200 tysięcy to jest liczba SZACUNKOWA, o czym wszyscy badacze mówią i co podkreślają. Niemniej są zgodni, że jest to liczba PRAWDOPODOBNA, a nie wzięta z sufitu. Liczby będą weryfikowane z czasem. Historycy właśnie "napoczęli" ten problem i właśnie dążą do prawdy. Szukanie prawdy w tej kewstii to jedna sprawa, ale podważanie wyników badań przed ich przeczytaniem, i insynuowanie badaczom nieczystych pobudek lub nierzetelności z powodu ich pochodzenia albo brania pieniędzy od kogokolwiek nie mając na to żadnych dowodów, to jest intelektualna klęska i nieprzyzwoitość, Panowie.
Lisie, cytujesz jakieś pseudoautorytety nie mające nic wspólnego z badaniami historycznymi, za to bardzo zaangażowane w publikacje antyżydowskie. Pan Karboński w ogóle nie był historykiem i nie prowadził żadnych badań. Natomiast pan Pogonowski na podanej przez Ciebie stronie pisze:
"Historycy starają się ustalić genetyczne pochodzenie Żydów. Spekulacje w tej sprawie sięgają przodków Abrahama i niektórzy uważają, że słowo „Abraham” składa się z dwóch części. Mianowicie „a”, co znaczy w sanskrycie „nie”, przed słowem „braham” ma znaczyć „nie Bramin”, czyli członek niższej kasty hinduskiej."http://www.pogonowski.com/display_pl.php?textid=1068Lisie, albo wierzysz Bogu i Jego słowu, albo różnym bajkom na temat pochodzenia Żydów o Chazarach, zaginionych plemionach i inne. To jest kompromitacja. Nie rozumiem, dlaczego sie kompromitujesz zamiast prowadzić rzetelną dyskusję opartą na poważnych źródłach.
Obaj z makabim próbujecie odwrócić uwagę od problemu postawionego przez wujcia i próbujecie mydlić oczy czytelników innymi problemami, przy czym jedne źródła są dla Was wiarygodne, choć kompletnie niepoważne z punktu widzenia badawczego (ale potwierdzają Wasz punkt widzenia), ale inne próbujecie podważyć na wszelkie możliwe sposoby, nawet choćbyście mieli pisać nie na temat. To się nazywa dążenie do prawdy? Moim zdaniem to jest uciekanie od prawdy przy użyciu prawdy o czymś innym.
Zbiorowe polowania na Żydów na polskiej wsi były faktem. Okrucieństwo w stosunku do nich dlatego, że byli Żydami i że traktowano ich jak zwierzęta również było faktem. Skala zjawiska to są suche liczby, które zostaną coraz dokładniej ustalone.
makabi napisał(a):
W wypowiedziach Smoka widze pomieszanie Biblii, teologii, odpowiedzialnosci zbiorowej i indywidualnej, panstwowej i jednostkowej.Brak obiektywizmu.
Taki zarzut należałoby jakoś udowodnić, nie uważasz? Bo ja widzę w Biblii cos takiego jak odpowiedzialność narodów za to, co zrobiły Izraelowi, niezależnie od odpowiedzialności indywidualnej. Amalekici, Edomici, Asyryjczycy, Babilończycy, narody, które będą sądzone w przyszłości za ich stosunek do Izraela - tak było i tak będzie. Nigdzie ta zasada nie została odwołana. Dlatego sądzę, że istnieje coś takiego jak wina narodów. I oddzielam ją od winy osobistej, o czym już pisałem.
szelka napisał(a):
Lisie, Makabi. Nie jesteście antysemitami. Wiem, że wiecie, że miłość do narodu żydowskiego nie jest dla chrześcijanina kwestią wyboru, lecz nakazem Boga, do wypełnienia którego uzdalnia On nas zresztą sam. To nie jest tak, że wy jej nie macie.
Macie.
Tylko coraz bardziej akcentujecie sprawiedliwość.
Szelko, wiem, że jako niewiasta jesteś osobą łagodniejszego ducha i chwała Bogu. Niestety, nie zauważyłem w biezącej dyskusji przejawów miłości do Izraela u lisa i makabiego. I nie zauważyłem, żeby oni "coraz bardziej" akcentowali sprawiedliwość. Akcentują ją od początku rozmowy, poważając się na wypaczanie Pisma, uciekając w inne tematy, powołując się na jakieś tandetne źródła, wytykając grzechy innych ludzi w innych sprawach, a nawet momentami posługując się insynuacjami i językiem lekceważącym Żydów. Uważam, że taka postawa jest niegodna dzieci Bożych.
Miłość do narodu żydowskiego nie polega na powoływaniu się na wypowiedzi ludzi, którzy chcą odebrać temu narodowi jego tożsamość. I nie polega na gorliwym "równoważeniu" win w ramach "symetrii" zamiast przyznać, że nasz naród ma problem. Nie wiem, co ma wspólnego z Biblią szukanie źdźbła w oku bliźniego zamiast przyznania, że mamy dużą belkę we własnym oku jako naród. Przyznał to wujcio, przyznaję ja i przyznaje wielu innych chrześcijan. Do ludzi, którzy za żadne skarby nie chcą tego przyznać, należą nieodrodzeni i to głównie antysemici oraz obrońcy honoru naszego narodu, który jest przecież "Chrystusem narodów". Muszę przyznać, że zupełnie nie rozumiem, jak ludzie odrodzeni mogą zachowywać się podobnie.
Może na koniec użyję pewnej ilustracji. Otóż moim zdaniem lis i makabi wprawdzie sami nie malują antysemickich haseł na murach, ale jakoś im te hasła nie przeszkadzają, natomiast ich argumenty i momentami język jest do złudzenia podobny do tych graficiarzy - ba, oni się nawet powołują na ich wypowiedzi i uznają je za wiarygodne! A jeśli ktoś głośno wskaże na takie hasło na konkretnym murze, to zamiast je obejrzeć i zamalować, obaj zgodnym chórem krzyczą: Ale zobaczcie, co Żydzi napisali na innej kamienicy! Poza tym ten, kto wskazał na antysemicki napis, na pewno jest opłacany przez Żydów, albo sam go napisał! Zostawmy to hasło w ramach symetrii grzechów!
Tak to widzę. I jako chrześcijanin na to zgodzić się nie mogę. Z całym szacunkiem do lisa i makabiego.