No cóż, jak zwykle nie na temat, jak zwykle "najlepszą obroną jest atak", jak zwykle insynuacje i wyjątkowa "znajomość serc" - w sumie nawet nie ma czego komentować. Klasyczny straw man - czyli najpierw trzeba włożyć w usta adwersarza coś, czego nie twierdzi, w serce adwersarza wcisnąć coś, czego tam nie ma, przypisać mu intencje których również nie posiada, a następnie obalić z hukiem to, co się samemu zbudowało przy pomocy kilku wersetów kompletnie nie związanych z tematem.
Szkoda, że autor nie podał żadnych fragmentów dotyczących Kościoła i nauczania apostolskiego o chodzeniu w jednym jarzmie z niewiernymi, o unikaniu heretyków, o nie przyjmowaniu tych, którzy się zapędzają za daleko i nie trzymają się nauki Pana, o podjęciu walki o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym i tak dalej. Nie podał, bo wtedy wyszłoby na jaw, w czym się chce umoczyć. Tak chce, że aż nogami przebiera z niecierpliwości i wzdycha: "Ach!"
W języku angielskim istnieje określenie "useful idiot". Z punktu widzenia kościoła rzymskokatolickiego pożyteczni są wszyscy, którzy z taką gorliwością chcą się zjednoczyć z tymi, którzy palili na stosach ludzi, dzięki którym możemy na przykład czytać Biblię we własnym języku. Dzisiaj nikogo się nie pali na stosach - zmieniła się taktyka i jak widać, jest znacznie skuteczniejsza.
Zauważcie tylko, jak manipuluje się pojęciami. Odwraca się uwagę na jednoczenie się z instytucją krk, pisząc o tym, że "ludzie z kościołów historycznych" spotkają się z "z tymi, którzy reprezentują szeroki nurt kościołów ewangelicznych". Katolicy potrzebują Jezusa jak najbardziej - ale nie tego, którego mają w tabernakulum, bo ten Jezus nie zbawia. Wspólna "ewangelizacja" z katolikami spowoduje, że najpierw dostaną się w ręce 4000 katolickich "doradców-ewangelizatorów", a potem wrócą do swoich parafii i dowiedzą się, że chodziło o Jezusa Eucharystycznego.
zachwycony Festiwalem Nadziei napisał(a):
Co myśleć o tych, którzy nie należą do żadnego Kościoła, ale krytykują każdy Kościół? Co powiedzieć o tych, którzy nie wykazali się żadną inicjatywą, by ratować ludzi, ale potępiają każdą inicjatywę, która nie wyszła od nich? Jezus już pomyślał, a co pomyślał to głośno powiedział: Biada wam zakonodawcy, że pochwyciliście klucz poznania; sami nie weszliście, a tym, którzy chcieli wejść, zabroniliście (Ewangelia Łukasza 11, 52).
Ciekawe, o kim mowa? W kontekście artykułu chodzi prawdopodobnie o "kontestatorów". Skąd wiadomo, że nie należą do żadnego Kościoła? Skąd wiadomo, że nie wykazali się żadną inicjatywą, by ratować ludzi? Skąd wiadomo, że potępiają każdą inicjatywę, która nie wyszła od nich? Czy ktoś ich o to zapytał? Ja należę do "kontestatorów", ale autor mnie nie zapytał. Zamiast tego, stosuje najzwyczajniejsze insynuacje.
Radykalizm i świętość są wpisane w istotę chrześcijaństwa opartego na Słowie Bożym. To Pan Bóg ma patent na prawdę i zbawienie. Dlatego wystarczy otworzyć Pismo i przeczytać, co myśli o wspólnych inicjatywach odrodzonych chrześcijan z instytucjami religijnymi głoszącymi inną ewangelię oraz innego Jezusa w innym duchu. Paweł był tak radykalny, że nie mógł ścierpieć myśli, iż Koryntianie słuchają "arcyapostołów", a Galacjanie dodają do wiary jakiekolwiek uczynki jako warunek uzyskania usprawiedliwienia. To jest porównanie adekwatne do sytuacji.
Natomiast porównywanie "kontestatorów" do faryzeuszy, którzy byli wrogami Ewangelii, jest całkowicie nieadekwatne, ale autor nie ma innego wyjścia - musi je stosować, bo tylko wtedy może jakoś usprawiedliwić atak na "kontestatorów" przy pomocy swojego straw mana.
zachwycony Festiwalem Nadziei napisał(a):
Jezus prosi swoich uczniów również dzisiaj o wysiłek na rzecz jedności: aby świat uwierzył (Ewangelia Jana 17, 21)
Naprawdę? Bo kontekst mówi coś zupełnie innego:
"Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą. Jak mnie posłałeś na świat, tak i ja posłałem ich na świat; i za nich poświęcam siebie samego, aby i oni byli poświęceni w prawdzie. A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś. A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś" [Jan 17:17-23]Nie ma tutaj ani słowa o żadnym wysiłku na rzecz jedności. Tym bardziej o organizacyjnych wysiłkach na rzecz jedności z ludźmi głoszącymi inną ewangelię. Mamy
zachować jedność Ducha w spójni pokoju. Ci, którzy mają Ducha, oczywiście.
"(...) jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich" [Ef. 4:4-6]Ci, którzy mają jednego Pana, jedną wiarę i jeden chrzest, niczego nie muszą na siłę tworzyć. Tym bardziej za cenę prawdy, w której zostali poświęceni. Poświęceni, znaczy oddzieleni od tego, co prawdą nie jest.
P.S.
Nie jestem zwolennikiem wspólnych akcji z ludźmi głoszącymi inną ewangelię. Ale skoro już coś takiego będzie miało miejsce, to będę się modlił, żeby jak najwięcej ludzi się nawróciło MIMO ekumenicznych planów organizatorów i żeby Bóg zachował ich od ekumenicznych rezultatów. On jest po prostu miłosierny.