Owieczka napisał(a):
Chodzi mi o zestawianie dwóch obozów "my" - czyli ci z pasją, uświęcający się i "oni" - tacy faryzeusze z "poprawną doktryną". Przeciwstawianie "poprawnej doktryny" z "byciem chrześcijaninem z pasją" wydaje mi się dziwne, bo przecież poprawna doktryna jest jednym z warunków bycia.... chrześcijaninem z pasją. Przynajmniej tak dotąd myślałam. W każdym miejscu, w którym byłam, gdzie działy się rzeczy dziwne (zwiedzenia) z doktryną zawsze było coś nie tak.
Niestety, takie przeciwstawienia są najczęściej zwykłą manipulacją po to, żeby wytworzyć tzw. "syndrom oblężonej twierdzy". Czyli "my" (uświęcający się i z pasją) kontra "oni" (mający poprawną doktrynę, ale podobni do faryzeuszy - czyli w domyśle obłudnicy nie uświęcający się i bez pasji). Problem polega na tym, że faryzeusze wcale nie mieli poprawnej doktryny, bo swoje nauczania opierali na tradycji ludzkiej, unieważniając Słowo Boże [Mar. 7:13]. Natomiast apostołowie bardzo dbali o to, żeby ich poprawna doktryna była poprawnie przekazywana [II Tym. 2:15; Judy 3; II Jana 9-10 i inne].
W tej manipulacji (stosowanej przez różnych ludzi, którzy wiedzą, że ich nauczanie czyi doktryna nie jest zgodna ze Słowem Bożym) chodzi o to, żeby pojęcie "doktryna" redefiniować tak, aby miało konotacje pejoratywne czyli źle się kojarzyło (na przykład z faryzeuszami). Tymczasem "doktryna" to jest "nauczanie" - po prostu słowo "doktryna" kojarzy się z teologami, którzy nie zajmują się ani szukaniem Pana, ani uświęceniem. Dlatego "im" należy przyprawić "gębę" faryzeuszy, bo wtedy "my" na tym tle wyglądamy świetnie.
Owieczka napisał(a):
Ale - czy można mieć "'poprawną doktrynę" - a zbór oparty na owej doktrynie może być...chory? Ja tu nie piszę teraz o przypadku, gdzie ktoś głosi poprawnie, a reszta słucha, ale jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza (czyli grono ludzi nienarodzonych na nowo) - choć i taka opcja wydaje mi się dziwna. Bo iluż nienarodzonych na nowo w y t r z y m a w zborze, w którym głosi się poprawną doktrynę i biblijne nauki w ogóle?
Dobre pytanie. Ktoś powiedział, że właściwe nauczanie Słowa Bożego (czyli właściwa doktryna chrześcijańska) powinna, ale nie musi wydać owocu w postaci właściwej praktyki w życiu (czyli między innymi uświęcenia). Natomiast fałszywa doktryna nie może wydać owocu w postaci właściwej praktyki w życiu. I coś w tym jest. Poprawna doktryna to również nauczanie o grzechu, uświęceniu, napomnieniu i wykluczeniu - dlatego zatwardziały grzesznik nie wytrzyma w kościele, w którym głosi się poprawną doktrynę, jeśli w dodatku ta doktryna będzie głoszona w mocy Ducha Świętego - a tak powinno być. W końcu doktryna chrześcijańska mówi, że dar nauczania jest charyzmatem i służy ku zbudowaniu kościoła [I Kor. 12:28-29].
Poprawna doktryna nauczana w oparciu o Słowo Boże połączona z posłuszeństwem tej doktrynie jest jak najbardziej wskazana. Co więcej, nawet ci, którzy oskarżają "onych" o "poprawną doktrynę" sami głoszą... doktrynę! Mogą po prostu nie zdawać sobie z tego sprawy, ale nawet głoszenie Ewangelii jest zajmowaniem się doktryną o usprawiedliwieniu w uproszczonej formie.
Owieczka napisał(a):
Czy można powiedzieć, że "Babilonem" jest taki zbór/zgromadzenie/kościół, gdzie ludzie przychodzą, słuchają zdrowej, biblijnej doktryny, przychodzą z własnej woli, chcą tego słuchać...? Bo tak by wynikało z tego podziału zaproponowanego w powyższym wykładzie.
Nie, tak nie można powiedzieć. Taki podział jest zwykłą propagandą dzielącą braci na "nas" i "onych". Najprościej byłoby wybrać się do braci, których bardziej lub mniej wprost określa się jako "Babilon" i "faryzeuszy", zobaczyć jak żyją (bo może na przykład oni również maja pasję i się uświęcają?) - a jeszcze lepiej byłoby powiedzieć otwartym tekstem, o kogo dokładnie chodzi (jeśli oczywiście taka manipulacja służy nastawieniu słuchaczy przeciw konkretnym osobom). To przynajmniej byłoby uczciwe i nawet poganie to wiedzą.
Już pisałem gdzieś chyba powyżej, że przy odrobinie złej woli zawsze możemy tak scharakteryzować tych, których uważamy za "onych" i przeciwko którym chcemy słuchaczy nastawić, żeby pasowali do faryzeuszy. Wystarczy odrobinę wyobraźni i inteligencji. Możemy na przykład insynuować, że osoby kładące nacisk na uświęcenie są podobne do faryzeuszy, bo uważają że zewnętrzne zachowania i religijna gorliwość są miarą żywej relacji z Bogiem albo do niej prowadzą - tak jak poszerzanie rzemyków modlitewnych i wydłużanie frędzli.
Owieczka napisał(a):
Czyli wszyscy ci, którzy kładą nacisk na "doktrynę" (poszukujący, badający, wnikliwi) są... be. Babilon po prostu. Ci, którzy chcą być święci, dobrzy, mają pasję, są ..fajni. Hm.....
Nie słuchałem wypowiedzi Zaca i dlatego odnoszę się do ogólnych tendencji i typowych zachowań na podstawie Twoich pytań. Takie tendencje istnieją niestety, a pierwszymi, którzy biegną oskarżyć ludzi kochających Słowo Boże o to, że są "faryzeuszami", którzy mają "tylko poprawną doktrynę" są... zwodziciele. Robią tak dlatego, że prawidłowa doktryna obnaża bezlitośnie ich kłamstwa. Przerabialiśmy to na konkretnych przykładach. Mam nadzieję, że Zacowi nawet nie przyszłoby do głowy zachowywać się podobnie jak oni.
No i to porównywanie faryzeuszy do Jezusa. Wg Zaca i jedni, i drudzy mieli "poprawną doktrynę"! I jedni i drudzy znali Boga! Ale to Pan Jezus p o s t ę p o w a ł w sposób Boży, zatem On tworzył prawdziwy Kościół. Czy faryzeusze mieli "poprawną doktrynę"??? To, że Pan Jezu jest święty, a oni byli pełni pychy, grzechu, obłudy to rzecz jasna. Ale Pan Jezus mówił PRAWDĘ, a oni k ł a m a l i. Nie można budować Kościoła na kłamstwie. Tak, jak nie można budować kościoła na samym...uświęceniu. Przynajmniej w moim przekonaniu. I prawda, i miłość - jedno i drugie. Nie ma jednego bez drugiego. Dlaczego zakładać, że ten, który bada i jest wnikliwy (dba o "poprawną doktrynę, studiuje Pismo) nie może również mieć pasji i nie będzie chciał się uświęcać? Dlaczego ktoś stosuje taki podział, w jakim celu?[/quote]Faryzeusze nie mieli poprawnej doktryny. Gdyby mieli poprawną doktrynę, to wiedzieliby, że obłuda i pycha to grzech - przecież mieli to napisane "jak byk" w Torze, u Proroków i w Pismach. Oni odeszli od poprawnej doktryny, zatwardzili swoje serca i nie byli w stanie (a przynajmniej znakomita większość z nich) korekty ze strony Mesjasza.
Nie znam serc ludzi, którzy w podobny sposób "ustawiają sobie przeciwnika". Bóg zna. I wie, jakie są ich skryte motywacje. Kiedyś wyjdą wszystkie na jaw.
"Strzeżcie się kwasu faryzeuszów, to jest obłudy. Bo nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani tajnego, co by nie stało się wiadome. Dlatego, co mówicie w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co w komorach na ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach" [Łuk. 12:1-3]