www.ulicaprosta.net

Forum przy Ulicy Prostej
Teraz jest So cze 21, 2025 6:39 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 673 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 45  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Śr wrz 18, 2013 10:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 06, 2013 11:29 am
Posty: 25
Witam wszystkich.

Forum odwiedzam od jakiegoś już czasu, a teraz postanowiłam się zalogować. Latek mam 30 + ale tak bliżej 40 :D . Po latach zajmowania się okultyzmem, ale też zgłębiania religii wschodu Pan otworzył moje oczy na ewangelię. W Chrystusie jestem od 10 lat. Jestem zwolennikiem prostego życia w Chrystusie. Stawiam na konkretne rozważanie Słowa Bożego bez doszukiwania się w Biblii tego czego tam nie ma, żonglowania wersetami bądź upierania się przy naukach, których potwierdzenia w Biblii próżno szukać. Stan cywilny niezamężna zamieszkująca z biało rudym kotkiem. Coraz więcej posiadaczy kotów się jak widzę pojawia :) . Pozdrawiam wszystkich ciepło.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Śr wrz 18, 2013 11:09 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
Witaj Kropelko. :D serdecznie Cie pozdrawiam i ciesze się ,że dołączyłaś do nas.

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz wrz 19, 2013 8:04 am 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 29, 2013 7:40 am
Posty: 170
Lokalizacja: Wrocław
Witam Cię również kropelko, widzę że jesteś w podobnym wieku mi też już bliżej do czterdziestki :)

_________________
"Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem." księga Micheasza 6.8


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz wrz 19, 2013 7:00 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 06, 2013 11:29 am
Posty: 25
Czyli jest nas już dwoje. Ale któż to wie może niejeden/na w podobnym wieku na tutejszym forum zasiada. :)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 2:28 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr wrz 18, 2013 7:37 am
Posty: 2
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Niezmiernie się cieszę, że mogę tu być, już nie jako gość, ale oficjalnie jako Ania (tak mam na imię). Dziękuję Adminowi, za to, że aktywował moje konto. Jestem tu, bo chciałabym z całego serca podziękować „twórcom” tego forum oraz jego użytkownikom, czyli tym wszystkim, dzięki którym niejednokrotnie była zbudowana tu moja wiara, gdzie mogłam „doznać olśnienia” odnośnie biblijnych zagadnień, gdzie wiele razy zostałam skarcona i napomniana do życia w światłości, gdzie tak wiele mogłam się nauczyć i zrozumieć, gdzie niejednokrotnie rozwiane zostały moje wątpliwości, gdzie mogłam się cieszyć z i płakać z niektórymi z Was. Dziękuję Panu Bogu za to forum i za Was Bracia i Siostry, nabyci drogocenną krwią Pana Jezusa Chrystusa.
Jak już wspomniałam, mam na imię Ania (wiek 40+). Mieszkam w płn.-wsch. Polsce. Dzięki Bożej łasce, ćwierć wieku temu narodziłam się na nowo. Przez szereg lat byłam w zborze denominacyjnym. Od kilku lat spotykamy się w domu w niewielkiej grupie. Przeżycia i perypetie wielu z Was nie są mi obce – wiele podobnych rzeczy doświadczyłam na własnej skórze będąc „członkiem” jednej z denominacji. Nie ukrywam, że przyzwyczajenia wyniesione z systemowego zboru nie raz dawały o sobie znać, chcąc zniekształcać prostotę życia w Chrystusie. Jednak dzięki Bogu, górę bierze to co mogę widzieć słyszeć i przeżywać, a mianowicie, że Pan żywi i pielęgnuje swój Kościół. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie od naszego domowego zboru.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 2:43 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 29, 2013 7:40 am
Posty: 170
Lokalizacja: Wrocław
kropelka napisał(a):
Czyli jest nas już dwoje. Ale któż to wie może niejeden/na w podobnym wieku na tutejszym forum zasiada. :)


myślę że conajmniej :)

_________________
"Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem." księga Micheasza 6.8


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 2:45 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 29, 2013 7:40 am
Posty: 170
Lokalizacja: Wrocław
Aniu bardzo ciepło Cię witam :)

_________________
"Oznajmiono ci, człowiecze, co jest dobre i czego Pan żąda od ciebie: tylko, abyś wypełniał prawo, okazywał miłość bratnią i w pokorze obcował ze swoim Bogiem." księga Micheasza 6.8


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 4:27 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Również witam Anię oraz niedawno przybyłe Kropelkę i Agape. Wszystkiego dobrego na UP! :)

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 5:16 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 01, 2005 9:30 pm
Posty: 8611
Lokalizacja: Kraków
Witam serdecznie cały nowy "wysyp" sióstr (jeśli można to tak określić). Hurtowo. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem ani nikt się nie obrazi. :D


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz paź 24, 2013 12:42 pm 
Offline

Dołączył(a): Wt paź 22, 2013 12:47 pm
Posty: 49
Witajcie kochani!

