Koriel napisał(a):
Może jeszcze jakieś inne argumenty?
Wedlug mnie, to wszystkie inne argumenty wyplywaja z tego glownego, ktory podal Smok, wiec nikt tu nic nowego nie napisze raczej (gdybym sie mylila, to sama chetnie sie zapoznam). Malzenstwa tzw. mieszane mozna okresllic jako malzenstwa kalekie, skazane jak nie na rozwod, to wraz na porazke.
Jak moze osoba odrodzona tworzyc jedno cialo z osoba nieodrodzona?
Swiat wierzacego sie obraca wokol Pana, wokol wiary, Bozego prawa, dziejow, kosciola, uswiecenia, modlitwy... Natomiast osobe nieodrodzona pociaga wlasnie to wszystko czemu odrodzony ma sie przeciez przeciwstawiac - pozadliwosci, pycha tego swiata, wynioslosc, proznosc itp.
jezeli by mi ktos wierzacy mowil, ze mu to nie wadzi, to bym sie zastanowila nad odrodzeniem tego wierzacego, bez wzgledu jak na mnie popatrza, ze nie mam milosci itp. Bo w moim rozumieniu to jazmo jest bardzo ciezkie, wrecz nie do uniesienia... ten ciagly rezonans, brak wspolnych zainteresowan, wrecz zainteresowania wzajemnie sie zwalczajace - co to za malzenstwo?
Jest taka stara dobra bajka Krylowa, jak to rak, labedz i ryba zawziely sie by dzwigac woz razem.... toz to triller, a nie bajka!
Когда в товарищах согласья нет,
На лад их дело не пойдет,
И выйдет из него не дело, только мука.
Однажды Лебедь, Рак да Щука
Везти с поклажей воз взялись
И вместе трое все в него впряглись;
Из кожи лезут вон, а возу все нет ходу!
Поклажа бы для них казалась и легка:
Да Лебедь рвется в облака,
Рак пятится назад, а Щука тянет в воду.
Кто виноват из них, кто прав - судить не нам;
Да только воз и ныне там. kiedy nie ma pomiedzy kolegami zgody
ich sprawa do przodu nie ruszy,
a wyjdzie z tego nie sprawa, tylko meka.
Pewnego razu Labedz, Rak i Ryba
Za dzwiganie zaladowanego wozu sie zabraly
i sie razem wen zaprzegly;
Sila sie a woz nie rusza!
Ladunek niby nie jest dla nich ciezki:
ale Labedz rwie sie do oblokow,
Rak sie do tylu cofa, a Ryba ciagnie do wody.
Kto winien z nich, kto nie - nie nam osadzac;
Tyle ze woz do teraz tam.Przepraszam za kaslawe tlumaczenie - poeta nie jestem
A jest jeszcze tez bajka o Salomonie... znaczy sie nie tyle bajka co prawda. I zazwyczaj tak samo sie konczy - to nie poganki sie nawrocili na wiare Salomona, tylko on sie sprzeniewierzyl... chyba, ze ktos uwaza sie za madrzejszego od niego, hm...