Ufff...koniec jest bliski. Jestem tak zmęczona, że aż muszę to gdzieś wygadać. Po dzisiejszym dniu pracy w szkole- i to wiejskiej, gdzie niby jest w miarę spokojnie!- stwierdzam, że to zaprawdę czasy ostateczne! Dzieciaki są CORAZ GORSZE, tak nieusłuchane, nieuprzejme, niesympatyczne, ze aż serce boli. Złe do szpiku kości (mowa o 11-, 12- i 13- latkach!). Wredne dla siebie nawzajem. Mnożą się problemy między nimi samymi- ciągłe skargi. Dokuczają sobie, wyzywają się, źle sobie życzą, nie wyrażę tego chyba słowami. Wulgaryzmów przytaczać nie będę, ale słownictwo mają STRASZNE. NIE ROZUMIEJĄ, o co mi chodzi, kiedy pytam, dlaczego są dla siebie tak niedobre? Dlaczego nie chcą sobie wybaczać? Czemu tak bardzo prześladują dzieci, które są troszkę inne z jakiegoś powodu (mobbing wśród uczniów jest okropny!)? Dziewczyny biją się jak chłopaki i już od 5 klasy są ROZPUSTNE I ROZBUCHANE SEKSUALNIE, a chłopcach to nawet szkoda wspominać ("macanki" podczas lekcji- rzecz powszechna! Mowa o podstawówce!!!). Kłamią, oszukują (chleb powszedni), są bardzo roszczeniowe przy tym i LENIWE (chcą wszystko łatwo, przyjemnie i bez wysiłku, potrafią pyskować nauczycielowi i wykłócać się, buntują się bardzo demonstracyjnie i bez żadnych zahamowań). Przychodzi do mnie uczennica z II gimnazjum i mówi- "Zrobi nam pani próbę (śpiewają na Dzień Dziecka) , bo nam się nie chce na lekcję iść!". Ja do niej, że też mam teraz lekcję z inną klasą i jestem zbyt zmęczona, aby łączyć dwie klasy i przez godzinę funkcjonować w hałasie, poza tym nie rozumiem, czemu mam im umożliwiać opuszczanie ich lekcji. Ona do mnie "to ja olewam te pani próby, nie będę śpiewać, jak pani teraz próby nie zrobi!"- odkręca się na pięcie i ma mnie gdzieś. Wyć mi się chce... Uczen 5 klasy leży (dosłownie) na krześle z rękami w kieszeni i rozkazuje mi "nie robi pani tego testu teraz! Pani zrobi go jutro!", inny przerywa mi wypowiedź na lekcji w pół zdania (a tłumaczę coś o częściach zdania) i pyta "a w kosmitów pani wierzy?", inny, z 6 klasy krzyczy, że kobiety są głupie i mają miesiączki, a on jest mądry i by te kobiety wystrzelał...jak ci terroryści...A wszystko to w trakcie lekcji, kiedy usiłuję ich uczyć...Dziewczyna przychodzi po sprawdzian, dostaje jedynkę, bierze kartkę, patrzy...mówi głośno "o, ***rwa"", po czym gniecie tę kartkę, wywala na podłogę i wraca do ławki...Ocena jej się nie podoba ( a na sprawdzianie pusto, nic nie napisała). To się dzieje NARAZ, hałas, gwar, ktoś spada z krzesła, ktoś beka, dziewczyna się drze, że Kuba zabrał jej piórnik, wysypał pod ławką, ktoś się drze z okna do kolegów grających w piłkę, a jak zwracam uwagą, to zaraz słyszę "a co ja takiego zrobiłem?!". Nie ma "dzień dobry", "przepraszam". Uczeń wpada spóźniony na lekcję, to popisując się przed klasą wyje od progu "przeeeeeepraszam za spóźnieeeenie"- z przesadą, glupią miną,śmianiem się trzepotaniem rąk, szturchaniem koleżanek i kolegów po drodze (tu strzepnie książkę z ławki, tam kogoś walnie w ucho, zanim dojdzie do swojej ławki). Gimnazjalista zagląda w trakcie lekcji z klasą IV i nie zwracając uwagi na nauczyciela prowadzącego lekcję krzyczy do dzieciaka z pierwszej ławki "Bubek! Mazaki daj, bo zapomniałem, no". Na zwróconą uwagę wzrusza ramionami i burczy "po mazaki <przyszłem>, no co"- po czym bez przepraszam i bez do widzenia wychodzi z klasy trzaskając drzwiami...
JEST CORAZ GORZEJ, chyba nie umiem tego opisać, to trzeba by było zobaczyć i poczuć. Zło siedzi w ludziach i tego zła jest coraz więcej, manifestuje się w takim zachowaniu, braku kultury i wzajemnej życzliwości, braku szacunku. EGOIZM, KŁAMSTWO, LENISTWO, PRÓŻNOŚĆ. Ręce opadają. Kiedy próbuję dzieciom mówić o Jezusie, słyszę szyderstwa i kpiny. Tego nie było jeszcze kilka lat temu!!!! Takiego spoufalania się z nauczycielem, lekceważenia go też nie. Jestem zmęczona. Przyjdź Panie Jezu.
|