Mam na imię Paweł i mam 32 lata, mieszkam w Irlandii i mam bardzo ograniczony kontakt z wierzącymi, także szukam tu między innymi społeczności z ludźmi prawdziwie podążającymi za Jezusem. Mimo, że wychowany zostałem w rodzinie protestanckiej to przez wiele lat błądziłem; jestem przysłowiowym (przypowieściowym?) synem marnotrawnym. Nie za bardzo wiem jak w skrócie mógłbym opisać to czego Jezus dokonał w moim życiu, także pozwólcie, że poniżej przytoczę moje pełne świadectwo (z góry przepraszam, za jego rozmiary a także miejscami młodzieżowy żargon - pisałem je trochę pod adresem ludzi, którzy pochodzą być może z podobnych mi środowisk):

Urodziłem się w Krakowie w rodzinie katolickiej; moi rodzice jednak niedługo po moich narodzinach nawrócili się i stali się członkami Zboru Baptystów w Krakowie. Kiedy miałem 6 lat przeprowadziliśmy się do małego miasta. Od najmłodszych lat jeździliśmy do kościoła baptystycznego do większego miasta, gdzie uczęszczałem na szkółkę niedzielną. Rodzice wysyłali mnie także na "standardowe" obozy chrześcijańskie do Świętajna, Radości, Myślenic.

Rodzice odkąd pamiętam ewangelizowali nasze małe miasto; założyli domową grupę biblijną, organizowali ewangelizacje, wykłady i koncerty. Nasz dom był naprawdę wspaniały - podczas, gdy większość moich znajomych borykała się z ojcem albo alkoholikiem albo przestępcą albo jego zupełnym brakiem, ja miałem warunki najlepsze pod słońcem. Rodzice zawsze byli dla mnie i dla mojej siotry dostępni, interesowali się co się z nami dzieje. Starali się nam wpoić, że Bóg jest prawdziwy i najważniejszy w życiu - acz do niczego nie zmuszali. W domu nigdy nie było kłótni czy przeklinania, byli dla nas przyjaciółmi, z którymi można było o wszystkim porozmawiać. Słowem miałem idealne warunki do zostania prawdziwym chrześcijaninem od najmłodszych lat. Stało się jednak inaczej i teraz patrząc na świadectwa innych ludzi wychowanych w domach chrześcijańskich, którzy jednak prawie od razu poszli za Jezusem, zauważam, że w pewnym stopniu zaważył o tym brak wierzących rówieśników w moim otoczeniu. Oczywiście powinienem był mieć swój rozum mimo wszystko.

Spora część moich bliskich kumpli "siedziała" w subkulturze hip-hopowej, która wówczas dopiero raczkowała w Polsce, także siłą rzeczy wkręciłem się w ten klimat. Za tym szło spędzanie czasu w parku albo w knjapie przy piwku, fajkach i skrętach. Na szczęście miałem na tyle szacunku do siebie (dzięki rodzicom), że nie ćpałem niczego poza trawką - wyznaczyłem sobie granice. Zresztą, nigdy nie przepadałem za paleniem i ogólnie uchodziłem za tzw. herbaciarza, czyli kolesia, który szybko wymiękał paląc.

Z racji tego, że równolegle ze szkołą podstawową ukończyłem szkołę muzyczną I-szego stopnia, w liceum zacząłem kombinować z tworzeniem muzyki na komputerze. Zaczęło się zakładanie zespołów, "bujanie się" z chłopakami na koncerty. Jakiś czas potem, za sprawą pewnego poznanego na czacie hip-hopowym człowieka doszedłem do wniosku, że bardziej od hip-hopu kręci mnie tzw muzyka new age. Było to w naszym mniemaniu bardziej dojrzałe, ponieważ za taką muzyką stała idealogia zahaczająca o tematy egzystencjalne. Z racji tego, że większość płyt new age odnosi się do jakiegoś religijnego nurtu czy filozofii (na przykład druidyzmu, szamanizmu, hinduizmu etc.) to zacząłem interesować się różnymi religiami/mitologiami. Odkryliśmy wspólnie z moim nowym przyjacielem, że to jest coś co nas najbardziej kręci. Zaczęły się nocne debaty na gadu-gadu na temat, która religia - jeśli jakaś w ogóle - może mieć "rację". Doszliśmy do wniosku, że biorąc pod uwagę ogrom świata a także to, że Bóg (czy bogowie) nie przedstawił jakiegoś 100% dowodu na swoje istnienie (a już tym bardziej na to, że winien być przypisany do jakiejś konkretnej religii), to najlogiczniejszym i najinteligentniejszym podejściem będzie postawa deistyczna (czyli taka, że Bóg istanieje, ale ma świat gdzieś i w niego nie ingeruje). Ku naszej uciesze okazało się, że wielu mędrców tego świata również taką postawę przyjmowało. Naszym zdaniem Bóg po prostu zakpił z ludzi - stworzył ich i zostawił, żeby się miotali i kombinowali aby dojść, co Autor miał na myśli - tudzież poddaje nas testowi, czy ulegniemy jakiemuś opium dla mas czy jak na mądrych ludzi przystało będziemy ponad religiami; i zapewne Bóg nagrodzi tych mądrych. Podczas naszych wspaniałych analiz Judaizm i Chrześcijaństwo odpadły jako pierwsze; bo przecież panteon izraelski i ugarycki są analogiczne względem siebie, Jahwe, podobnie jak Baal miał żonę Anat, Żydzi byli politeistami, bo przecież Elohim to liczba mnoga, przecież człowiek stał się "jednym z nas", przecież historia Noego jest skopiowana z Eposu o Gilgameszu i tak dalej. Słowem, odrobiliśmy pracę domową z Judaizmu.

Co do Chrześcijaństwa zaś, to gdzie dowody na zmartwychwstanie? O ile Jezus faktycznie żył, bo pisali o nim choćby Józef Flawiusz czy Pliniusz Młodszy, to przecież dowodzi jedynie, że był taki sekciarz kiedyś tam. Równie dobrze to Rzymianie mogli tę religię spreparować, choćby po to, by nakłonić Żydów do chętnego płacenia podatków (oddajcie Cezarowi co należy do Cezara) i opanować chaos religijny. Połączyć Zeusa i Krishnę, jak niektórzy twierdzą i stworzyć Jezusa Chrystusa - proroka apelującego o nadstawianie drugiego policzka, produkującego łatwych do spacyfikowania obywateli. A jeśli nawet nie, to Ewangelie przecież były przepisywane, każdy tam sobie coś dodał od siebie; Kościół Katolicki zaś umiejętnie na przestrzeni lat pododawał swoje wspaniałe wynalazki typu modlitwy za zmarłych, czyściec, odpusty, Maria wieczna dziewica, kult opłatka, obrazów i tak dalej. Jakże się chełpiliśmy, że wiemy, że przecież Jezus miał braci. Że przecież przykazania mówią o nie tworzeniu sobie podobizn. Że przecież Jahwe brzydził się kultem zmarłych. Jak się przyjemnie wymądrzało na czatach przed Katolikami, pokazywało w jakim to są ogromnym błędzie! No i oczywiście jeszcze Wyprawy Krzyżowe, przebieg których z dumą studiowaliśmy celem potwierdzenia, że poganie wcale tak ochoczo nie przyjmowali nowej wiary jak to było przedstawiane - również na ziemiach polskich.

Tak właśnie mędrkowaliśmy sobie nocami.

Przy okazji oczywiście interesowaliśmy się wszelkimi dziwnymi zjawiskami na Ziemi, piktogramami, piramidami, obcymi cywilizacjami, Atlantydą, Lemurią itd.

Efektem tego postawa deistyczna ugruntowała się w moim życiu na jakiś czas, potem zaś poszedłem w bardziej "światłą" stronę i uważałem w myśl filozofii New Age, że Bóg jest po prostu energią absolutną objawiającą się przez rzeczy typu sztuka w jakiejkolwiek formie a także zjawiska nadprzyrodzone typu telepatia, telekineza, jasnowidzenie etc.
Wraz ze zmianą światopoglądu zaczął się zmieniać charakter tworzonej przeze mnie muzyki. Praktycznie wyrzekłem się hip-hopu (chociaż czasami zdarzało mi się coś zrobić po znajomości dla starych kumpli) i zacząłem, a raczej próbowałem tworzyć muzykę new age. Moim ówczesnym marzeniem było stworzenie płyty, która odzwierciedlałaby muzycznie historię Atlantydy. Przestudiowałem dialogi Platona (Timaiosa i Kritiasa), żeby mieć dokładny obraz sytuacji i pomału zabrałem się do pracy. W owym czasie zapałałem również niewypowiedzianą miłością do języka hebrajskiego, a że miałem paru znajomych z Izraela, którzy nie mieli nic do roboty, to zacząłem się go uczyć przez Internet po angielsku. Trwało to prawie trzy lata i osiągnąłem całkiem znośny poziom jak na taką formę nauki. Taka wiedza przydawała się oczywiście również do polemiki z chrześcijanami. Wpadł mi też do głowy pomyśł, żeby na swojej płycie napisać wszystkie tytuły po hebrajsku, żeby było bardziej "magicznie".

