Pytania są bardzo dobre. Odpowiedź na jedno z nich (lub parę z nich) - moim zdaniem warta uwagi - została już napisana przez jednego pastora, z którym się akurat zgadzam, więc ją po prostu zacytuję:
1. Psalm 91 i podobne fragmenty jako zapewnienie fizycznej ochrony przed zachorowaniem?Cytuj:
W ostatnich dniach, w związku z zagrożeniem wirusowym, najczęściej spotykamy odwołania do Bożych obietnic zapisanych w Psalmie 91. Nic dziwnego, bo jest to wspaniała zapowiedź ochrony przed „zgubną zarazą” i wieloma innymi niebezpieczeństwami. Można z tego tekstu wybierać obietnice według własnego życzenia, prawie na każdą okazję. Czy jednak do tego służy Boże Słowo?
Pisałem już kiedyś na ten temat w rozważaniu „Wrzuć monetę”. Pisałem wówczas (w 2013 roku) o tym, że „automat sprzedający dobra doczesne działa zgodnie z naszą wolą, ponieważ sami wybieramy przycisk, aby dostać to, co chcemy. Bóg natomiast, sam określa co chce nam dać, my jedynie musimy wyrazić na to zgodę. Niestety, nasza wola jest tak silna w nas, że nieraz Bóg musi wpierw popracować nad tym, abyśmy zrezygnowali w własnej, aby wyrazić zgodę na Jego wolę.”
(....)
Jestem przekonany, że Pan Jezus znał doskonale treść Psalmu 91, w całości, do końca. My często, gdy znajdziemy jakąś obietnicę, szybko wyrywamy ją z kontekstu, modlimy się i oczekujemy, lub wprost wymuszamy na Bogu, aby ją spełnił. Dziś rano raz jeszcze przeczytałem uważnie cały ten Psalm. Nagle, uderzyły mnie słowa końcowe - „Wysłucham go, gdy będzie Mnie wzywał, będę z nim w nieszczęściu, wybawię i obdarzę sławą” (Ps. 91:15). Wow, zawołałem, tu nie chodzi o to, żeby korzystać z Bożych obietnic, jak z towaru zalegającego półki Bożego sklepu. Tu chodzi o to, że Pan chce być ze mną, Jego obecność w moim życiu jest Jego pragnieniem, a nie detaliczne spełnianie obietnic. Izraelici chcieli tylko jeść mannę i popijać cudowną wodą ze skały. A gdy tego zabrakło, mówili, że Pan ich opuścił. Uczniowie Chrystusa szli za Nim, bo karmił ich chlebem i leczył ich choroby. A gdy Pana ukrzyżowano, odchodząc do Emmaus wyznali: „A my spodziewaliśmy się, że On właśnie ma wybawić Izraela” (Łuk. 24:21).
A Pan chce przede wszystkim być z nami, być w relacji ze Swoim dzieckiem. Dlatego być może nieraz posyła jakąś chorobę, zarazę, jakieś inne nieszczęście, abyśmy wołali do Niego - „Panie chcę być blisko Ciebie, chcę doświadczyć Twojej obecności.”
Prorok Izajasz zostawił dla nas wspaniałe zapewnienie - „Czy kobieta może zapomnieć o swym niemowlęciu, czy przestanie kochać dziecko, które urodziła? Nawet jeśli ona by zapomniała, to Ja nie zapomnę o tobie. Wyryłem cię na dłoniach, twoje mury są stale przede Mną” (Izaj. 49:15,16).
Nie zmarnujmy okazji, gdy dookoła szaleje zaraza. Jestem tego absolutnie pewien - Pan jest ze Swoim dzieckiem. Doświadczyłem takiej obecności Pana, gdy przechodziłem leczenie z nowotworu. Nigdy nie zapomnę tej szczególnej bliskości Pana.
https://hukisz.blogspot.com/2020/03/zgubna-zaraza.html2. Posłuszeństwo władzom: jak daleko/gorliwie należy być posłusznym władzom w obecnej sytuacji? (np. gromadzić się na żywo? Do jakiego stopnia? Spotykać się wyłącznie przez internet?...)
Cytuj:
W północno wschodniej Francji, na pograniczu z Niemcami, niedawno odbywała się chrześcijańska konferencja połączona z tygodniowym postem i modlitwą. Ze szczątkowych informacji, jakie do mnie dotarły wynika, że jakiś lekarz składał świadectwo o uzdrowieniu z koronawirusa. Po kilku dniach przeczytałem komunikat: „Dyrektor Generalny ds. Zdrowia, Jerome Salomon, ogłosił we wtorek wieczorem siedem potwierdzonych przypadków koronawirusa - w tym rodzina 5 osób - uczestniczących w zgromadzeniu religijnym kilku tysięcy osób, które odbyło się 17-24 lutego w Chrześcijańskim Kościele Otwartych Drzwi w Bourtzwiller” (net).
Interesuje mnie ta sytuacja tym bardziej, że dotyczy mojego przyjaciela i jego rodziny, którzy uczestniczyli w tym wydarzeniu. Zadaje sobie pytanie, czy ludzie wierzący muszą wyrzec się zdrowego rozsądku, aby pakować się w sytuacje niebezpieczne dla nich samych i dla zdrowia bliźnich?
W podobnych sytuacjach, wierzę, że za sprawą Ducha Świętego, pojawia się w mojej pamięci fragment kuszenia Pana Jezusa. Ewangelista Mateusz opisał to zdarzenie dość dokładnie, abyśmy umieli wyciągnąć z niego właściwe wnioski. Czytamy tak: „Potem diabeł zabrał Go do świętego miasta, postawił na szczycie świątyni i powiedział: Jeśli jesteś Synem Boga, rzuć się w dół. Napisane jest bowiem: Aniołom swoim rozkaże i będą Cię nosić na rękach, abyś nie uderzył nogą o kamień. Jezus mu odpowiedział: Jest też napisane: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego” (Mat. 4:5-7).
Obietnica Bożej ochrony jest pewna, jak każde inne Słowo wypowiedziane ustami Boga. Lecz czy to znaczy, że możemy świadomie skakać z dachów, aby demonstrować Bożą moc? Z pewnością słyszeliśmy o szaleńcach w Stanach Zjednoczonych, tzw. „snake catchers”, którzy powołują się na słowa Pana Jezusa, że „węże będą brać do rąk, a jeśliby wypili coś zatrutego, nie zaszkodzi im” (Mar. 16:18). Słyszałem ostatnio, że jakiś szaleniec chciał się popisać i łapiąc jadowitego grzechotnika, wkrótce dokończył żywota w strasznych męczarniach.
Pan Jezus, nasz najlepszy Nauczyciel zakończył swoją wspaniałą mowę wezwaniem: „Każdy więc, kto słucha tych Moich słów i wprowadza je w czyn, podobny jest do człowieka rozsądnego, który zbudował swój dom na skale” (Mat. 7:24). Mamy więc być rozsądni, mądrzy w wykonywaniu Jego poleceń. Apostoł Paweł napisał o sobie, że „zgodnie z udzieloną mi łaską Boga niczym umiejętny architekt położyłem fundament” (1 Kor. 3:10). Kiedyś, gdy staniemy przed Bożą stolicą, zostaniemy rozliczeni z każdego słowa, myśli, zamiaru i czynu. Z każdego dzieła, jakie zbudowaliśmy na fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus. Dlatego Paweł, jako mądry budowniczy, czy też jako „umiejętny architekt”, nakłania nas do używania jedynie trwałych materiałów, które są godne Chrystusa. Nikt, będąc rozsądnym naśladowcą Chrystusa, nie będzie skakał z dachu wieżowca, ani nie będzie bezmyślnie narażał swego ciała na choroby i na śmierć. Paweł pisze wprost, zadając retoryczne pytanie: „Czy nie wiecie, że wasze ciało jest świątynią obecnego w was Ducha Świętego, którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor. 6:19).
Na zakończenie chcę odwołać się do mądrości innego męża Bożego, którego uważa się za najmądrzejszego wśród ludzi. Salomon dzieli się z czytelnikami Biblii spostrzeżeniami, jakich nabył w czasie swego życia. W Księdze Przysłów można znaleźć wiele wspaniałych porad. Chcę przywołać jedną z nich - „Gdy roztropny widzi zło, kryje się, bezmyślni idą dalej i ponoszą karę” (Prz. Sal. 27:12).
Obyśmy umieli postąpić właściwie w obliczu złego wirusa, na którego jak na razie nie ma lekarstwa. Wierzę w moc modlitwy, gdy zwracamy się do Naszego Pana o pomoc. Lecz nie jestem pewien, czy znajdziemy słowa modlitwy o uzdrowienie z głupoty?
https://hukisz.blogspot.com/2020/03/gra ... sadku.htmlLecz to, co możemy usłyszeć współcześnie, szczególnie w czasie doświadczenia jakie przechodzimy w związku z koronawirusem, przechodzi wszelki zdrowy rozsądek. W Stanach Zjednoczonych, gdzie szczególnie doceniana jest wolność, pewien pastor dużego kościoła, powołując się na poprawkę do Konstytucji zapewniającą wolność wyznania stwierdził, że nie odwoła nabożeństw pomimo urzędowego zakazu zgromadzeń. Ponieważ posiada silne cechy przywódcze, mentalnie zmusza ludzi do uczestnictwa.
Obejrzałem fragment tego nabożeństwa i jak żywo, przypomniałem sobie wydarzenie z lat 70-tych ubiegłego wieku, gdy Jim Jones stworzył kult „People’s Temple” i uciekając przed prawem do Gujany, doprowadził do masowego morderstwa wiernych mu wyznawców. Współczesny przywódca, jak na razie porywa jedynie wierny sobie lud do składania kolekty. Jak na razie.
Innego rodzaju szaleństwo można spotkać obecnie wśród niektórych liderów katolickich. Dziś przeczytałem, że w TV trwam, pewien ksiądz ogłaszał, iż podczas przyjmowania komunii nie grozi zarażenie koronawirusem, ponieważ: „kapłan ma konsekrowane ręce i zarówno w sensie dosłownym, jak i nadprzyrodzonym jego ręce są czyste". Innego dnia natomiast usłyszałem wypowiedź pewnego profesora z KUL-u, że niektórzy kapłani „wciskają ludowi, że wirus nie może przenieść się na opłatku”. Lecz tenże profesor zapomniał, że doktryna kościoła katolickiego na temat komunii jest niczym innym, jak "wciskaniem” wiernym, że podczas „transubstancjacji” wafelek zamienia się w rzeczywiste ciało Chrystusa. Nigdzie w Biblii nie znajdziecie nawet najmniejszej podstawy, aby tak nauczać.
Tego rodzaju szaleństwa można spotkać nieraz w internecie, który jest otwarty na wszelkiego rodzaju dziwactwa samozwańczych liderów różnych ugrupowań. Niedawno na moim koncie FB pojawiło się ogłoszenie biznesowe typu: „świadczę usługi modlitewne, wkładanie rąk, uzdrowienie i wskrzeszanie z martwych”. Niestety, wielu naiwnych powiela tego rodzaju informacje.
Szaleństwo Pawła było zgodne z Bożą mądrością, gdyż było świadectwem rzeczywistej przemiany, jakiej ten sługa Boży doświadczył. I tego potrzebujemy w każdym czasie. Wiem, że mając za przeciwnika niewidzialnego wirusa, opanowuje nas lęk o zdrowie, a nawet o życie. Lecz jedynym remedium, lekarstwem jest Boży pokój. Wpierw jednak musimy uzyskać łaskę narodzenia się na nowo.
Wówczas Duch Święty, który znajdzie mieszkanie w świątyni naszego ciała, będzie dla nas ochroną. Paweł zapewnia, że „Nie dał nam bowiem Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i rozsądku” (2 Tym. 1:7). Jest to Boża moc i miłość, jakiej na prawdę potrzebujemy. Lecz tym razem chcę zwrócić uwagę na rozsądek, którego potrzebujemy tak samo jak mocy i miłości. Greckie słowo „σωφρονισμου” [sofronismou], znaczy rozsądek, trzeźwe myślenie, zdrowy umysł lub przywodzenie do rozsądku.
Takiego rozsądku życzę każdemu zawsze, nie tylko w czasie zagrożenia koronawirusem.
https://hukisz.blogspot.com/2020/03/sza ... rozum.html5. Jak radzić sobie z lękiem? 6. Na ile koncentrować się na "znakach czasów", jak te obecne konkretnie odczytywać? 7. Jak wykorzystywać obecną sytuację do głoszenia Ewangelii? Cytuj:
Mówiąc o czasach końca, Jezus zapowiedział na ziemi lęk bezradnych narodów [Łk 21,25]. Wydaje się, że zjawisko powszechnego lęku przestało być nam obce. Tylko nieliczne "duchowe pyszałki" naśmiewają się z niego. Wszyscy obawiamy się, jeśli nie o swoje własne, to o życie naszych bliskich. Jakkolwiek by nie cytować Psalmu 91., to - niestety - chrześcijanie również mogą złapać koronawirusa. Przykładem niech będzie jeden z amerykańskich przywódców Assemblies of God, głównej denominacji zielonoświątkowej na świecie, który od czwartku ma COVID-19 w swoim organizmie. Boimy się więc, zwłaszcza o osoby w wieku podwyższonego ryzyka. W ślad za apostołem Pawłem miewamy też inne obawy. Obawiam się jednak, czy w jakiś sposób - podobnie jak wąż zwiódł Ewę swoją przebiegłością - wasze myśli nie zostały skażone i odwiedzione od szczerości i czystości względem Chrystusa [2Ko 11,3]. Niech mi nikt nie mówi, że niczego się nie boi. Owszem, jako naśladowcy Pana nie jesteśmy ludźmi lękliwymi, Bóg bowiem nie dał nam ducha lęku, lecz mocy, ale ponieważ jest to również duch miłości i trzeźwego myślenia [2Tm 1,7] to jak najbardziej z rozmaitymi obawami trzeba nam się zmagać.
W czasie niepewności i podwyższonej troski o własną skórę należy przede wszystkim zadbać o pojednanie z Bogiem. Dlatego w miejsce Chrystusa głosimy poselstwo jakby samego Boga, który przez nas kieruje do ludzi wezwanie. W miejsce Chrystusa błagamy: Pojednajcie się z Bogiem [2Ko 5,20]. W myśl przysłowia "jak trwoga to do Boga" można by się spodziewać, że ludzie zaczną się teraz nawracać. Tymczasem ludzkie serca są na tyle zatwardzone grzechem, że nawet w obliczu strasznych plag potrafią odrzucić ewangelię. Ludzie z bólu gryźli swe języki. Zmagali się z cierpieniem i wrzodami. A jednak z tego powodu bluźnili Bogu nieba, zamiast się opamiętać i zaprzestać swoich czynów [Obj 16,10b-11]. Jakkolwiek ludzie by nie reagowali, niezmiennie ewangelia zostanie rozgłoszona po całym zamieszkałym świecie na świadectwo wszystkim narodom - i wtedy nadejdzie koniec [Mt 24,14].
Wiem, że niektórzy spodziewają się wielkiego przebudzenia duchowego. Tym mówię ja, nie Pan [1Ko 7,12], że raczej nadchodzi czas jeszcze większego odstępstwa od wiary. Jeden Bóg wie, jak bardzo chciałbym się mylić, ale Biblia właśnie tak opisuje dni ostateczne. Zepsuci ludzi i zwodziciele, siebie i innych prowadząc na manowce, posuwać się będą do coraz większego zła [2Tm 3,13]. Myślę, że nawet wielu dzisiaj ewangelicznie wierzących ludzi wkrótce porzuci ścieżkę naśladowania Chrystusa. Godzina próby polega bowiem między innymi na tym, że Bóg w czasie jej trwania nie odpowiada na modlitwy. Aby przy Nim wytrwać, trzeba w złym czasie wykazać się niezachwianą wiarą. Cieleśni chrześcijanie tej próby nie przejdą, bo nie mogą.
Chrześcijanie nastawieni na sukcesy w doczesności, upatrujący w wierze gwarancji długiego i szczęśliwego życia, muszą któregoś dnia rozczarować się Bogiem tak pojmowanym. Syn Boży nie przyszedł zapewnić nam pomyślności na grzesznym świecie. W osobie Jezusa Chrystusa mamy zbawienie od grzechów i od wiecznego potępienia. Najwyższy czas to zrozumieć, że Jezusowa obietnica dla Jego owiec: Ja przyszedłem aby miały życie i aby miały je w obfitości [J 10,10] dotyczy daru życia wiecznego, a nie życia w ciele, jak chcieliby głosiciele ewangelii sukcesu.
Dla ludu Bożego nadszedł wyjątkowo stosowny czas do ujawnienia się naszej wolności od lęku przed śmiercią. Przez wiarę ukryci w Chrystusie jesteśmy bezpieczni, jak ongiś Noe w arce. Ludzie naprawdę wierzący w Boga nie drżą o swoje życie i nie dadzą się zastraszyć. Dobrze to wyraził Nehemiasz. Czy człowiek taki jak ja ma uciekać? Czy ktoś taki jak wejdzie do przybytku, aby ratować życie? Nie pójdę! [Neh 6,11]. Nie musimy nikogo epatować naszą odwagą. Wystarczy, że zachowamy się godnie dając świadectwo, że - jak to śpiewamy w znanej pieśni - Boży pokój jak rzeka wypełnia duszę mą...
Przeżycia i obserwacje z ostatnich dni dobitnie pokazują, jak łatwo cały ten świat może się zawalić. Jeszcze dziesięć dni temu mogliśmy żywić przekonanie, że nic nie może wstrząsnąć posadami utrwalonych reguł międzynarodowego porządku życia. Dzisiaj na własnej skórze się przekonaliśmy, że zapowiedzi Pisma Świętego dotyczące wszystkich ludzi na ziemi w jednej chwili mogą się urzeczywistnić. Dlatego uważnie wsłuchajmy się w słowa Pana Jezusa.
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie stały się ociężałe przez opilstwo, obżarstwo i starania o życie, aby nie zaskoczył was ów dzień niespodziewany jak potrzask. Bo on nagle przyjdzie na wszystkich, którzy znajdują się na obliczu całej ziemi. Czuwajcie każdej chwili, modląc się o to, abyście byli zdolni wyjść cało z tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym [Łk 21,34-36].
http://dzisiajwswietlebiblii.blogspot.c ... iebie.html