Dzik napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Rozumiem, że jeśli bliska Ci osoba mówi coś, co Bóg nazywa grzechem i obrzydliwością, Ty nazywasz to "soczystością"? A jeśli dalsza Ci osoba cytuje te słowa, to ona jest winna "plotkarstwu"? Jeśli tak, to Twój relatywizm moralny znajduje się na poziomie niejakiego Kalego...
Smoku. Po co się wcinasz w dyskusję jeśli nie przeczytałeś zapisu dyskusji od samego początku...Zwróć uwagę, że Łowca nazwał Ryszarda "demonicznym oszołomem" zanim zabrałem głos w dyskusji. Moje posty są prowokacją jak i też prośbą o podanie dowodów tak ciężkich oskarżeń. Nie sądziłem, że tłumaczowi zdarzają się problemy z rozumieniem tekstu. Naprawdę wolałbym iść z jakąś sprawą do świeckiego sądu niż spłonąć na stosie w kościele
Dyskusję czytam od początku. Niestety, bronisz niesłusznej sprawy dlatego, że ktoś znajomy postąpił w naganny sposób. Twoja odpowiedź jest wyłącznie odwróceniem uwagi od problemu. Stosujesz podwójne standardy moralne w zależności od tego, czy ktoś jest Twoim znajomym, czy nim nie jest. Ja napisałem o konkretnej wypowiedzi zacytowanej przez Łowcę Wilków, której był świadkiem. Jeśli już odpowiadasz na mój post, spróbuj mówić na temat.
Dzik napisał(a):
Smok Wawelski napisał(a):
Przekaż Ryszardowi, żeby nie grzeszył językiem wypowiadając się publicznie w zgromadzeniu świętych. I nie przerzucaj odpowiedzialności z gorszyciela na zgorszonych. Pamiętasz, kto ma problem z Bogiem, kiedy gorszy maluczkich? Słowa Ryszarda, które zacytował Łowca wilków nie były "głupie". Były obrzydliwe i niegodne miejsca, w których zostały wypowiedziane. Wierzący są dziećmi światłości i nie interesuje mnie to, że istnieje o wiele większa ciemność niż zaprezentowana w wyżej wymienionym dowcipie.
A dlaczego nie przerzucać ?
Z bardzo prostego powodu:
„Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza” [Mat. 18:6]Odpowiedzialność za obiektywne zgorszenie spada na tego, który zgorszył. To jest bardzo proste. Miarę obiektywnego zgorszenia wyznacza Bóg, a nie Ty. I była już pokazywana powyżej w niniejszym wątku.
Dzik napisał(a):
Jeśli ktoś oburza się z powodu prostej prawdy o seksualności człowieka to niech opuści zgromadzenie, dlaczego mówca ma się dostosowywać do słuchaczy, to byłby populizm i znajdywanie sobie "wygodnych mówców". Ja też bym wyszedł jeśli Ryszard bez przerwy sadziłby takie kawały, ale to był tylko kawał, zresztą to tylko spekulacja bo niektóre dowcipy opowiada się w trzeciej osobie, a i tak nie mamy nagrania. Jak widzę wam wystarczą spekulacje żeby wydać wyrok. Mentalność gorsza niż u czytelników brukowców.
Po pierwsze, w Kościele mówca ma się dostosować do Słowa Bożego:
"Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen." [I Piotra 4:15]To nie słuchacze mają wychodzić, tylko mówca ma się upamiętać w takiej sytuacji. Opowiadanie "prostych prawd" w postaci cielesnych i światowych żartów jest naganne, co jest napisane wyraźnie:
"Także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej dziękczynienie. Gdyż to wiedzcie na pewno, iż żaden rozpustnik albo nieczysty, lub chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma udziału w Królestwie Chrystusowym i Bożym" [Ef. 5:4-5]Jeśli kierujesz się standardami tego świata i takie standardy przykładasz do kogoś, kto mieni się sługą Bożym, to przynajmniej nie próbuj wykręcać prawdy i odwracać kota ogonem, przerzucając odpowiedzialność za nieprzyzwoite żarty na ich słuchaczy. W Królestwie Bożym takie rzeczy nie przejdą, co masz napisane powyżej.
Dzik napisał(a):
Ja rozumiem, że bronisz swoich owiec i jest to socjologicznie jak najbardziej uzasadnione. Nie życzę Ci nigdy, żeby jakiś opętaniec podrzucił Ci barana wypchanego siarką
Czy to nie jest "pokatolickie beknięcie" ? Domagasz się świętości od człowieka za "ołtarzem" zamiast szukać świętości u Boga ?
Po pierwsze, tu nie ma "moich owiec". Owce są Pańskie. Po drugie, jeśli chodzi o barana wypchanego siarką, to czasem są mi podrzucani na forum, co widać, słychać i czuć (siarką). Jakoś sobie dzięki Bogu z nimi radzę. Po trzecie, u Boga nie ma potrzeby szukać świętości, bo On jest święty i wyraźnie powiedział, że mamy być święci:
"Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano : Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty" [I Piotra 1:14-15]Nie po to nas Bóg wyzwolił z brudów tego świata, żeby usprawiedliwiać publiczne wypowiedzi tego typu. Nikt nie powinien tak mówić, a jeśli już powie, to powinien zostać napomniany. "Katolickie beknięcie" jak byłeś łaskaw się wyrazić, polega na usprawiedliwianiu grzechów tych, którzy stoją za ołtarzem i zamiataniu ich pod dywan, jak to się dzieje w przypadku każdej większej afery z udziałem duchowieństwa krk. My nie powinniśmy naśladować takich zwyczajów.
Dzik napisał(a):
Ja się nie czuję kontrolowany przez Boga. To trudny związek wymagający decyzji opartej o wolny wybór, a nie poganianie Biblią. Tak samo jak "Truman" dokonał wyboru i wybrał prawdziwe życie zgodne z samym sobą zamiast opartego na "zrób to" "zrób tamto" "zachowuj się tak", tak samo życzę sobie i innym ludziom prawdziwego życia z Bogiem opartego na prawdziwych emocjach, przeżyciach i w końcu dojścia do celu.
"Życie zgodne z samym sobą"? A cóż to jest? Podwórkowa psychologia? Czy rozumiesz określenie "Jezus jest PANEM"? Nigdy nie dojdziesz do celu, jeśli będziesz chciał żyć w zgodzie z "samym sobą", bo Ty sam nie jesteś punktem odniesienia dla siebie.
"Albo czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który jest w was i którego macie od Boga, i że nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym." [I Kor. 6:19-20]Albo jesteś odkupiony i należysz do Boga, postępując według Jego standardów i pod kierownictwem Jego Ducha, albo wydaje Ci się, że jesteś wolny i postępujesz według cielesnych standardów w zgodzie z własną cielesnością czyli z "samym sobą". Trzeciej opcji nie ma.
Dzik napisał(a):
Nie wciskaj mi, że nie chcesz uciec przed samym sobą bo z tym zmagam się ja jak i zmagał się św Paweł "kto mnie wyzwoli z tego ciała śmierci". Zresztą nie ma to nic wspólnego z Indiami. To już jest postanowione i za dużo mostów popaliłem, żeby się teraz wycofać.
Nie doczytałeś fragmentu, na który się powołujesz. Paweł nie żył "w zgodzie z samym sobą", bo dobrze wiedział, że on jako człowiek "zewnętrzny" w skażonym ciele jest cielesny [Rzym. 7:14-20], a jako człowiek wewnętrzny miał upodobanie w Prawie rozumianym duchowo [Rzym. 7:12,14,22], a nie w "samym sobie". Chciał żyć w zgodzie z Bożym Słowem, ale jako człowiek "zewnętrzny" nie mógł. I dlatego pragnął wyzwolenia z tego ciała śmierci, które pchało go do grzechu. Zwycięstwo przyszło przez Jezusa Chrystusa i dlatego Paweł pisze: "Bogu niech będą dzięki przez Jezusa Chrystusa". Zwycięstwo nie polega na ucieczce przed samym sobą, tylko na ukrzyżowaniu starego człowieka przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Temat ciekawy, możemy pociągnąć w jakimś innym wątku, jeśli chcesz. Przynajmniej jest konstruktywny.