Stało się tak, że wówczas poznałem dziewczynę, z którą zacząłem się spotykać; namówiła mnie do wyjazdu na wakacje za granicę do pracy. Akurat jeden z moich znajomych mieszkał w Irlandii i zgodził się nas przyjąć na kilka dni. Szło nam ze wszystkim nad wyraz dobrze i zdecydowaliśmy się zostać tam na dłużej; coraz lepiej wiodło nam się finansowo. Wzięliśmy też w międzyczasie ślub cywilny.

Po jakimś czasie pojawiła się jakaś dziwna pustka w moim życiu (a raczej uwydatniła się, bo dotychczas była przeze mnie skutecznie zagłuszana sprawami dnia codziennego). Zacząłem więc zastanawiać się co tu zrobić, żeby to uczucie niespełnienia i bezsensu zaspokoić.

Na pierwszy plan poszła oczywiście muzyka - było mnie stać praktycznie na każdy sprzęt jaki sobie wymarzyłem. Zacząłem więc kupować instrumenty, mikrofony, oprogramowanie i tworzyć. Po pewnym czasie zauważyłem, że tak naprawdę chodzi mi o to, żeby zostać docenionym przez ludzi. Że chęć tworzenia jest motywowana głodem akceptacji - potrzebowałem być chwalony i doceniony. Wywnioskowałem z tego, że nie jestem prawdziwym artystą, któremu na przykład wystarczyłoby tworzenie do przysłowiowej szuflady; co za tym szło, nie dawało mi to satysfakcji.

Kolejną próbą zaspokojenia tego wewnętrznego głodu była chęć powrotu do beztroskich czasów dzieciństwa, które u mnie, tak jak wspomniałem wcześniej, były naprawdę cudowne. Zauważyłem, że rozmyślanie o tamtych latach napawa mnie jakimś nieopisanym poczuciem bezpieczeństwa. Zaczęło się więc od gromadzenia muzyki, której wówczas słuchałem (głównie lata 80-te i wczesne lata 90-te). Zacząłem ściągać i kupować stare albumy bez opamiętania. Słuchając ich, zawsze przez chwilę czułem się wspaniale, wspomnienia wracały; niestety z każdym następnym przesłuchaniem to uczucie zaniknało. Zacząłem się zastanawiać jak jeszcze mogę to uczucie utrwalić. I tak dotarłem do bajek. Bajek, które oglądałem za młodu. W wieku prawie 30 lat zacząłem szperać w pamięci, jakie to bajki się oglądało wtedy. Okazało się, że nie jestem jedynym takim sentymentalistą i że dość łatwo można te bajki znaleźć. I tak, ściągałem z Internetu i kupowałem, oglądałem i czułem się jak dziecko przez chwilę; i znowu to poczucie bezpieczeństwa odchodziło bardzo szybko. Dalej na warsztat poszły stare gry komputerowe, które też stanowiły ważny element mojego dzieciństwa. Kupowałem i grałem, i znowu to samo uczucie - przez chwilę fajnie, a potem ta sama pustka. Wszystkie te rzeczy, poza tym, że faktycznie ich używałem - to również i gromadziłem w formie fizycznej. Mój pokój (i nie tylko) stał się świątynią starych gier (koniecznie w wersji pudełkowej, najlepiej jeszcze pierwsze wydanie); filmów na DVD, płyt CD i winylowych. Po pewnym czasie, już nawet nie grałem w kolejne kupowane gry i nie przesłuchiwałem nowych albumów CD w kolekcji, tylko skupiałem się na kupowaniu i dokładaniu na półkę. Ciągle więcej i więcej, siedziałem na e-bayu i buszowałem po sklepach szukając co by tu jeszcze dołożyć do swojej kolekcji. Wyszukiwałem jakieś unikalne wydania niektórych płyt, kolekcjonerskie perełki. Niestety, w sercu nadal była ta sama pustka, ciągle nadaremnie zagłuszana coraz to nowszymi przedmiotami do kolekcji.

