Agnieszko,
ja wiem, nie mówię tego w złośliwości, że niekiedy bardzo się różnimy. Wiem to, gdyż obserwuję także Twoje wpisy. Widziałem nawet twoją mowę na tym "innym forum" gdyż jedną z rozmówczyń która weszła z Tobą w kontrę, jest moja żona.

która pozdrawiam zresztą

.
Wiem też że jest napisane:
„Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła”
niech to będzie jakimś wyznacznikiem do tego jak mamy podchodzić do pewnych tematów.
Generalnie, jak pisałem w innym miejscu tego forum, nie bawią mnie dysputy o czymś czego oko nie widziało a ucho nie słyszało. Staram się tak żyć, aby podobać się jedynemu, świętemu Bogu JHWH. W jego słowie szukać praktycznego zastosowania wskazówek, poleceń i zaleceń które nam w swojej niezmierzonej łasce dał. Jeśli widzę przykazanie, nie będziesz pożądał, to staram się je sprawować. Chociaż wiem że akurat ja, ze względu na moją przeszłość, powinienem chyba najmniej na ten temat mówić. Ale właśnie przez ową łaskę którą dał mi Adonai, mogłem odwrócić się od tego zła które było moją radością i sposobem życia. Nie, nie jestem teraz mnichem, nie, nie zwalczam wszystkiego co świeckie. Ale staram się tak żyć, tak rozmawiać z siostrami i braćmi, aby ich więcej nie kusić pożądliwością.
Taniec na rurze, na pewno nie jest miły Bogu JHWH, gdyż wzbudza pożądanie, zazwyczaj do cudzej, przyszłej lub i nie żony. A pożądanie cudzej żony (hebr. isza, gr. gyne) jest grzechem przeciwko Bogu JHWH. Częścią tego grzechu jest także bałwochwalstwo, gdyż zamiast podziwiać stwórce, podziwiamy stworzenie. Takie tańce, powinny mieć miejsce, ale tylko w sypialni, jeśli mąż czy żona tego chce. Niewiele wiem o Tobie, wiec mam nadzieję że Cię to nie urazi, ale pozwoliłabyś, czy to sobie samej, czy to swojemu synowi czy córce, aby tak tańczyli? Czy pozwoliłabyś, aby przyczyniali się do grzechu? Bo sam taniec jest czysty. Ale może być źle użyty.
Ale ja jestem młodym wierzącym, może jeszcze mało wiem o bożym życiu. Wiem natomiast za dużo o grzechu, o libertynizmie, który zaczął się od tego, że myślałem że to nic takiego. Wiele wiem o spustoszeniu jakie rodzi takie myślenie, w małżeństwach, w życiu singli którzy myślą że nikogo nie mają to im wszystko wolno. Jako odrodzony człowiek mogę tylko płakać nad zarówno własną przeszłością, jak również wielu którzy idą ta droga i którym nie zdąże powiedzieć że jest ktoś kto naprawdę ich kocha. Agnieszko. Lawina czasami zaczyna się od małego kamyczka. Od złego nierozważnego słowa, od patrzenia tam gdzie Bóg mówi abyśmy nie patrzyli. Od "to nic takiego", Bóg nie widzi itp.
Czy to znaczy że nie jestem po nowo narodzeniu wolny od tych rzeczy które mnie niewoliły? Jestem wolny. Ale muszę nad nimi panować, gdyż Przeciwnik jest jak lew ryczący i zna miejsca słabe w moim murze. Zna każdego z nas. I zazwyczaj bardziej walczy o tych, których stracił.
przepraszam, jeśli moja wypowiedź Cie uraziła. Nie miałem na celu ani Ciebie, ani ni kogokolwiek urazić, a słowa które napisałem przykładam także do siebie samego.
kristina, piękne makro

w miłości,
K.