jagienka napisał(a):
Adar napisał(a):
Żałosny to widok, gdy pastorzy zapraszają do nauczania w ich zborach niemowlaków w wierze (w najlepszym wypadku; w najgorszym - wilk w owczej skórze) - np takiego Fabiana. Sława ma to do siebie, że karmi pychę. Jeżeli jest to nowonarodzony człowiek - powinien przyłączyć się do jakiegoś zboru i słuchać nauczania, zaangażować się w służbę - np sprzątającą. Znam taki ludzi - sławnych, którzy jednak całkowicie zrezygnowali ze sławy i w pokorze obierali ziemniaki na obozach chrześcijańskich z grupką 'niesławnych' wierzących, a po latach prób, przyszedł czas na to, by nauczali.
Nauczanie takie (typu 'Tajemny Plan') często przyciąga ludzi, którzy mają oporne serca (Gdyż przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, a że ich ucho swędzi otoczą się nauczycielami według własnych pożądań - 2Tym4,3). Salwy śmiechu w zborach, sensacyjność wypowiedzi, wspominane na tym forum błędy nauczania. Odrobina kwasu całe ciasto zakwasza. A tu jest więcej niż odrobina. Żal mi tylko zborów, które dały się nabrać.
Temat Kościoła Katolickiego jest na innym forum, ale wspomnę tylko, że jest całe mnóstwo książek w języku polskim obalających doktryny i dogmaty rzymskokatolickie, a w języku angielskim jeszcze więcej, że nie musimy słuchać człowieka, który faktycznie mówi wiele prawdy o błędach doktryny katolickiej, ale wplata w to wiele wątpliwych przemyśleń.
Oprócz książki wspomnianego Charlesa Chiniquy, polecam też książkę "Daleko od Rzymu Blisko Boga - Świadectwa 50 Nowo Narodzonych Księży".
Adar - jakich "pastorów" masz na myśli?
A o Fiabianie chyba nie powinieneś się wypowiadać, bo nie przypuszczam, żebyś wiedział o nim cokolwiek, zwłaszcza nie przypuszczam, abyś miał cierpliwość przesłuchać wszystkie jego nauczania zgromadzone na kanale YT, choćby z tego względu że są one bardzo długie i jest ich na tyle dużo, ze potrzeba sporo cierpliwości i prawdziwego umiłowania Słowa, żeby się nad nimi pochylić.
A, co do bardzo błogosławionej "służby sprzątania", chętnie będę Cię gościć w moim domu. Potrzebuję pomocy, gdyż mam wyczerpującą służbę przy poszkodowanym w wypadku bracie w Chrystusie.
Droga jagienko,
co do przywództwa w zborze Pismo Święte naucza, że biskup (czyli starszy zboru, który z definicji jest
doglądającym trzody Bożej) "
nie może [...] być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie" (1.Tm. 3:6), a diakoni (czyli osoby praktycznie
usługujące trzodzie Bożej) niech "
najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby" (1.Tm. 3:10). Obranie funkcji przywódczych przez doglądających i usługujących - którzy mogą nauczać i zabierać głos w sprawach wiary: 1.Tm. 5:17, 1.Tm. 3:13 - w Bożym Kościele łączy się z ostrzeżeniem, że "dopiero co nawróceni" bracia nie mogą być doglądającymi, gdyż byliby w niebezpieczeństwie wzbicia się w pychę, a jeszcze "niewypróbowani" bracia nie powinni być usługującymi. Jeśli co do doglądających i usługujących, którzy przecież mogą głosić Słowo, znajdujemy takie jasne ostrzeżenia i nakazy, to co najmniej nieodpowiedzialne i niebezpieczne będzie obranie pozycji nauczyciela przez osobę świeżo odrodzoną z Ducha Świętego, nieutwierdzoną w Panu. Fabian Błaszkiewicz (
pseudonim artystyczny: DJ Fabbs) jednak świeżo po odrodzeniu - którego autentyczności nie chcę i nie mogę na odległość oceniać - zaczął nauczać. Przyglądając się jego poczynaniom nie sposób nie zauważyć, że objawia się u niego pewne "parcie na szkło" i że dużo w tym nauczaniu widać osobowości "profesjonalnego mówcy motywacyjnego, eksperta w dziedzinie rozwoju osobistego i osiągania sukcesu" (
za Wikipedią). Dlatego uważam, że słusznie Adar stwierdził, iż na nauczanie innych wierzących dla F. Błaszkiewicza jeszcze za wcześnie. Tym bardziej, jeśli się w miarę niedawno opuściło jakieś katolicko-jezuickie otoczenie, w którym się żyło, jest realne ryzyko pomieszania starych i duchowo nieczystych poglądów z czystym nauczaniem Słowa Bożego. Za regulaminem tego forum "wskazane jest zapoznanie się z istniejącymi już postami na rozwijany temat". Zakładam, że skoro bronisz F. Błaszkiewicza w jego funkcji jako nauczyciela Słowa Bożego, jeszcze tego nie zrobiłaś. Od początku wątku możesz sama przeczytać, jakie to niebezpieczne dla słuchacza błędy są wplecione w nauczanie F. Błaszkiewicza. I nie, nie jest obowiązkiem wierzących ludzi zapoznanie się z całą spuścizną danego nauczyciela Słowa Bożego, żeby móc wypowiedzieć się o tym, czy naucza błędnie i zwodzi swoimi słowami. Co najwyżej trzeba sprawdzić, w jakim kontekście padają dane, w świetle nauki Słowa Bożego wątpliwe wypowiedzi i jakiego są kalibru w wykrzywieniu tegoż Słowa. "Salwy śmiechu w zborach, sensacyjność wypowiedzi, wspominane na tym forum błędy nauczania" - Adar słusznie podsumował wątpliwe aspekty służby F. Błaszkiewicza. Tak nie wyglądają w świetle Słowa Bożego służba i owoce dojrzałego sługi Bożego. Wręcz odwrotnie. Tak wygląda cielesność, niedojrzałość i zwiedzenie importowane do Bożego Kościoła. Radzę Ci spokojne przeczytanie tego wątku od początku i w świetle Słowa Bożego - nie mając względu na osobę - rozważenie, czy rzeczywiście warto bronić sprawy.