Po jakimś czasie zaświtała mi w głowie kolejna genielna myśl, że przecież był jeszcze jeden element mojego (chociaż już nieco późniejszego) dzieciństwa - hip-hop! Ten wspaniały pomysł zaowocował kupnem gramofonów i mixera, na który teraz było mnie bez problemu stać. Przytargałem z Polski swoją kolekcję płyt winylowych (prawie 1000) i zacząłem znowuż bez opamiętania kupować stare albumy, zwykle na płytach winylowych, bo tak było bardziej old-schoolowo i klasycznie. Odnowiłem stare kontakty, zaczęłem znowu robić hip-hopowe kawałki, wydałem nawet swój własny, podziemny winyl. A na półkach zaczęło pomału brakować miejsca, więc dokupowałem nowe z IKEI. Czasami już nawet nie przesłuchiwałem nowych winyli, po prostu dołączały do kolekcji. Zacząłem promować swoją osobę w Internecie - facebook, soundcloud, youtube. Każdy kolejny dzień, zaglądanie na profil i sprawdzanie, bo może ktoś nowy polubił stronę albo napisał komentarz. Najlepiej pozytywny, żeby podbudować ego. Niestety, to też nie było w stanie wypełnić tej pustki w moim życiu.

Przez chwilę szukałem też tego czegoś w książkach fantastycznych, ubolewając nad tym, że czemu na naszym świecie nie ma prawdziwej magii i dowodów na jakąś boską moc. Ten tok myślenia zawiódl mnie do grania w World of Warcraft. Tam magii i przygód było pod dostatkiem na każdy dzień, nie to co w normalnym, nudnym świecie. Grałem i grałem, ale po jakimś czasie stało się dokładnie to samo, zdałem sobie sprawę, że granie już nie zagłusza tej znajomej pustki. Niełatwo było jednak przestać grać, bo chciałem mieć coraz więcej złota, przedmiotów, achievementów (kto gra lub grał to wie o czym mowa).

Wspomnę jeszcze, że podczas tych wszystkich poszukiwań zaniedbywałem swoją żonę, która wykazywała naprawdę świętą cierpliwość przez te lata.

Zainteresowanie sferą duchową sprowadzało się u mnie do doświadczania sztuki szeroko pojętej. Jako muzyk/kompozytor uważałem, że Bóg objawia się w wielkich dziełach. Zaś większość mojej zdobytej kiedyś wiedzy na temat różnych religii została pokryta kurzem, w zasadzie to już niewiele byłem w stanie powiedzieć o jakiejkolwiek mitologii. Tak było do momentu, kiedy pewnego razu wybraliśmy się z żoną na urlop. Podróżowaliśmy trochę po Irlandii i w planie wycieczki było odwiedzenie starożytnych grobowców Newgrange, Knowth i Dowth. Wizyta ta przypommniała mi o tym, jak kiedyś interesowałem się dogłębnie tymi tematami aż do tego stopnia, że po powrocie do hotelu przez następne dni zacząłem nadrabiać zaległości w tej tematyce. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem, że wiele się zmieniło - przede wszystkim Amerykanie oficjalnie potwierdzają kontakt z obcymi rasami, zaś na Ziemi (a także na słońcu) dzieją się przedziwne rzeczy. Po przeczytaniu kilku artykułów i newsów naszedł mnie nagły strach. Oczywiście wedle tego w co wtedy wierzyłem, to Bóg był gdzieś tam ponad wszystkimi systemami wierzeń, obojętny na nas. A jednak mimo to, miałem straszliwą potrzebę pomodlenia się - ten strach, którego nie mogłem zrozumieć mnie do tego zmusił. Więc pomodliłem się tymi słowami: "Boże, boję się tego świata i jeśli jesteś to pokaż mi którędy mam do Ciebie dojść".

