Ida napisał(a):
Nie obraziłam się na Smoka i nie mam większych zastrzeżeń do postawionej przez Niego duchowej diagnozy. Obiekcje mam do sposobu wyrażenia owej diagnozy. Lekarz może przedstawić trafnie stan pacjenta, w tonie druzgoczącym jego nadwątlone siły, odbierając motywację do walki z chorobą. A może to uczynić rzetelnie i empatycznie wzmacniając chorego.
Ido, nie zauważyłaś dobrej informacji, którą Ci przekazałem, a która wynika właśnie z empatii. Nie wiem, gdzie dopatrzyłaś się protekcjonalizmu w cytowanych wypowiedziach. Mamy problem, bo wygląda na to, co już napisałem. A co do drugiego cytatu, to nawet wujcio się nie skarżył, że go ktoś źle potraktował. Nie jestem zirytowany Tobą - raczej zaniepokojony, bo chodzisz po kruchym lodzie. Wujcio mnie czasem irytuje, to prawda. Ale taki jego "urok osobisty" i muszę to jakoś znieść ("Giń, stary człowieku!").
Chory musi podjąć bardzo konkretną decyzję i własne jego siły nie mają tutaj nic do rzeczy. Lekarz ma obowiązek przedstawić rzetelną diagnozę i byłby kłamcą, gdyby owijał w bawełnę fakt, że choroba jest śmiertelna, a decyzję trzeba podjąć już teraz bez względu na koszty. Jeśli grozi Ci śmierć, to po prostu wołasz o ratunek, zamiast zastanawiać się nad swoim stanem psychicznym (zakładając, że jesteś poczytalna i zdolna do podjęcia decyzji, a przecież wszystko wskazuje na to, że jesteś).
Nowe narodzenie nie jest tożsame z przyjęciem Pana Jezusa sercem. Piszemy o tym w kilku wątkach szerzej. Przede wszystkim, musimy zadać pytanie JAKIEGO albo KTÓREGO Pana Jezusa się przyjmuje - bo jeśli fałszywego, to nie ma mowy o nowym narodzeniu, które jest dokonywane w sercu człowieka przez Boga. Dlatego jest inaczej nazywane zrodzeniem z Boga [Jan 1:11-13]. Tutaj nie ma automatu i nawet, jeśli ktoś przyjmuje do serca prawdziwego Jezusa, to ma obietnicę nowego narodzenia, ale nie dokonuje się ono przez samo wypowiedzenie formuły. To nie jest sakrament.
Jeśli chcesz, mogę Cię skontaktować z byłymi Świadkami Jehowy, którzy są mi znani osobiście, narodzili się na nowo i ponieśli koszty przejścia z ciemności do światłości, ufając Jezusowi, że ich przez to przeprowadzi. To są ludzie, którzy z całą pewnością wiedzą, co Ci leży na sercu i potrafią zrozumieć cenę. Zresztą wiele osób na całym świecie płaci cenę życia, utraty pracy, zdrowia i poważnych prześladowań - ale robią to dlatego, że wiedzą, Komu zawierzyli.
Nie chcę Cie dołować, tylko Ci pomóc. Ale jeśli będziesz tak bardzo koncentrować się na sobie i własnych stanach czy przeżyciach, to każda diagnoza będzie dla Ciebie dołująca - nawet, jeśli zawiera drogę wyjścia z sytuacji i nadzieję na uleczenie. Daj mi jakąś informację na priva, czy chcesz kontaktu, o którym napisałem. Wspaniali bracia, będzie warto.
Pozdrawiam Cię i modlę się o Ciebie.