www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Cz cze 19, 2025 5:52 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 186 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 4:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Tutaj nie chodzi o poprawne rozumienie wszystkiego, tylko zwiastowanego Słowa:

Wysłuchajcie więc podobieństwa o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o Królestwie i nie rozumie, przychodzi Zły i porywa to, co zasiano w jego sercu: to jest ten, kto jest posiany na drogę. A posiany na gruncie skalistym, to ten, kto słucha słowa i zaraz z radością je przyjmuje, ale nie ma w sobie korzenia, nadto jest niestały i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszy. A posiany między ciernie, to ten, który słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje. A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa słucha i rozumie; ten wydaje owoc: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny" [Mat. 13:18-24]

Dopiero ten, kto słucha i rozumie Ewangelię, może wydać owoc godny upamiętania. Uważam, że nie ma co filozofować, bo Ewangelia jest prosta. Uczynki nie są warunkiem koniecznym i wystarczającym do uzyskania zbawienia. Warunkiem jest upamiętanie i wiara. Zacznijmy od początku, a nie od końca. I proponowałbym korzystać najlepiej z interlinii, a nie z takich przekładów, które są komukolwiek "wygodne".

P.S.
Przeczytaj jednak wątek od początku - to pozwoli nie dublować tej samej argumentacji. To, że Tobie jest wygodniej zaczynać od początku, nie znaczy, że innym też tak jest wygodnie. Baczmy nie na to, co własne, lecz na to, co cudze.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 4:59 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Cytuj:
zbawienia wynika z faktu nowego narodzenia z Ducha Świętego. Jeśli to nastąpiło, to każdy zrodzony o tym wie - tak jak wie, że się narodził biologicznie.
[...]
Nawrócenie nie polega na zmianie wszystkich starych i złych przyzwyczajeń, bo czegoś takiego jest w stanie dokonać w człowieku jedynie Duch Święty swoją mocą - ale najpierw trzeba Go otrzymać poprzez zrodzenie z Ducha. Pewność zbawienia ma każdy zrodzony z Ducha, ponieważ Bóg daje zbawienie z łaski, a nie z uczynków.

Przepraszam, ze sie wcinam, ale odniose sie do wypowiedzi Smoka z watku "przedstawiamy sie", konkretnie do zacytowanego fragmentu, bo z niego wynika, ze pewnosc zbawienia rowna sie pewnosci narodzenia z Ducha, a takze pewnosci nieutracalnosci zbawienia. Skoro ktos jest pewien zbawienia, to wychodzi na to, ze jest pewien, ze go nie utraci, bo przeciez nie z uczynkow - tak jak Smoku to napisales powyzej.

Osobiscie mysle podobnie jak Talmid w tej kwestii. Wierze ze jestem zbawiona, ufam, ze Pan dopomoze mi wytrwac - ale przyjmuje to przez wiare, a nie przez wiedzie czy pewnosc. Kiedy sie upamietalam i sie narodzilam na nowo - przyjelam Ducha przez wiare, bo Pan tak obiecal - a nie przez pewnosc, choc w kwestji obietnic Panskich pojecia wiara i pewnosc chyba sa bliskie po znaczeniu. Wierze, ze Slowo Pana to Prawda, mozna powiedziec, ze mam pewnosc - jednak na zasadzie wiary :)

Ten Duch, z ktorego zostalam odrodzona dokonal w moim zyciu i we mnie niesamowite rzeczy. Ale przyjelam Go przez wiare, tylko i wylacznie... Co prawda stalam i oczekiwalam, ze oto zaraz cos poczuje jak to sie rodze na nowo, ale nie poczulam, nic a nic, nawet bylam troche rozczarowana... Nic nie poczulam, ale moje zycie, mysli, upodobania, cele itp.itp.itp. - sie zmienily drastycznie i sie nadal zmieniaja... Jednak ciagle jestem wierzaca, a nie wiedzaca.

Teraz czytam, ze takie stanowisko ma sygnalizowac o braku zbawienia i o braku odrodzenia z Ducha i sie zastanawiam... czy to dobrze, gdy sie podwaza czyjas wiare, Smoku? Ty jestes pewien - badz, ale pozwol innym wierzyc...

Wierze, ze Pan w swojej lasce pozwoli mi wytrwac do konca, chociaz czesto moje zycie wyglada wlasnie "byle jak", o czym pisala Owieczka :(, ale czesto sie modle i prosze - zebym nie zrobilam czegos w swojej glupocie, by On musial mnie odciac, modle sie by Go nie zdradzila, by nie robila Bogu zawodu itp.itp. - gdybym miala pewnosc, to by nie musiala o to sie modlic... jednak sie modle i cala nadzieje pokladam w Panu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 6:20 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Axanna napisał(a):
Przepraszam, ze sie wcinam, ale odniose sie do wypowiedzi Smoka z watku "przedstawiamy sie", konkretnie do zacytowanego fragmentu, bo z niego wynika, ze pewnosc zbawienia rowna sie pewnosci narodzenia z Ducha, a takze pewnosci nieutracalnosci zbawienia. Skoro ktos jest pewien zbawienia, to wychodzi na to, ze jest pewien, ze go nie utraci, bo przeciez nie z uczynkow - tak jak Smoku to napisales powyzej.
Powyżej nie napisałem, że zbawienie jest nieutracalne. Natomiast nowe narodzenie jest takim momentem w życiu, o którym się wie, że się wydarzył i którego owoce po prostu występują. Widzę, co się dzieje w moim życiu w wyniku nowego narodzenia. Widzą to również inni. Dlatego mogę być świadkiem Jezusa - spotkałem Go i On zmienił moje życie. Pewność zbawienia mamy w każdej chwili, w której wierzymy, bo przeszliśmy ze śmierci do żywota [Jan 5:24] i strumienie wody żywej wytrysnęły w naszym wnętrzu [Jan 7:37-39].

"My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do żywota, bo miłujemy braci; kto nie miłuje, pozostaje w śmierci" [I Jana 3:14]

"My wiemy, że z Boga jesteśmy, a cały świat tkwi w złem. Wiemy też, że Syn Boży przyszedł i dał nam rozum, abyśmy poznali tego, który jest prawdziwy. My jesteśmy w tym, który jest prawdziwy, w Synu jego, Jezusie Chrystusie. On jest tym prawdziwym Bogiem i życiem wiecznym" [I Jana 5:19]

Axanna napisał(a):
Osobiscie mysle podobnie jak Talmid w tej kwestii. Wierze ze jestem zbawiona, ufam, ze Pan dopomoze mi wytrwac - ale przyjmuje to przez wiare, a nie przez wiedzie czy pewnosc. Kiedy sie upamietalam i sie narodzilam na nowo - przyjelam Ducha przez wiare, bo Pan tak obiecal - a nie przez pewnosc, choc w kwestji obietnic Panskich pojecia wiara i pewnosc chyba sa bliskie po znaczeniu. Wierze, ze Slowo Pana to Prawda, mozna powiedziec, ze mam pewnosc - jednak na zasadzie wiary :)
Pojęcia "wiara" i "pewność" są bliskie znaczeniu, ponieważ dzięki wierze stało się coś takiego, że jesteśmy pewni, że się stało. Paweł mówił "jesteście zbawieni" [Ef. 2:8-10] albo "Chrystus zbawił nas" [Tyt. 3:5], a nie "wierzycie, że jesteście zbawieni" albo "wierzymy, że Chrystus nas zbawił". Wiara doprowadziła do faktów w naszym życiu. A te fakty są dla nas pewne. I dopóki trwamy w relacji z Panem, która również jest faktem, z drżeniem i bojaźnią sprawując posiadane zbawienie [Flp. 2:12], to nic nie jest w stanie nas wyrwać z Jego ręki. Chyba, że sami się Go zaprzemy, zatwardzając swoje serca i żyjąc w dobrowolnym grzechu.

Axanna napisał(a):
Ten Duch, z ktorego zostalam odrodzona dokonal w moim zyciu i we mnie niesamowite rzeczy.
A jesteś tego PEWNA? Czy tylko w to WIERZYSZ? Bo jeśli Duch, z którego zostałaś odrodzona, czegoś dokonał, to to jest FAKT. Taki sam jak w życiu Efezjan czy samego Pawła. Dlatego Paweł był pewien zbawienia własnego i Efezjan na przykład.

Axanna napisał(a):
Teraz czytam, ze takie stanowisko ma sygnalizowac o braku zbawienia i o braku odrodzenia z Ducha i sie zastanawiam... czy to dobrze, gdy sie podwaza czyjas wiare, Smoku? Ty jestes pewien - badz, ale pozwol innym wierzyc...
Ja nie podważam niczyjej wiary. Chodzi o to, że człowiek odrodzony ma w sobie Boże życie, a nie wierzy, że je ma. Owoc Ducha pojawia się dzięki działaniu Ducha, który jest w odrodzonym człowieku i to jest FAKT. Możemy tego być pewni właśnie dlatego, że wydajemy owoc Ducha. Nie ma jednak gwarancji, że skoro dzisiaj go wydajemy, to możemy zacząć dobrowolnie trwać w grzechu i nadal będziemy owoc wydawać - nie, nie będziemy.

Axanna napisał(a):
Wierze, ze Pan w swojej lasce pozwoli mi wytrwac do konca, chociaz czesto moje zycie wyglada wlasnie "byle jak", o czym pisala Owieczka :(, ale czesto sie modle i prosze - zebym nie zrobilam czegos w swojej glupocie, by On musial mnie odciac, modle sie by Go nie zdradzila, by nie robila Bogu zawodu itp.itp. - gdybym miala pewnosc, to by nie musiala o to sie modlic... jednak sie modle i cala nadzieje pokladam w Panu.
Mylisz pewność zbawienia z pewnością jego nieutracalności. A to dwie różne sprawy. Nasze zbawienie pochodzi od Boga i jest darem, który przyjęliśmy - nie musimy na ten dar zasługiwać, bo to już nie byłby dar łaski. Co innego jest powiedzieć "nie wiem, czy zachowam zbawienie, które mam sprawować" i co innego jest powiedzieć "nie wiem, czy mam zbawienie" - to dwie diametralnie różne postawy. Pierwsze wynika z przyjęcia niezasłużonej łaski, a drugie z pragnienia zasłużenia na łaskę. Czyli Ewangelia kontra katolicyzm.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 7:55 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Smok Wawelski napisał(a):
Axanna napisał(a):
Ten Duch, z ktorego zostalam odrodzona dokonal w moim zyciu i we mnie niesamowite rzeczy.
A jesteś tego PEWNA? Czy tylko w to WIERZYSZ?

:)
Wiara przeciez jest bardzo wazna, dlaczego mowisz, ze "tylko"...

Zgadzam sie z tym co napisales - w pelni. I dobrze to rozjasniles, dzieki.
Tylko ze wlasnie tak i zrozumialam Talmida - ze on wierzy ze ma zbawienie, ale co do jutra to sklada nadzieje w Panu - dlatego powiedzialam, ze mysle podobnie. Jezeli cos poprzekrecalam to przepraszam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 8:17 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Czy można by to ująć: otrzymujemy darmo, ale utrzymać musimy sami? Jak dziecko, które dostaje samochód, ale ubezpieczenie i benzyna to już jego działka?

Przyznam, że i dla mnie to niełatwa i niejednoznaczna kwestia. Nie określam siebie ani jako "utracalnika" ani jako "nieutracalnika", choć pewnie tertium non datur...
Wydaje mi się, że obie skrajności mają słabe punkty, a logicznego środka jakby nie ma :(
Kiedyś ujęłam to dla siebie tak, że ufam w to, co Biblia mówi w pełni na ten temat, choć pozornie wydaje się to sprzeczne. Mam życie wieczne (czyli nie na chwilę i nie pod warunkiem) i nie idę na sąd, zbawiona już jestem, ale zbawienie jednak mam "sprawować"...

Czy do tego miejsca OK?

Stawiam sobie tylko pytanie, czy człowiek rzeczywiście zbawiony, odrodzony, z przemienionym umysłem, w którym mieszka Duch Święty, który poznał Zbawiciela jako osobę i chodził z Nim, obcował z Nim, może nagle przestać Go znać? Czy raczej taka postawa nie świadczyłaby, że jego nawrócenie było pozorne, powierzchowne? I okazuje się to dopiero w momencie odpadnięcia?

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 9:16 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Jeszcze poczytalam Talmida i mysle, ze on tez dobrze mowi - ze wielu bedzie zdziwionych z tych, co dzis sa pewni, Pismo o tym wspomina i to dobre spostrzezenie - mozna byc pewnym, ale czuwac, z drzeniem (mimo pewnosci) sprawowac, sie badac i miec bojazn Boza potrzebne jest jak najbardziej. Wlasciwie to jak popatrzec dookola (i na siebie, i na siebie) - to w naprawde wielu wypadkach lepiej by bylo gdyby niektorzy nie byli az tak pewni, jak sa... (mowie ogolnie, a nie o kims konkretnym i juz tym bardziej nie z tego forum, gdyby juz...)

Mozna nawet chyba powiedziec, ze niektorym ta pewnosc wrecz szkodzi i to powaznie...


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr sie 24, 2011 9:54 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
szelka napisał(a):
Czy można by to ująć: otrzymujemy darmo, ale utrzymać musimy sami? Jak dziecko, które dostaje samochód, ale ubezpieczenie i benzyna to już jego działka?
Nie, bo nie jesteśmy w stanie sami z siebie ani sprawować, ani utrzymać zbawienia. Dlatego musimy położyć ufność w łasce. Myślę, że jeśli chodzi o jakiś jeden fragment, który podsumowywałby tę kwestię w miarę "całościowo", to chyba będzie ten:

"Łaska i pokój niech się wam rozmnożą przez poznanie Boga i Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość. I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, pobożność braterstwem, braterstwo miłością. Jeśli je bowiem posiadacie i one się pomnażają, to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Kto zaś ich nie ma, ten jest ślepy, krótkowzroczny i zapomniał, że został oczyszczony z dawniejszych swoich grzechów. Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić; czyniąc to bowiem, nigdy się nie potkniecie. W ten sposób będziecie mieli szeroko otwarte wejście do wiekuistego Królestwa Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa" [II Piotra 1:2-11]

1. W Bożej mocy mamy wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności
2. Mamy to dlatego, że poznaliśmy Boga przez Jezusa Chrystusa
3. Darowane nam zostały obietnice, na podstawie których mamy Ducha Świętego i możemy unikać skażenia światem
4. I właśnie dlatego ze swojej strony musimy dokładać starań, korzystając z łaski i mocy Bożej jako zbawieni ludzie, oczyszczeni z dawniejszych grzechów
5. Współpracując z Bożą łaską (Bóg współdziała ze wszystkimi, którzy Boga miłują - Rzym. 8:28) umocnimy swoje powołanie i wybranie (na podstawie przedwiedzy Boga o naszych wyborach), nie będziemy bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana, nie potkniemy się i dotrzemy do wiekuistego Królestwa, dokonując biegu, zachowując wiarę i oczekując na wieniec zwycięstwa dla tych, którzy umiłowali przyjście Pana po Kościół [II Tym. 4:7-8]

szelka napisał(a):
Kiedyś ujęłam to dla siebie tak, że ufam w to, co Biblia mówi w pełni na ten temat, choć pozornie wydaje się to sprzeczne. Mam życie wieczne (czyli nie na chwilę i nie pod warunkiem) i nie idę na sąd, zbawiona już jestem, ale zbawienie jednak mam "sprawować"...
To nie jest sprzeczne. Zostaliśmy zbawieni czyli uratowani od sądu. Przeszliśmy ze śmierci do żywota. To wszystko dzięki wejściu w Nowe Przymierze, w którym trwamy dzięki wierze i posłuszeństwu, bo nieposłuszeństwo jest gorsze od czarów i osłabia naszą wiarę, jeśli w nim trwamy. Żywot został nam dany nie tylko po to, żeby nas uratować, ale również po to, żebyśmy wydali owoc i świadczyli innym o naszym Zbawicielu. To wszystko nie jest wzajemnie sprzeczne, tylko komplementarne - jak nauczanie Pawła o wierze jako warunku otrzymania zbawienia i Jakuba o uczynkach będących owocem takiej wiary, która zbawienie gwarantuje.

szelka napisał(a):
Stawiam sobie tylko pytanie, czy człowiek rzeczywiście zbawiony, odrodzony, z przemienionym umysłem, w którym mieszka Duch Święty, który poznał Zbawiciela jako osobę i chodził z Nim, obcował z Nim, może nagle przestać Go znać?
Nagle nie. Tak jak Izraelici nagle nie usłyszeli, że nie wejdą do odpocznienia ze względu na bunt. Trwało to dłuższy czas, w którym słyszeli głos Boga, a jednak zatwardzali swoje serca. Dlatego List do Hebrajczyków w rozdziałach 3-4 przywołuje ten typ relacji z Bogiem i ostrzega odrodzonych ludzi:

"Dlatego, jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni, gdzie kusili mnie ojcowie wasi i wystawiali na próbę, chociaż oglądali dzieła moje przez czterdzieści lat. Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem: Zawsze ich zwodzi serce; nie poznali też oni dróg moich, tak iż przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do odpocznienia mego. Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu. Staliśmy się bowiem współuczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku" [Hebr. 3:7-14]

szelka napisał(a):
Czy raczej taka postawa nie świadczyłaby, że jego nawrócenie było pozorne, powierzchowne? I okazuje się to dopiero w momencie odpadnięcia?
Pozorne nawrócenie nie powoduje otrzymania Ducha Świętego i nie można wydawać owocu Ducha w życiu z ciała. To się okazuje prędzej czy później. Nie można odpaść od czegoś, do czego się wcześniej nie "przypadło". Nie można wypaść z łaski, w której nigdy się nie było. Gdyby prawdą było to, że w momencie odpadnięcia dowiadujemy się, że nigdy nie byliśmy "przypadnięci", to byłby absurd, a życie zamieniłoby się w koszmar, bo każdy kryzys wiary lub dłuższa walka z grzechem podważałaby autentyczność naszego odrodzenia, mimo wcześniejszych owoców upamiętania. Bóg jest łaskawy dla nas, gdy upadamy w walce, ale nie da się z siebie naśmiewać, gdy lekceważymy Jego przykazania i bezczelnie pokazujemy Mu rzekomy "bilet w jedną stronę" w postaci "nieutracalności zbawienia" powołując się na "łaskę" w postaci licencji na grzech.

Axanna napisał(a):
Jeszcze poczytalam Talmida i mysle, ze on tez dobrze mowi - ze wielu bedzie zdziwionych z tych, co dzis sa pewni, Pismo o tym wspomina i to dobre spostrzezenie
Jeśli chodzi o ludzi mówiących "Panie, Panie!", to przeczytaj KONTEKST Mat. 7:13-28 i zobacz, o kim mowa. Nie o tych, którzy są pewni zbawienia, tylko o tych, którzy czynią nieprawość i nie wydają owoców godnych upamiętania.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 9:49 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Smok Wawelski napisał(a):
szelka napisał(a):
Czy można by to ująć: otrzymujemy darmo, ale utrzymać musimy sami? Jak dziecko, które dostaje samochód, ale ubezpieczenie i benzyna to już jego działka?


Nie, bo nie jesteśmy w stanie sami z siebie ani sprawować, ani utrzymać zbawienia. Dlatego musimy położyć ufność w łasce.


Tu zatem jest punkt, którego nie rozumiem. Jeżeli utrzymanie go nie zależy od nas- jak możemy je utracić? I dwa: na czym polegają "wszelkie starania" i jakie jest ich znaczenie, jeśli nie są równoznaczne z utrzymywaniem zbawienia?

Cytuj:
Pozorne nawrócenie nie powoduje otrzymania Ducha Świętego i nie można wydawać owocu Ducha w życiu z ciała. To się okazuje prędzej czy później. Nie można odpaść od czegoś, do czego się wcześniej nie "przypadło". Nie można wypaść z łaski, w której nigdy się nie było.


Zgadzam się. Problemem jest (jw) jak w ogóle można wypaść z tej łaski, od której wszystko zależy?


Cytuj:
Gdyby prawdą było to, że w momencie odpadnięcia dowiadujemy się, że nigdy nie byliśmy "przypadnięci", to byłby absurd, a życie zamieniłoby się w koszmar, bo każdy kryzys wiary lub dłuższa walka z grzechem podważałaby autentyczność naszego odrodzenia, mimo wcześniejszych owoców upamiętania.


Tu nie rozumiem- dlaczego absurd? Obawiam się, że wielu ludzi tego doświadczy, niezależnie od tematu tej dyskusji. To właśnie ci pozornie nowonarodzeni, którzy przeżyją szok słysząc słowa "nigdy was nie znałem". I biorąc pod uwagę skutek, chyba jest to dla nich bez różnicy, czy byli "przypadnięci" i odpadli, czy nigdy nie byli "przypadnięci".

A po drugie - właśnie świadomość nieutracalności zbawienia powinna pomóc w kryzysie wiary, podczas gdy lęk przed jego utraceniem tylko ew. kryzys pogłębić...


