www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest Śr cze 18, 2025 3:52 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 696 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41 ... 47  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: So wrz 17, 2011 4:45 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Koriel napisał(a):
Szelko :)
Dziękuję za dodanie tego tekstu do zbioru głosów na temat " rozwód i powtórne małżeństwo". Drugi raz w życiu spotykam brata, pierwszy raz w środowisku baptystów, którzy mieliby takie zdanie. Zdanie pod którym mogę się podpisać na 99%. ten jeden procent wynika z subtelnej różnicy w rozumieniu Tory (czym jest dzisiaj i jak działa dzisiaj), jednak jesli chodzi o sam temat, przybijam mu piątkę ;)

Masz jeszcze jakieś inne rozważania tego brata? Żyje on jeszcze? Chętnie poczytam, a jeśli żyje, pomodlę się o jego dalszy rozwój :)


Korielu, pzrepraszam, nie zauważyłam twojego wpisu. Tak, żyje (jest zresztą podpisany pod pierwszym artykułem) aczkolwiek powiem po prostu, że tekst pochodzi z innego okresu jego życia, w którym nauczanie oprócz tego, że darem, było jego prawdziwą pasją. Dziś poświęcił się całkowicie innej pasji (tłumaczenia Biblii)- i ja osobiście uważam, że szkoda, choć to może kontrowersyjna wypowiedź. Dzięki za chęć modlitwy o niego.
( Inne rozważania znajdziesz np na http://www.k5n.pl)

Teraz do Smoka.
Przyznam, że dzieje się coś następującego: nie miałam trudności, żeby wejść w tok myślenia pastora, odtworzyć go i w jakiejś mierze przyjąć za swój. Kiedy czytam ciebie- odczuwam ogromny respekt wobec wiedzy, znajomości tematu, przemyślenia go, a także swobody poruszania się w zawiłych kwestiach wszelkiego kalibru i rodzaju...ale jakoś nie mogę "zatrybić" w ostatnim temacie...Nie rozumiem toku myślenia. Może potrzebuję więcej czasu.

Na razie byłabym skłonna myśleć że nierozerwalność małżeństwa znaczy właśnie, że nie można go rozerwać. Jeśli się komuś coś ukradnie- to owszem, on już tego nie ma, ale jest nadal właścicielem, nie złodziej. I tak patrzę na małżeństwa odrodzonych.

Smok Wawelski napisał(a):
Moim zdaniem on jest tutaj mocno niekonsekwentny i stosuje określenia "śmierć dla zakonu" tak, jakby oznaczało to brak obowiązywania przykazań zakonu, na które się powołuje. No, bo jeśli "umarliśmy dla zakonu" w jego rozumieniu, to dla "wyjątku Mateuszowego" też umarliśmy, bo to jest po prostu cytat z V Mojż. 24:5. Nic więcej.


O wyjątku Mateusza Jezus mówił nie tylko do faryzeuszy, ale i do uczniów (Mat 5,32)
Myślę, że pastor nie uważa go za część zakonu.

Co do śmierci dla zakonu, to nie jest to równoznaczne z uchyleniem jego przykazań:
pastor napisał(a):
Odpowiedź ta wyjaśnia, że Jezus nie rozwiązał niczego z Zakonu czy Proroków. Zakon funkcjonuje nadal. Tylko człowiek umarł dla Zakonu, aby żyć Bogu (Gal 2,19). Odpowiedź ta oparta jest mocno na 1 Kor 7,10, czyli na tekście dotyczącym małżeństw ludzi narodzonych z wody i Ducha, do "pozostałych" zaś należą małżeństwa gdzie jedno z małżonków jest osobą narodzoną na nowo. Odpowiedź ta wyjaśnia dalej dlaczego Paweł dopuścił rozwód z inicjatywy strony nie odrodzonej; wyjaśnia że Bóg nie jest zaangażowany w cały brud związany z małżeńskimi nadużyciami upadłych ludzi, że wielożeństwo współczesnie należy traktować tak, jak w Starym Testamencie; że Bóg nie przestał być realistą i nadal bierze pod uwagę zatwardziałość ludzkich serc. Dopiero w Chrystusie człowiek staje się nowy i dopiero z nowym człowiekiem można nawiązać do początków instytucji małżeństwa, to znaczy jedna kobieta dla jednego mężczyzny na całe życie (Mat 19,4)


Czy jest tu coś, z czym nie mógłbyś się zgodzić?

Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli DWOJE ma być jednym ciałem, to jak poligamia ma być dopuszczalna? Rozumiem wyjątki w sytuacjach zastanych, ale bałbym się zachęcać kogokolwiek do poligamii tylko dlatego, że jego ludzkie prawo na to pozwala.

Jak wyżej.
Nikt nie zaleca poligamii ludziom odrodzonym, jest to przykład obowiązywania prawa wśród ludzi o zatwardziałych sercach, tych samych, którzy się rozwodzą itd.

Może zobaczę lepiej, jak to rozumiesz, na konkretnym przykładzie sąsiadów Gabi i odpowiedziach na jej pytania.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: So wrz 17, 2011 9:29 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
szelka napisał(a):
Jeśli się komuś coś ukradnie - to owszem, on już tego nie ma, ale jest nadal właścicielem, nie złodziej. I tak patrzę na małżeństwa odrodzonych.
Cudzołóstwo polega na współżyciu kogoś, kto pozostaje w przymierzu małżeńskim z kimś innym niż własny współmałżonek. Rozwód polega na rozwiązaniu tego przymierza (które to rozwiązanie jest grzechem), które po rozwiązaniu nie funkcjonuje, bo zostało zerwane. Ukradziona rzecz faktycznie zmienia właściciela, ale nie jest on właścicielem prawowitym.

szelka napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Moim zdaniem on jest tutaj mocno niekonsekwentny i stosuje określenia "śmierć dla zakonu" tak, jakby oznaczało to brak obowiązywania przykazań zakonu, na które się powołuje. No, bo jeśli "umarliśmy dla zakonu" w jego rozumieniu, to dla "wyjątku Mateuszowego" też umarliśmy, bo to jest po prostu cytat z V Mojż. 24:5. Nic więcej.
O wyjątku Mateusza Jezus mówił nie tylko do faryzeuszy, ale i do uczniów (Mat 5,32) Myślę, że pastor nie uważa go za część zakonu.
Po pierwsze, Mat. 5:32 mówi o czymś trochę innym niż "wyjątek Mateuszowy" z Mat. 19. Mówi o tym, że "każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa - jest to komentarz do wcześniej zacytowanego przepisu Tory w poprzednim wersecie [31]. Jak już napisałaś, kobiety, która wcześniej była "scudzołożona" nie prowadzi się do cudzołóstwa. Znowu mamy cytat z V Mojż. 24:5 i jego rozszerzoną interpretację. Dodatkowo mamy jeszcze jeden problem i to duży, a dotyczący praktycznej interpretacji określenia owego "cudzołóstwa", który miałby być owym wyjątkiem. O ile w Torze mamy określenie "ervah davar" (o którym już mówiliśmy w tym wątku), a małżeństwo w starożytnym Izraelu było dwustopniowe, to w Kościele mamy poważny problem z uściśleniem, co miałoby być taką "porneią", której nie można odpuścić tak, jak Chrystus nam odpuścił. Apostoł Paweł, który napisał do Koryntian, że nie istnieje dla wierzących opcja rozwodu, miał pełne objawienie od Boga, a Koryntianie nie czytali jeszcze wtedy Ewangelii Mateusza (napisanej głównie do Żydów zresztą), bo Mateusz jej jeszcze nie napisał. A jednak Paweł nie pisze, że wierzący może oddalić wierzącego współmałżonka, który cudzołoży i jest wolny do normalnego związku z kimś innym (str. 9 linkowanego tekstu). Ja bym się bał coś takiego napisać, skoro Paweł pisał coś wręcz przeciwnego i nie podawał żadnych wyjątków [I Kor. 7:10-11; 39]. Definicja owej "pornei" niestety nie jest jasna i stąd ogromne pole do nadużyć, żeby tylko uzyskać "furtkę" do rozwodu.

szelka napisał(a):
pastor napisał(a):
Odpowiedź ta wyjaśnia, że Jezus nie rozwiązał niczego z Zakonu czy Proroków. Zakon funkcjonuje nadal. Tylko człowiek umarł dla Zakonu, aby żyć Bogu (Gal 2,19). Odpowiedź ta oparta jest mocno na 1 Kor 7,10, czyli na tekście dotyczącym małżeństw ludzi narodzonych z wody i Ducha, do "pozostałych" zaś należą małżeństwa gdzie jedno z małżonków jest osobą narodzoną na nowo. Odpowiedź ta wyjaśnia dalej dlaczego Paweł dopuścił rozwód z inicjatywy strony nie odrodzonej; wyjaśnia że Bóg nie jest zaangażowany w cały brud związany z małżeńskimi nadużyciami upadłych ludzi, że wielożeństwo współczesnie należy traktować tak, jak w Starym Testamencie; że Bóg nie przestał być realistą i nadal bierze pod uwagę zatwardziałość ludzkich serc. Dopiero w Chrystusie człowiek staje się nowy i dopiero z nowym człowiekiem można nawiązać do początków instytucji małżeństwa, to znaczy jedna kobieta dla jednego mężczyzny na całe życie (Mat 19,4)
Czy jest tu coś, z czym nie mógłbyś się zgodzić?
Jeśli Bóg jest "realistą", to dlaczego mówimy ludziom nieodrodzonym, że cokolwiek jest złe - przecież oni mają zatwardziałe serca! Jeśli dla upadłych ludzi dozwolony jest rozwód, bo mają zatwardziałe serca, to ich serca są dokładnie tak samo zatwardziałe, gdy cudzołożą, kradną i zabijają. Nawet poligamistom nie powinniśmy mówić, że źle robią, bo mają zatwardziałe serca, więc Bóg jest w stosunku do ich grzechu "realistą", czyli nie ma sprawy. Naprawdę, nie rozumiem takiego stawiania sprawy. I oczywiście się z nim nie zgadzam.

szelka napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Jeśli DWOJE ma być jednym ciałem, to jak poligamia ma być dopuszczalna? Rozumiem wyjątki w sytuacjach zastanych, ale bałbym się zachęcać kogokolwiek do poligamii tylko dlatego, że jego ludzkie prawo na to pozwala.
Jak wyżej. Nikt nie zaleca poligamii ludziom odrodzonym, jest to przykład obowiązywania prawa wśród ludzi o zatwardziałych sercach, tych samych, którzy się rozwodzą itd.
Dobro i zło nie są relatywne. To nie jest tak, że ten sam czyn dotyczący uniwersalnych zasad moralnych jest grzechem dla ludzi odrodzonych i nie jest grzechem dla nieodrodzonych. O ile wiem, poligamia aż do czasów Noego była raczej wyjątkiem, a sam Noe i jego synowie mieli po jednej żonie, choć dysponowali jedynie prawem naturalnym w sumieniu.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn wrz 19, 2011 12:51 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Smok Wawelski napisał(a):
Cudzołóstwo polega na współżyciu kogoś, kto pozostaje w przymierzu małżeńskim z kimś innym niż własny współmałżonek. Rozwód polega na rozwiązaniu tego przymierza (które to rozwiązanie jest grzechem), które po rozwiązaniu nie funkcjonuje, bo zostało zerwane. Ukradziona rzecz faktycznie zmienia właściciela, ale nie jest on właścicielem prawowitym.


A zatem, wracając do sąsiadów Gabi, to jeśli rozumiem twoje zdanie- sąsiad przymierze zerwał i jako wolny, choć grzeszny człowiek popełnia wszeteczeństwo (nie cudzołóstwo) i podobnie ona; a nie- jak by się odruchowo wydawało -oboje cudzołożą, gdyż on jest żonaty i zdradza żonę, a ona żyje z cudzym mężem.
Jak rozumieć zatem Mat 19,9 który mówi, że kto opuszcza żonę i pojmuje inną cudzołoży (nie:dopuszcza się wszeteczeństwa) i kto opuszczoną pojmuje cudzołoży. Pierwszy raz się zresztą spotykam z odróżnieniem tych pojęć, co powoduje lekki mętlik.


Cytuj:
Po pierwsze, Mat. 5:32 mówi o czymś trochę innym niż "wyjątek Mateuszowy" z Mat. 19. Mówi o tym, że "każdy, kto opuszcza żonę swoją, wyjąwszy powód wszeteczeństwa, prowadzi ją do cudzołóstwa - jest to komentarz do wcześniej zacytowanego przepisu Tory w poprzednim wersecie [31]. Jak już napisałaś, kobiety, która wcześniej była "scudzołożona" nie prowadzi się do cudzołóstwa. Znowu mamy cytat z V Mojż. 24:5 i jego rozszerzoną interpretację. Dodatkowo mamy jeszcze jeden problem i to duży, a dotyczący praktycznej interpretacji określenia owego "cudzołóstwa", który miałby być owym wyjątkiem.



Myślę, że wyjątek, o którym cały czas mowa, to jednak byłby wyjątek wszeteczeństwa (czymkolwiek ono jest) nie cudzołóstwa (jak piszesz wyżej)- skoro mamy przyjąć, że między tymi pojęciami jest różnica. W jakim jednak celu Jezus mówi o tym uczniom, którzy w odróżnieniu od faryzeuszy, nie chcieli go na niczym przyłapać? To chyba nie było miejsce i czas na kazuistyczne dyskusje, ani jak sądzę mechaniczne przytoczenie paragrafu ze szczegółowym podpunktem ( V Mjż 24,1 ) lecz nauczanie nowego spojrzenia na stare prawo, czy tak? I w tym nauczaniu jakiś wyjątek został podtrzymany, problem tylko jak go odnieść do naszego jednostopniowego modelu małżeństwa i czym w istocie porneia/ervah jest:

Cytuj:
O ile w Torze mamy określenie "ervah davar" (o którym już mówiliśmy w tym wątku), a małżeństwo w starożytnym Izraelu było dwustopniowe, to w Kościele mamy poważny problem z uściśleniem, co miałoby być taką "porneią", której nie można odpuścić tak, jak Chrystus nam odpuścił.


Zgoda. Jak wyżej. To byłoby samo sedno. Odpowiedź na to pytanie wydawałaby się kluczowa.

Cytuj:
Apostoł Paweł, który napisał do Koryntian, że nie istnieje dla wierzących opcja rozwodu, miał pełne objawienie od Boga, a Koryntianie nie czytali jeszcze wtedy Ewangelii Mateusza (napisanej głównie do Żydów zresztą), bo Mateusz jej jeszcze nie napisał. A jednak Paweł nie pisze, że wierzący może oddalić wierzącego współmałżonka, który cudzołoży i jest wolny do normalnego związku z kimś innym (str. 9 linkowanego tekstu). Ja bym się bał coś takiego napisać, skoro Paweł pisał coś wręcz przeciwnego i nie podawał żadnych wyjątków [I Kor. 7:10-11; 39]. Definicja owej "pornei" niestety nie jest jasna i stąd ogromne pole do nadużyć, żeby tylko uzyskać "furtkę" do rozwodu.


Tu najbardziej rozumiem twoje stanowisko. Do tej pory sądziłam, że wszeteczeństwo jest pojęciem szerszym, niż cudzołóstwo, ale z tej samej dziedziny, a zastosowanie wyjątku Mateuszowego ma miejsce w sytuacjach „wyjątkowo wyjątkowych” i wymaga mądrości, delikatności, i naprawdę dobrego rozpoznania. Małżeństwo ludzi wierzących uważałam zawsze za nierozerwalne. Wystąpienie elementu "wszeteczeństwa" w takim małżeństwie nie powinno w ogóle mieć miejsca, jeśli jednak ma, czymkolwiek ono jest, nie obliguje tym samym małżonków do rozwodu. Zgadzam się, że furtka może być używana zbyt łatwo i jest to wtedy bardzo poważny błąd. Nie zaprzeczam jednak faktowi, że Jezus jakiś wyjątek uczynił, a opisywane przez pastora przypadki są celowo bardzo skrajne.

Przy okazji, również małżeństwo mieszane, takie jak moje, uważam za "rozrywalne" jedynie w przypadku, w którym strona niewierząca nie jest w stanie zaakceptować wiary współmałżonka i z tego powodu nie chce z nim żyć (czyli nie jest rozrywalne z powodu niewierności strony niewierzącej). Do tego inicjatywę rozwodową ma podjąć strona niewierząca. Tak rozumiem myśl Pawła. Nie wchodzę tutaj w tematykę skrajnych, odrażających nadużyć na polu wszeteczeństwa (porneia) bo Paweł się tym nie zajmował. Gdyby jednak należało tę tematykę podnieść, ja bym była za uwolnieniem strony wierzącej od potwora.


Cytuj:
Jeśli Bóg jest "realistą", to dlaczego mówimy ludziom nieodrodzonym, że cokolwiek jest złe - przecież oni mają zatwardziałe serca! Jeśli dla upadłych ludzi dozwolony jest rozwód, bo mają zatwardziałe serca, to ich serca są dokładnie tak samo zatwardziałe, gdy cudzołożą, kradną i zabijają. Nawet poligamistom nie powinniśmy mówić, że źle robią, bo mają zatwardziałe serca, więc Bóg jest w stosunku do ich grzechu "realistą", czyli nie ma sprawy. Naprawdę, nie rozumiem takiego stawiania sprawy. I oczywiście się z nim nie zgadzam.


Jeżeli przyjmiemy, że zakon jest paidagogos do Chrystusa, to każde porządkowanie zła jest krokiem naprzód. Tak postępuje się w mądrej pedagogice/resocjalizacji. Korczak np mówił "bij, ale nie za mocno, gniewaj się, ale tylko raz dziennie". Tak rozumiem wychowywanie stosowane przez Boga przez cały okres Starego Testamentu. Dlatego lepiej mieć cztery żony, niż cztery kochanki i lepiej walczyć w armii, niż zabijać dla rozboju. Oczywiście nie promuję tutaj poligamii ani wojen jako rzeczy dobrych samych w sobie.

Cytuj:
Dobro i zło nie są relatywne. To nie jest tak, że ten sam czyn dotyczący uniwersalnych zasad moralnych jest grzechem dla ludzi odrodzonych i nie jest grzechem dla nieodrodzonych. O ile wiem, poligamia aż do czasów Noego była raczej wyjątkiem, a sam Noe i jego synowie mieli po jednej żonie, choć dysponowali jedynie prawem naturalnym w sumieniu.


Gdyby tak było, to sąsiedzi Gabi nie powinni się pobierać, bo w niczym nie zmieni to ich sytuacji i pozostają nadal w grzechu, tyle ze z papierkiem. Czy nie raczej według naszego poznania sądzi nas Bóg? A ono nie wzrasta tym bardziej, im bardziej w Jego kierunku porządkujemy nasze życie?
Czyli dobro i zło nie jest relatywne, ale jego poznanie jest stopniowe?

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn wrz 19, 2011 2:22 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
szelka napisał(a):
A zatem, wracając do sąsiadów Gabi, to jeśli rozumiem twoje zdanie - sąsiad przymierze zerwał i jako wolny, choć grzeszny człowiek popełnia wszeteczeństwo (nie cudzołóstwo) i podobnie ona;
Tak uważam.

szelka napisał(a):
Jak rozumieć zatem Mat 19,9 który mówi, że kto opuszcza żonę i pojmuje inną cudzołoży (nie:dopuszcza się wszeteczeństwa) i kto opuszczoną pojmuje cudzołoży. Pierwszy raz się zresztą spotykam z odróżnieniem tych pojęć, co powoduje lekki mętlik.
Należy ją traktować jako konkretną odpowiedź na konkretne pytanie zadane o interpretację przepisu Prawa Mojżeszowego sprzeczną w dwóch szkołach rabinicznych - a nie jako wykładnię obowiązującą innych ludzi poza tymi, którym konkretny przepis otrzymali od Mojżesza [Mat. 19:8]. Mówiliśmy już w tym wątku, że wszeteczeństwo [porneia] oznacza współżycie osób niezwiązanych przymierzem, ewentualnie bardzo ogólnie nieczystość seksualną.. Cudzołóstwo jest pojęciem zawężonym i oznacza zdradę małżeńską popełnioną przez osobę związaną przymierzem małżeńskim. Dlatego osoby wolne powinny zwierać związki małżeńskie ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, a nie cudzołóstwa [I Kor. 7:2].

szelka napisał(a):
W jakim jednak celu Jezus mówi o tym uczniom, którzy w odróżnieniu od faryzeuszy, nie chcieli go na niczym przyłapać?
Moim zdaniem Jezus nie mówi o tym samym, co do faryzeuszy w rozdziale 19.

szelka napisał(a):
Do tej pory sądziłam, że wszeteczeństwo jest pojęciem szerszym, niż cudzołóstwo, ale z tej samej dziedziny, a zastosowanie wyjątku Mateuszowego ma miejsce w sytuacjach „wyjątkowo wyjątkowych” i wymaga mądrości, delikatności, i naprawdę dobrego rozpoznania. Małżeństwo ludzi wierzących uważałam zawsze za nierozerwalne. Wystąpienie elementu "wszeteczeństwa" w takim małżeństwie nie powinno w ogóle mieć miejsca, jeśli jednak ma, czymkolwiek ono jest, nie obliguje tym samym małżonków do rozwodu. Zgadzam się, że furtka może być używana zbyt łatwo i jest to wtedy bardzo poważny błąd. Nie zaprzeczam jednak faktowi, że Jezus jakiś wyjątek uczynił, a opisywane przez pastora przypadki są celowo bardzo skrajne.
Rzecz w tym, że Jezus nie uczynił żadnego wyjątku, który miałby obowiązywać wierzących pod Nowym Przymierzem. On tylko zinterpretował wyjątek istniejący już dla Żydów pod Starym Przymierzem, odpowiadając na konkretne pytanie o interpretację konkretnego przepisu Tory. Nic więcej. To my wyczytujemy więcej niż tam jest napisane. I sami robimy sobie kłopot.

szelka napisał(a):
Przy okazji, również małżeństwo mieszane, takie jak moje, uważam za "rozrywalne" jedynie w przypadku, w którym strona niewierząca nie jest w stanie zaakceptować wiary współmałżonka i z tego powodu nie chce z nim żyć (czyli nie jest rozrywalne z powodu niewierności strony niewierzącej). Do tego inicjatywę rozwodową ma podjąć strona niewierząca. Tak rozumiem myśl Pawła.
Ok, do tego miejsca pełna zgoda. Choć powód odejścia strony niewierzacej nie jest sprecyzowany przez Pawła kategoriach religijnych czy duchowych. Jest tylko napisane, że "nie chce z nim żyć". :)

szelka napisał(a):
Nie wchodzę tutaj w tematykę skrajnych, odrażających nadużyć na polu wszeteczeństwa (porneia) bo Paweł się tym nie zajmował. Gdyby jednak należało tę tematykę podnieść, ja bym była za uwolnieniem strony wierzącej od potwora.
Tu już mamy trochę "pod górkę". Pan Jezus kazał wybaczać nawet 77 razy. Moim zdaniem Paweł nie zajmował się tą kwestią z najprostszego powodu - dla wierzących pod Nowym Przymierzem ta kwestia nie istnieje. Gdyby istniała, to Paweł zająłby się nią z całą pewnością, bo przecież po to pisał cały rozdział I Kor. 7, żeby rozstrzygnąć kwestie m.in. rozwodów. Myślę, że prawda jest tutaj banalnie prosta, tylko trudna to przyjęcia z powodów emocjonalnych. Tak jak kwestia przebaczenia winowajcom, w której nie widzę żadnych wyjątków dla żadnych potworów.

szelka napisał(a):
Jeżeli przyjmiemy, że zakon jest paidagogos do Chrystusa, to każde porządkowanie zła jest krokiem naprzód. Tak postępuje się w mądrej pedagogice/resocjalizacji. Korczak np mówił "bij, ale nie za mocno, gniewaj się, ale tylko raz dziennie". Tak rozumiem wychowywanie stosowane przez Boga przez cały okres Starego Testamentu. Dlatego lepiej mieć cztery żony, niż cztery kochanki i lepiej walczyć w armii, niż zabijać dla rozboju. Oczywiście nie promuję tutaj poligamii ani wojen jako rzeczy dobrych samych w sobie.
Zgadzam się. Tylko, że Prawo było "padaigogosem" do momentu przyjścia Mesjasza:

"Tak więc zakon był naszym przewodnikiem do Chrystusa, abyśmy z wiary zostali usprawiedliwieni. A gdy przyszła wiara, już nie jesteśmy pod opieką przewodnika" [Gal. 3:24-25]

Czyim przewodnikiem był zakon Mojżeszowy? Tych, którzy go otrzymali. Inni mieli prawo naturalne, które też otrzymali w sumieniach. Oczywiście, jak słusznie zauważył Dan Gruber, padaigogosa po zakończeniu jego służby nikt nie zabijał, więc Prawo nie zostało zniesione, tylko zmieniło swoją rolę. A prawo naturalne nie przewiduje poligamii - gdyby przewidywało, to w arce Noego mielibyśmy całkiem spory tłum ludzi, a Abraham nie miałby problemu z Hagar. Dla pogan Prawo Mojżeszowe nie jest "padaigogosem do Mesjasza". Jest nim prawo naturalne.

szelka napisał(a):
SW napisał(a):
Dobro i zło nie są relatywne. To nie jest tak, że ten sam czyn dotyczący uniwersalnych zasad moralnych jest grzechem dla ludzi odrodzonych i nie jest grzechem dla nieodrodzonych. O ile wiem, poligamia aż do czasów Noego była raczej wyjątkiem, a sam Noe i jego synowie mieli po jednej żonie, choć dysponowali jedynie prawem naturalnym w sumieniu.
Gdyby tak było, to sąsiedzi Gabi nie powinni się pobierać, bo w niczym nie zmieni to ich sytuacji i pozostają nadal w grzechu, tyle ze z papierkiem.
Nikt nie powinien grzeszyć. Sąsiedzi Gabi będą sądzeni z uczynków, jeśli się nie nawrócą i nie narodzą na nowo. Czyniąc więcej zła, będą odpowiedzialni za więcej zła. A ich uczynki zostaną włożone na ich głowę. Ciążący na nich gniew Boży jest proporcjonalny do zła, jakie popełniają - ja nie miałbym odwagi powiedzieć nikomu, że może sobie robić, co chce, bo w niczym to nie zmieni jego sytuacji. Zmieni, bo czyniąc zło, niszczą siebie i innych, deprawując np. własne dziecko). Zmieni, bo otrzymają większą karę, którą będą odbywać w wieczności. Czyli zmieni wymiar kary, ale nie zmieni miejsca i czasu jej odbywania. A to nie jest to samo.

szelka napisał(a):
Czy nie raczej według naszego poznania sądzi nas Bóg? A ono nie wzrasta tym bardziej, im bardziej w Jego kierunku porządkujemy nasze życie? Czyli dobro i zło nie jest relatywne, ale jego poznanie jest stopniowe?
Tutaj nie ma mowy o "stopniowym poznawaniu". Sąsiedzi Gabi wiedzą, że poligamia jest złem i prawdopodobnie mają świadomość, że rozwód jest złem. Więc argumenty pastora w tej kwestii upadają. Należałoby ich zapytać, czy życie "na kocią łapę" jest według nich dobre czy złe. Czy gdyby nie problem z rozwodem kościelnym, to chcieliby się pobrać? Bo z tego, co rozumiem, to powodem, dla którego się nie pobrali, jest brak pieniędzy na "unieważnienie małżeństwa" w krk, a nie ich przekonanie, że dobrze czynią.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn wrz 19, 2011 4:40 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Smok Wawelski napisał(a):
szelka napisał(a):

Jak rozumieć zatem Mat 19,9 który mówi, że kto opuszcza żonę i pojmuje inną cudzołoży (nie:dopuszcza się wszeteczeństwa) i kto opuszczoną pojmuje cudzołoży. Pierwszy raz się zresztą spotykam z odróżnieniem tych pojęć, co powoduje lekki mętlik.


Należy ją traktować jako konkretną odpowiedź na konkretne pytanie zadane o interpretację przepisu Prawa Mojżeszowego sprzeczną w dwóch szkołach rabinicznych - a nie jako wykładnię obowiązującą innych ludzi poza tymi, którym konkretny przepis otrzymali od Mojżesza [Mat. 19:8]. Mówiliśmy już w tym wątku, że wszeteczeństwo [porneia] oznacza współżycie osób niezwiązanych przymierzem, ewentualnie bardzo ogólnie nieczystość seksualną.. Cudzołóstwo jest pojęciem zawężonym i oznacza zdradę małżeńską popełnioną przez osobę związaną przymierzem małżeńskim. Dlatego osoby wolne powinny zwierać związki małżeńskie ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, a nie cudzołóstwa [I Kor. 7:2].


Czytałam tę odpowiedź kilka razy i nadal doświadczam intelektualnego zaćmienia, o którym wspominałam wcześniej. Nie rozumiem :( Czy to znaczy, że ci, którzy taki przepis otrzymali od Mojżesza -a byli w identycznej sytuacji jak sąsiedzi Gabi- cudzołożyli, podczas gdy sąsiedzi Gabi należą już do kategorii "innych ludzi" i w związku z tym popełniają wszeteczeństwo?

Cytuj:
Moim zdaniem Jezus nie mówi o tym samym, co do faryzeuszy w rozdziale 19.


Tak, rzeczywiście wspominałeś o tym kilkakrotnie, że nie mówi o tym samym i staram się to zrozumieć. Dociera do mnie, że faryzeuszom interpretował punkt sporny. Nadal nie wiem, w jakim celu mówił o tym do uczniów jeśli nie w celu nauczenia ich „nowego”.

Cytuj:
Rzecz w tym, że Jezus nie uczynił żadnego wyjątku, który miałby obowiązywać wierzących pod Nowym Przymierzem. On tylko zinterpretował wyjątek istniejący już dla Żydów pod Starym Przymierzem, odpowiadając na konkretne pytanie o interpretację konkretnego przepisu Tory. Nic więcej. To my wyczytujemy więcej niż tam jest napisane. I sami robimy sobie kłopot.


W przypadku uczniów nikt Go o nic nie pytał, Jezus sam porównuje "stare" i "nowe" ("powiedziano...a Ja wam powiadam"). I cały Mt 5,32 w tym "wyjąwszy powód wszeteczeństwa" należy do strony "a Ja wam powiadam", czyli do "nowego", czyż nie?

Cytuj:
Ok, do tego miejsca pełna zgoda. Choć powód odejścia strony niewierzacej nie jest sprecyzowany przez Pawła kategoriach religijnych czy duchowych. Jest tylko napisane, że "nie chce z nim żyć". :)


Hmm...:) Jeżeli żona- sopran koloraturowy ma męża (dalekiego od podzielenia jej pasji), który zgadza się z nią żyć, niech się z nim nie rozwodzi. Czy nie ma w tym myśli, że nie przeszkadza mu wysokie C i inne vibrata? :) A jeśli muzyczny abnegat chce się rozwieść, niech się rozwiedzie?


Cytuj:
Tu już mamy trochę "pod górkę". Pan Jezus kazał wybaczać nawet 77 razy. Moim zdaniem Paweł nie zajmował się tą kwestią z najprostszego powodu - dla wierzących pod Nowym Przymierzem ta kwestia nie istnieje. Gdyby istniała, to Paweł zająłby się nią z całą pewnością, bo przecież po to pisał cały rozdział I Kor. 7, żeby rozstrzygnąć kwestie m.in. rozwodów. Myślę, że prawda jest tutaj banalnie prosta, tylko trudna to przyjęcia z powodów emocjonalnych. Tak jak kwestia przebaczenia winowajcom, w której nie widzę żadnych wyjątków dla żadnych potworów.

Bardzo mnie ujął ten passus. Tak, myślę, że tak to jest rzeczywiście.

Cytuj:
Czyim przewodnikiem był zakon Mojżeszowy? Tych, którzy go otrzymali. Inni mieli prawo naturalne, które też otrzymali w sumieniach. Oczywiście, jak słusznie zauważył Dan Gruber, padaigogosa po zakończeniu jego służby nikt nie zabijał, więc Prawo nie zostało zniesione, tylko zmieniło swoją rolę. A prawo naturalne nie przewiduje poligamii - gdyby przewidywało, to w arce Noego mielibyśmy całkiem spory tłum ludzi, a Abraham nie miałby problemu z Hagar. Dla pogan Prawo Mojżeszowe nie jest "padaigogosem do Mesjasza". Jest nim prawo naturalne.


Ok, ROZUMIEM :)

Cytuj:
Nikt nie powinien grzeszyć. Sąsiedzi Gabi będą sądzeni z uczynków, jeśli się nie nawrócą i nie narodzą na nowo. Czyniąc więcej zła, będą odpowiedzialni za więcej zła. A ich uczynki zostaną włożone na ich głowę. Ciążący na nich gniew Boży jest proporcjonalny do zła, jakie popełniają - ja nie miałbym odwagi powiedzieć nikomu, że może sobie robić, co chce, bo w niczym to nie zmieni jego sytuacji. Zmieni, bo czyniąc zło, niszczą siebie i innych, deprawując np. własne dziecko). Zmieni, bo otrzymają większą karę, którą będą odbywać w wieczności. Czyli zmieni wymiar kary, ale nie zmieni miejsca i czasu jej odbywania. A to nie jest to samo.


Tak, zgadzam się. Myślałam tylko, że powinni porządkować swoja sytuację na miarę swojego poznania.

Cytuj:
Tutaj nie ma mowy o "stopniowym poznawaniu". Sąsiedzi Gabi wiedzą, że poligamia jest złem i prawdopodobnie mają świadomość, że rozwód jest złem. Więc argumenty pastora w tej kwestii upadają. Należałoby ich zapytać, czy życie "na kocią łapę" jest według nich dobre czy złe. Czy gdyby nie problem z rozwodem kościelnym, to chcieliby się pobrać? Bo z tego, co rozumiem, to powodem, dla którego się nie pobrali, jest brak pieniędzy na "unieważnienie małżeństwa" w krk, a nie ich przekonanie, że dobrze czynią.


A nad tym się jeszcze zastanowię. Chyba niewierzący ludzie wcale nie są przekonani, że rozwód, czy życie na kocią łapę jednoznacznie jest złem, co jest skutkiem relatywizacji niektórych aksjomatów moralnych. Rzeczywiście można by ich samych zapytać. A ślub po rozwodzie to jednak nie jest dobro według Bożych standardów, prawda?

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn wrz 19, 2011 5:51 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Witam !
Ja odnośnie Mat. 19:8, tj. wyjątku wszeteczeństwa.
Mat. 19:6 mówi o nierozwiązywalności małżeństwa. A werset 8 temu nie przeczy !! Bo mówi nie o warunku, po spełnieniu którego mąż może oddalić żonę, ale mówi o skutku dla męża dania listu rozwodowego żonie. I opisuje, że pod jednym warunkiem dając jej jednak list rozwodowy nie zostanie obciążony „ jej „ grzechem.
Jeszcze raz. Wer. 8 nie mówi o warunku po spełnieniu którego można oddalić żonę, a jednej opisuje stan ( sytuację ), w której mąż nie będzie winny grzechu.

Mąż u Mojżesza mógł dać list rozwodowy żonie. Istnieją trzy możliwości : chce tego wyłącznie mąż ( mówimy o ich woli ) (1), chce tego wyłącznie żona (2), chcą tego oboje (3).
Jeśli mąż pozwoli odejść żonie ( da jej list ) i nastąpi to z warunku ( 1 ) i ( 3 ) mąż będzie winny cudzołóstwa żony ( jeśli wyjdzie za innego mężczne ). We wszystkich trzech przypadkach jeśli mąż poślubi inna kobietę, tj. byłą mężatkę z listem rozwodowym sam będzie cudzołożnikiem. Natomiast jeśli zajdzie sytuacja ( 2 ), a żona dopuszcza się wszeteczeństwa, nie będzie obciążony jej grzechem.

Na marginesie zwrócić należy uwagę, iż żona nie mogła dać listu rozwodowego mężowi, ale to nie oznacza, iż nie może być stroną, która chce odejść.

Swoją drogą jeśli żona dopuszcza się wszeteczeństwa ( żona niewierząca ) i mąż daje jej „list rozwodowy” ( wierzący, zgadza się na rozwód, mówiąc językiem współczesnym ), to mąż może wejść w powtórny związek małżeński ( byle w Panu, tzn. z kobietą wierzącą, i która nie była mężatką ) ?

W dzisiejszych czasach prawa małżonków uznajemy za równe, ale coś mi się zdaje, że list rozwodowy mógł napisać tylko mąż. Zatem żona była niejako skazana na wolę męża. Czy nie czytamy ww. słowa „odprawiać” ( wer. 9 ) jako wyłącznie sytuację, w której inicjatywa jest po stronie męża ? Czy nie z tego biorą się kłopoty z tym wersetem ?

Mąż dając żonie list rozwodowy ( pozwalając jej odejść i to bez żadnej przyczyny ) też może zgrzeszyć, tzn. jeśli ona wyjdzie za mąż to mężczyzna, który ją poślubi będzie cudzołożył, a on niejaką będzie wplątany w ten grzech. To jest ostrzeżenie Jezusa - nie czyń tego, nie pozwalaj jej odejść, zastanów się dlaczego ona chce ciebie porzucić, może to ty jesteś temu winny, jesteś za nią odpowiedzialny, za jej czyny !!! Jako głowa masz zrobić wszystko, aby ją od tego odwieść, masz o nią dbać !!!
Jest jeden wyjątek, tzn. jeśli żona dopuszcza się ( nie dopuściła się raz ) wszeteczeństwa i chce odejść ( trwa w tym wszeteczeństwie, nie żałuje tego ), mąż dając list rozwodowy nie będzie winny jej grzechu. Powtarzam to nie oznacza, że on może ją oddalić, a jedynie, że nie będzie winny. Mąż nie może chcieć oddalić żony, ale jeśli ona dopuszcza się wszeteczeństwo, to on nie będzie ponosił skutku.

Rozróżnienie w wer. 9 „wszeteczestwa” i „cudzołóstwa” ma tylko takie znaczenie, że wystarczające jest wszeteczeństwo żony, zatem warunek oddalenia obejmuje tym bardziej sytuację cudzołóstwa żony.

Mąż będzie ponosił winę za odejście żony ( przynajmniej może ponosić ) tzn. może go obciążyć brak działań w celu odwiedzenia jej od tej decyzji, ale jej grzech cudzołóstwa nie będzie jego obciążał. Po prostu możesz byćwinny jej odejścia ale nie jesteś winny jej cudzołóstwa.
Zwracam uwagę na Marka 10:12. Jest tam mowa o decyzji samej ( wyłącznie ) żony, cyt. „ A jeśliby sama rozwiodła się … „ tzn. tylko żona chce rozwodu.
Proszę zauważyć, iż nie ma opisu sytuacji, w której mąż z jakiegoś powodu może odejść od żony. Nawet jeśli dopuści się wszeteczeństwa nie oznacza to, że może opuścić żonę.
Czy ja dobrze rozumiem ?
PS.
Jaki z tego morał ? Panowie dbajcie o żony, bo jesteście za nie odpowiedzialni i nie możecie się z nimi rozwieść jeśłi one nie dadzą wam jedynego powodu :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn wrz 19, 2011 8:08 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Nie chciałbym powtarzać tego, co już było pisane w tym wątku, ale jedno trzeba dodać. W starożytnym Izraelu zawierano małżeństwo dwustopniowo, a "wyjątek" nie mógł dotyczyć cudzołóstwa, bo cudzołóstwo było karane śmiercią. Dlatego różnica między cudzołóstwem a wszeteczeństwem ma zasadnicze znaczenie.

Cokolwiek byśmy nie wymyślili w kwestii tego "wyjątku", to nie ma to dla nas żadnego znaczenia, jeśli on po prostu nas nie dotyczy. A moim zdaniem tak właśnie jest. Ani pytanie faryzeuszy, ani odpowiedź Jezusa nie dotyczyły zasad rządzących w Kościele pod Nowym Przymierzem. Dlatego nie ma takiego powodu, który usprawiedliwiałby inicjatywę rozwodu ze strony wierzącej osoby nawet w związku mieszanym, nie mówiąc już o związku ludzi odrodzonych.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 20, 2011 4:50 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Czyli co?
Nie będzie już dyskusji ani odpowiedzi na pytania?

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 20, 2011 5:47 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
szelka napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Należy ją traktować jako konkretną odpowiedź na konkretne pytanie zadane o interpretację przepisu Prawa Mojżeszowego sprzeczną w dwóch szkołach rabinicznych - a nie jako wykładnię obowiązującą innych ludzi poza tymi, którym konkretny przepis otrzymali od Mojżesza [Mat. 19:8]. Mówiliśmy już w tym wątku, że wszeteczeństwo [porneia] oznacza współżycie osób niezwiązanych przymierzem, ewentualnie bardzo ogólnie nieczystość seksualną.. Cudzołóstwo jest pojęciem zawężonym i oznacza zdradę małżeńską popełnioną przez osobę związaną przymierzem małżeńskim. Dlatego osoby wolne powinny zwierać związki małżeńskie ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, a nie cudzołóstwa [I Kor. 7:2].
Czytałam tę odpowiedź kilka razy i nadal doświadczam intelektualnego zaćmienia, o którym wspominałam wcześniej. Nie rozumiem :( Czy to znaczy, że ci, którzy taki przepis otrzymali od Mojżesza - a byli w identycznej sytuacji jak sąsiedzi Gabi - cudzołożyli, podczas gdy sąsiedzi Gabi należą już do kategorii "innych ludzi" i w związku z tym popełniają wszeteczeństwo?
Wszeteczeństwo w tzw. "wyjątku" musiało dotyczyć pierwszej fazy małżeństwa [erusin], o czym mówiliśmy wcześniej w tym wątku. Cudzołóstwo musiało być popełnione w drugiej fazie [nisuin]. I za to groziła kara śmierci. Sąsiedzi Gabi w ogóle nie są w takiej sytuacji, do jakiej został zaprojektowany wyjątek wszeteczeństwa w Prawie Mojżeszowym.

szelka napisał(a):
SW napisał(a):
Moim zdaniem Jezus nie mówi o tym samym, co do faryzeuszy w rozdziale 19.
Tak, rzeczywiście wspominałeś o tym kilkakrotnie, że nie mówi o tym samym i staram się to zrozumieć. Dociera do mnie, że faryzeuszom interpretował punkt sporny. Nadal nie wiem, w jakim celu mówił o tym do uczniów jeśli nie w celu nauczenia ich „nowego”.
Dokładnie w takim samym celu, w jakim powiedział do nich następujące słowa:

"Jeślibyś więc składał dar swój na ołtarzu i tam wspomniałbyś, iż brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam dar swój na ołtarzu, odejdź i najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem przyszedłszy, złóż dar swój" [Mat. 5:23-24]

Czy Pan Jezus kazał składać dary na ołtarzu przez Kościół w Nowym Przymierzu? Nie. Ale te słowa powiedział do uczniów w ramach nauczania jeszcze przed wprowadzeniem Nowego Przymierza. Czy mogli się czegoś z tego nauczyć w sensie duchowym? Myślę, że tak. Od momentu rozpoczęcia służby przez Jezusa wszyscy uczniowie przez 3 lata chodzili jeszcze do świątyni i składali tam dary na ołtarzu. Poza tym, niektórzy z nich pewnie się żenili i robili to na podstawie przepisów Prawa Mojżeszowego. My mamy problem z tzw. "kościołocentryzmem" w interpretacji nauk Mesjasza. Wydaje nam się, że wszystkie Jego słowa dotyczą wyłącznie Kościoła czyli nas. Ale to nie jest prawda.

szelka napisał(a):
SW napisał(a):
Rzecz w tym, że Jezus nie uczynił żadnego wyjątku, który miałby obowiązywać wierzących pod Nowym Przymierzem. On tylko zinterpretował wyjątek istniejący już dla Żydów pod Starym Przymierzem, odpowiadając na konkretne pytanie o interpretację konkretnego przepisu Tory. Nic więcej. To my wyczytujemy więcej niż tam jest napisane. I sami robimy sobie kłopot.
W przypadku uczniów nikt Go o nic nie pytał, Jezus sam porównuje "stare" i "nowe" ("powiedziano... a Ja wam powiadam"). I cały Mt 5,32 w tym "wyjąwszy powód wszeteczeństwa" należy do strony "a Ja wam powiadam", czyli do "nowego", czyż nie?
Nie, ponieważ Jezus nie wprowadził żadnego nowego prawa. Wprowadził Nowe Przymierze. Prawo zostało, bo ani jedna kreska z niego nie przeminęła [Mat. 5:17-19]. Mesjasz zinterpretował Prawo, a jeśli coś kontrował i obalał, to była to tradycja ustna rabinów. Też mówiliśmy o tym w osobnym wątku.

szelka napisał(a):
SW napisał(a):
] Ok, do tego miejsca pełna zgoda. Choć powód odejścia strony niewierzacej nie jest sprecyzowany przez Pawła kategoriach religijnych czy duchowych. Jest tylko napisane, że "nie chce z nim żyć". :)
Hmm...:) Jeżeli żona - sopran koloraturowy ma męża (dalekiego od podzielenia jej pasji), który zgadza się z nią żyć, niech się z nim nie rozwodzi. Czy nie ma w tym myśli, że nie przeszkadza mu wysokie C i inne vibrata? :) A jeśli muzyczny abnegat chce się rozwieść, niech się rozwiedzie?
Jeśli dla niewierzącego współmałżonka coś takiego jest powodem do rozwodu, to znaczy, że on w ogóle nie kocha swojej żony/męża i nie ma pojęcia, co zrobił zawierając przymierze - bo przecież małżeństwo to nie jest kółko hobbystów podzielających swoje pasje. Nie wiem, dlaczego Paweł tak napisał. Chodzi mi o to, żeby nie czytać więcej niż jest napisane.

szelka napisał(a):
A ślub po rozwodzie to jednak nie jest dobro według Bożych standardów, prawda?
Miłosierdzie góruje nad sądem [Jak. 2:13]. Jeśli nie da się naprawić szkody i wrócić do żony młodości, to trzeba przyjąć odpuszczenie grzechu i dobrze żyć w przymierzu zawartym z inną kobietą. Moim zdaniem ludzie są czasem bardziej surowi od samego Boga.

szelka napisał(a):
Czyli co? Nie będzie już dyskusji ani odpowiedzi na pytania?
Będzie, jak najbardziej. Tylko chciałbym uniknąć konieczności powracania do argumentacji już powtarzanej co najmniej raz. Jestem przekonany, że w tej kwestii mogę liczyć na wyrozumiałość. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 20, 2011 7:47 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Smok Wawelski napisał(a):
Tylko chciałbym uniknąć konieczności powracania do argumentacji już powtarzanej co najmniej raz. Jestem przekonany, że w tej kwestii mogę liczyć na wyrozumiałość.


Co do mnie, staram się :) Myślę, że postawiłeś tę sprawę dość jasno na forum.

Apeluję tym niemniej do twojej ludzkiej strony (taki żart ;) ) o odrobinę empatii dla tych z nas, którzy twój tok myślenia, w tym skróty myślowe, od których nikt nie jest wolny, śledzą po raz pierwszy. Jeśli ktoś, jak ja wyżej, sygnalizuje że czegoś nie rozumie- uczynienie "wyjątku Smokowego" pewnie będzie ci policzone. Myślę, że to szlachetny model nauczania i za zastosowanie go bardzo dziękuję.

Oczywiście dziękuję za odpowiedź.

Mogłabym zadać jeszcze kilka kolejnych pytań w związku z nią, ale OK, ograniczę się tylko do jednej rzeczy, której na pewno nie było w tym wątku.

Cytuj:
Jeśli dla niewierzącego współmałżonka coś takiego jest powodem do rozwodu, to znaczy, że on w ogóle nie kocha swojej żony/męża i nie ma pojęcia, co zrobił zawierając przymierze - bo przecież małżeństwo to nie jest kółko hobbystów podzielających swoje pasje. Nie wiem, dlaczego Paweł tak napisał. Chodzi mi o to, żeby nie czytać więcej niż jest napisane.


Jak mówili starożytni Rzymianie -każde porównanie kuleje. Moje miało jedynie pokazać sposób formułowania tezy nie na podstawie informacji, które literalnie są w tekście, ale na podstawie przesłanek, które uzasadniają wysnucie logicznego wniosku.

Inny przykład:
1. pan Kowalski hoduje króliki
2. pewnego dnia znalazł na ich wybiegu dziurę w ogrodzeniu
3. królików nie ma

wniosek: króliki uciekły

Zdaje się, że na takiej podstawie dochodzimy choćby do pojęcia Trójcy, którego "literalnie" w Biblii nie ma, a jednak mówiąc o niej nie czytamy więcej, niż jest napisane.

A wracając do tematu, mnie się wydaje, że wiara strony chrześcijańskiej małżeństwa jest co najmniej ervah dla poganina. Jeśli nie jest wonią życia, ku życiu, zapewne jest nieznośnym i odrażajacym zapachem śmierci. (2 Kor 2,16)

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 20, 2011 8:19 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
szelka napisał(a):
Apeluję tym niemniej do twojej ludzkiej strony (taki żart ;) ) o odrobinę empatii dla tych z nas, którzy twój tok myślenia, w tym skróty myślowe, od których nikt nie jest wolny, śledzą po raz pierwszy. Jeśli ktoś, jak ja wyżej, sygnalizuje że czegoś nie rozumie - uczynienie "wyjątku Smokowego" pewnie będzie ci policzone. Myślę, że to szlachetny model nauczania i za zastosowanie go bardzo dziękuję.
Ok, ja to rozumiem. Moja ludzka strona natomiast ulega zmęczeniu materiału i stąd moje apele o empatię w moja stronę. :D

szelka napisał(a):
Jak mówili starożytni Rzymianie - każde porównanie kuleje. Moje miało jedynie pokazać sposób formułowania tezy nie na podstawie informacji, które literalnie są w tekście, ale na podstawie przesłanek, które uzasadniają wysnucie logicznego wniosku. (...) Zdaje się, że na takiej podstawie dochodzimy choćby do pojęcia Trójcy, którego "literalnie" w Biblii nie ma, a jednak mówiąc o niej nie czytamy więcej, niż jest napisane.
Zgoda. Problem polega na istnieniu bądź nieistnieniu tychże przesłanek. Ja ich po prostu w tym tekście nie widzę.

szelka napisał(a):
A wracając do tematu, mnie się wydaje, że wiara strony chrześcijańskiej małżeństwa jest co najmniej ervah dla poganina. Jeśli nie jest wonią życia, ku życiu, zapewne jest nieznośnym i odrażajacym zapachem śmierci. (2 Kor 2,16)
Ervah wiąże się z nieprzyzwoitością na tle seksualnym. Rozumiem, że posługujesz się tutaj pewnego rodzaju metaforą - jak najbardziej wiara strony chrześcijańskiej może być powodem do inicjatywy rozwodu ze strony niewierzącego współmałżonka. To wydaje się nawet "naturalne" właśnie ze względu na ów "zapach ku śmierci". Paweł nie mówi jednak o żadnym konkretnym powodzie i dlatego nie zawężałbym takiej niechęci tylko do kwestii wiary. Chyba, że interpretujesz ten tekst mniej więcej tak: "Jeśli jedno z małżonków się nawraca, a drugie mimo to zgadza się na współżycie w nim, niech wierzący się nie rozwodzi" - moim zdaniem jednak nie ma przesłanek do takiej interpretacji. Ale nie jestem pewien, czy jest o co kruszyć kopie.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 20, 2011 9:31 pm 
Offline

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 3:38 pm
Posty: 909
Cytuj:
1. pan Kowalski hoduje króliki
2. pewnego dnia znalazł na ich wybiegu dziurę w ogrodzeniu
3. królików nie ma

wniosek: króliki uciekły

Ale to może być błędny wniosek.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr wrz 21, 2011 9:54 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Wujciu, myślę, że szelka podała przykład istnienia przesłanek i wyciągnięcia wniosku na ich podstawie. I rzeczywiście, w Biblii są przypadki nauczania nie wprost, poprzez tzw. "testimonia". Np. Mojżesz i 70 starszych Izraela weszli na górę do JHWH i oglądali Boga Izraela, a jednak nie umarli [II Mojż. 24:1-11]. Boga Ojca nikt nigdy nie widział i widzieć nie może [I Tym. 6:13-16]. Izraelici nigdy głosu Ojca nie słyszeli, ani postaci Jego nie widzieli [Jan 5:37]. Natomiast Mojżesz widział prawdziwą postać JHWH i rozmawiał z nim z ust do ust [IV Mojż. 12:6-8], podobnie jak Abraham [I Mojż. 18:22-33]. Wniosek? Mojżesz i starsi Izraela widzieli JHWH czyli Boga Izraela, który nie był Bogiem Ojcem. To tylko jeden z przykładów, których można podać więcej.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr wrz 21, 2011 3:15 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Podpisuję się pod powyższym.
A co do królików, to masz rację, wujciu- ktoś mógł je ukraść przez dziurę w płocie :) Przykład zły, ale zasada prawdziwa.

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz wrz 22, 2011 12:05 pm 
Offline

Dołączył(a): N sty 18, 2009 10:07 pm
Posty: 445
Zaczynam powoli "zatrybiać" w temacie. Zastanawia mnie jeszcze jedno. Jak to jest z tym zerwaniem przymierza w sytuacji rozwodu w kontekście tych dwóch wersetów:

Rz 7:2 bt "Podobnie też i kobieta zamężna, na mocy Prawa, związana jest ze swoim mężem, jak długo on żyje. Gdy jednak mąż umrze, traci nad nią moc prawo męża."
1Kor 7:39 bt "Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu."

_________________
2Tm 3:16 "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości,"


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 696 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41 ... 47  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL