Również gorąco Cię pozdrawiam!
Chciałam jeszcze podziękować za kazania na Ulicy Prostej. Słuchałam tego. Czasem to było jedyne, czego słuchałam.
I to, co ostatnio usłyszałam o tym spaniu...to prawda. Ja tak spałam ze trzy ostatnie lata. I krótko przed przyjściem tej pandemii zaczęłam się "wybudzać". Wiem, jak działa na człowieka izolacja- absolutnie nie izolujcie się, spotykacjcie się ze sobą- jakkolwiek- online, telefonicznie, piszcie- ale miejcie ze sobą kontakt! Wierzący człowiek to część Ciała Chrystusa- pozostając samotny z własnego wyboru dokonuje duchowego samobójstwa na raty. Wiem, o czym mówię, doświadczyłam tego!
Biblia leżała zakurzona w kącie, człowiek stawał się jakby zamroczony, wiary ubywało. Bóg nie wymyślił Kościoła dla rozrywki, to naprawdę Ciało, i musi funkcjonować razem. Mnie trzymał strach przed ludźmi, nieprzebaczenie, żal w pustce- a im dłużej to trwało, tym gorzej było. Oczywiście- i grzech. Bo niewiara to grzech. Teraz sobie myślę- i czego ja się bałam??? Że ktoś mnie nie polubi? Że ktoś skrytykuje lub posądzi o złe intencje? Jejku...aż śmieszne mi się to teraz wydaje. Dlugi czas miałam do Boga żal, że nic nie słyszę, że nie ma proroka, a ja tak rozpaczliwie potrzebowałam jakiegoś słowa, które by mi wskazało, co mam robić. A ja cały czas to słowo dostawałam, tylko słuchać nie chciałam. Dolącz do braci i sióstr, poproś o pomoc, zacznij wierzyć i przestań się bać- i to mówił mi Bóg przez różnych braci i siostry w różny sposób, a mi się wydawało, ze takie tam banały. A to było słowo od...Niego!
Ja przeszłam przez izolację i pustkę, Bóg jakoś tak prowadził, że nie mogłam dołączyć do żadnej społeczności. I dopiero krótko przed tą pandemią trafiłam do fajnych wierzących w realu, zaczęłam poznawać ludzi, a nawet usługiwać śpiewem i muzyką (to, o czym kiedyś marzyłam, ale teraz było jakoś inaczej, co nie znaczy, że nie sprawiało mi to radości). I nagle..bach! Jestem online! Chociaż nie chciałam być online, odrzuciłam kiedyś taką możliwość- a teraz nie mam wyboru! I nie zamierzam odrzucać takiej oferty teraz. Bo lepiej online, niż wcale. A za ten krótki czas w realu jestem Bogu bardzo wdzięczna.
Wierzący mogą teraz na długo zostać online- i stąd naszła mnie chęć napisania o tym- nie rezygnujcie, tak jak ja to zrobiłam! I nie bójcie się! Jeśli takie strachajło jak ja mówi, żeby się nie bać, to chyba coś w tym musi być
Samotność, izolacja, poczucie zagrożenia sprzyjają "zasypianiu". Nie chcę spać. Zaczynają się dziać rzeczy, które wydawały się niemożliwe. I mam wrażenie, że to dopiero początek.
Maranatha!