Cytuj:
Bóg jest łaskawy dla nas, gdy upadamy w walce, ale nie da się z siebie naśmiewać, gdy lekceważymy Jego przykazania i bezczelnie pokazujemy Mu rzekomy "bilet w jedną stronę" w postaci "nieutracalności zbawienia" powołując się na "łaskę" w postaci licencji na grzech.


Zgoda. "Tania łaska" to najsłabszy punkt teorii nieutracalności. Najsłabszym punktem teorii utracalności z kolei wydaje się zaprzeczenie wiecznym skutkom zbawienia i położenie akcentu na postawę człowieka z przesunięciem w czasie (po zbawieniu, a nie przed). Chyba, że cały czas czegoś nie rozumiem...

Jeszcze jedno. Wiem, że temat jest i był wałkowany od zawsze, jak chrześcijaństwo długie i szerokie, także na tym forum. Wiem, że nie lubisz się powtarzać. Jednak wierzę, że istnieje coś takiego jak argument żywy na dany czas z danym rozmówcą- i chciałabym w miarę możliwości, z tej opcji skorzystać :) także przez wzgląd na naszych nowoprzybyłych gości, mających może te same pytania. Bardzo dziękuję już z góry. :)

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 11:12 am 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
Cytuj:
A po drugie - właśnie świadomość nieutracalności zbawienia powinna pomóc w kryzysie wiary, podczas gdy lęk przed jego utraceniem tylko ew. kryzys pogłębić...

Zupelnie to widze inaczej, gdyz obawa zawsze wyczula czlowieka na grzech, ale pewnosc znieczula. W razie kryzysu w pierwszym wypadku padniemy na kolana wolajac o pomoc, kiedy w drugim 'co sie przejmowac, samo przejdzie'.

Odnosnie pewnosci ze oto dzis mam zbawienie, wole jednak mowic jak Talmid ze 'wierze ze mam i pokladam ufnosc w Panu' a nie ze 'pewna jestem ze mam'. Dlatego ze to prawda co mowil i cytowal Smok, ze 'wiemy ze przeniesieni jestesmy ze smierci do zywota' itp. Ale to nie dzis zostalam przeniesiona, rowniez i Duch dzis nie dokonal w moim zyciu zadnych znakow, skoro pewnosc ma sie na nich opierac. Owszem za sprawa Ducha zaszly zmiany - tego jestem pewna, ale nie dzis i tez zdarzalo mi sie grzeszyc i to akurat do dzis. Pszepraszam Boga i sie staram nie grzeszyc, pokladajac nadzieje w lasce i wole mowic 'wierze, ze mi przebaczono i wierze ze mam zbawienie'.
Izraelici tez byli pewni, choc krolestwo im zostalo zabrane i oddane innym - kaplani nie wierzyli, choc faktycznie nie stalo sie to nagle, ale oni ciagle byli pewni swego - chyba pewni sa do dzis, zamiast sie ukorzyc.
Dlatego mamy z drzeniem sprawowac, a nie byc pewnymi - tak sobie to przemyslalam.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 1:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
To może po kolei. Postaram się najbardziej przystępnie, jak będę umiał. :)

szelka napisał(a):
Tu zatem jest punkt, którego nie rozumiem. Jeżeli utrzymanie go [zbawienia] nie zależy od nas - jak możemy je utracić?
Napisałem sami z siebie - a to znaczy, że bez położenia ufności w łasce i bez korzystania z mocy Bożej nic nie możemy zrobić. Jednak DECYZJA o tym, czy zaufamy Bogu, skorzystamy z Jego mocy, zawołamy do niego, wyznamy grzech, pierzemy szaty we krwi Baranka należy do nas. Mamy wolna wolę. Mieliśmy ją przed nawróceniem i mamy ją nadal. Wolna wola oznacza zdolność do podejmowania decyzji, a nie moc sprawczą. Moc sprawcza i pomoc w wykonywaniu tych decyzji należy do Boga. Dlatego Paweł pisze, że jako człowiek wewnętrzny ma dobrą wolę, ale nie ma sam w sobie mocy do jej wykonywania:

"Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak" [Rzym. 7:18]

szelka napisał(a):
I dwa: na czym polegają "wszelkie starania" i jakie jest ich znaczenie, jeśli nie są równoznaczne z utrzymywaniem zbawienia?
Wszelkie starania z naszej strony to jest sprawowanie przez nas zbawienia, które otrzymaliśmy. Piotr wylicza te starania czyli pomnażanie tego, co posiadamy [II Piotra 1:8]. To sługa ma pomnażać talenty i przynieść owoc, mając do dyspozycji wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności. Dlatego jesteśmy odpowiedzialni za to, co przyniesiemy i z naszej strony dokonujemy wszelkich wyborów, do których Duch nas zachęca na drodze uświęcenia:

"Dlatego okiełzajcie umysły wasze i trzeźwymi będąc, połóżcie całkowicie nadzieję waszą w łasce, która wam jest dana w objawieniu się Jezusa Chrystusa. Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego" [I Piotra 1:13-19]

Decyzja o tym, czy będziemy myśleć o sprawach duchowych czy o cielesnych, również należy do nas. Teoria "nic ze mnie" brzmi może duchowo, ale wynika z kompletnego niezrozumienia oczekiwań, jakie Bóg ma wobec nas. To nie jest tak, że jesteśmy tylko bezwolną skorupą, a Bóg Ojciec współpracuje sobie z Duchem Świętym w nas - gdyby tak było, to nie moglibyśmy Ducha ani zasmucać, ani gasić. A możemy i jesteśmy przed tym ostrzegani [Ef. 4:30; I Tes. 5:19]. Ponad 1000 przykazań w samej nauce apostolskiej NT jest skierowanych do nas i to my mamy decydować, czy będziemy im posłuszni i czy pokażemy miłość do Boga poprzez ich przestrzeganie, a dzięki mocy Bożej nie są one uciążliwe [I Jana 5:3]. Jeszcze o decyzji:

"Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie. A jeśli Duch was prowadzi, nie jesteście pod zakonem. Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą.  Owocem zaś Ducha są: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość. Przeciwko takim nie ma zakonu. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami. Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujmy" [Gal. 5:16-25]

Do nas należy również decyzja o chodzeniu w światłości o oczyszczaniu naszych szat:

"Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego. Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata. A z tego wiemy, że go znamy, jeśli przykazania jego zachowujemy" [I Jana 1:6-2:3]

szelka napisał(a):
Problemem jest (jw) jak w ogóle można wypaść z tej łaski, od której wszystko zależy?
Nie wszystko, bo Bóg dał nam wolną wolę i zachęca do korzystania z łaski. Łaska nie jest kluczykiem do nakręcania bezwolnych manekinów, lecz niezasłużonym dobrem czekającym na tych, którzy zechcą z niej korzystać:

"Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze" [Hebr. 4:15]

szelka napisał(a):
SW napisał(a):
Gdyby prawdą było to, że w momencie odpadnięcia dowiadujemy się, że nigdy nie byliśmy "przypadnięci", to byłby absurd, a życie zamieniłoby się w koszmar, bo każdy kryzys wiary lub dłuższa walka z grzechem podważałaby autentyczność naszego odrodzenia, mimo wcześniejszych owoców upamiętania.
Tu nie rozumiem - dlaczego absurd? Obawiam się, że wielu ludzi tego doświadczy, niezależnie od tematu tej dyskusji. To właśnie ci pozornie nowonarodzeni, którzy przeżyją szok słysząc słowa "nigdy was nie znałem". I biorąc pod uwagę skutek, chyba jest to dla nich bez różnicy, czy byli "przypadnięci" i odpadli, czy nigdy nie byli "przypadnięci".
Absurd dlatego, że nie możesz wyjść z pomieszczenia, do którego nigdy nie weszłaś. Jeśli Biblia ostrzega, że można odpaść od Boga [Hebr. 6:4], wypaść z łaski, odłączyć się od Chrystusa [Gal. 5;4], to w samych tych określeniach jest założenie, że się wcześniej było w łączności z Bogiem, że się stało w łasce i że miało się łączność z Chrystusem. Jeśli ktoś może podeptać krew przymierza, przez którą został uświęcony [Hebr. 10:29], to trzeba się nieźle nakombinować, żeby twierdzić coś przeciwnego.

Druga sprawa. Pozornie narodzeni na nowo nie wydają owocu Ducha tylko owoc ciała i nie wykonują Słowa, którego słuchają. O takich mówi Pan w Mat. 7:13-25. Nie o tych, którzy kiedyś "podnieśli rękę i zagłosowali na Pana Jezusa". Dlatego po owocach poznajemy, kto do Pana należy i narodził się na nowo, a kto nie.

szelka napisał(a):
A po drugie - właśnie świadomość nieutracalności zbawienia powinna pomóc w kryzysie wiary, podczas gdy lęk przed jego utraceniem tylko ew. kryzys pogłębić...
Fałszywe poczucie bezpieczeństwa, które nie jest oparte na AKTUALNEJ WIĘZI z Jezusem lecz na obietnicy, której On nie złożył, to jest bardzo śliska sprawa. Wmawianie bezbożnikom wydającym owoc ciała, że odziedziczą Królestwo Boże, to jest ułuda i dlatego Paweł pisze do zbawionych ludzi, którzy wyrządzają krzywdę i szkodę własnym braciom: "Nie łudźcie się!" [I Kor. 6:9]. Wyobraź sobie, że jesteś tzw. "nieutracalnikiem" i przeżywasz kryzys wiary albo wpadłaś w sidła grzechu i trwasz w nim od pewnego czasu. Wtedy zamiast się po prostu upamiętać i odnowić relację z Panem [II Tym. 2:24-26; I Jana 1:9] będziesz się zastanawiać, czy aby w ogóle się nawróciłaś, bo przecież "Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził" [I Jana 3:9] i jeszcze Cię ktoś dobije innym wersetem wyrwanym z kontekstu: "Kto popełnia grzech, z diabła jest, gdyż diabeł od początku grzeszy" [I Jana 3:8]. Znam osobiście przypadki "nieutracalnych", którzy w chwili takiego kryzysu panicznie się bali, że nigdy się nie narodzili na nowo, że są dziećmi diabła, i że "są wśród nas, ale nie są z nas" [I Jana 2:19]. I znam przypadki ludzi, którzy żyją w grzechu (dobrowolnym, nie widząc w tym żadnego "kryzysu") okłamują sami siebie mówiąc, że grzechu nie mają [I Jana 1:8] tylko dlatego, że gdyby mieli, to by się okazało, że nigdy nie narodzili się na nowo. A przecież kiedyś uwierzyli, więc mają "zbawienie wieczne" i dlatego wmawiają sobie, że oni nie grzeszą, tylko są "oszukiwani przez grzech". Oszukują samych siebie i chodzą w ciemności tylko dlatego, że ktoś kiedyś złożył im obietnicę fałszywego poczucia bezpieczeństwa.

szelka napisał(a):
Najsłabszym punktem teorii utracalności z kolei wydaje się zaprzeczenie wiecznym skutkom zbawienia i położenie akcentu na postawę człowieka z przesunięciem w czasie (po zbawieniu, a nie przed). Chyba, że cały czas czegoś nie rozumiem...
Chyba jednak czegoś nie rozumiesz. :) Posłużę się następująca ilustracją w kwestii zbawienia wiecznego: Otrzymałaś w prezencie żelazko z tzw. wieczystą gwarancją. Czyli masz rękojmię producenta, że Twoje żelazko zawsze będzie działać, a jak nie, to zostanie wymienione na nowe. Tak czy owak, masz obietnicę wiecznego działania żelazka. Ale to nie oznacza, że nie możesz pozbyć się tego żelazka. Możesz je oddać do sklepu, albo np. wyrzucić na śmieci. Wieczne skutki zbawienia są dla tych, którzy je posiadają dlatego, że wierzą. Zwróć uwagę na czas teraźniejszy w słynnych wersetach:

"(...) jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego" [Jan 3:14-18]

"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota" [Jan 5:24]

"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny" [Jan 6:47]

Kto wierzy, ten trwa w przymierzu z Bogiem i "ma żelazko z wieczystą gwarancją". Nicią łączącą nas z Bogiem i zapewniającą "posiadanie żelazka" jest wiara. Dzięki niej weszliśmy w przymierze i dzięki niej jesteśmy przez to przymierze chronieni od sądu gniewu Bożego. Ta wiara ma to do siebie, że rodzi uczynki godne upamiętania. Ale ponieważ mamy wolną wolę, to możemy okazywać Bogu nieposłuszeństwo, wykazywać brak bojaźni Bożej i myśleć o cielesnych sprawach. To osłabia naszą nić i dlatego Pisma ostrzegają nas, żebyśmy jej nie zerwali na własne życzenie trwając w grzechu mimo wszelkich ostrzeżeń Boga. Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych.

"Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników. Kto łamie zakon Mojżesza, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie zeznania dwóch albo trzech świadków; o ileż sroższej kary, sądzicie, godzien będzie ten, kto Syna Bożego podeptał i zbezcześcił krew przymierza, przez którą został uświęcony, i znieważył Ducha łaski!" [Hebr. 10:26-29]


Ostatnio edytowano Cz sie 25, 2011 2:29 pm przez Smok Wawelski, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 2:25 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Axanna napisał(a):
Zupelnie to widze inaczej, gdyz obawa zawsze wyczula czlowieka na grzech, ale pewnosc znieczula. W razie kryzysu w pierwszym wypadku padniemy na kolana wolajac o pomoc, kiedy w drugim 'co sie przejmowac, samo przejdzie'.
Ta obawa wypływa z bojaźni Bożej. Nieutracalność zbawienia i pewność zbawienia to dwie różne sprawy. Niestety, rzadko kiedy rozpatruje się te kwestie w kategoriach PRZYMIERZA. A szkoda, bo to właśnie przymierze z Bogiem chroni nas od Jego gniewu i zawiera wspaniałe obietnice. Jesteśmy w przymierzu z Bogiem dzięki wierze, a nie dzięki uczynkom - tym się różni Nowe Przymierze od Starego Przymierza. Nie ma potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie [Rzym. 8:1]. Ci, którzy są w Chrystusie, mają dostęp do łaski przez wiarę:

"Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej" [Rzym. 5:1-2]

Nasze uczynki nie zastępują wiary, ale z niej wypływają i mają z nią ścisły związek. Wiara i posłuszeństwo albo idą w parze, albo nieposłuszeństwo osłabia wiarę. Jesteśmy pewni tego, co się w naszym życiu stało - czyli że narodziliśmy się na nowo i nastąpiły fakty, dzięki którym nasze życie się zmieniło. Dlatego WIEMY, żeśmy z Boga, bo wydajemy świadectwo. Natomiast NIE WIEMY, czy w przyszłości nie staniemy się letni i czy Pan nie wypluje nas ze swoich ust. Dlatego mamy CZUWAĆ, a ponieważ jesteśmy w skażonych ciałach, to oprócz miłości do Boga powinniśmy się Go bać i tak sprawować zbawienie, które już mamy (bo gdybyśmy nie mieli zbawienia, to nie byłoby czego sprawować).

Axanna napisał(a):
Dlatego mamy z drzeniem sprawowac, a nie byc pewnymi - tak sobie to przemyslalam.
Ok, to przyjrzyjmy się temu fragmentowi, do którego "pijesz":

"Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie. Czyńcie wszystko bez szemrania i powątpiewania, abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie, zachowując słowa żywota ku chlubie mojej na dzień Chrystusowy, na dowód, że nie na próżno biegałem i nie na próżno się trudziłem" [Flp. 2:12-16]

Paweł zaczyna od posłuszeństwa. Posłuszeństwo lub nieposłuszeństwo to jest akt wolnej woli. Zbawienie mamy sprawować z bojaźnią i drżeniem ponieważ to Bóg daje nam chcenie i wykonanie. Zatem czego się tu bać i przed czym drżeć? Gdyby "chcenie i wykonanie" oznaczało, że wszystko za nas robi sam Bóg, to nie ma się czego bać ani przed czym drżeć. Przecież On jest doskonały, a my tylko się przyglądamy, jak On w nas działa, no nie? :wink: Ale między pragnieniem uczynienia czegoś a wykonaniem tego jest coś, co się nazywa decyzja - i dlatego Paweł mówi najpierw o posłuszeństwie. To my decydujemy, czy będziemy posłuszni, czy nieposłuszni. Nie o tym, czy chcemy być posłuszni, tylko o tym, czy decydujemy się okazać posłuszeństwo. Jesteśmy pewni, że zostaliśmy zbawieni czyli przeszliśmy ze śmierci do życia, bo wierzymy i wydajemy owoc. Ten dar należy zwycięsko sprawować, a ponieważ to my decydujemy o tym, czy będziemy posłuszni czy nie, lepiej robić to z drżeniem i bojaźnią, bo wolna wola jest związana z odpowiedzialnością. Pewność rozpoczęcia biegu (jesteśmy zbawieni) nie wyklucza niepewności co do zakończenia biegu (wiarę zachowaliśmy i wchodzimy do wiekuistego Królestwa, a ponieważ wejdziemy tam bez skażonych ciał, to dopiero wtedy będziemy całkowicie wolni od "zakonu grzechu" działającego w skażonych członkach). Gdyby Filipianie nie zachowali w przyszłości słowa żywota, to mogłoby się okazać, że apostoł trudził się na próżno. A to zależy od tego, czy będą czynić wszystko bez szemrania i powątpiewania, czy też zaczną szemrać i padną jak Izrael na pustyni, nie wchodząc do odpocznienia [Hebr. 4:1-16].


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 5:20 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr mar 19, 2008 1:54 pm
Posty: 829
A czy decyzia nie jest uczynkiem, ktorego trzeba sie podjac?
Mi sie wydaje, ze mozna nawet powiedziec, ze bez uczynkow nie ma zbawienia, choc zbawienie nie z uczynkow ale z laski. Pierwsza czesc zdania wcale nie przeczy drugiej czesci. Na zbawienie nie mozna zapracowac i jestem pewna, ze Bog od nikogo tego nie oczekuje bo wie, ze zadnego nie stac (procz Jednego). Natomiast nie mozna mowic, ze Bog w ogole niczego od nikogo nie oczekuje, bo laska - zeby miec dostep do laski, trzeba sie podjac takich uczynkow na ktore nas stac. Nie ma co wyliczac, bo Smok o tym juz duzo napisal.

Mowiac krotko, zbawienie jest z laski, bo na niego nikt wcale nie zasluguje, a Pan udziela, bo laskawy. Natomiast jezeli ktos zacznie jesc, pic i upijac sie, i bic slugi - to nie ma taki co liczyc na laske...

Ci co mowia "zero ze mnie" - raczej nie maja co liczyc na laske, bo Pan oczekuje cos wiecej niz zero.

A kiedy dodaja, ze to Pan w nich wszystko sprawia, to jeszcze obarczaja Pana swymi grzechami.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 8:21 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Dziękuję bardzo, Smoku, za klarowny wykład. Pewne rzeczy trafiają do mnie, inne muszę sobie jeszcze raz przemyśleć, dzisiaj nie miałam kiedy. Będę miała jeszcze pytania. Odezwę się :)

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz sie 25, 2011 9:30 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Axanna napisał(a):
A czy decyzia nie jest uczynkiem, ktorego trzeba sie podjac?
Nie. Uczynek jest efektem podjęcia decyzji. Decyzję podejmuje się w sercu, zanim się cokolwiek uczyni.

Axanna napisał(a):
zeby miec dostep do laski, trzeba sie podjac takich uczynkow na ktore nas stac
Żeby mieć dostęp do łaski, należy uwierzyć. Wiara również nie jest uczynkiem.

"Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej" [Rzym. 5:1-2]

Dostępu do łaski nie uzyskuje się przez uczynki, bo wtedy łaska nie byłaby już łaską, ale zapłatą za uczynki:

"A gdy kto spełnia uczynki, zapłaty za nie nie uważa się za łaskę, lecz za należność; gdy zaś kto nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje mu się za sprawiedliwość, jak i Dawid nazywa błogosławionym człowieka, któremu Bóg udziela usprawiedliwienia, niezależnie od uczynków" [Rzym. 4:4-6]

Bóg widzi skruchę i wiarę w sercu człowieka, bo On patrzy na serce. I na podstawie tego usprawiedliwia, dając z laski darmo, bo nie z uczynków. O tym pisze Paweł w Rzym. 4:1-8. Taka wiara, która usprawiedliwia, rodzi uczynki, które są widoczne dla wszystkich i potwierdzają nowe narodzenie. Dlatego wiara bez uczynków jest martwa. I o tym pisze Jakub w Jak. 2:1-26. Można chyba powiedzieć, że Paweł pisze o uczynkach poprzedzających zbawczą wiarę, a Jakub - o uczynkach wynikających ze zbawczej wiary.

Więcej na ten temat tutaj:

viewtopic.php?f=2&t=1211


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt sie 26, 2011 6:00 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 14, 2011 8:03 am
Posty: 192
Smok Wawelski napisał(a):
Tutaj nie chodzi o poprawne rozumienie wszystkiego, tylko zwiastowanego Słowa:


Przecież ja nie powiedziałem, że tutaj chodzi o rozumienie wszystkiego w Biblii oraz chemii i fizyki kwantowej. Napisałem, że chodzi o naukę o Królestwie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 186 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL