
Tylko... No właśnie tylko to "po cichu" nie zawsze jest "po cichu", i niestety jest tak jak napisała Scarlett - powstaje taki szum i hałas, że każdy kto wejdzie od razu pomyśli, że ludzie oszaleli.
Tylko... No właśnie tylko raczej nie taką sytuację miał na myśli Paweł. Wyraźnie napisał: "w zborze wolę pięć słów zrozumiale przemówić". Czy nie mogę w zborze modlić się w innym języku naprawdę po cichu, dla siebie? Oczywiście, że mogę. Tylko w jakim celu? By siebie tylko budować? A może lepiej pomodlić się zwyczajnie, po polsku, i kogoś obok siebie zbudować? Sami rozważcie co lepsze...
Dziękuję Bogu, że kiedy po raz pierwszy trafiłem - jako zbuntowany, obrażony na Boga, nastolatek - do zboru, wierzący modlili się po polsku. Modlili się o mnie - i to właśnie mnie poruszyło i pomyślałem: "rzeczywiście, Bóg jest wśród nich"
Ale żeby nie było - nie mam nic przeciwko modlitwie innymi językami
Owieczka napisał(a):
Sarlett- naprawdę uważasz, że ci bracia, którzy nie przyjmują całej prawdy o Duchu Świętym( wyrzucając naukę o chrzcie, o darach, zmieniając biblijną definicję poszczególnych darów na swoją własną, ludzką) są w stanie uzyskać prawdziwą wolność w Duchu na zgromadzeniu?
Owieczka napisał(a):
Chrześcijanie nieuznający darów nie mogą sobie poradzić z pewnymi fragmentami Pisma, które o darach traktują. Nie da się tak całkiem wyrzucić słów "zabiegajcie o dary" czy całego Koryntian, które dary opisuje. Dlatego trzeba jakoś te fragmenty wytłumaczyć, ale tak, aby pasowały pod założone tezy.
Kilka uwag do powyższych fragmentów wypowiedzi Owieczki (to nic osobistego, naprawdę).
Po pierwsze, wszyscy
te fragmenty jakoś tłumaczymy, Ty, Owieczko, także. Czytając Biblię, dokonujemy jej interpretacji. Czasem lepiej, czasem gorzej (niestety). Nikt z nas nie jest wolny od dopasowywania Biblii pod własne tezy. Czasem mamy tak głęboko zakorzenione wewnątrz pewne założenia, że nawet nie jesteśmy ich świadomi i odczytujemy Biblię właśnie w oparciu o te założenia. Ile osób źle odczytuje Stary Testament, tylko dlatego że ma pewne założenie: Izrael=Kościół?
Po drugie, nie jest tak, że ci bracia nie przyjmują całej prawdy o Duchu Świętym. Nie wyrzucają nauki o chrzcie, o darach, ani nie zmieniają definicji poszczególnych darów na swoją własną ludzką (swoją drogą możesz mi wskazać biblijną definicję darów? konkretne fragmenty, które definiują poszczególne dary?).
a. w sprawie chrztu - na podstawie 1Kor 12,13 ("
bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem.") większość niecharyzmatyków naucza, że chrzest w Duchu następuje w momencie nawrócenia i jest włączeniem wierzącego w Ciało Chrystusa; według nich nie ma czegoś takiego jak "drugie błogosławieństwo", "pierwsze napełnienie" następujące w jakiś czas po nawróceniu itp. Raczej nie mają nic przeciwko ciągłemu napełnianiu się Duchem (wg Efezjan), wręcz do tego zachęcają.
b. w sprawie darów - raczej nie spotkałem się z tym by ktoś odrzucał dary duchowe. Jak już, to część niecharyzmatyków dowodzi, że dary duchowe (szczególnie te "niezwykłe") przeminęły w którymś momencie historii Kościoła. Wynika to z faktu, że według niecharyzmatyków dary zostały dane Kościołowi w określonym celu. Tak na przykład wszystkie "nadprzyrodzone" (uzdrawianie, cuda, języki, proroctwa itp) zostały dane, by potwierdzać prawdziwość głoszonych przez apostołów słów, ponieważ nie było spisanej nauki apostolskiej. W momencie kiedy nauka zostało utwierdzona (spisany NT) dary przeminęły, bo spełniły swą funkcję.
c. w sprawie zmiany definicji - powtórzę, możesz mi wskazać wersety, które definiują poszczególne dary duchowe? W którym fragmencie podana jest definicja mówienia innymi językami, prorokowania, słowa wiedzy, rozpoznawania duchów itp? Czy nie my wszyscy raczej definiujemy na swój sposób poszczególne dary (słyszałem przynajmniej kilka różnych definicji "rozróżniania")? Domyślam się, że chodzi Ci o definiowanie proroctwa jako cytowania Pisma. Czy na pewno jest takie podejście aż tak bardzo nieuzasadnione?
Niecharyzmatycy definiują proroctwo jako cytowanie Pisma (lub też wyjaśnianie Pisma, głoszenie) z bardzo prostego powodu. Proroctwo nie jest przepowiadaniem przyszłości, wróżbiarstwem, lecz głoszeniem Słowa od Boga. Skoro Słowo zostało spisane i nic nie można do niego dodać (a z tym chyba się wszyscy zgadzamy?), to niemożliwe jest głoszenie jakiegoś nowego Słowa Bożego. Dlatego proroctwo rozumiane jest jako wyjaśnianie, cytowanie Pisma, które już zostało przekazane. Proroctwo polega - w rozumieniu niecharyzmatyków - na właściwym zacytowaniu Słowa, jego wyłożeniu w konkretnej sytuacji. Przykładowo: "charyzmatyk" do osoby pogrążonej w smutku powie: "Tak mówi Pan, umiłowałem Cię miłością wieczną, troszczę się o Ciebie" itd, "niecharyzmatyk" otworzy Pismo i przeczyta kilka fragmentów mówiących o Bożej miłości, trosce, opiece. Co bardziej odniesiesz jako Słowo od Boga dla siebie? Ja chyba to drugie... (ale to już takie moje biblijne spaczenie
)
Zdaję sobie sprawę, że mój post nie jest odpowiedzią na problem Owieczki. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, byśmy nie byli zbyt szybcy w ocenianiu, że coś jest nieduchowe, gaszące Ducha itp. A raczej byśmy starali się zrozumieć drugą stronę. Zrozumieć, nie przekonać! I kochać, szanować kogoś pomimo... Pomimo tego, że myśli inaczej niż ja, tym bardziej gdy nie ma to bezpośredniego związku ze zbawieniem. Zapewniam Cię, Owieczko, że niecharyzmatycy będą tak samo zbawieni na podstawie łaski Pan Jezusa Chrystusa, mimo swojej niewiary w aktualność darów duchowych, jak wykrzykujący co drugie słowo "alleluja" charyzmatycy
Na koniec przydługiego postu (wybaczcie, ci którzy do końca dotrwacie
) zacytuję klasyka:
Smok napisał(a):
Dyskutując o sprawach nie wpływających wprost na zbawienie, spróbujmy dawać sobie prawo do posiadania odmiennych poglądów przy jednoczesnym zachowywaniu jedności Ducha w spójni pokoju [Ef. 4:1-3]. To naprawdę da się zrobić.