Po kilku dniach wróciliśmy do domu i w Internecie zacząłem ciągle natykać się na artykuły na temat biblijnych czasów ostatecznych. Ktoś powie, że nasiąkłem za młodu chrześcijaństwem i od razu rzuciłem się na to co znałem szukając odpowiedzi. Ale musicie wiedzieć, że mój światopodgląd zupełnie temu przeczył - szukałem informacji o obcych a nie o apokalipsie. Ale im dłużej szukałem tym bardziej pojawiały się chrześcijańskie artykuły lub filmy. Dostrzegłem, że Ziemia zaczyna naprawdę być w bólach brzmiemiennych, których intenysność się nasila. Trafiło mnie to jak grom z nieba - znałem przecież część proroctw biblijnych dotyczących czasów ostatecznych, a kompletnie to zignorowałem w swoim życiu: Izrael wrócił do swojego kraju, odrodził się język hebrajski, zaczynają pojawiać się wszędzie trzęsienia Ziemi, dziwne znaki na niebie, kościół jest pogrążony w odstępstwie. W chwili, kiedy sobie to uświadomiłem zacząłem się aż trząść ze strachu przed Bogiem i Jego gniewem. Przeszły mi przed oczami sytuacje, w których prawdopodobnie odwiodłem niejedną osobę od Niego, wymądrzając się swoimi argumentami. Natychmiast zacząłem się modlić z gorącą prośbą o przebaczenie, wyznając swoje grzechy i prosząc Jezusa, aby natychmiast przejął kontrolę nad moim życiem. I stało się. I to po prostu w mgnieniu oka - nagle poczułem totalny pokój w sercu. Wiedziałem, że Bóg w swojej miłości mimo mojego błądzenia przez tyle lat, od razu przyjął mnie do siebie dzięki swojej obietnicy jak syna marnotrawnego. Natychmiast zobaczyłem, jak moje na pozór moralne życie było pełne grzechu (a wydawało mi się, że byłem taki dobry). Zaraz napiszę więcej na temat jak Duch Święty mnie zmienił, ale chcę wyjaśnić jeszcze jedną rzecz.

Ktoś powie, że "przestraszył się to poleciał do Boga" wedle starego porzekadła. Owszem, przestraszył się - ale nie śmierci tu na Ziemi lub choroby, tylko gniewu bożego. To nie była modlitwa typu "jak trwoga to do Boga" - np. zachorowałem, to się modlę: "Panie, jesli mnie uzdrowisz to będę od dziś dobrym człowiekiem". To była modlitwa człowieka, który zrozumiał, że Biblia mówi prawdę i uwierzył, że Bóg będzie nas sądził - a nie, że po śmierci odrodzimy się w kolejnym ciele albo nie odrodzimy sie wcale. Bóg każdego przyprowadza do siebie w inny sposób, ze mną najwidoczniej musiał użyć takiego sposobu - bo ja sobie nigdy nie wyobrażałem, żebym kiedyś stał się wierzący i "nawiedzony" jak moi rodzice.

Biblia (a konkretnie Salomon) mówi:

"Bojaźń Pana jest początkiem poznania; głupcy gardzą mądrością i karnością."

Chcę napisać o zmianach, które zaszły w moim życiu za sprawą Ducha Świętego. Stały sie one nagle, tego samego wieczoru i dotyczyły na początku przede wszystkim mojego zniewolenia rzeczami materialnymi. Nie wiem czy ktoś, kto nie jest kolekcjonerem jest w stanie zrozumieć jak wiele może znaczyć dla kogoś jakiś unikalny przedmiot. Dla mnie moja kolekcja płyt i gier to było coś, czego bym nigdy nie oddał za żadne skarby. Do tego stopnia, że gdyby mi na przykład przyszło rozstawać się z żoną, to zawsze myślałem tylko "żebym tylko swoje płyty i gry zabrał to przeżyję" (sic). To było dla mnie takie samo zniewolenie jak dla innych narkotyki czy alkoholizm - oczywiście na pozór nie tak degradujące. Moje kolekcjonerskie soundtracki, których na świecie jest po kilkadziesiąt czy kilkaset sztuk - stojące w specjalnych miejscach na półce, warte dziesiętki czy nawet setki Euro. NIGDY bym się z tym nie rozstał. Duch Święty sprawił jednak, że nagle te przedmioty stały sie dla mnie tak marne w obliczu Boga, że z kolei teraz nie mogę zrozumieć jak mogłem być aż tak zaślepiony. Ale wiem, że mogłem, bo mam wielu takich znajomych, którzy są dokładnie tacy jak ja byłem - ich świat kręci się wokół jeśli nie muzyki to czegoś innego. Jeden indyjski wykładowca (Zac Poonen) powiedział kiedyś, że to czemu poświęcasz najwięcej czasu jest twoim bogiem. Ja zgadzam się z tym stwierdzeniem w 100%. Dla mnie zawsze tragedią było, że wszystko przestanie kiedyś istnieć - każdy przedmiot, artysta, dzieło - wszystko przeminie. To nie dawało mi spokoju i to właśnie zostawiało ciągle pustkę w sercu. Więc teraz patrząc na to z innej perspektywy stwierdzam ze zgrozą, że ogromna większość ludzi na świecie własnie w takich rzeczach pokłada nadzieję.

Druga zmiana była taka, że nagle znalazłem wreszcie sens życia. którym jest naśladownictwo Jezusa. Sens życia, który nie opiera się na z góry przegranej walce o przetrwanie jakichś martwych przedmiotów czy jakichkolwiek dzieł ludzkich rąk czy umysłu, czy nawet samych ludzi; opiera sie zaś na nieśmiertelnym i wiecznym Bogu. Jemu warto służyć, bo On nigdy nie przeminie - taka praca ma w moich oczach sens.

Kolejna rzecz, która we mnie zakiełkowała to nieodparte pragnienie poznawania Boga poprzez czytanie Biblii. Mogę siedzeć godzinami (i zresztą tak robię o ile tylko czas pozwala) i czytać Biblię, słuchać wykładów i modlić się.

Zaś najważniejsza kwestia jest taka, że teraz czynienie dobrych rzeczy to nie jest uciążliwość, a pragnienie. Ludzie popełniają tak straszliwy błąd nie rozumiejąc, że bez oddania Jezusowi kontroli nad sobą po pierwsze nie są w stanie być dobrymi ludźmi a po drugie jest to uciążliwe. I dlatego właśnie wydaje im się, że chrześcijaństwo polega na tym, żeby człowiek tylko się dołował, jaki to nie jest grzeszny. Niestety taka postawa jest często promowana, a nie tędy droga.

Kolejna rzecz - spokój, jaki mam w sobie. Przez ostatnie lata stałem się dość nerwowy - do tego stopnia, że nawet jadąc do pracy wkurzalem się niemiłosiernie na wlekących się przede mną. Odkąd się nawróciłem to takie sytuacje tak po mnie spływają, że sam nie mogę się nadziwić. Podobnie osoby w pracy, które zawsze działały mi na nerwy teraz oddziałują na mnie tylko w niewielkim stopniu; i jest z tym coraz lepiej w miarę jak Duch Święty mnie zmienia.

Z racji tego, że mam taki charakter jaki mam, modliłem się do Boga, żeby utwierdził moją wiarę i nie pozwolił jej się zachwiać. Bóg wiedział, którędy do mnie dotrzeć - wiedział, że mnie najłatwiej jest "wybić z rytmu" naukowymi dowodami. I tak zdarzyło się, że pod wpływem krótkiego wywiadu na youtube kupiłem książkę Josha McDowella pod tytułem "A new evidence that demands a vertict", w której przedstawia on dowody archeologiczne (i nie tylko) na to, że Biblia jest księgą po pierwsze poprawną historycznie, a ponadto prawdziwą i natchnioną przez Boga. Nawet nie wiedziałem, że Nowy Testament jest najlepiej udokumentowanym pismem starożytnym. Byłem po prostu totalnym ignorantem. Polecam każdemu tę książkę (jeszcze jej nie skończyłem pisząc to świadectwo). Kolejną książką, która bardzo mi pomogła jest "Chrześcijaństwo po prostu" C.S. Lewisa, skierowana zarówno do niewierzących jak i wierzących. Ale na tym nie koniec. Ostatnio natknąłem się na niesamowity fragment w księdze Hioba (Rozdział 38 werset 31), który moim zdaniem bezsprzecznie potwierdza boskie pochodzenie Biblii (cytat pochodzi z Biblii Tysiąclecia, bo tam lepiej obrazuje to o czym chcę powiedzieć): Bóg mówi tam do Hioba o swojej potędze:

"Czy połączysz gwiazdy Plejad? Rozluźnisz więzy Oriona?"

Cóż to znaczy? Dopiero, kiedy zainteresowałem się o co w tym dokładnie chodzi zrozumiałem głębię tego tekstu.

Otóż według ostatnich odkryć astronomicznych okazuje się, że Plejady (czyli grupa 250 gwiazd - słońc) są połączone jakąś niewyjaśnioną siłą i podróżują wspólnie w tym samym kierunku niczym klucz ptaków!Naukowcy nie wiedzą jaka siła sprawia, że te gwiazdy są ze sobą połączone.
Co do Oriona zaś to odkryto, że jego pas pomału rozluźnia się i gwiazdy w nim oddalają się od siebie tak, że kiedyś zupełnie się od siebie oddalą i przestanie on istnieć jako gwiazdozbiór! Jakim cudem Hiob wiedział o tym 3000 lat temu jeśli to nie Bóg rozmawiał z nim?

A więc, czyż to nie Bóg, stwórca wszystkiego połączył Plejady i rozluźnia więzy Oriona?

Niezależnie jednak od wszystkiego dla mnie największym dowodem na istnienie Boga jest działanie Ducha Świętego w moim życiu, którego sam doświadczyłem i doświadczam każdego dnia poprzez Jego owoce, które wydaję, niesamowity pokój w sercu, wysłuchane modlitwy, pewność zbawienia oraz brak obawy przed śmiercią - choćby jutro. No i ta ogromna radość w sercu.

Na zakończenie chcę jeszcze zwrócić się do ludzi, którzy wychowują się w rodzinach protestanckich i mają podobną sytuację jak ja, czyli taką, że koledzy/koleżanki ze świata ciągną ich w inną stronę. Uwierzcie, że dziś niczego bardziej nie żałuję niż tego, że nie poszedłem od razu za Jezusem i zmarnowałem tyle czasu. Przez kilkanaście lat wydawało mi się, że pozjadałem wszystkie rozumy, a Bóg i tak pokazał, że jest większy niż wszyscy mędrcy tego świata. Także jeśli macie wątpliwości, czy iść za Bogiem czy może żyć po swojemu i polegać na swoim rozumie uwierzcie, że naprawdę nie warto błądzić i marnować czasu - tylko w Bogu jest spełnienie i sens.

_________________
"Pókim był dziecięciem, mówiłem jako dziecię, rozumiałem jako dziecię, rozmyślałem jako dziecię; lecz gdym się stał mężem, zaniechałem rzeczy dziecinnych." 1 Kor. 13:11

"I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie." Łuk. 9:23


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Cz paź 24, 2013 3:23 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 09, 2005 7:51 am
Posty: 527
Witaj na forum i dzięki za świadectwo! Całe jest budujące, ale te Plejady i Orion to po prostu genialna sprawa. Dzięki!
Spotkałam się kiedyś z podobnym (kreacjonistycznym?) naświetleniem fragmentu modlitwy Jonasza (2,6-7) ponieważ dopiero od stosunkowo niedawna wiadomo, że na dnie mórz są góry...a Jonasz to wiedział...

_________________
Wy do wolności powołani jesteście.
(Gal 5,13)


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt paź 25, 2013 5:22 pm 
Offline

Dołączył(a): Pt maja 06, 2005 12:18 am
Posty: 1266
WOW :) Możecie sobie wyobrazić czego doświadczymy i zobaczymy i co się będzie działo....w domu????

_________________
Arkę Noego budowali amatorzy a Titanica profesjonaliści.


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pt paź 25, 2013 5:29 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 27, 2013 6:59 pm
Posty: 151
Ania napisał(a):

Mieszkam w płn.-wsch. Polsce.


:D :wink: Witaj w rodzinie siostro - myślę, że mogę tak do Ciebie mówić. Pozdrawiam serdecznie z całego serca. Robert

_________________
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.
2Tym. 4, 3-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Pn paź 28, 2013 9:01 pm 
Offline

Dołączył(a): Śr wrz 18, 2013 7:37 am
Posty: 2
prostak napisał(a):
Ania napisał(a):

Mieszkam w płn.-wsch. Polsce.


:D :wink: Witaj w rodzinie siostro - myślę, że mogę tak do Ciebie mówić. Pozdrawiam serdecznie z całego serca. Robert



Witaj Robercie! Dziękuję za serdeczne przywitanie i pozdrowienia. Również serdecznie Ciebie pozdrawiam:D

Czyżbyś także był z płn.-wsch. Polski?


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
PostNapisane: Wt paź 29, 2013 5:24 pm 
Offline
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lut 27, 2013 6:59 pm
Posty: 151
Ania napisał(a):

..Czyżbyś także był z płn.-wsch. Polski?


Może nie do końca tak jest ale dla mnie północny wschód, to prawie jak ziomki :)
Białystok się kłania i wita serdecznie - to tak bardziej precyzyjnie :wink:

_________________
Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. Ale ty bądź czujny we wszystkim, cierp, wykonuj pracę ewangelisty, pełnij rzetelnie służbę swoją.
2Tym. 4, 3-5


Góra
 Zobacz profil  
Odpowiedz z cytatem  
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Dział zablokowany Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 673 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 45  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
POWERED_BY
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL